Miejsce...
Byliśmy razem wszędzie,
Znaleźliśmy wspólne miejsce.
Kamienica wysoka,
Z wrażenia nie można przymknąć oka.
Po roku znajomości,
Zwołałeś gości.
Oświadczyny, wszystko pięknie.
Cieszyłam się niezmiernie.
Do ślubu nam się nie śpieszyło,
Tylko ja i ty było.
Po kolejnym roku się skończyło,
Już nie dbałeś o tę miłość.
Termin za kolejny rok,
Ogłosimy na siebie wyrok,
Codziennych spotkań w domu,
I nie raz braku humoru.
Czuję, że się zmieniasz,
Cały czas coś ukrywasz.
Wszystko naszykowane,
Niedługo wbijamy na salę.
Jestem już przy tobie,
Będziemy tylko we dwoje.
Ty nagle ogłaszasz,
Krótkie "Przepraszam"
I wychodzisz z Kościoła nieśpiesznym krokiem,
Patrzę na Ciebie zapłakanym wzrokiem.
Wybiegam, i idę na kamienicę,
"Umrzeć chcę" Krzyczę.
Nagle czuję, że latam,
I po chwili sobie uświadamiam,
Że spadam.
Nie pomyślałam,
Już jestem w niebie.
A to wszystko przez Ciebie.
Komentarze (16)
Nie moge dać 6. Musi wystarczyć 5.
"Niedługo wbijamy na salę." - "wbijamy", auć, to zabolało... Wyrazów mowy potocznej raczej nie używa się w utworach literackich.
Wiersz wydaje mi się banalny i ze względu na konstrukcję i ze względu na treść. Prosty przekaz, żadnego kwiecistego języka, czy barwnych metafor, które tak lubię... Szkoda. Nie lepiej zrobić z tego opowiadanie?
Zostawiam bez oceny.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania