Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Mięsny w garażu

Łukasz szybko założył Harringtonkę i wybiegł z domu nie pożegnawszy się nawet z matką. Tak spieszno było mu do kolegów. Zbiegł po schodach z czwartego piętra zwyczajnego peerelowskiego bloku, jakich pełno było na osiedlu. Przed klatką zapalił papierosa. Zaciągnął się głęboko dymem i pomyślał, że dla takich chwil warto wstawać z łóżka. Był piątek wieczór, a to oznaczało, że rozpoczynał się upojny weekend, najpewniej pełen wrażeń. Łukasz pomyślał, że może uda mu się nawet podupczyć, co byłoby nie lada wyczynem. Miał 23 lata i do tej pory dała mu tylko kurwa za pieniądze. Koledzy jednak byli bardziej doświadczeni w tej sprawie i to bardzo ucieszyło chłopaka. Nawet mieli koleżanki co dobrze wróżyło. Może w końcu uda mu się spuścić z krzyża, załadować w dziurę, tak jak to robi większość ludzi. Tak to jest, jak się nie ma baby – pomyślał – wieczne walenie konia i wkurw, że nie ma się w co załadować.

Łukasz zapalił kolejnego papierosa i dalej stał przed klatką. Czekał na swoich kumpli: Grześka, Tomka i Krzyśka, których sama obecność wywoływała u niego entuzjazm.

Dzięki Bogu są teraz takie czasy, że nie ma jak się nudzić. Od czego jest telefon komórkowy. Chłopak wyciągnął aparat i zaczął przeglądać newsy. Jednak wiadomości szybko mu się znudziły. O wiele lepszy w jego mniemaniu był Youtube. Jest tam mnóstwo małowartościowych filmików, w tym był jeden, który szczególnie zainteresował Łukasza.

Chłopak oglądał to dzieło z niedowierzaniem i wesołością. W programie typu talk-show pojawił się „szaman” opowiadający o zaletach masturbacji. Według niego onanizm jest bardzo korzystny dla organizmu, ponieważ rozładowuje nerwy, powoduje przepływ krwi w organizmie, leczy stany zapalne, a także wydłuża prącie. Walenie konia ma według szamana sprawiać, że stajemy się też lepszymi kochankami. Zaraz po tym byłą dalsza część wykładu poświęcona sikaniu przez mężczyzn na siedząco. Sikanie na siedząco ma sprawiać, że z mężczyzn wylatuje więcej syfu. Szaman twierdził, że to przez sikanie na stojąco wielu mężczyzn zapada na choroby nowotworowe prostaty i pęcherza moczowego. Łukasz pomyślał, że coś w tym jest skoro tak dużo dojrzałych mężczyzn boryka się ostatnio z tego typu problemami. Opowieści o bieganiu i wegetarianizmie już nie chciało mu się oglądać, ale miał szczęście, ponieważ pojawił się Grzesiek z nieodłączną puszką piwa.

- Siema. A ty znowu z tym piwem. Zostaniesz alkoholikiem – zaśmiał się Łukasz, choć wiedział, że sprawa jest poważna i raczej nie ma się tu z czego śmiać.

- Siema, siema. Piątek mamy. Nie ma co się spinać. Ja już od południa sobie piję i sobie palę i jest mi z tym dobrze – odpowiedział Grzesiek. Co w ogóle oglądasz?

- Film, w którym koleś opowiada jak to dobrze jest walić konia i sikać na siedząco. Podobno wszyscy mężczyźni powinni to robić. Dzięki temu byliby zdrowsi.

- Jak to?

- Walenie konia poprawia samopoczucie, wzmacnia serce i wydłuża prącie, między innymi. W każdym razie koleś tłumaczył, że w wielu małżeństwach kobietom nie chce się uprawiać seksu i nie dają swoim partnerom. Tłumaczą się bólem głowy, obowiązkami, dziećmi i wszystkim innym. Żeby temu zapobiec należy walić konia jak najczęściej, żeby poprawić swoją kondycję i umiejętności seksualne. Coś w ten deseń. Przynajmniej nie tylko ja nie mam co dupczyć. Dobrze wiedzieć, że ci wszyscy kolesie co mają swoje dupy też mają problem z zaspokojeniem.

Po tej krótkiej wymienię zdań koledzy odeszli od klatki w stronę stacji benzynowej. Zatrzymali się pod drzewami.

-Mam nadzieję, że nikt nas nie widzi, a jak już ktoś nas widzi to nas nie podkabluje. Chodzi o to piwo. Pierdolę. Nie mam zamiaru płacić mandatu. Kurwy się ostatnio kręcą. Chyba szukają dragów – powiedział Grzesiek.

- Kurwy?

- No kurwy. Kurwy policyjne.

- Aha – odpowiedział Łukasz, po czym wyjął nóż sprężynowy. - Pamiętasz stare, dobrze czasy, gdy graliśmy w noża?

- No pewnie. Zajebista gra. Nie pamiętam jak się w to grało, ale chyba trzeba było mieć nerwy ze stali. Pokaż no tego noża.

Łukasz zaczął bawić się nożem. Po naciśnięciu rękojeści zaczęła wyskakiwać głownia. Chłopak złożył nóż, następnie znowu go rozłożył. Zrobił tak kilkukrotnie i nie zwracał uwagi na to, co się dzieje dookoła. W pewnym momencie spojrzał w górę i zorientował się, że stoi nad nim dwóch kumpli, na których czekał.

- Co jest? - zapytał Łukasz.

- Nic – odpowiedział Tomasz.

- Patrzymy ci na ręce – zaśmiał się Krzysiek – Widzę, że macie dobrą zabawę z nożem. Słyszałeś o tym chłopaku co skoczył ostatnio z wieżowca?

- Nie. Nic mi na ten temat nie wiadomo. Co się stało?

- Nie przeglądasz lokalnych mediów. Osiemnastolatek skoczył z dachu z 10-piętrowca na Szarych Szeregów. Nie ma nóg, bo spadł na nogi. Wgniotły się w ciało. Połamane całe ciało. Sąsiadka jest pielęgniarką w szpitalu na Witosa. Podobno to przez dziewczynę.

-Jebane kurwy – dodał Tomek.

-Chuj z nimi – odpowiedział Łukasz – mógł se zwalić konia, tak jak mówił szaman.

- Jaki do kurwy nędzy szaman -odparł Tomek.

- No kurwa szaman. W spiczastej czapce i z długą brodą, co wygląda jak Gandalf. Warto obejrzeć. Rzeczywiście pójdzie z krzyża i ciśnienie spada i nie ma po co skakać.

- Penisy to ja niedługo wprowadzę w swoim barze. Czytałem o tym, że w Chinach podają penisy kozłów, byków, osłów i małp. Penis konia poprawia ukrwienie, a osła poprawia cerę. To byłby dobry ruch. Klientów od zajebania, gdy wprowadziłem potrawy ze świnek morskich. Eskalopki zapiekane z mozzarellą, pieczony schab ze śliwką w sosie majerankowym, rolada. Wiało nudą. Egzotyczne menu napędza klientelę - powiedział Tomek, po czym wyciągnął papierosa i zapalił.

- O czym gadacie chłopaki – zapytał Grzesiek, który pojawił się ni stąd, ni zowąd – Byłem się odlać.

- O kutasach – odparł Tomek – Przyszłe danie dnia w „Mięsnym w garażu”. Może powinienem odciąć ci tego chuja za lanie w miejscach publicznych – dodał, po czym szaleńczo się zaśmiał.

- O czym Wy w ogóle gadacie. Napijmy się – odpowiedział Grzegorz, po czym otworzył kolejną puszkę piwa.

 

Mężczyźni poszli za bloki, do pobliskiego parku dla dzieci, z huśtawką i ławeczkami. Tam się dobrze piło i gawędziło. Chłopaki rozmawiali o głupotach, jednak uważny obserwator zauważyłby, że pojawiło się u nich napięcie spowodowane być może niezaspokojonym popędem seksualnym, codziennymi problemami, a być może zwykłą frustracją pojawiającą się czasami u każdego. Jeszcze większe wkurwienie pojawiło się, gdy mężczyźni z powrotem zeszli na temat samobójczego skoku, o którym rozpisały się portale internetowe w ostatnim czasie.

– Jebana kurwa! – powiedział Krzysiek. Patrzcie na tę kurwę w telefonie. To przez tę kurwę ten chłopak skoczył. Czarne włosy, okulary, modnie ubrana, szczupła. Pierdolona szmata w dupę. A ten koleś co obok niej stoi. Ma ryj jak pedofil. Co za jebane kurwy!

Reszta chłopaków się zaśmiała, ale konwersację przerwało nagle szczekanie psa. Nagle w parku dla dzieci pojawił się piesek rasy Jack Russell terrier.

– O jejku. Jaki ty piękny piesku – powiedział Grzesiek wyraźnie uszczęśliwiony i jak widać pałający dużą sympatią do psów. - No chodź tutaj, piesku. No chodź.

Pies najwyraźniej wzbudził także sympatię pozostałych chłopaków Krzyśka i Łukasza, a jeżeli nie to sympatię to duże zainteresowanie. Jedyną niewzruszoną postacią był Tomasz, który zamyślony odpalił kolejnego papierosa.

- Figa, wracaj. Gdzie ty uciekłaś? - wołała psa drobna, ciemna blondynka w sportowym stroju.

Najwidoczniej coś na drodze spowodowało to, że pies jej się zerwał ze smyczy i popędził do parku, gdzie został przywołany przez grupkę młodych przyjaciół. Dziewczyna przedarła się przez krzaki i zbiegła ze skarpy prowadzącej do parku. Na smyczy trzymałą jeszcze dwa psy rasy jack russell terrier.

– Figa! Tutaj jesteś. Dziękuję, że panowie się nią zajęli- powiedziała kobieta.

Chwilę później leżała jednak oszołomiona na ziemi. Tomek nie zdradzający żadnych emocji wymierzył jej potężny cios prosto między oczy. Psy zaczęły ujadać. Pozostali mężczyźni byli zszokowani i nie byli w stanie wykrztusić słowa.

Tomek usiadł na dziewczynie i uderzył ją jeszcze dwa razy pięścią prosto w twarz. Dziewczyna po pierwszym ciosie była nieprzytomna, ale najwidoczniej jej oprawca uznał, że jeden cios to stanowczo za mało, a na pewno za mało, aby dokończyć to co chciał zrobić. Mężczyzna wstał, spuścił spodnie i majtki do kolan i położył się na drobnej kobiecie. Penis stał w gotowości do boju, jednak Tomkowi nie za bardzo chciało się ruchać.

Łukasz, któremu najwidoczniej szkoda było dziewczyny podbiegł do Tomka i chwycił go rękami za szyję.

- Tomek, co z Ciebie za chuj do chuja pana?

- Wypierdalaj ty głupi chuju – odpowiedział Tomasz, który z premedytacją atakował pochwę kobiety, raz penisem, a raz rękami, przy czym musiał przerwać na chwilę swoje zabawy, ponieważ Łukasz skutecznie mu przeszkadzał w penetracji.

Krzysiek trzymający nerwy na wodzy zajął się psami. Udało mu się zgarnąć wszystkie trzy psy i wyjść z nimi na chodnik znajdujący się nad skarpą. Psy dalej szczekały najprawdopodobniej nie wiedząc co się dzieje.

Grzesiek nie za bardzo wiedział, co ma zrobić w danej sytuacji. Opity piwami usiadał na ziemi i zaczął się kiwać do przodu i do tylu niczym jakiś paralityk.

Tomek, którego najwidoczniej zmęczyło pieprzenie leżącej panny i siłowanie się z kolegą wstał i powiedział: „Teraz twoja kolej. Możesz sobie chuju pociupciać, chyba że zwaliłeś konia, zanim wyszedłeś na dwór”.

Łukasz był przez chwilę zdezorientowany i patrzył na Tomasza oczami pełnymi złości, jednak po chwili usiadł na dziewczynie. Ściągnął spodnie i majtki i zaczął robić to, o czym zawsze marzył. Nie było to prawda tak jak sobie zawsze wyobrażał, ale stwierdził, że i tak nic innego nie pozostaje mu zrobić. Chłopak lizał dziewczynę po szyi, całował jej piersi i próbował dojść, jednak duży stres powodował, że nie był w stanie sfinalizować dzieła.

I nie zakończył penetracji wytryskiem, bo bardzo szybko stało się coś, co diametralnie zmieniło obraz całej sytuacji i spowodowało, że koledzy znaleźli się w jeszcze gorszej sytuacji. Tomek wziął nóż i poderżnął dziewczynie gardło. Krew trysnęła na trawę i obryzgała Łukasza. Kobieta była martwa, a wszyscy mężczyźni prócz Tomka byli w totalnym szoku. Gwałt to było coś okropnego w mniemaniu młodych mężczyzn i coś, czego nie zamierzali się nigdy dopuścić. Nagle jednak stanęli w sytuacji gdzie mieli już do czynienia nie tylko z gwałtem, ale brutalnym zabójstwem poprzedzonym gwałtem ze szczególnym okrucieństwem. Tomka jednak to nie przerażało. Jako jedyny zachowywał zimną krew. Wyciągnął z paczki papierosa i go zapalił. Łukasz zszedł z dziewczyny i wycierał krew z twarzy. Grzesiek wstał i patrzył z niedowierzaniem na to, co się dzieje. Krzysiek wrócił na plac zabaw. Tomek powiedział: Ogarniesz auto. Nie możemy jej tutaj zostawić. Musimy ją zabrać do „Mięsnego w garażu”. O tej porze nikogo w niej nie ma, więc będziemy bezpieczni. Nie można dopuścić, żeby znowu zabrali do pierdla ojca dwójki dzieci.

Już się robi. Będę za dwie minuty. Mam je niedaleko zaparkowane – odpowiedział Krzysiek.

Zaczął padać deszcz. Mężczyźni pomyśleli, że to dobrze, bo deszcz zmyje choć trochę krwi z trawy, a ponadto szanse, że ktoś się będzie włóczył w tej okolicy zmalały niemal do zera. Grzesiek i Łukasz wzięli ciało we dwójkę i zaczęli je transportować w stronę krzaków znajdujących się nieopodal skarpy. Ja tylko Krzysiek zaparkował przy chodniku weszli z ciałem na górę i wrzucili je na tylne siedzenie. Usiedli obok zwłok. Tomek usiadł na przednim siedzeniu pasażera.

-Jedziemy na wyżerkę – zakomenderował Tomasz, po czym Krzysiek odpalił auto i pojechali.

 

2

 

Restauracja „Mięsny w Garażu” jak sama nazwa wskazuje mieści się w garażach nieopodal małych bloków na jednym z sennych opolskich osiedli. Knajpa słynie z nietypowych dań, o które zadbał jeden z najwybitniejszych mistrzów kuchni Tomasz D. Można tu skosztować kangura, krokodyla, żaby, strusie, a nawet egzotycznego duriana. W życiu Tomka dużo zmieniło się, gdy tylko odkrył swój talent. Pewnego dnia z nudów zaczął gotować. Okazało się, że jedzenie, które przyrządza jest tak wyborne, że nawet najwięksi mistrzowie kuchni nie byli w stanie lepszego zrobić. Amaro, Gesller, Brodnicki, Kuroń mogą się schować. Tomek nawet ziemniaki umie tak przyrządzić, że smakują obłędnie. Niektórzy podejrzewają kuchmistrza o czary, jednak jak mówi Tomek jego dania są dobre, bo poświęca im dużo czasu i myśli o nich. W jednym z wywiadów dla lokalnej prasy powiedział, że ludzie jedzą byle co i byle jak, nie zastanawiają się nad pożywieniem, a powinni, bo są tym, czym jedzą. Przykładowo ziemniaki można tak przyprawić i dodać do tego takie przystawki, że danie nie przypomina swojskich kartofli dodawanych dosłownie wszędzie. Poza tym kartofle można zastąpić znakomitym purée z topinamburu, podobnym w smaku do tego ziemniaczanego, choć bardziej odżywczego.

 

Mężczyźni zgodnie z poleceniem Tomka rzucili ciało młodej dziewczyny na metalowy blat, gdzie zazwyczaj mistrz kuchni obrabiał mięso. Kucharz pierwsze co zrobiło wyrwał kobiecie duże okrągłe kolczyki z uszu wraz z kawałkami mięsa i wyrzucił je do kosza na odpady. Następnie wziął nóż i rozkroił bluzeczkę. Materiał także wyrzucił do kosza. Zostały jeszcze spodnie i buty. W końcu miał dziewczynę nagą, tak jak ją Pan Bóg stworzył. Na początku wydawało mu się, że nie będzie z niej dużego pożytku, ale później zmienił zdanie. Kobieta była szczupła, ale nie chuda. Na piersiach, udach i na tyłku było wystarczająco dużo mięsa, aby przyrządzić smakowite danie. Najważniejsze było jednak to, że kobieta była młoda, a wiadomo, że młode mięso jest zdecydowanie smaczniejsze niż stare.

Tomaszu, skup się – powiedział do siebie w myślach, po czym przystąpił do dzieła. Wziął do ręki nóż rzeźniczy i zaczął odkrajać pierś. Nóż wszedł w ciało jak masło. Mężczyzna kroił pierś. Przesuwał nóź w lewo i w prawo. Monotonne ruchy przyniosły rezultat. Po paru minutach soczysta pierś leżała obok ofiary. Następnie w taki sam sposób uporał się z drugą piersią. Po chwili stwierdził, że dobrze byłoby odciąć jej głowę. Nie miał doświadczenia z przyrządzaniem człowieka, ale stwierdził, że głowa powinna jak najszybciej znaleźć się poza ciałem, bo tylko przeszkadzała, a cięcie ciała nie było zbyt komfortowe jak na jego szczycie znajdowała się głowa. Jak pomyślał tak zrobił. To była zdecydowanie łatwiejsza część przygotowywania obiadu.

Następnie poszedł po siekierkę do mięsa. Wziął potężny zamach i pozbawił ofiarę prawej dłoni. Kolejne parę ciosów wymierzył w okolice łokcia, a kolejne w ramię. Tym sposobem miał z głowy prawą rękę.

Z nogami sprawa była trochę trudniejsza. Tomek najpierw odciął stopy, później uciął nogi w okolicach kolan, a następnie odrąbał uda, pomagając sobie przy tym rzeźnickim nożem. Krew lała się niemiłosiernie. Mężczyzna był cały nią umazany i wyraźnie zmęczony całym przedsięwzięciem.

- Chłopaki, który zechce mi pomóc? - zapytał – Bierzcie noże i do roboty.

Mężczyźni wzięli noże do rąk i zgromadzili się wokół blatu, na którym leżało mięso. Przyszła im rola odkrawania mięsa w kości. Krzysiek robił to niemal z obrzydzeniem, ale dawał radę. Łukaszowi chciało się płakać. Grzesiowi z kolei alkohol trochę uderzył do głowy, przez co miał problem z tą czynnością. W pewnym momencie chłopak poślizgnął się na pełnej krwi podłodze, za co pozostali go zbesztali.

Tomek w pewnym momencie rozciął brzuch dziewczyny i zaczął wyjmować wnętrzności, które wrzucił do wiadra, które uprzednio przygotował. Następnie wziął blender, w którym miał zamiar wszystko przemiksować.

Zapowiadała się długa i ciężka noc.

 

3

 

Szymon czekał pod restauracją na Sebastiana, swojego dawno niewidzianego znajomego z osiedla.

Po chwili go zauważyć

– Cześć – powiedział niski, barczysty chłopak, po czym podał rękę Szymonowi.

– Dobrze Cię widzieć po tylu latach – odpowiedział Szymon. - To co? Wchodzimy?

– Jasne. Nie ma na co czekać. „Mięsny w garażu”. Szef ma fantazję. I świetne opinie w sieci. Nowy król kuchni w Polsce.

Wnętrze restauracji nie było duże. Mieściła się w końcu w kilku przerobionych garażach na osiedlu. Wnętrze było jednak dość fantazyjne. Znajdowały się tam ogromne beczki, wypchane ptactwo i malowidła przedstawiające sceny z greckiej mitologii. W knajpie leciały włoskie przeboje, dzięki czemu miało się wrażenie jakby było się na wakacjach.

Koledzy usiedli przy stole i zaczęli przeglądać menu.

– Ale jazda – powiedział Sebastian -Te pozycje w menu. „Tomaszu czy Ci nie żal”, „Kotlet z psa, przemielony razem z budą, suką”, „Wolność, Tomku, w swoim domku”. To są specjalności szefa kuchni. Prośba o kontakt z obsługą. Pod spodem jest normalne menu. Zrazy po polsku z ziemniakami i buraczkami do towarzystwa. Jak przyjdzie kelnerka to zapytam się o „Tomaszu czy Ci nie żal?”.

Po chwili przyszła kelnerka, u której mężczyźni zamówili dania specjalne.

- Obrzydliwe! – krzyknął nagle Sebastian.

– Co takiego? - zapytał Szymon.

-To malowidło za Tobą. Facet je człowieka. Kanibalizm. Trzeba być odważnym, żeby coś takiego umieścić w swojej knajpie.

Szymon obrócił się i odparł: To słynny obraz. Goya. Kronos jedzący własne dzieci, żeby oszukać własne przeznaczenie. Kronos strącił z tronu swojego ojca Uranosa, po czym ten go przeklął i zapowiedział, że to samo spotka jego. Dlatego Kronos postanowił zjadać swoje dzieci, aby do tego nie dopuścić. Między innymi o kanibalizmie chciałem z Tobą pogadać. Kiedyś ze swoim kolegą Guciem braliśmy udział w przedziwnym rytuale, podczas którego zjedliśmy człowieka. Obrzęd miał na celu umożliwienie nam porozumiewania się z umarłymi. Przyznam szczerze, że zadziałało, ale to Guciu zyskał przedziwne moce, które ma do dzisiaj i potrafi rozmawiać z ludźmi dawno już zmarłymi. Przynajmniej tak twierdzi, ale ja jestem sceptyczny. Wydaje mi się, że to objawy choroby psychicznej. Miałem wizje z życia denata, ale Guciu rozmawiał z ludźmi dawno już zmarłymi, jak ten judoka Michał Borejko, który niby sam się zabił. Ostatecznie zerwałem z nim kontakt jak zadzwonił i powiedział, że miał kontakt z Mieszkiem I. Do chuja Pana. No już bez przesady. Z wariatami nie rozmawiam.

– A Ty nie masz już wizji?

– Czasem udaje mi się nawiązać kontakt ze zmarłym, którego zjedliśmy, ale to wszystko. W końcu jego zjadłem, a nie innych ludzi. A po dynastii Piastów nie ma już śladu.

– Może on zjadł jakąś starą monetę? - zaśmiał się Sebastian.

Koledzy gawędzili jeszcze dłuższą chwilę, po czym kelnerka przyniosła im dania. Wyglądały niesamowicie. „Kotlet z psa, przemielony razem z budą, suką” to był kotlet mielony podany wraz z purée z topinamburu i ćwikłą, z kolei „Tomaszu czy Ci nie żal” pierś nadziewana papryką, serem i szpinakiem z dodatkiem grillowanych warzyw.

Bon appétit – powiedziała kelnerka i odeszła.

Mężczyźni zaczęli jeść swoje dania ze smakiem, jednakże Szymonowi w trakcie posiłku zdawało się, że skądś zna ten smak. Nie był pewien, kiedy kosztował tego rodzaju mięsa, ale był pewny, że kiedyś to jadł. Przypomniała mu się pewna potrawa z ludzkiego ciała, którą dawno temu kosztował w swoim laboratorium, ale coś mu się nie zgadzało.

-Przepraszam Panią, jaka potrawa kryje się pod nazwą „Kotlet z psa, przemielony razem z budą, suką”? Danie jest bardzo smaczne, ale wydaje mi się, że jest dość egzotyczne i że kiedyś jadłem ten rodzaj mięsa – zapytał Szymon przechodzącej obok kelnerki.

- Małpa! - krzyknął wychodzący z kuchni kucharz Tomasz – Dzisiejszego dnia serwujemy naczelne. Bardzo się cieszę, że Wam smakuje i że jeszcze do nas wrócicie.

Szymon zamyślił się i włożył do ust kawałek mięsa, które wyjątkowo mu przypadło do gustu, a następnie powiedział pod nosem - „Małpa. Hmm. Niech mu będzie, że małpa”.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania