Między startem a lotem
Siedzę w mieszkaniu, za oknem czerń,
a w czerni samolot – ląduje, choć leci.
A może, lecąc, ląduje albo ląduje, lecąc?
Może startuje dopiero.
Może już wystartował i leci w nieznane.
Może wie, dokąd, ale nie wie, którędy.
Może zna drogę, ale ciężko mu nie zboczyć z kursu.
Może drogi nie ma, a on myśli, że jest.
Zbudowany, by latać, więc wystartował.
Nie myślał po co – słyszał ryk silników.
Chciał latać od zawsze, dziś marznie w przestworzach.
Czasami myślał, że leci, ale stał w hangarze.
Czy ja już lecę? Może dopiero startuję.
Kiedyś myślałem, że lecę, a stałem na pasie.
Wiem, że czas goni i startować pora.
Myślę, że wiem jak i gdzie, ale za oknem czerń.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania