Miłość - czy wypada o tym gadać?

Podobno dużo gadam. Oprócz tego, podobno to gadanie związane jest z analizowaniem. Fakt, mogę analizować wszystko – słońce , książki, blask w Twoich oczach, moje dzieciństwo, przyszłość – swoją i Aleksandra Wielkiego. Ale analiza to nie gadanie, gadanie nie mieści w sobie myśli występujących hurtem. Gadanie to czubek góry, to tylko przedsmak tego, co naprawdę się we mnie dzieje.

A dzieje się coś, czego nazwać nie mogę – choć przecież próbuję. Jako skutek uboczny, tego niezrozumiałego dla mnie procesu, zaczęła się we mnie wytwarzać oksytocyna. Bardzo uważałam, żeby jednak do tego nie doszło, spuszczałam oczy kiedy istniało ryzyko, że w innych oczach, może pojawić się coś, co po dogłębnej analizie okaże się sympatią. Unikałam przypadkowego muśnięcia dłoni, a już na pewno bardzo kontrolowałam moją nieograniczoną chęć spółkowania, nazywając ją spółkowaniem, albo jeszcze gorzej. Piłam też litrami wodę, bo podobno się w niej rozpuszcza.

Mało jednak pomagało, więc na pomoc oczywiście wyruszyło Ego z całym arsenałem, dawno zakopanych kompleksów i wzorców odrzucenia. Mogłam się domyślić, że kłamało, kiedy twierdziło, że Sadowska, to już przepracowała. Kłamało mnie w żywe oczy, że teraz sobie na spokojnie będę snuć, cokolwiek postanowię snuć, z drugą osobą. I mimo moich protestów zalało mnie wątpliwościami. Dlatego, powodowana chęcią analizy, postanowiłam pogadać z oksytocyną. Jako dorosła osoba, mam prawo gadać z kim i z czym chcę - hormon miłości zalicza się to tego zbioru również( tak przy okazji, zauważyliście, że oksytocyna to kobieta jednak?)

Nie będę szczegółowo opisywać rozmowy, którą odbyłyśmy o godzinie czwartej piętnaście rano według czasu środkowoeuropejskiego.

Wspomnę tylko, że Oksytocyna, pojawiła się w pełni przygotowana na tę rozmowę- wiecie, makijaż zgodny z najnowszymi trendami, włosy ułożone, suknia w kolorze radości, podkreślająca kształty przewyższające swoją kształtnością, kibić i to wszystko co powyżej i poniżej kibici Wonder Women.

Dodatkowo mieniła się cudownością swojej transformacji, przechodząc z ponętności cielesnej w ponętność intelektualną.

Ja byłam speszona i w pidżamie. Kiedy już odzyskałam możliwość konwersacji, i na powrót z moich oczu zeszła mgła a naczynia krwionośne trochę się skurczyły, zapytałam kulturalnie:

- Droga Pani, czy istnieje możliwość, żeby udała się pani czasami na spoczynek? Ponieważ tak sobie myślę, że pojawianie się pani w moim życiu w nieodpowiednim momencie i że tak powiem z dupy, trochę mnie zaskakuje i powoduje jednak komplikacje.

- Oj Basiu – rzecze ona- czy Ty myślisz, że Wszechświat byłby takim idiotą, żeby zostawić ludziom możliwość kontrolowania miłości? Wszak to jego największe dzieło.

- Ale przecież – staram się wtrącić, bo podobno dużo gadam- ale przecież Ty się we mnie pojawiasz, jak tylko zerknę na psa, kota, drzewko. Pojawiasz się zanim w ogóle wiem, że się pojawisz. Nie chcę tak, chcąc tego jednocześnie i jest mi ciężko.

- Droga Basiu – ponownie rzecze ona – głupia to wszak gadka.

- Czemu do cholery zaciągasz dziewiętnastowiecznie?- pytam już całkowicie zbita z tropu.

- Bo do cholery się nudzę. I taki image sobie wybrałam, żeby sobie z Tobą pogadać.

- Więc rozważysz moją propozycję ?– próbuję jednak coś ugrać

- Absolutnie nie, ja niczego nie rozważam, ja jestem a imię moje...

- Serio, Czterdzieści i cztery? A to niespodzianka.

Tak więc mniej więcej to wyglądało. Teraz jest już siódma rano, a ja zerkam przez okno, i całkowicie świadomie zakochuję się we wronie na dachu.

Ps mam nadzieję, że jest homo.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Wrotycz 23.11.2020
    Pomysłowo, lekko, zabawnie o chemii miłości jako prawie natury, pointa the best:)
    Ach, gdyby tak wyłącznie było, życie stałoby się łatwiejsze, oksytocyna ewoluuje, nie zawsze po prostej.
    Pozdrawiam, gratulując dystansu:)
  • Dziękuję bardzo

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania