Miejska legenda

Osiedle Wesoła, gdzieś na obrzeżach Śląska, żyło własnym rytmem. Lata 90. były czasem przejściowym – odrapane bloki, żółto-szare elewacje i wiecznie zamulone kałuże na osiedlowych parkingach przypominały o czasach PRL-u, ale reklamy proszku do prania i kolorowych gum balonowych kusiły dzieci i dorosłych wizją nowego, kolorowego świata. To właśnie tutaj, w cieniu bloków, na placach zabaw z połamanymi huśtawkami i w piwnicach wypełnionych zapachem pleśni i węgla, zaczęła się historia, która na zawsze zmieniła życie kilku mieszkańców Wesołej.

 

---

 

Rozdział 1. Julka i "Królowa Osiedla"

 

Julka miała czternaście lat i była typową nastolatką z Wesołej – wiecznie w kurtce, która pamiętała jeszcze czasy jej starszego brata, i z marzeniami o lepszym życiu, daleko od szarego bloku nr 7, w którym mieszkała. Julka uwielbiała książki przygodowe i miała jedną wierną przyjaciółkę – Kamilę, z którą znały się od dzieciństwa.

 

Pewnego zimowego popołudnia, gdy wracały ze szkoły, natknęły się na Sabinę, nazywaną przez dzieci "Królową Osiedla". Sabina była starsza, miała 17 lat i słynęła z tego, że zawsze chodziła własnymi ścieżkami. Była piękna, ale nie w oczywisty sposób – miała coś w spojrzeniu, co budziło jednocześnie fascynację i strach.

 

- Ej, Julka! – zawołała Sabina, gdy dziewczyny mijały ją przy sklepie spożywczym. – Chodź na chwilę.

 

Julka poczuła, jak serce zaczyna jej szybciej bić. Sabina nigdy wcześniej się do niej nie odzywała.

 

- Co jest? – zapytała, podchodząc niepewnie. Kamila została kilka kroków za nią, zdezorientowana.

 

- Widzisz ten blok tam, numer 7? – Sabina wskazała na ich budynek. – Wiesz, że coś tam się dzieje, prawda?

 

- Co masz na myśli? – Julka zmarszczyła brwi.

 

- Piwnice. Coś tam jest. Ale uważaj. Nie wchodź tam sama – Sabina uśmiechnęła się tajemniczo i odeszła, zanim Julka zdążyła zapytać o więcej. Julia i Kamila natychmiast pobiegły do domu tej pierwszej, gdzie czekał na nie młodszy brat Kamil, aby podzielić się dziwną historią.

 

---

 

Rozdział 2: Kamil i tajemnicze piwnice

 

Kamil nie mógł przestać myśleć o rozmowie Julki i Kamili. Piwnice zawsze wydawały mu się miejscem pełnym tajemnic – miał tam swoją „bazę”, ukrytą za starymi szafkami, gdzie chował komiksy i zabawki, które chciał mieć tylko dla siebie. Ale to, co usłyszał o piwnicach, było inne. Dorośli mówili, że za PRL-u w piwnicach bloków ukrywano różne rzeczy – czasem jedzenie, czasem sprzęt, a czasem... ludzi.

 

Tego wieczoru, gdy mama oglądała serial, a tata czytał gazetę, Kamil chwycił latarkę i postanowił zejść do piwnicy. Serce biło mu mocno, gdy przekręcał ciężki klucz w zamku drzwi prowadzących do podziemi bloku. Korytarze witały go wilgotnym chłodem i zapachem zbutwiałego drewna.

 

Kamil znał piwnice na pamięć. Wiedział, gdzie są stare rowery, gdzie są szafy pełne rupieci, i gdzie można znaleźć kocią norę, w której czasem siedziała osiedlowa kotka – Matylda. Ale tego wieczoru coś było inaczej. Korytarze wydawały się dłuższe, a ciemność głębsza.

 

Po kilkunastu minutach eksploracji dotarł do jednej z opuszczonych komórek. Drzwi były uchylone, co wydawało się dziwne – zwykle mieszkańcy pilnowali, by były zamknięte na kłódkę. W środku leżały porozrzucane dziecięce zabawki. Kamil zapalił latarkę i zamarł.

 

W kącie pomieszczenia stała lalka. Nie była to zwykła lalka – miała porcelanową twarz, a jej oczy zdawały się być dziwnie... żywe. Na szyi miała zawieszkę z napisem: "Pamiętaj o mnie."

 

Kamil poczuł, jak po plecach przechodzi mu zimny dreszcz. Wziął lalkę do rąk, a w tym momencie usłyszał skrzypnięcie drzwi. Odwrócił się gwałtownie, ale nikogo nie zobaczył. Przestraszony, szybko pobiegł z powrotem do mieszkania, zostawiając za sobą mrok piwnic i niepokojącą ciszę.

 

---

 

Rozdział 3: Powrót Sabiny

 

Kolejne dni na Wesołej były dziwnie ciche. Sabina, która zawsze była widywana na ławce przy sklepie spożywczym, nagle zniknęła. Plotki rozchodziły się szybko – jedni twierdzili, że uciekła z chłopakiem do Niemiec, inni, że rodzice wysłali ją do ciotki w Bieszczady. Nikt jednak nie wiedział niczego na pewno.

 

Julka nie mogła przestać o tym myśleć. Sabina wydawała się wiedzieć coś, czego inni nie wiedzieli. Jej słowa o piwnicach i tajemnicze spojrzenie nie dawały spokoju.

 

- Może powinniśmy zapytać panią Krystynę, jej sąsiadkę? – zaproponowała Kamila, gdy obie siedziały na ławce pod blokiem.

 

- Pani Krystyna? – Julka zmarszczyła brwi. – Przecież ona zawsze mówi, że dzieci wymyślają bzdury.

 

- Ale widziała Sabinę dzień przed jej zniknięciem. Może coś zauważyła?

 

Przez cały wieczór dziewczyny zbierały się na odwagę, by zapukać do drzwi starszej kobiety. W końcu, około dziewiętnastej, stanęły przed mieszkaniem na trzecim piętrze.

 

- Kto tam? – usłyszały zza drzwi.

 

- To my, Julka i Kamila, chcemy zapytać o Sabinę – odpowiedziała Julka.

 

Po chwili drzwi się uchyliły. Pani Krystyna spojrzała na nie spod przymrużonych powiek.

 

- Sabina? – powtórzyła, jakby sama nie była pewna, czy dobrze usłyszała. – Widziałam ją wieczorem, dzień przed tym, jak zniknęła. Szła do piwnicy. Mówiłam jej, żeby tam nie chodziła, bo to miejsce nie dla dzieci. Ale ona tylko się uśmiechnęła i powiedziała, że "coś musi tam znaleźć".

 

Julka poczuła, jak po plecach przechodzi jej dreszcz.

 

- Coś tam jest – dodała pani Krystyna szeptem. – Ale wy trzymajcie się od tego z daleka.

 

---

 

Rozdział 4: Nocna wyprawa

 

Julka i Kamila długo nie mogły zasnąć po rozmowie z panią Krystyną. W głowach kotłowały się pytania – co Sabina mogła znaleźć w piwnicach? Dlaczego tam poszła? I dlaczego nigdy stamtąd nie wróciła?

 

Ostatecznie decyzja zapadła. Julka postanowiła zejść do piwnic, a Kamila, choć z oporami, zgodziła się jej towarzyszyć.

 

- Kamil, zostajesz w domu – powiedziała Julka stanowczo, gdy brat próbował wyjść z nimi.

 

- Ale to ja znalazłem lalkę! – protestował.

 

- To nie jest zabawa – odpowiedziała Julka.

 

Z latarkami w dłoniach, dziewczyny zeszły do piwnicy. Korytarze wydawały się jeszcze bardziej ponure niż zwykle. Po kilku minutach dotarły do komórki, którą opisywał Kamil. Drzwi były zamknięte.

 

- Chyba nie ma tu nic – powiedziała Kamila z ulgą.

 

Ale wtedy Julka zauważyła coś dziwnego – ślady na podłodze, jakby ktoś ciągnął coś ciężkiego. Ślady prowadziły w głąb piwnicy, do drzwi, które zawsze były zaryglowane.

 

- Co to za miejsce? – szepnęła Kamila.

 

- Nie wiem – odpowiedziała Julka.

 

Drzwi, choć wyglądały na stare i ciężkie, otworzyły się z łatwością. Za nimi znajdowała się wielka sala.

 

---

 

Rozdział 5: Szare twarze

 

Pomieszczenie wyglądało jak opuszczony szpital. Stare, metalowe łóżka były porozrzucane, a na ścianach wisiały dziecięce rysunki. Na jednym z łóżek leżała lalka – identyczna jak ta, którą Kamil przyniósł do domu, tylko większa.

 

Julka podeszła bliżej, a wtedy drzwi za nimi zatrzasnęły się z hukiem.

 

- Co to było? – krzyknęła Kamila, trzymając latarkę tak mocno, że aż zbielały jej knykcie.

 

Z cienia wysunęły się postacie. Były szare, bez wyraźnych twarzy, jak cienie, które nagle zyskały formę. Poruszały się cicho, jakby unosiły się nad podłogą.

 

- Biegnij! – krzyknęła Julka, chwytając lalkę.

 

Dziewczyny biegły na oślep, próbując znaleźć wyjście. W końcu dotarły do drzwi, które prowadziły na zewnątrz. Szare twarze zniknęły, a one wybiegły na zimne, nocne powietrze, drżąc z przerażenia.

 

W tym momencie Julka wiedziała jedno – to, co działo się w piwnicach, było tylko wierzchołkiem góry lodowej.

 

---

 

Rozdział 6. Powrót do rzeczywistości

 

Następnego dnia Julka próbowała opowiedzieć wszystko swojej mamie, ale ta tylko wzruszyła ramionami.

 

- Zostaw to, Julka. Niektóre rzeczy lepiej zostawić w spokoju – powiedziała, unikając jej spojrzenia.

 

Jednak Julka wiedziała, że to nie koniec. Na osiedlu Wesoła nikt nie mówił wprost o tym, co działo się w piwnicach, ale wszyscy wiedzieli, że blok nr 7 miał swoje tajemnice. A Sabina? Jej imię wciąż szeptano, gdy dzieci bawiły się na placu zabaw, patrząc na opuszczone okna piwnicy.

 

I gdzieś tam, w jednej z nich, leżała lalka. I czekała.

 

---

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Piotrek P. 1988 2 tygodnie temu
    Theodoros; moim zdaniem, ta straszna opowieść jest dobrze napisana. Taka jakby creepypasta. Czasami także i ja mam ochotę na napisanie utworu w klimatach horroru. Może wkrótce się zdecyduję. Może w tym, albo w przyszłym miesiącu. Dosyć dawno nie napisałem niczego w takich klimatach.

    5, pozdrawiam 🙂
  • JarekS tydzień temu
    Trochę za szybko przechodzisz do konkretu (ot tak Sabina mówi o bloku nr 7, później szybko znika). Słabo tez w moim odczuciu wyszła reakcja na zaginięcie, pani Krystyna jakoś to spłaszcza (od razu jest blok 7 itp). Akcja ma moim zdaniem duży potencjał, odniesienie do PRL i opozycji (domyślnie, ukrywane sprzęty itp), stare bloki (do dzisiaj taki przecież są w jakiś wiochach itp), dość bezradne dzieci, z wyobraźnią itp. Tylko przez to spłaszczenie jakoś nastroju mi brakuje. Poczytaj sobie Waltera de la Mare jak nie znasz ("Ciotka Seatona", "Crewe", "Katedra wszystkich świętych", jest jeszcze jedno La Mare o dzieciach zaproszonych na na imieniny które zaczynają znikać, najbardziej chyba pasuje tu jako ilustracja mojej tezy i opowiadania ale nie pamiętam tytułu i chyba nie czytałem tego tylko z analizy to cytuje jakiejś) to zobaczysz o co mi chodzi. Oczywiście może być tak że taki boomer jak ja nie nadąża za realem, pobredza i ma spaczone, odchodzące w niepamięć gusty (wydaje mi się że trudno oddzielić rzetelną analizę dzieła od swojej osobowości) ale to już sam musisz ocenić. W każdym razie dla mnie akcja nieco za szybko i przez to brakuje nastroju (w tym poprzednim o magii też była taka uwaga że za szybko i siada nastrój i to nie moja).

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania