Migracje
ściany nie oddychają, to jest ten moment gdy po przebudzeniu
widzisz czerwone jagody i na ciemnym niebie migrują ptaki
ciało chce się umyć rozdrapać zakończenia linii brzegowych
ciało jest fioletowe lżejsze o kilka gramów
jeżeli to jest śmierć, to dlaczego jestem ciepła
jak gorąca lawa wlewam się w szczelinę
pomiędzy grafitowymi skałami bez lęku patrzę na ciebie
zamknięta w klatce, migocąca
wrócę, jak i ty postanowisz wrócić oddać mój nie byt
Louise sądzisz, że nie - bycie jest wystarczająco proste
ubolewasz na myśl, że śmierć nie zobaczy rzeczy na których polegamy
śmierć jest wystarczająco blisko
przestałam jej wierzyć, codziennie zadziwia mnie jej troska o życie
***
sobie a muzom
wytłumacz mi dzisiejszy deszcz
nie rozumiem języków, otwierają
głowę
urny są potrzebne dla pamięci, a deszcz
zmywa, rozpuszcza włosy
których już nie farbuję
w korytarzach światło pełni
stopy nie idą, krew jak afisz na ścianach
znaczę - byłam tu
pamiętasz pierwszy wiersz
a deszcz
to ja, tylko nie dojdę
przenikam
w ziemię w ściany w balustrady
korytarz we krwi
ale słodko pachną krople
wiem
spadły ożywić
a deszcz
pozwala odejść bez przepraszania

Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania