Między światami. Walka światów
„Gdy nadejdzie czas pojawi się księżniczka, która zbawi nas. Córka dwóch potężnych władców o wielkiej mocy, uwolni nas od mrocznej nocy. Lecz niech się strzeże najlepszego przyjaciela, który jej zaufaniem poniewiera. Niech pilnuje swej miłości, która może stać się gościem nienawiści i złości. Przez zdradę i bunt cierpieć może jej cały lud. Bój o miłość stoczy, a zakończenie nas zaskoczy, gdyż nie wiadomo, co za tym się kryje, może na świat przynieść nieszczęście. Uwaga, bo śmierć się też tu szyje.”
Zastanawialiście się nad tym, że życie ma gdzieś w gwiazdach zapisane nasz los? Czy nasze przeznaczenie da się jakoś zmienić, nawet, gdy je znamy? Może niezależnie od naszych wyborów dążymy do jego spełnienia. Jestem Aurora. Do niedawna byłam zwykłą dziewczyną, która codziennie nie wiedziała, w co się ubrać. Jesteście ciekawi, co się takiego wydarzyło, co przekręciło moje życie do góry nogami? Zaczę-ło się to przed czterema laty, parę dni przed moimi szesna-stymi urodzinami. Wychodziłam z domu, gdy nagle zoriento-wałam się, że ktoś za mną idzie. Pomyślałam, że pewnie mi się przewidziało. Przez całą drogę do szkoły miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Błam się, więc przyspieszyłam kroku żeby zgubić natręta w tłumie. Chyba mi się to udało, bo po jakimś czasie już nie czułam dziwnego oddechu na plecach.
* * *
Lekcje biegły nad wymiar bardzo długo, a najbardziej chemia. Nie wiem, czemu ale nie mogłam się skupić. Co drugie rów-nanie wypełniałam źle. Gdy wreszcie doszłam do szafki, stał wysoki chłopak, o bladej skórze, pięknych błękitnych oczach i blond włosach, a na ramieniu miał wytatuowanego lwa ze skrzydłami. Bardzo zaintrygował mnie ten nieznajomy, ale i odpychał. Coś w jego postawie i w zachowaniu było podej-rzanego, a zarazem groźnego i tajemniczego. Gdy spostrzegł, że idę w jego stronę, uśmiechnął się szelmowsko i zarozumiale. Nie wiedziałam, co robić i jak zareagować, więc gdy doszłam do swojej szafki, otwarłam ją. Starałam się nie okazywać zainteresowania chłopakiem, stojącym obok mnie. Miałam już odchodzić, gdy odezwał się do mnie:
- Cześć. Jestem Eryk, a ty? - Spytał z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Hej. Jestem Aurora. Jesteś nowy? Nigdy cię tu nie widzia-łam. - Odpowiedziałam z przerażeniem, gdyż zwykle nie rozmawiam z obcymi.
-Nie, ale przyszedłem przekazać ci pewną wiadomość. - Od-rzekł to przybierając poważny ton i wyraz twarzy. -Przysłali mnie twoi rodzice, biologiczni rodzice, po to by… - Przerwa-łam mu
- Czekaj, czekaj. Czy powiedziałeś „ moi biologiczni rodzice”? Ale jak to… - Teraz to on mi przerwał.
- Po to by cię ostrzec przed niebezpieczeństwem, kryjącym się w ciemności. Strzeż się i unikaj mroku. - Mówiąc to podszedł do mnie i zawiesił mi na szyi piękny naszyjnik z aleksandrytem. - Nie zdejmuj go. On będzie cię chronić i ostrzegać przed niebezpieczeństwem. -Chciałam coś mu powiedzieć, ale gdy otworzyłam usta by wydobyć jakiś dźwięk, on już zniknął i gdyby nie naszyjnik to myślałabym, że tylko to sobie wyobraziłam. Po powrocie do domu opowiedziałam rodzicom o wszystkich wydarzeniach w szkole. Mama z ojcem spojrzeli sobie w oczy i pokiwali głowami. Po paru chwilach mama odezwała się i opowiedziała mi o moich rodzicach. Nie uwierzyłam jej, ponieważ mówiła o jakichś władcach istot, które nie istnieją. Uznałam opowieść rodziców za zwykłą historyjkę. Przez kolejne dni nic dziwnego się nie wydarzyło. W dniu moich szesnastych urodzin, ktoś zapukał do drzwi. Mimo, że nikt się w domu nikogo nie spodziewał. Już miałam je otwierać, gdy matka mnie wyprzedziła. W drzwiach stało dwoje ludzi. Kobieta podchodząca pod trzydziestkę o ciemnych włosach i fiołkowych oczach. Razem z nią przyszedł mężczyzna o blond włosach i tak samo błękitnych oczach, co Eryk. Oboje gości miało bladą skórę. Rodzice przywitali ich jak dobrych przyjaciół, chodź nigdy nie widziałam tych ludzi. Gdy rodzice zaprosili ich do salonu, chciałam pójść do siebie, lecz ojciec poprosił żebym została, i przywitała się z gośćmi. Nagle w chwili, gdy podeszłam do nich bliżej i przyjrzałam się im dokładniej, owładnęło mną dziwne wrażenie, że ich znam. To dziwne, bo byłam bardzo do nich podobna. Dalej kontynu-owałabym swoje rozmyślenia, gdyby nie pytanie jednego z gości. To chyba była kobieta, chodź nie jestem pewna, gdyż nie zwracałam uwagi. Miałam już coś odpowiedzieć, ale nagle odezwał się partner kobiety i przedstawił mi się. Potem razem z moimi rodzicami opowiedzieli mi historię powstania kilku gatunków istot żyjących na Ziemi. Były to ludzie, wam-piry, wilkołaki, syreny i wróżki. Później mówili już tylko przy-bysze. Opowiadali tą samą historię, co moi rodzice parę dni temu o Konstancji, pół syrenie, pół wróżce będącej królową obu tych gatunków. Jej małżonkiem był Edmund, pół wampir, pół wilkołak, który władał tymi istotami. Dzięki ich małżeństwu i miłości wszystkie te cztery gatunki zjednoczyły się, chodź były także istoty sprzeciwiające się temu. Zaczęły walczyć i przeciwstawiać się władcom, aż wreszcie odeszły i stworzyły nowe plemiona. Najgroźniejszymi wrogami stały się mroczne wróżki, które zawarły przymierze z wampirami. Od tamtej chwili nikt już nie był bezpieczny, a najbardziej mała księżniczka, córka władców, która jak głosi przepowied-nia ma zjednoczyć wszystkie istoty. Król i królowa w obawie przed wrogami ukryli swoją malutką córeczkę u swoich ludz-kich przyjaciół, a w swoim królestwie oznajmili, że księżniczka zachorowała i umarła. Poddani po pewnym czasie im uwierzyli, gdyż nie było ani śladu księżniczki. Król i królowa musieli uważać by nikt nie wpadł na trop dziecka, więc poprosili swoich najważniejszych ludzi by chronili ją w razie potrzeby, a gdy nadejdzie właściwy czas, przybędą i opowiedzą jej całą historię. W ich świecie osoby, które osiągną szesnaście lat są już dorosłe i wtedy ujawnia się ich moc. Nie chciałam w to wierzyć chodź serce mówiło mi, co innego. W napływie emocji, wybuchłam złością i irytacją. Wybiegłam z domu i tułałam się tak przez cały dzień, a gdy wreszcie poczułam zmęczenie, usiadłam na jednej z ławek w parku i myślałam nad tym wszystkim. Moje rozmyślania przerwało uczucie czegoś gorącego na szyi i wtedy przypomniałam sobie o naszyjniku i słowach Eryka. Byłam przerażona, nie wiedziałam, co robić, więc postanowiłam schować naszyjnik by nie zwracać nim na siebie uwagi i udając, że nic nie wiem, wracać do domu. Miałam nadzieję, że zbliżająca się do mnie istota, uzna mnie za zwykłego człowieka. Udało mi się wyjść z parku i dojść do ulicy, na której mieszkałam, gdy ktoś nagle złapał mnie za rękę, mocno do siebie przyciągnął i zakrył mi usta. Zaczęłam się wyrywać, lecz był zbyt silny. Już traciłam nadzieję na ura-towanie, gdy nagle pojawił się Eryk, który zaatakował na-pastnika i kazał mi uciekać. Bez chwili namysłu zrobiłam to, o co mnie poprosił i już po paru minutach byłam w domu. Rodzice byli zaniepokojeni moją długą nieobecnością, a gdy zobaczyli moją panikę i strach, wiedzieli, że coś się stało. Opowiedziałam im, co się wydarzyło i przeprosiłam ich za moje zachowanie. Gdy poszłam do swojego pokoju, rodzice musieli powiadomić Konstancję i Edmunda o napadzie na mnie, bo przed zaśnięciem słyszałam ich głosy. Miałam bar-dzo dziwny sen, ale nie pamiętam już, jaki, więc wam go nie opowiem. Obudziłam się bardzo wcześnie i już nie mogłam zasnąć, więc poszłam do kuchni napić się czegoś. Gdy ze-szłam na dół spotkałam swoich rodziców, nie tylko tych, z którymi mieszkałam, ale także tych biologicznych. Chyba nie spali przez całą noc. Zrobiło mi się ich żal i dopiero wtedy przypomniałam sobie, co się wczoraj wydarzyło. Zaczęłam się martwić o Eryka. Może coś mu się stało, albo, co gorsze mroczny napastnik go zabił. Musiałam się jak najprędzej dowiedzieć, co się z nim stało. Miałam się właśnie o to zapy-tać, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Mimo, że mój naszyjnik się nie rozgrzał i nie czułam nic złego to i tak byłam przerażo-na. Dla bezpieczeństwa to Edmund poszedł otworzyć drzwi i gdy to zrobił, ujrzałam Eryka, nieco poszarpanego, ale całego. W tamtej chwili kamień spadł mi z serca i humor nieco mi się poprawił. Byłam szczęśliwa. Na szczęście nic mu się nie stało. Rodzice postanowili, że najlepiej dla mnie będzie jak przeprowadzę się do nowej rodziny. Nie chciałam tego robić, ale dzięki temu nie narażałam na niebezpieczeństwo najbliższych mi ludzi. Już popołudniu byłam gotowa do przeprowadzki. Nowi rodzice zorganizowali bardzo dobrą ekipę. Szybko załadowali moje rzeczy i ruszyliśmy w drogę.
* * *
Myślałam, że rodzice mieszkają w zwykłym domu. Nie spo-dziewałem się ogromnej willi z trzema basenami i pięknym ogrodem. Miałam niewielkie problemy z zaklimatyzowaniem się, lecz na każdym kroku spotykałam osoby, które bardzo chętnie mi pomagały. Mój pokój znajdował się na ostatnim piętrze. Był bardzo duży. Na środku stało ogromne łoże z baldachimem, obok miałam garderobę. Moi rodzice posta-nowili zorganizować ucztę na moją cześć. Wszyscy poddani byli zaskoczeni faktem, że jednak księżniczka żyje. Przez ostatnie tygodnie ja byłam głównym obiektem zaintereso-wań w tym domu. Codziennie po parę godzin ćwiczyłam swoje magiczne umiejętności, a także uczyłam się walczyć. Na samym początku nie szło mi za dobrze. Zamiast przywołać wodę wznieciłam parę razy pożar, Byłam zdruzgotana, ale za to codziennie widywałam Eryka, który zawsze przywoływał uśmiech na mej twarzy. Bardzo lubiłam spędzać z nim czas. Raz zabrał mnie na coroczne święto wróżek, gdzie nauczyłam się czytać w myślach. Z dnia na dzień stawałam się coraz silniejsza i coraz bardziej panowała nad swoimi mocami. Trochę drażniło mnie to, że nie mogłam wychodzić na miasto bez ochrony. Tak bardzo tęskniłam za Izabelą i Brandonem, osobami, które mnie wychowały. Postanowiłam wymknąć się po obiedzie do nich. O dziwem było bardzo spokojnie i to mnie zaniepokoiło. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do nich. Gdy wreszcie ich zobaczyłam, uspokoiłam się nieco. Brakowało mi wspólnych posiłków i oglądania telewizji. Bardzo żałowałam, że muszę już wracać. Było późno, więc Izabella zaproponowała mi podwózkę. Po dwudziestu minutach byłam już w domu. Na samym wejściu przywitały mnie srogie miny rodziców. Chciałam ich przeprosić i wytłumaczyć, ale Brandon mnie uprzedził i wziął całą winę na siebie. Na szczęście nic mi się nie stało. Kolejnego dnia z samego rana postanowiłam pójść do rodziców, by porozmawiać z nimi o wczorajszej sytuacji. Zapukałam do ich gabinetu i weszłam. Nie owijałam w bawełnę i od razu przeszłam do sedna sprawy. Na samym początku sprzeciwiali się i nie chcieli się zgodzić, lecz po długiej przerwie znów zaczęłam chodzić do szkoły. Żeby nie zwracać zbyt wielkiej uwagi, zgodziłam się by Eryk zapisał się do mojej szkoły. Nie tylko on był nowym uczniem. Do mojej klasy trafił też Klaus. Była to trochę mroczna osoba. Eryk chciał bym nie zbliżała się do niego, lecz przez zrządzenie losu zostałam przydzielona by razem z nim napisać referat na temat fantastycznych istot. Mimo jego mrocznego wyglądu bardzo dobrze mi się z nim pracowało. Po pewnym czasie zaprzyjaźniliśmy się. Chciałam o tym opowiedzieć rodzicom, ale coś mnie przed tym powstrzymywało. Z bie-giem czasu Eryk stawał się coraz bardziej zazdrosny i podejrz-liwy. Nie mogłam się nigdzie ruszyć bez niego. Irytowało mnie to, więc postanowiłam porozmawiać z nim. Gdy tylko spytałam się, co się dzieje on wypowiedział te same słowa, co zawsze: „Klaus nie jest tym, za kogo się podaje”. Nie wierzyłam mu. To Klaus był jedyną ludzką istotą, z którą się przyjaźnię. Od powrotu do szkoły nie rozmawiam ze starymi przyjaciółmi. Źle się czułam z myślą, że mogłabym ich okłamywać, gdy oni mówili mi wszystko. Czułam, że najlepiej będzie unikać ich i nie zwracać na nich uwagi. Dzięki temu będą bezpieczni, nie będzie im grozić niebezpieczeństwo ze strony mojej nowej rodziny. Codziennie, gdy zostawałam sama w mojej głowie kłębiły się myśli na temat przyszłości, a najgorzej było w nocy. Gdy udawało mi się jakoś zasnąć, budziłam się zalana potem. Co noc męczył mnie ten sam sen. Śniła mi się walka, śmierć, ból i cierpienie. Nie miała sensu kolejna próba zaśnięcia, więc w takich momentach szłam do biblioteki i przeglądałam różne stare księgi. Pewnego razu moją uwagę wróciła pewna przepowiednia. Była mi ona bardzo znana, gdyż to ją usłyszałam w dniu, gdy to wszystko się zaczęło, lecz nie usłyszałam jej wtedy całej. Dalszy fragment mówił o walce księżniczki z jej najlepszym przyjacielem, który okazał się zdrajcą. Przepowiednia opowiadała bitwie stoczonej w imię utraconej miłości, siłą odebranej jej przez zło. Zawarte w niej było także ostrzeżenie: „ Nic nie jest przesądzone, lecz trzeba być gotowym na wielkie straty, ból i cierpienie. Gdyż najmniejszy popełniony błąd może zniszczyć całe szczęście i miłość, jaka istnieje na tym świecie…”. Wtedy zdałam sobie sprawę, że muszę stoczyć walkę, przez którą mogę sprowadzić na świat nieszczęście. W tamtej chwili dostałam nagle olśnienia i zrozumiałam, że to po to uczyli mnie tych wszystkich sztuk waliki i posługiwania się mocami. Wszyscy mnie oszukiwali, nawet Eryk, chłopak, któremu bezgranicznie zaufałam, którego pokochałam. Przez resztę nocy płakałam, nie mogłam zrozumieć, dlaczego nikt mi nie powiedział, że to wszystko ode mnie zależy. Rano postanowiłam udawać. Obiecałam sobie, że nikt nie dowie się, co odkryłam w nocy. W szkole opowiedziałam o tym Klausowi. Tylko jemu wierzyłam i ufałam, chodź zataiłam parę spraw. przez kolejne dni unikałam rozmów z Erykiem. Nie chciałam zostać z nim sam na sam. Było mi z tym ciężko, ale tak było lepiej. Zbliżały się święta i gdy wracałam ze świątecznych zakupów, oczywiście pod eskortą Eryka i jego dwóch kolegów. Ktoś nas zaatakował. Była to niewielka grupka istot, lecz nieco liczniejsza niż nasza. Udało nam się ich przegonić, ale Eryk pod czas walki z jednym z nich został poważnie ranny. Chciałam zabrać go do szpitala, ale chłopaki powiedzieli mi, że on nie jest zwykłym człowiekiem i potrzebuje innych me-tod leczenia, których ludzie nie znają. Gdy dotarliśmy do domu rodzice wezwali lekarza. Martwiłam się o Eryka, nie chciałam go stracić. Fakt może i mnie oszukał, ale gdy tak czekałam, co powie lekarz, odkryłam, że go kocham. Wście-kłam się na siebie, że nie zrozumiałam tego wcześniej. Kolej-ne dni spędziłam przy ukochanym, a gdy się obudził, wyzna-łam mu swoje uczucia. Bałam się, że zlekceważy on moje wyznanie i nie odwzajemni mojej miłości, ale myliłam się. On także powiedział, co czyje, wyznał mi, że od chwili, gdy zoba-czył mnie na korytarzu, wiedział, że jestem tą jedyną. Od tamtej chwili nie obchodziła mnie przyszłość, lecz tu i teraz. Po kilku dniach Eryk mógł znów chodzić do szkoły, gdzie na jednej z przerw opowiedziałam Klausowi, co czuję do Eryka. Wydawało mi się, że cieszy się z mojego szczęścia. Po powro-cie ze szkoły razem z Erykiem powiedziałam rodzicom o naszym związku. Zaakceptowali to, a nawet ucieszyli się z tego. Byłam taka szczęśliwa, że aż zapomniałam o słowach przepowiedni. Wtedy liczył się dla mnie tylko Eryk, moja i jak na razie pierwsza miłość. Nie spodziewałam się, że aż tak szybko ją stracę. Gdy Eryk wyjechał razem z resztą swojej grupy na polowanie, nie wrócił już z nią. Jego przyjaciele powiedzieli, że nie mieli szans i dziwią się, że jeszcze żyją. Podczas powrotu z polowania, zostali napadnięci przez mroczne istoty. Było ich o wiele za dużo. Porwali Eryka a ich zostawili. Nie mogłam w to uwierzyć, lecz przepowiednia zaczęła się spełniać. Nie mogłam znieść myśli, że mój ukochany może zginąć. Musiałam o niego walczyć i go uratować, lecz najpierw musiałam się dowiedzieć, czy Klaus jest w to zamieszany.
Umówiłam się z nim w centrum handlowym, bo tam byłam bezpieczna. Czekałam na niego w jednej z kawiarni. Był inny, arogancki i wrogi wobec mnie, gdy przyszedł. Już wiedziałam, co to oznacza, lecz musiałam się jeszcze upewnić. Po krótkiej rozmowie z nim, byłam już na sto procent pewna, że to on. Byłam wściekła, lecz moje serce zalała fala smutku. Obwiniałam siebie o porwanie Eryka. Zastanawiałam się, dlaczego mu nie wierzyłam, ignorowałam to, co wtedy do mnie mówił. Wszyscy w domu mi współczuli i próbowali pocieszyć. Każdy z domowników uważał mnie za bezsilnego tchórza. Przez parę dni nie wychodziłam z pokoju i obmyślałam plan jak uratować Eryka. Miałam już dosyć siedzenia z założonymi rękoma. Rano poszłam do rodziców i oznajmiłam im, że będę walczyć o ukochanego. Muszę przyznać, że nie spodziewali się takiej decyzji z mojej strony. Po dłuższej wymianie zdań rodzice postanowili mi pomóc. Plan był prosty wypowiadamy wojnę istotom, które już zbyt długo nas gnębiły i odbijamy Eryka. Po paru tygodniach przygotowań, byliśmy gotowi do starcia z mrocznymi istotami. Cała nasza armia miała zwrócić uwagę wrogów, a ja z niewielkim oddziałem miałam się wkraść do wrogiego obozu i uwolnić ukochanego.
* * *
Kolejny dzień, był dniem, który miał zmienić historię. Wszyst-kie oddziały zebrały się na ogromnej polanie za miastem. Każdy obawiał się najgorszego, czyli przegranej. Szanse były wyrównane, a walka zacięta. Raz to my wygrywaliśmy, a zaraz potem mroczne istoty. Wiele z nas zginęło, lecz wszyscy zdawali sobie sprawę, że to konieczne. Wampiry i wróżki utorowały mi drogę do obozu, gdzie miałam spotkać się z ukochanym. Spodziewałam się, że ktoś zostanie tam i będzie go pilnował. Nie myślałam jednak, że będzie to mroczny władca wraz z jego synem, a moim byłym przyjacielem. Moje ciało opanowała złość. Nie mogłam zapanować nad nim. Biegłam z mieczem w ręku, w kierunku zdrajcy. Po paru chwilach już walczyliśmy. Byłam tak wściekła, że nic nie czułam. Żadnego bólu, ani smutku, jedynie złość panującą nad moim ciałem. Klaus się potknął. Wykorzystałam okazję i go obezwładniłam. Oddałam go dwóm moim ludziom, i teraz już spokojniejsza przygotowywałam się na starcie z władcom. Byłam już słaba, ale nadal dawałam sobie radę. W jednej chwili zraniłam mojego przeciwnika w rękę, a reszcie kazałam uwolnić Eryka. Długo odparowywałam ataki wroga, ale nie dawałam już rady, Nagle złapał mnie i rzucił mną o ścianę. Nie miałam siły wstać, więc podniosłam tylko głowę. Poczułam zimną stal na swoim gardle i wiedziałam, że to już koniec. Mój oprawca już miał zadać ostateczny cios, gdy nagle czyjś miecz przeszedł go na wylot. Byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam, co się stało. Dopiero po paru chwilach spostrzegłam stojącego nade mną Klausa. Siedziałam tak i nie wiedziałam, co robić, gdy on wyciągnął do mnie rękę, przyjęłam ją i wstałam. Już miałam odchodzić, gdy odwróciłam się i spojrzałam na leżącego za mną ojca, Klausa. Zastanawiałam się, dlaczego i nagle jak gdyby Klaus czytał mi w myślach, odpowiedział, że miał dość jego humorów i upokorzeń. Gdy wyszłam na zewnątrz, walka toczyła się nadal. By powstrzymać toczącą się dalej krwawą rzeź, razem z Klausem użyliśmy swoich mocy. To był już koniec. Wokół widziałam śmierć, a w oczach przeżytych stratę, ale i radość. Nadeszły nowe czasy pokoju i szczęścia. Oczywiście wiadomo, że wszystko musi się poukładać. Nie od razu wszystkie gatunki sobie zaufają. Do tego jest potrzebny czas, ale najważniejsze, że odzyskałam swoją miłość. Rodzice byli ze mnie dumni, a Eryk był szczę-śliwy, że nic mi się nie stało. Nawet zbliżył się nieco do Klau-sa. Nie jest już o niego zazdrosny i na wobec niego dług. Opowiedziałam mu, co się stało w zamku, gdy go wyprowa-dzili, jak Klaus uratował mi życie. Po paru miesiącach porząd-kowania, wszystkich spraw. Nadszedł czas na odpoczynek i zabawę. Podczas jednego z wypadów w góry Eryk mi się oświadczył. Byłam zaskoczona. Nie myślałam jeszcze o mał-żeństwie. Powiedziałam mu, że przyjmę jego oświadczyny, jeśli nie będziemy się śpieszyć. Najpierw chcę skończyć szkołę i przygotować się do roli władczyni. Eryk oczywiście przyjął moje warunki. Od tamtego czasu jesteśmy jeszcze bardziej ze sobą związani. Wszystkie gatunki, żyją w pokoju. Nikt nie musi obawiać się już niebezpieczeństwa ze strony mrocznych istot, a na znak zwycięstwa i nastania nowych czasów her-bem naszego rodu jest płonący miecz, który oznacza wielką miłość i odwagę. Jest to symbol nowych czasów i pokoju, jaki panuje w naszym królestwie, a także sprawiedliwości, jaką kierują się moi rodzice. Zastanawiacie się, co dzieje się z resztą? Brandon i Izabela często nas odwiedzają, Klaus jest szczęśliwy ze swoją nową dziewczyną, a ja i Eryk przygotowu-jemy się do zdania egzaminów. Teraz już wiecie jak z normal-nej dziewczyny stałam się odważną księżniczką, szaleńczo zakochaną w swoim księciu i tyle. To już na razie koniec mo-jej historii, ale nie martwcie się. Jeszcze o mnie usłyszycie.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania