Miłość i ryzyko

- Szybko, skryj się. – usłyszałem zdenerwowany głos swojego taty. Długo się nie namyślając, pobiegłem do sypialni rodziców i wszedłem pod łóżko. Przytuliłem do siebie swojego ukochanego misia i modliłem się, aby ten Czarny Pan już poszedł. Nie widziałem jego twarzy, gdyż zakryta była przez czarny kapelusz z rondem wielkości koła od roweru.

W domu coś huknęło. Odkleiłem głowę od podłogi, a swój wzrok skierowałem na drzwi od pokoju. Na podłodze widziałem kilka czerwonych kropli, które przypominały… krew?

Po policzkach zaczęły spływać mi łzy.

- Błagam cię! Zostaw mnie w spokoju! – prosił tata.

- Gdzie on jest?

- Nie ma go! Katie go zabrała… – szeptał mój ojciec.

Usłyszałem jakiś szmer, a po chwili ciało mojego taty leżało na podłodze, z głową skierowaną w moją stronę.

- Tato… – szepnąłem. Nagle przed moimi oczami, nad gardłem taty, zabłysło srebrne ostrze. Nie miałem pojęcia co się stanie, dopóki tego nie zobaczyłem. Błyszcząca stal zagłębiła się w krtani mojego taty.

Zachłysnąłem się powietrzem. Tato, musisz żyć! Te słowa powtarzałem w myślach do czasu, aż nie straciłem przytomności…

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania