Milion powodów
Następne miesiące były naprawdę szalone. Bruno ćwiczył codziennie, wstawał codziennie i robił ogromne postępy. Ćwiczyli razem z Darią, działali naprawdę intensywnie i od początku nie widziała w nim aż takiej determinacji. Świadomość tego jak bardzo pomaga mu rehabilitacja obudziła w nim nowe pokłady woli walki i mobilizacji. I uzależnił się od wstawania. Opowiadał Darii, że od zawsze miał w sobie niespożytą energię, dlatego po wypadku wpadł w tak głęboką depresję i otępienie. Czuł się przerażony i bezbronny, a problemy emocjonalne i psychiczne pacjentów z urazami kręgosłupa były zbyt często pomijane. Skupiano się na ich urazach fizycznych, podczas gdy te emocjonalne często były w gorszym, lub równie opłakanym stanie.
Teraz Bruno wrócił. Naprawdę wrócił. Daria widziała, że znowu jest tamtym chłopakiem - szalonym, zdeterminowanym, pewnym siebie, i tak cholernie silnym.
Cieszyła się widząc go takiego i wierzyła, że niebawem stanie na nogach zupełnie sam, lub co najwyżej przy pomocy kuli.
Poza tym... przeprowadzili się i to była kolejna świetna decyzja. Ich własne miejsce na świecie, ich własny niewielki dom w cichej i przyjaznej okolicy, dom który nie kojarzył im się z traumami i nie przywodził nieciekawych wspomnień. Byli w nim naprawdę szczęśliwi i dokonywali swoich własnych cudów.
Wspierali się i rozmawiali, kochali się bez względu na porę i próbowali nowych rzeczy, dawali sobie spełnienie i wsparcie. I stawiali kolejne kroki - nie tylko te dosłowne ale i metaforyczne. Kolejne kroki w ich związku, w ich życiu, ich małe zwycięstwa nad codziennością. Byli naprawdę szczęśliwi i tym ich spokojnym świecie tylko we dwójkę, jakby żyli w bańce.
Ale prawda jest taka, każda bańka kiedyś pęka i tylko od nas zależy jak sobie z tym poradzimy.
Komentarze (1)
Pozdro.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania