Miecz
Nazajutrz szykowali się do wyjazdu. Athenor otrzymał nowy mundur, elfi tym razem, wyjątkowo wygodny. Sakwa, bukłak, plecak, nóż, łuk.
- Zamierzasz strzelać z elfiego łuku orkowymi strzałami? - zdziwił się towarzyszący mu Glori.
- Orkowie boją się tylko własnych strzał- wyjaśnił Athenor, więc i Glori wziął kilka.
- Chętnie zmierzył bym się z tobą w zawodach - powiedział z namysłem.
- Przegrasz, ja zawsze wygrywam - mruknął Athenor że znudzeniem. Wygrał dla swojego pana tyle zawodów łuczniczych! Przestały go cieszyć gdy w Królestwach ranking zaczęto liczyć od drugiej po nim pozycji.
Przeglądał teraz pobieżnie stosy zebranej po bitwie broni.
- Miałem taki dobry miecz- wzdychał z rozdrażnieniem .
- I nadal go szukasz? - poddał Glori
- Tak! Tak jakby to było możliwe....O jest! Mój miecz wrócił do mnie ! - wygrzebał spod stosu niemal niedostrzegalny ciemny kształt. Wyjął ostrze i obejrzał starannie.
- Mogę zobaczyć? - zapytał z nieukrywanym zdumieniem Glori
Dostrzegał wyraźnie ciemne runy, tak stare , że nie mógłby ich odczytać .
- Tak, mówią że była tu jakaś magia, ale już zbyt stara. Znalazłem go kiedyś w zbrojowni i doskonale mi służy. No, to jestem gotów. - przypiął miecz Athenor.
- Czy walczyłeś nim kiedyś - zawahał się Glori
- Z elfem? Nie. Świadomie nie przelałem elfiej krwi. Chyba że w zajęcie bitwy o czym nie wiem - Athenor podniósł głowę i spojrzał mi w oczy. Glori zaakceptował jego słowa.
Aragorn nie mógł z nimi jechać. Byl już władca odpowiedzialnym za wielu ludzi . Więc jedzie Elrond, Isena, Glori, Athenor , paru rycerzy i elfów.
- Elrond nie jest ci potrzebny tutaj? - delikatnie zaoponowała Isena
- Wiem o co ci chodzi- uśmiechnął się Aragorn.
- Elrond jest głowa tej wyprawy a ty jej sercem. I będziecie ze sobą współdziałać.
Wyruszyli. Jechali przez pustą okolice, zburzone dawne ludzkiej osady, niszczejące coraz bardziej. Było pusto i cicho, co niepokoiło Elronda.
- Chwila gdy pada dawny porządek i wszystko zamiera, trwa krótko. Zaraz potem zbierają się grupki które chcą wprowadzić własny ład i na początek walczą z wszystkimi wokół - mówił rozglądając się wokół i pocierając swój pierścień. Magiczne tło było bardzo rozproszone.
- Czy napewno jechaliście tedy? - rozglądał się Glori.
- Zawsze jechało się w tą stronę. Potem były kolejne wskazówki - tłumaczył Athenor.
- Więc nie było jednej drogi?
- Nie wiem nawet czy byl jeden cel - mruknął Athenor.
- Mówiono o Czarnej Górze. Nie pamiętam innych nazw. Racje żywnościowe na wyjazdy były podobnej wielkości - zastanawiała się Isena.
- A ile trwała droga powrotna? - drążył dalej Glori.
- Krócej , bo jechało się bez więźnia. Ale masz rację, droga powrotna była jakaś prostsza.
- To nie może być daleko , Saruman lubial mieć wszystko pod kontrolą. Wydaje mi się że sam przesłuchiwał niektórych więźniów. Tak, to babskie plotki Elrondzie, ale pierścienie przywiezione z Czarnej Góry były jeszcze ciepłe - upierała się przy swoim Isena.
Glori przeglądał swoją mapę, kopię ze starych ksiąg elfów.
- W tej okolicy nie ma żadnej góry. Szukamy raczej miejsca które tak się nazywa- ocenił.
- Czy jechaliście przez ten młody gęsty las, czy omijaliscie go? - zapytał Elrond.
- Jakiś czas jechało się po takich gęstych lasach - przytaknął Athenor. Wtedy najbardziej bał się strzał z ukrycia. Niektóre konwoje to spotkało i nie wracały już więcej do twierdzy.
- Ciekawe, że przez tyle lat tak mało urosly- dostrzegł teraz. Przedtem naprawdę nie dostrzegał takich rzeczy.
- Tak myślałem, błędna magia. Możemy tu długo krążyć w kółko - orzekł Elrond
- Potrzebujemy wysokiego drzewa i zaklęcia umacniającego go - zdecydował Glori.
Zaraz po zdjęciu z drzewa zaczął kreślić swoją mapę.
- Tak jak myśleliśmy, zaczynamy krążyć w kółko. Tu jest twierdza, a tu zagajniki. Za nimi zaczyna się Mroczna Puszcza .
- Niemożliwe! Czy cały czas byłam tak blisko!? - zawołala pochylając się na mapą Isena. Czy jednak zdołałaby sama uwolnić Gandalfa?
Nie dostrzegła bacznego spojrzenia Elronda.
- A gdzie jest Brama Gondoru?
- Z drugiej strony Puszczy - zaprzeczył Glori
- Mogę ja teraz wejść na drzewo? - zapytał Athenor.
Elrond ponowił czar stabilizujący i rycerz wspiął się wysoko. Potem wrócił do mapy i obrócił ją zgodnie ze słońcem.
- Kiedy jechaliśmy przez młodnik, słońce oślepiało nas z lewej strony.
- Więc gdybyśmy go objechali w tą stronę - podjął Glori
Obaj podnieśli głowy i napotkali ciężkie, nieufne spojrzenie Elronda.
Słowa " skoro nam nie ufasz" i " widziałem to samo" zawisły w powietrzu.
- Możemy spróbować tedy objechać - zdecydował wreszcie Elrond.
Dopiero później, wspominając ta wyprawę Athenor wyraźnie odczuł owo " my". Przywykł do słuchania rozkazów i wydawania ich innym, a poza tym nigdy nie pomyślał że może zaprzyjaźnić się z elfem! W ciągu tych dwóch dni doznał o wiele więcej niż w całym swym dotychczasowym życiu. Dotąd samodzielnie nie doświadczał świata, szkolenie wojskowe polegało na ufaniu doświadczeniom innych. Tymczasem teraz sam oceniał świat i jego oceny okazywały się dobre! Ale w tej chwili nie miał czasu by to rozważyć.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania