Miłość anioła
Ostatnia lekcja dnia, w piątek, w końcu, ile można czekać na głupią chemię? Weszłam do sali i zajęłam miejce w mojej ulubionej ławce- 4 rząd od strony okna z lewej strony pomieszczenia. Jakiś miesiąc temu był początek roku, więc nauczyciel pozwolił nam się w pary jak nam się żywnie podoba- zostałam sama, gdyż po prostu potrzebuję trochę ciszy. Wszystkie inne dziewczyny zawsze plotkują na lekcjach i rozmawiają o wszystkim, byle się nie zajmować tematem. Ja wolę uważać na lekcji, a nie mieć potrzeby uczenia się w domu czy chodzenia na korki do starszych klas, mają strasznie wygórowane ceny co niezbyt mi odpowiada.
Dziś klasa dostała kompletnej głupawki, nauczyciel nie wytrzymał i wszystkich porozsadzał, pokolei mówił kto z kim siedzi, aż w końcu doszedł do mnie:
-Patch, siadasz z Sandrą- Nie no czemu on, nie mam nic do niego, ale jego charakter jakoś wielce mnie nie pociągał. Ehhh... Zostałam przynajmniej w swojej ławce.. Patch to wysoki blondyn o śniadej cerze. Miał dobrze zarysowane mięśnie, których pewnie mu zazdrościła połowa chłopaków w naszej szkole. Większość dziewczyn jednak nie zna pojęcia przestrzeni osobistej, latały za nim jak wariatki, co wprowadzało go w irytację, którą dość często okazywał. W szkole jest dość dużo osób, czytających wszelakiego rodzaju książki- jego przezwisko wzięli od imienia głownego bohatera serii "Szeptem". Praktycznie każdy w szkole ma jakiąś ksywę wziętą z książki, ale chyba u nikogo się ona tak nie zakorzeniła jak u niego, skoro nawet nauczyciele zamiast po imieniu tak go nazywają.
-Cześć...- cóż, próba bycia miłą została bezczelnie przerwana. Zapowiada się dłuuuuugi rok szkolny...
-Siem, od razu cię informuję, że nie daję zadań do spisania.
-A ty jakiekolwiek robisz?- Kurde, muszę się opanować z tymi sarkazmami, jak tak dalej będzie to poprosi by go przesadzić, a mi się trafi kompletny debil.
-Zależy od tematu, więc lepiej się pilnuj, nie mam ochoty udzielać ci korków. Sorry bardzo, ale mam dużo ciekawsze rzeczy do roboty niż niańczenie koleżanki z klasy.
-Ty tak zawsze? Ojezuuu, zastrzelcie mnie, skoro tak ma wyglądać cały rok szkolny.- Tsa, a potem się dziwię, że kolejna osoba ma mnie na swojej czarnej liście xD. Tsa- cała ja.
- Uwierz mi, że na moją czarną listę o wiele trudniej trafić niż u reszty klasy. Chwilo jesteś przy tych bardziej interesujących osobach- jesteś pierwszą dziewczyną, która nie ślini się na mój widok, to trochę nietypowe uczucie, ale naprawdę się cieszę, że siedzę z tobą, a nie z jakąś dziunią, która by się na mnie lampiła, mając krwotok z nosa i ślinotok.- mówiąc to obdarzył mnie delikatnym uśmiechem.
O kurde, on na poważnie. Św. Mikołaju, zajączku wielkanocny czy co tam kolwiek, przecież byłam grzeczna, albo przynajmniej przez większą część czasu, za co mnie tak ukaraliście? Myśląc to rozmasowałam sobie kark i kilka razu pokręciłam głową. Cóż, jakoćć to przeżyję, będę musiała, c'nie?
-Hej, śpiąca królewno, za pięć minut koniec lekcji. Z tymi korkami to nie żart, lepiej zacznij uważać.
- Taaa, dzięki.- Jak na zawołanie zadzwonił dzwonek. Szybko się spakowałam i starając się ominąć moje partnera wybiegłam z klasy. Wolność... No uznajmy, teraz muszę czekać na autobus, który powinien przyjechać za jakieś 15 minut. Chwila, co tak długo o,o. Oni chyba chcą żebym zdechła z nudów na tym głupim dziedzińcu. Zapomniałam, że Patch też jest tzw. dojeżdżającym. Normalnie pojechałabym do szkoły motorem i tak samo wróciła do domu, ale moja świnka-skarbonka jest oficjalnie anorektyczką, więc nie ma szans by zapłacić za choćby pół baku paliwa. Dobra, jakoś przeboleję.
- Zapomniałaś zeszytu- mówiąc to podał mi czarno-zielony przedmiot w grubej okładce.
-Em, dzięki, miło z twojej strony- Zdziwiłam się i to bardzo, byłam pewna, że wszystko znajdowało się w mojej torbie. Każdemu się zdaża, ale dla mnie to nowość.
Przyjechał nareszcie ten jakże znienawidzony przeze mnie środek transportu. Większość osób pozajmowała miejsca, a ja jak zwykle stałam. Po 10 minutach już chciałam wysiąść, ale zatrzymał mnie blondyn z ławki. Uścisnął mi dłoń i wsunął do kiesieni spodni małą, niebieską karteczkę, ródnocześnie palcem dotykając swoich ust dając mi do zrozumienia, że mam nikomu o tym nie wspominać. Potaknęłam niepewnie głową, zeszłam po schodach i ruszyłam w stronę domu targana sprzecznymi emocjami...
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania