Między wersami
W hamaku, z książką, w spowiedź się wsłuchuję.
Wiatr welinowe gładzie stronic pieści.
Między oczkami siatki płyną treści,
pieśni ton senny w listowie wplątują.
Palce pospiesznie przeliczają wieki -
w nich myśl poety szuka antidotum
na bóle świata, rewersy uroku,
jakby opatrznej wyglądał opieki.
Wraz uśmiech ciepły ze słońcem w konkury
uderza błyskiem, lśni jak łzy na rzęsach,
wiatr swym oddechem do tańca zanęca.
Nagle się zrywa poemat ponury.
Szarpie gałęzie, strąca złoto z liści;
piasek kurzawą w twarz - jak szpilki kłuje,
z włosów świętego zerwał nimb. Dryfuje
w mroczne zakątki, które czernią przyćmił.
Zagrał na harfie. Zamilkł, wrócił cichy
w pokornej pozie, przygiętej pod garbem
spraw, co być miały od zarania martwe.
Życia zdumione pękają kielichy.
Śmiech się rozdzwonił jak na mszę dziękczynną,
flirtem ktoś zburzył oblicze powagi,
innemu zbrakło na miłość odwagi,
więc w zaniechanie jak w pled się owinął.
A hamak zlicza roje oczek w sieci,
miękko kołysze, w rytm serca się wkrada.
Z drzew wykrojona długa amfilada
przywabia cieniem. Dłoń pieści wersety.
_____________
Kwiecień 2011
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania