Miłość która nie powinna się zdarzyć..... A jednak się zdarzyła cz.2

10 czerwca, środa, godzina 20: 25.

Biegnę w stronę Scotta, tak szybko, jak się da, na ile pozwalają mi siły w nogach. Dzwonię do drzwi i ktoś otwiera drzwi. To jego starszy brat Liam. Wysoki blondyn z błękitnymi oczętami i dwu albo trzy dniowym zarostem na twarzy. Patrzy na mnie z przerażeniem i współczuciem. Ciekawe jak by on się czuł gdyby jego dziewczyna nie odpisywała ani nie była na zajęciach przez kilka dni.

- To ja Ana, przyszłam do Scotta.

- Słuchaj lepiej żebyś go nie widziała.

Czyli coś się stało. Świetnie... Zaczynam głośno mówić:

- Co się dzieje? Wpuść mnie!!

- Ana, uspokój się nie możesz się z nim widzieć.

- Dlaczego?

Zaczyna się jąkać i nie wie, co mi odpowiedzieć. Wykorzystuję sytuację-przepycham się miedzy niego a drzwi. Biegnę w stronę schodów . Za mną biegnie Liam. Krzyczy. Wbiegam do pokoju Scotta. Pokój wygląda jak po bitwie, wszystko jest porozwalane . W uszach pulsuje mi krew, serce wali jak oszalałe. Jestem przerażona. W oknie stoi Scott w krótkich spodenkach. Plecy ma całe w siniakach. Wargę, łuk brwiowy i żuchwę ma w szwach. Wygląda makabrycznie. Jego brat wycofuje się i zamyka za sobą drzwi . Stoję odrętwiała i nie mogę wydobyć z siebie żadnego słowa. Aż w końcu dociera do mnie, że coś do mnie mówi:

- Hej, nie przejmuj się tym.

Zaciskam dłoń w pieść i pytam:

- Kto ci to zrobił?!

- Tylko się nie denerwuj.

Krzyczę i płaczę jednocześnie:

- Odpowiedz na pytanie. Kto ci to zrobił??!!

Pada odpowiedź:

- Derek.

Wiedziałam, że tak się stanie. Że kiedyś on mu coś zrobi. Pięścią uderzam w ścianę zostawiając wgniecenie. A Scott stoi przerażony. Macham głową na boki i krzyczę:

- Zabije go!!

Stoję przed nim i szybko oddycham.

- Co masz na myśli?

- Ty wiesz, co…

- Chyba nie masz zamiaru do niego iść?

Kiedy to mówi, wybiegam z pokoju wkurzona. Czuję krążącą w żyłach adrenalinę. Kiedy zbiegam po schodach słyszę, że Scott zaczyna rzucać rzeczami z bezsilności.

- Jasna cholera!!!

Tak nie może być, od samego początku obiecywałam sobie jeżeli on coś mu zrobi to nie ręczę za siebie. Po chwili jest już za mną i trzyma mnie mocno za rękę.

- Nie idź, proszę.

- Trzeba to załatwić, bo nie długo przez niego będziesz kaleką. Ale ja do tego nie dopuszczę. A teraz puść mnie!

Puszcza moją rękę momentalnie.

- Okay.

Wkurzona dzwonie do Dereka i mówię, że wybieram się do niego, bo mam sprawę.

***

Po kilku minutach wbiegam na jego podwórko i zaczynam walić w drzwi. Otwiera i pyta zaskoczony :

- Czego chcesz?

- Wyjdź na dwór.

Zamyka mi drzwi przed nosem a ja przez ten cały czas nie mogę się uspokoić choć trochę. W pewnej chwili odwracam się i widzę jak Scott biegnie w moją stronę.

- Stop!!Najlepiej będzie jak poczekasz przy bramce. Dla twojego bezpieczeństwa.

- Nie, zostaję.

- Idź poczekaj przy bramce i nie wkurzaj mnie, tylko się posłuchaj i idź.

Poszedł.

Derek wyszedł i pyta:

- Czego chcesz, do jasnej cholery?

- Co ty mu zrobiłeś?! Widzisz jak on teraz wygląda?

Spogląda na Scotta i zaczyna się śmiać. Pochodzę do niego bliżej, stoimy twarzą w twarz i już nie jest mu do śmiechu. Mówię zła:

- Słuchaj mnie uważnie idioto, bo więcej nie powtórzę. Jeżeli jeszcze raz zobaczę na nim siniaka, to inaczej pogadamy!!

Odpowiada z rozbawieniem:

- Jaja sobie robisz? Chcesz mnie pobić?

Tak chcesz się bawić, to bardzo proszę. To jest moja gra i ja ustalam zasady. Strzelam mu prawy sierpowy i kopa w krocze.

Upada na ziemię z bólu a ja nachylam sie nad nim i szepczę:

- Zapamiętaj ten ból, bo to jest tylko namiastka tego co mogę ci zrobić.

Zaczynam się oddalać od Dereka. Leży na ziemi zdezorientowany. Scott jest w wyraźnym szoku. Biorę go za rękę i idziemy do jego domu. Nic nie mówi przez cała drogę. Gdy wchodzimy do domu proszę, aby poszedł na górę, bo chcę porozmawiać z Liamem.

Podchodzę do blondyna, jest w salonie.

- Masz coś na to??

Pokazuje zakrwawioną rękę.

- Kto dostał?

-Ten, który tak go pięknie urządził.

Poszedł do kuchni po apteczkę i po chwili wrócił.

- Słuchaj, jeżeli coś się będzie działo, cokolwiek to dzwonisz do mnie. Rozumiesz?

- Tak. Nie unoś się.

- Powiedz, co się stało.

- Problem w tym, że nie wiem. Powiedział tylko , że się pokłócili i wtedy doszło do bojki.

- Nie wiesz o co?

- Nie.

- Dzięki.

Biorę apteczkę i idę do góry. Wchodzę do pokoju. Scott siedzi na łóżku ze spuszczoną głową, gdy wchodzę momentalnie ją podnosi i patrzy mi w oczy.

- Wszystko w porządku? -pytam.

- Nie za bardzo, a u ciebie?

- Znacznie lepiej.

Podchodzę i siadam obok niego, głowę ma schyloną. Zastanawiam się, co mu chodzi po głowie.

- Co się stało miedzy Tobą, a Derekiem?

- Chodziło o ciebie.

- Naprawdę? Opowiedz mi.

Wstaję i biorę apteczkę i zaczynam zmywać krew. On wstaje i mówi:

- Pozwól ja to zrobię.

Siadam a Scott zaczyna opowiadać co się tak w ogóle wydarzyło.

To było w poniedziałek w nocy, poszedłem się przejść, zaszedłem do baru, wypiłem jedno piwo i spotkałem Dereka. Był trochę wypity. Zaczął wygadywać jakieś bzdury na twój temat. Tylko się nie denerwuj.

Odpowiadam lekko zdenerwowana:

- Dobrze, spróbuję.

- Więc zapytałem go czy coś ma do ciebie, a on zaczął cię obrażać.

Gdy to słyszę zaciskam dłoń na jego udzie.

- Spokojnie bez nerwów.

- Kontynuuj…

Dalej opowiada:

- Wkurzyłem się i zaczęliśmy się bić. Obudziłem się rano w szpitalu. Wróciłem do domu i myślałem o tobie. Bez przerwy. Chciałem do ciebie napisać, ale się martwiłem jak na to zareagujesz i co zrobisz.

Do oczu zbierają mi się łzy i lecą po policzkach.

- Nie płacz.

- Przepraszam, tak mam, gdy uchodzi ze mnie gniew.

- Przeraziłaś mnie dzisiaj kiedy walnęłaś ręką w ścianę. Myślałem, że mi coś zrobisz.

- Ty nie wiesz?

-O czym?

- Że umiem się bić.

- Jak to?

- W podstawówce chłopcy strasznie mi dokuczali. I pewnego dnia stwierdziłam, że nie dam się tak pomiatać. Co ja jestem ich zabawką? Poprosiłam tatę, aby zapisał mnie na sztuki walki.

- Wow!

- Było takich trzech, którzy uwzięli sie na mnie. Dokuczali mi, przezywali mnie i łapali za tyłek. Któregoś wieczoru podczas biegania spotkałam ich na swojej drodze i dostali za swoje. I już więcej mnie nie dotknęli ani nic na mnie złego nie powiedzieli. W sumie należało im się.

- A dlaczego dzisiaj byłaś taka?

Dlaczego?

- Dwa lata temu w klasie mojej siostry chłopaki namawiali dziewczyny na seks. Pobili jedną z nich. Wkurzyłam się i szybko załatwiłam sprawę. Dzisiaj jak cię zobaczyłam w tym stanie, to mi się wszystko przypomniało, co wtedy czułam i co chciałam im zrobić. A ostatnio śniło mi się, że tobie też coś się stało. I jak widać mój sen się spełnił. Nie mogłam się dziś uspokoić, kiedy cię zobaczyłam.

- Nie martw się o mnie, dobrze?

- Właśnie przeciwnie będę się martwić o mojego kochanego chłopaka. Pobiłeś się z nim, bo broniłeś mnie. Doceniam to całym sercem. Ale nie zniosę tego…

Dotykam jego buzi i pleców.

- To nic. Kocham cię, przytul się.

- Jak?

- Normalnie.

Przytuliłam się do niego i tak siedzieliśmy przez chwilę.

- Zaraz wracam-mówię.

- Gdzie idziesz?

- Po telefon.

- Dobrze tylko wróć szybko.

Wychodząc z pokoju uśmiecham się do niego. Podchodzę do wieszaka na dole i wyciągam telefon z kurtki. Wchodzę do kuchni, biorę butelkę wody i lody.

Wracam na górę, dalej siedzi na łóżku ze smutną miną. Z uśmiechem mówię:

- Zobacz, co mam.

Spogląda na mnie przez chwilę i schyla głowę w dół. Podchodzę do niego. Siadam na podłodze między jego kolanami i kładę lewą dłoń na jego kolanie. Nadal jest smutny. Sprawia wrażenie jakby był gdzieś w innym miejscu.

Podnoszę prawą dłoń i dotykam lekko jego podbródka:

- Hej, co się dzieję?

- Martwię się.

- O co, dlaczego?

- O ciebie, że coś ci się stanie.

Wypuszczam powietrze z płuc i mówię:

- Posłuchaj…

Wstaje i siadam na jego kolanach. Obejmuje mnie, a ja jego:

-Dziś zobaczyłeś, co potrafię zrobić i jesteś prawdopodobnie jeszcze w szoku.

Patrzy na mnie jakby nie rozumiał.

- Kiedy stałeś przy bramce, gdy rozmawiałam z Derekiem słyszałeś coś?

- Nie, ale widziałem.

- Dobrze powiem ci, o co chodziło, ok?. Ale nie teraz.

- Ok. Przepraszam cię.

- Za co?

- Za to, że się z nim biłem i za to, że widziałaś mnie w tym stanie.

Łzy zaczynają mi płynąć po twarzy.

- Dlaczego płaczesz?

- Wtedy, kiedy rozmawiałam z nim, miałam ochotę sprać go na kwaśne jabłko, za to, że cię tak urządził. Z trudem się po wstrzymałam.

- Często się tak denerwujesz?

- Tak jak dziś to nie, ale często się wkurzam. Dziś to było uczucie nie do opisania.

Dalej płaczę i nie mogę przestać. Zakryłam dłońmi twarz i szlocham. Przytula mnie do siebie, wciągam zapach jego perfum i świeżego prania, od razu robi mi się lepiej. Szepcze mi do ucha:

- Proszę, nie płacz z mojego powodu.

Pociągam nosem i wstaje mówiąc:

- Muszę coś załatwić.

- Dobrze.

- Idę do łazienki.

Kiwa głową.

Biorę telefon i idę do łazienki, przymykam drzwi. Stoję przed lustrem, przyglądając się mojemu odbiciu. Brązowo- zielono oczy są podpuchnięte od płaczu, różowe policzki i pełne usta w tym samym kolorze. Długie włosy koloru ciemnego blondu z pasemkami opinają moją twarz. Wybieram numer mojej mamy i przykładam telefon do ucha. Odbiera po drugim sygnale:

- Hej mamuś.

- Ana, co się stało? Dlaczego płaczesz?

- Mogę zostać na noc u Scotta został pobity i jest w kiepskim stanie. A płaczę, bo go strasznie kocham, a ten dupek zrobił mu coś okropnego...

- Dobrze zostań. Tylko bez żadnych scen.

- Dobrze. Bez scen.

- Dobranoc śpij dobrze.

- Dobranoc mamo.

Już po wszystkim. Spływa ze mnie cała fala ulgi i znów zaczynam płakać. Łzy lecą strumieniem po mojej twarzy, dlaczego? Dlaczego on został właśnie pobity? Cofam się, opieram się o ścianę, zakrywam twarz dłońmi i głośno szlocham. Zjeżdżam w dół, nogi przyciągam do siebie. Nie chce by tak ten związek wyglądał. Nie chce czuć tej wściekłości, bez silności i smutku co wtedy. Chce zapomnieć tamte wydarzenia. Chce być normalną dziewczyną, mieć normalny związek bez problemów. Opieram czoło o kolana. Słyszę jak drzwi się otwierają, podnoszę głowę, spoglądam przez chwilę, a w nich stoi Scott. Ciemne oczy wpatrują się we mnie z smutkiem i współczuciem. Patrzy na mnie, nie zwracam na niego uwagi. Znów opieram czoło o kolana i szlocham. Stoi w tych drzwiach i patrzy na mnie. A ja dalej płaczę, aż w końcu pyta:

- Co się dzieję?

- Boję się.

- O co?

- O ciebie, że cię stracę.

Podchodzi, klęka i podnosi mi głowę, ociera łzy i uśmiecha się lekko. Bierze mnie na ręce, wtulam się w zgłębienie szyi. Podchodzi do łóżka i układa mnie na nim. Zdejmuje mi buty, spodnie i pożycza swoją koszulkę. Kładziemy się pod kołdrę. Przyciąga mnie do siebie:

-Z kim rozmawiałaś?

- Z mamą.

- Co mówiła?

- Pytałam ją, czy mogę nocować u Ciebie.

- Aha. Mówiłaś coś bez scen?

- Tak. Mama powiedziała że bez scen łóżkowych, miała na myśli seks.

Uśmiechnął się i ja też po chwili zaczęliśmy się śmiać.

- Rozumiem bez seksu.

- Daj zjemy te lody, bo się rozpuszczą.

Gdy tak jedliśmy rozmawiając, wpadł mi do głowy pewien pomysł.

Siadam na łóżku i patrzę na niego, uśmiechając się.

- Co ci chodzi po głowie?- pyta

- Mam ochotę się z tobą kochać.

Minę ma zdziwioną, ale szczęśliwą.

- Naprawdę?

- Tak, ale miało być bez seksu…

Czyli mam rozumieć, że Ty nie chcesz?

Dotyka mojego policzka:

- To nie tak, chcę i to bardzo tylko miało być bez seksu.

- Dobrze.

Przyglądam mu się. Uśmiecha się i pyta:

- No, co?

- Nic, po prostu strasznie cię kocham.

Nachylam się i całuje go w usta. Łapie mnie za rękę i przeciąga do siebie. Kładzie się na mnie i dalej całujemy się czule.

***

Leżę z głową opartą o jego klatkę i słucham jak oddycha. A on głaszczę mnie po plecach.

- O czym myślisz?

Patrzy na mnie chwile i odpowiada:

- Zastanawiam się skąd wiedziałaś, że jestem w domu i że coś jest nie tak.

- Może stąd, że od momentu, kiedy byliśmy na kolacji to ciągle ze sobą piszemy. Mówisz mi, jakie masz plany i gdzie chodzisz. Ale w piątek dziwnie się czułam. Będąc w domu myślałam o tobie bez przerwy. I tak wymyśliłam, że nie możesz mieć treningu, bo już miałeś. Dzwoniłam nie odbierałeś, nie było cię w szkole. To do ciebie nie podobne. Zaniepokoiłam się i przybiegłam.

- Może telepatycznie się ze mną kontaktujesz?

- Nie wiem, ale to takie dziwne uczucie.

-Okay. Już koniec, dobrze? Bo nie zniosę widząc cię jak znów płaczesz.

- Okay.

Pyta szczęśliwy:

-Jakie masz plany na jutro?

- Cały dzień spędzam z Tobą.

- Serio?

-Tak, teraz to dopiero będę cię pilnować.

-Nie trzeba.

- Trzeba, trzeba. Szkoda takiej pięknej buźki.

Zaczynamy się śmiać. A po chwili zasypiamy przytuleni w swoich ramionach.

***

11 czerwca, czwartek, godzina 5:00.

Budzę się rano, cała mokra od potu. Rozglądam się po pokoju. Gdzie jest Scott?! Obok mnie dostrzegam chłopaka, leżącego na brzuchu, zwrócony w moją stronę. Śpi. W myślach krążą mi słowa „ uff jestem z nim i nic mu nie jest”. Muszę się napić. Wstaje i idę po szklankę wody. Patrząc przez okno na wschód słońca, słyszę, że ktoś krzyczy, głos dobiega z góry. O nieee… Biegiem wdrapuję się do góry i wbiegam do pokoju. Scott rzuca się na łóżku. Podbiegam do niego, wskakuje na łóżko, łapie go za ramiona i zaczynam trząść.

- Scott! Obudź się!

Łzy lecą mi po twarzy strumieniem. Tylko nie koszmary. Aż w końcu otwiera oczy. Rozgląda się i w końcu dostrzega mnie.

- Wszystko dobrze?

- Kiedy cię zobaczyłem to tak, a co z tobą?

- Wystraszyłam się tylko.

Całuję go i przytulam. Leżymy ciągle w łóżku.

- Dlaczego ja?

- Ale co?

- Dlaczego mnie wybrałeś?

- Już mówiłem. Źle się czułem z tym, że się zachowałem jak dupek. Zakochałem się w tobie, bo jesteś wspaniała. Zupełnie inna niż te dziewczyny, które znam. Każdy by chciał mieć taką dziewczynę jak ty, ale najlepsze jest to, że jesteś teraz moja i mnie kochasz. A ja kocham ją i zawsze będę.

Patrzę i słucham, a w oczach mam łzy:

- Kiedy się kumplowaliśmy zawsze uważałam że w tobie jest coś innego, coś co mnie do ciebie przyciąga. Jak magnes. Lubiłam cię może więcej niż tylko lubiłam. Chciałam być twoją dziewczyna, ale nie sądziłam, że ten dzień kiedyś nastąpi. Aż do dnia, kiedy zobaczyłam cię przed szkołą. Nie pozwolę żeby stała ci się krzywda. A jeżeli chodzi o Dereka to podejrzewam, że do ciebie się nie odezwie.

Patrzy na mnie ze zdziwieniem:

- Jak to? Dlaczego?

Zawstydziłam się i na twarzy pojawiły mi się rumieńce.

- Yyy…

- Proszę powiedz mi, o co chodziło.

- Dobrze. Kiedy cię zobaczyłam byłam niesamowicie wkurzona...

- Rozumiem, ale co mu powiedziałaś?

- Jeżeli jeszcze raz zobaczę u ciebie siniak albo podniesie na ciebie rękę to inaczej pogadamy, ale wtedy on będzie wyglądał tak jak ty, a nawet gorzej.

- Nie wiem, co powiedzieć.

- To nie koniec.

- Gdy to usłyszał zaczął się naśmiewać ze mnie, że go pobije. I wtedy nie wytrzymałam-walnęłam go w twarz i między nogi. Powiedziałam mu również, aby ucho, zapamiętał ten ból do końca życia.

Scott otwiera szeroko oczy i patrzy na mnie w szoku i zachwytem. Przytula mnie mocno do siebie.

- Za to też cię kocham.

- Nie chce żeby tobie coś się stało prze ze mnie.

- Moim obowiązkiem jest bronienie ciebie.

- Tak, ale nie mogę na ciebie patrzeć w takim stanie. Już ja wole tak wyglądać, niż żebyś ty się tak czuł.

- Posłuchaj kochanie nic mi nie jest, jestem szczęśliwy, że mam taką dziewczynę jak ty. Ale to ja ciebie będę bronić, dobrze?

- Dobrze i tak cię kocham.

- Ja ciebie też kocham, zawsze cię kochałem.

- Okay, z kim miałeś swój pierwszy raz ?

Uśmiecha się:

- A więc tak gramy?

Również się uśmiecham:

- Tak. Kto?

- Ok. Była kiedyś taka dziewczyna, ale to było dawno. Zakochałem się w niej. Była cudowna miała na imię Alison. Była starsza ode mnie rok. Byliśmy ze sobą 6 miesięcy. Byłem szczęśliwy, ale złamała mi serce. Przyłapałem ją za szkołą z kolegą jak się całowali. Nie widziała mnie, a później oskarżyła mnie, że ja ją zdradziłem.

- Przykro mi naprawdę.

- Wiem, ale nie chce o tym rozmawiać.

- Dobrze, ale wiedz o tym, że ja tobie takiego czegoś nie zrobię.

Pytam ponownie:

- Więc jak było z nią?

- Było tak sobie, ale wtedy to byłem zadowolony.

- Rozumiem.

Uśmiechnął się i mnie mocno przytulił i zapytał:

- A ty, z kim miałaś pierwszy raz i jak było?

Uśmiecham się i na twarzy wyskakują mi rumieńce i dukam:

- Yyy…

- Nie, nie. Ja powiedziałem teraz ty.

- To było 3 miesiące przed tym, gdy zaczęliśmy się lepiej poznawać. Miał na imię Taylor i był moim błędem życiowym.

Patrzy na mnie i zastanawia się, co powiedzieć, aż w końcu mówi:

- Jak to? Co ci zrobił?

- Chcesz wiedzieć? Ale masz się nie denerwować.

- Dobrze, ale powiedz.

- Gdy zaczęłam z nim chodzić byłam zakochana po uszy, a on był cudowny. Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia ale tak było. Zaufałam mu a on mi. Półtora miesiąca związku to już coś. Zaczął mnie zmuszać do narkotyków, wtedy nie wiedziałam, że coś bierze. Odmawiałam a on robił mi awantury. Później przepraszał i było jak dawniej. Kochaliśmy się, podobało mi się, ale kilka dni później znalazłam go naćpanego z jakąś dziewczyną. Oczywiście była awantura a na koniec nazwał mnie jeszcze dziwką.

Czuje jak jego ciało się spina. Przytulam się mocniej do niego. A on mnie obejmuje i ja kontynuuje:

- Byłam w rozsypce, nie mogłam się pozbierać. Długo na tym myślałam i wymyśliłam, że się zemszczę i tak też zrobiłam.

- Jak ? Co zrobiłaś?

- Odczekałam trochę i kiedy miał dziewczynę zaprzyjaźniłam się z nią. A potem spiknęłam ją z kumplem, nagrałam ją jak pijana uprawia seks z nim, a potem filmik wysłałam jemu z dopiskiem:

„Dupek z ciebie. Nazwałeś mnie dziwką, a spójrz co wyczynia twoja dziewczyna, upss już chyba nie twoja. Będę robić wszystko co w mojej mocy, żebyś nigdy nie był szczęśliwy. Zapamiętaj to!!! Powodzenia z dziewczynami”

- I co dalej psujesz mu życie?

- Oczywiście, że nie. Zrobiłam to tylko raz. Napisałam tak specjalnie, żeby się opamiętał i wbił sobie do głowy, że tak się nie robi.

- WOW. Mam nadzieje, że mi tak nie zrobisz.

- Nie i nawet nie myślę o tym, ale do momentu, kiedy się poznaliśmy to nienawidziłam facetów. Ale patrząc na ciebie przekonałam się, że nie każdy jest taki.

Patrzy na mnie z miłością.

- Nigdy w życiu bym cię nie skrzywdził za bardzo cię kocham.

- Chyba już powinniśmy iść spać, bo mam dla ciebie jutro niespodziankę.

Uśmiecham się i zaczynam się śmiać, on również się uśmiecha i całuje mnie w głowę.

- Naprawdę, a co to będzie?

- Nie powiem jutro zobaczysz.

Zaczynam całować go w szyje i szeptam:

- Kocham cię duszą, sercem, umysłem i ciałem. I marzę o tym żeby się z Tobą kochać, ale gdy nadejdzie odpowiedni czas. To będzie wyjątkowa chwila. Dobranoc kochanie.

Pocałował mnie w usta, długo i namiętnie i powiedział:

- Zawsze będę cię kochał. Marze o tym, żeby być twoim mężem, wracać z pracy do domu i mówić „kochanie wróciłem” i patrzeć jaka jesteś uśmiechnięta i bawisz się naszą śliczną córką.

- Jezu.. Zaraz będę płakać. Kocham cię.

- Ja ciebie też.

Mówię:

- Dobranoc.

- Dobranoc.

Tak leżałam i myślałam, aż w końcu zasnęłam.

***

Sen:

Biegnę, biegnę i wpadam do studni a na dnie leży Scott nie rusza się. Sprawdzam czy oddycha, nie oddycha. Nie żyje. Zaczynam płakać i krzyczeć. Uderzam pięścią w jego klatkę piersiową, ale nic z tego. On nie żyje...

***

Czuję, że ktoś dotyka moich ramion i potrząsa. Otwieram przerażone oczy i się rozglądam, łzy płyną mi po policzkach. Dostrzegam w końcu Scotta, patrzy na mnie z współczuciem i żalem. Jego szczeka się zaciska, robi tak gdy jest wkurzony albo przerażony. Patrzę na niego z łzami w oczach i myślę „ on tu jest”

W końcu dociera do mnie, że coś mówi:

- Hej jestem tu i nigdzie się nie wybieram.

- Miałam straszny sen, że nie żyjesz…

- Już wszystko dobrze jestem cały i zdrowy.

Przytuliłam się do niego i pod wpływem ciepła zasypiam.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • NataliaO 29.01.2015
    Nie znam się ale dostrzegam, że stylistycznie jest dobrze. Treść jest pisana z punktu, przeżyć nastolatki, która ma prosty i lekki język. Przekazujesz też w sposób pełen pozytywnych emocji. 4:)
  • Aleksandra 29.01.2015
    Dziękuje, za kometarz pozytywny :)
  • Prue 29.01.2015
    Pojawiły się niedociągnięcia. Do połowy trochę wydało się to przesadne, zachowanie głównej bohaterki. Dialogi chwilami wydają mi się zbyt proste lub wyolbrzymione. Mam mieszane uczucia co do opowiadania. Jest widać pisane przez nastolatkę z dużą dawką pozytywnych emocji. I to dobrze, bo wtedy widać jakieś emocje ale wszystko powinno być dobrze wymierzone. Ode mnie nadal niestety 3, bo zarys historii wydaje się dobry.
  • BreezyLove 09.04.2015
    Było trochę błędów stylistycznych, ale każdemu może się zdarzyć ;) trochę przeszkadzało mi to, że momentami piszesz w sposób mniej więcej taki "kłade, biorę. Idę, rzucam" itp. Nie wiem czy rozumiesz o co mi dokładnie chodzi, ale dziwne to czasami jest. W Twoim opowiadaniu jest bardzo dużo dialogów. Nie są złe, ale może przydałoby się więcej opisów i tak dalej.
    Mimo wszystko polubiłam tą historię, 4 ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania