Miejsce nasycone eterem
Ewa siedzi na krześle,
nie wstaje, mimo że pośladki bolą,
kłębiące myśli zwijają i rozwijają starte nici
rośnie napięcie, więc Ewa udaje, że jest bryzą
morską, nawet uśmiecha się do postaci odbitej
w lustrze windy, przypomina kogoś
kogo zna-strach za każdym razem
opatula ją swoim czarnym płaszczem
wtedy chce pogadać, ale nikt nic nie mówi,
ani postać , ani obce ludzkie dusze, które
czekają pod szklanymi drzwiami
przywodzą na myśl ptaki uwięzione w klatce,
kiedyś odlecą i znajdą miejsce w którym
nikt nie zrobi im krzywdy
tymczasem, tutaj jest taka cisza,
hipotetyczna cisza i ludziska gapiący się
na nieobcą kobietę której twarz pokryła jesień
— kolor pogania kolor
nie lubię jesieni nigdy tego nie ukrywałam,
teraz wiem dlaczego-za szklanymi drzwiami
jest zawsze plucha taka obca, taka nie moja
a przyciąga do siebie i rozkłada ruletkę, każe zagrać
ja albo ty
tymczasem wracam do domu i znów zerkam
w lustro widzę monstrum - dzisiaj do mnie nie przemówi
Komentarze (8)
Świetny wiersz.
Wrócę tu sobie jeszcze :)
Pozdrawiam?↔%
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania