Mikołaj II
Pewnego dnia car Mikołaj II postanowił zrobić sobie wycieczkę po swoim ogromnym kraju. Wsiadł do swojego luksusowego parowozu i kazał maszyniście jechać na wschód. Po kilku godzinach jazdy car zauważył, że parowóz zwalnia i zatrzymuje się na środku pustyni.
- Co się dzieje? - spytał car, wychodząc z wagonu.
- Przepraszam waszą wysokość, ale skończył nam się węgiel - odpowiedział maszynista.
- Skończył się węgiel? Jak to możliwe? - zdziwił się car.
- No cóż, wasza wysokość, to bardzo długa trasa, a węgiel jest drogi i ciężki. Nie mogliśmy zabrać ze sobą wystarczającej ilości - wyjaśnił maszynista.
- To co teraz zrobimy? - zapytał car.
- Nie wiem, wasza wysokość. Musimy znaleźć jakiś sposób, żeby rozpalić ogień w kotle - powiedział maszynista.
Car rozejrzał się po okolicy i nie zobaczył niczego, co mogłoby posłużyć za opał. Była tylko piasek i kamienie. Nagle wpadł na pomysł.
- Mam to! - zawołał car. - Zróbmy ogień z moich portretów!
- Z waszych portretów, wasza wysokość? - zdziwił się maszynista.
- Tak, z moich portretów. W każdym wagonie jest przynajmniej jeden mój portret. Są one wykonane z papieru i drewna, więc powinny się palić - wyjaśnił car.
- Ale wasza wysokość, czy to nie będzie obraźliwe dla waszej osoby? - zapytał maszynista.
- Nie bądź głupi. To tylko obrazy. Ważniejsze jest, żebyśmy dotarli do celu - powiedział car.
I tak car kazał swoim sługom zebrać wszystkie jego portrety z wagonów i wrzucić je do kotła. Parowóz ponownie ruszył i pojechał dalej. Car był bardzo zadowolony ze swojego pomysłu i uśmiechał się do siebie.
Niestety, po kolejnych kilku godzinach jazdy parowóz znów się zatrzymał. Tym razem na środku tajgi.
- Co się stało? - spytał car, wychodząc z wagonu.
- Przepraszam waszą wysokość, ale znów skończył nam się węgiel - odpowiedział maszynista.
- Znów skończył się węgiel? Jak to możliwe? - zdziwił się car.
- No cóż, wasza wysokość, to jeszcze dłuższa trasa, a portrety nie były tak dobrym opałem. Spaliły się bardzo szybko i nie dały wystarczającej ilości ciepła - wyjaśnił maszynista.
- To co teraz zrobimy? - zapytał car.
- Nie wiem, wasza wysokość. Musimy znaleźć jakiś inny sposób, żeby rozpalić ogień w kotle - powiedział maszynista.
Car rozejrzał się po okolicy i nie zobaczył niczego, co mogłoby posłużyć za opał. Były tylko drzewa i śnieg. Nagle wpadł na pomysł.
- Mam to! - zawołał car. - Zróbmy ogień z moich mundurów!
- Z waszych mundurów, wasza wysokość? - zdziwił się maszynista.
- Tak, z moich mundurów. W każdym wagonie jest przynajmniej jeden mój mundur. Są one wykonane z wełny i bawełny, więc powinny się palić - wyjaśnił car.
- Ale wasza wysokość, czy to nie będzie niegodne dla waszej rangi? - zapytał maszynista.
- Nie bądź głupi. To tylko ubrania. Ważniejsze jest, żebyśmy dotarli do celu - powiedział car.
I tak car kazał swoim sługom zebrać wszystkie jego mundury z wagonów i wrzucić je do kotła. Parowóz ponownie ruszył i pojechał dalej. Car był bardzo zadowolony ze swojego pomysłu i uśmiechał się do siebie.
Niestety, po kolejnych kilku godzinach jazdy parowóz znów się zatrzymał. Tym razem na środku jeziora Bajkał.
- Co się stało? - spytał car, wychodząc z wagonu.
- Przepraszam waszą wysokość, ale znów skończył nam się węgiel - odpowiedział maszynista.
- Znów skończył się węgiel? Jak to możliwe? - zdziwił się car.
- No cóż, wasza wysokość, to najdłuższa trasa, a mundury nie były tak dobrym opałem. Spaliły się bardzo szybko i nie dały wystarczającej ilości ciepła - wyjaśnił maszynista.
- To co teraz zrobimy? - zapytał car.
- Nie wiem, wasza wysokość. Musimy znaleźć jakiś inny sposób, żeby rozpalić ogień w kotle - powiedział maszynista.
Car rozejrzał się po okolicy i nie zobaczył niczego, co mogłoby posłużyć za opał. Była tylko woda i lód. Nagle wpadł na pomysł.
- Mam to! - zawołał car. - Zróbmy ogień ze mnie!
- Z waszej wysokości, wasza wysokość? - zdziwił się maszynista.
- Tak, ze mnie. Jestem carem Rosji. Jestem najważniejszą osobą w tym kraju. Jestem tak potężny i chwalebny, że powinienem się palić jak pochodnia - wyjaśnił car.
- Ale wasza wysokość, czy to nie będzie samobójstwem? - zapytał maszynista.
- Nie bądź głupi. To tylko ciało. Ważniejsze jest, żebyśmy dotarli do celu - powiedział car.
I tak car kazał swoim sługom zabrać go do kotła i wrzucić go do ognia. Parowóz ponownie ruszył i pojechał dalej. Car był bardzo zadowolony ze swojego pomysłu i uśmiechał się do siebie.
A potem spalił się na popiół i umarł.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania