Miłość która nie powinna się zdarzyć..... A jednak się zdarzyła cz.5
Uśmiecham się i przybliżam się bliżej i go całuje. Przekłada się na plecy i przyciąga mnie do siebie. Mam odkryte plecy, ale przykryty przód, lecz on przykryty tylko do pasa. Leżymy w ciszy uśmiechają się co chwile, przejeżdżam opuszkami palców po jego torsie smyrając go po lekkim zaroście. Aż w końcu mnie pyta:
-I jak było?
Uśmiecham się pod nosem i dalej mówi:
-wiem kiedy się uśmiechasz.
Odpowiadam:
-Było wspaniale.
Uśmiecha się i mocno tuli mnie do siebie i całuje w głowę i po cichu mówi:
- Najlepszy moment w moim życiu.
- W moim też.
Odwracam głowę w jego stronę i patrzę na niego, całuje go w policzek i mówię szeptem :
- I love You
Patrzy na mnie i lekko się uśmiecha i tez szeptem w moja stronę mówi:
- I love You To
Całuje mnie w usta i mocno przytula.
......................................................................................................
Kolejna część " Miłość która nie powinna się zdarzyć..... A jednak się zdarzyła.
Myśląc i leząc o tym wszystkim, nie mam zielonego pojęcia po co to wszystko. Scott już zasnął, słyszę po lekkim chrapaniu. Nie mogę czekać do piątku z tym wszystkim. Musze zrobić coś, źle to się może skończyć jak nie ruszę palcem. Zerkam na zegarek 1:05. Zsuwam się z pod kołdry i siadam na łóżku, sięgam po figi i stanik i nakładam.Oglądam się za siebie, dalej mocno śpi. Wstaje i obchodzę łóżko, stoję przy stronie Scotta. Podnoszę jego koszule i narzucam na siebie. Nachylam się i całuje go w czoło, po cichu biorę telefon i na palcach wychodzę z pokoju. Schodzę po schodach.Wchodzę do kuchni i nastawiam wodę na herbatę. Kiedy woda jeszcze się gotuje.
Przechodzę przez salon i podchodzę do laptopa. Uruchamiam go i czekam, wpisuje na klawiaturze polecenie i hasło i loguje się do swojego komputera po chwili jest już na ekranie. Odsuwam się od stołu i idę do kuchni. Zlewam sobie herbatę i podchodzę znów do laptopa, przechodząc kuchnie i salon.Upijam kolejny łyk. Siadam na krześle i szperam po Internecie coś o tej Alison Martin.
I jest. 20 lat, ma siostrę bliźniaczkę. 2 razy skazana za narkotyki i kradzież z bronią. Rodzice: matka alkoholiczka, ojciec ćpun.O cholera nieciekawe życie ma ta dziewczyna. Miała jeszcze brata Neita. Zmarł w wieku 19 lat.Wypadek na moście, spalenie żywcem. Współczuje jej, ale i tak jej nienawidzę za to co zrobiła. Upijam kolejny łyk herbaty. Otwieram notatnik i kopiuje informacje to niego. Wpisuje Scotta, imię i nazwisko.Zakrywam twarz dłonią do oczu wpływają mi się łzy. Wstaje szybko z krzesła niemal je przewracając i nie mogę uwierzyć w to co przeczytałam.
Rodzice: Ojciec siedzi za pobicie matki i młodszego syna. Matka siedziała w psychiatry ku, 2 lata później popełniła samobójstwo. Trójka dzieci, Liam, Alex i Scott. „Scott ma siostrę??” Alex zaginęła jak miała 10 lat.
Normalnie nie mogę, nie wytrzymam. Biorę herbatę i idę do kuchni wylewam ją do zlewu i stawiam przed sobą szklankę do Wishy. Nalewam sobie do pełna, chce już odejść od blatu, ale się cofam i biorę butelkę Jacka Danielsa. Podchodzę znów do komputera i go wyłączam. Spoglądam na telefon 2:25. Wstaję i udzielam się do góry.
Wchodzę do pokoju Scott dalej śpi. Podchodzę do kanapy. Kładę butelkę i szklankę na ziemi i siadam na kanapie. Podnoszę znów szklankę i upijam spory łyk. Wypijam jedną, drugą , trzecią, aż biorę do dłoni butelkę i pije z gwinta. Siedzę i patrzę na niego jak śpi i myślę znów myślę o tym.
Siedzę i siedzę. Jestem zła. Słońce zaczyna wpadać przez okno. Lekko kreci mi się w głowie. Scott zaczyna się kręcić na łóżku. Podnosi głowę i się uśmiecha i mówi:
-hej chodź do łóżka.
Kładę butelkę na ziemi i wstaje. Lekko chwiejąc się podchodzę do łóżka i rzucam się na nie. Leże na plecach i patrzę w sufit. Lecz on przerzuca nogę i rękę. Nic nie mówię jedynie co robię to smyram Scotta po torsie i lekkich włoskach. Pyta:
- Co się stało?
- Dlaczego mi nie powiedziałeś wszystkiego o Alison?
Lekko się spina, po chwili odpowiada:
-Powiedziałem wszystko, co jest?
-Wiedziałeś o tym ze miała brata?
-Nie.
Odrywa ode mnie głowę, odsuwa się ode mnie i patrzy. Wstaje z łóżka i idę do biurka, po telefon. Musze się podtrzymać łóżka, żeby nie upaść. Biorę telefon ściągam koszule i wchodzę znów do łóżka. Ciągle mnie obserwuje i pyta:
-Pachniesz alkoholem? Piłaś coś?
-Tak , musiałam bo inaczej źle to by na mnie wpłynęło.
Spogląda na mnie jakby nie rozumiał.
- O co ci chodzi? Co się dzieje?
-wiesz co kiedy skończyliśmy to, zaczęłam myśleć o tym i poszłam poszperać coś na Internecie. I wiesz co się dowiedziałam?
-Co??
-Że twoja cudowna ex była dwa razy skazana za posiadanie i handlowanie narkotykami, a i kradzież z bronią. Matka alkocholiczka, a ojciec ćpun. A brat spalił się żywcem.
- Skąd to wiesz?
-Zastanawiam się czy powiedziałeś mi wszystko?
-Czekaj, czekaj ile wypiłaś?
-Dużo.
Mój żołądek wywraca się do góry nogami. Szybko wstaję z łóżka. Zakrywam dłonią usta i biegnę do łazienki. Nachylam się nad toaleta i puszczam pawia. Scott już zdążył wstać i się ubrać. Trzyma mi włosy. Kiedy w żołądku już nic nie mam i jestem zmęczona. Pyta:
-Już skończyłaś?
-Chyba tak.
Pomaga mi wstać, podchodzę do umywalki i oblewam twarz zimna wodą. Idę do łóżka, kładę się i zakrywam dłonią oczy. Po chwili wyczuwam koło siebie ciepło i znajomy zapach i pyta mnie:
-Co ty robiłaś?
-Nie pytaj, strasznie głowa mnie boli.
-Dlatego chce wiedzieć co robiłaś?
-Okay. Powiem ci.
Uśmiecha się i przykrywa się i mnie kołdrą. Zaczyna słuchać, a ja opowiadać:
-Po seksie naszym cudownym.
Na to wspomnienie się uśmiecham
-Ty zasnąłeś, a ja leżałam i myślałam o tym, że nie mogę tego tak zostawić. Więc poszłam na dół. Była wtedy godzina 1:05.
- I??
-Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam do laptopa, zaczęłam szperać o Alison i znalazłam wszystko na jej temat. Nie zrobiło na mnie to dużego wrażenia i nie przez nią wypiłam sporo.
-A, przez co?
-Jak ci powiem to mnie znienawidzisz
-Hej, powiedz mi.
-Wiem o twoich rodzicach i siostrze.
Patrzę mu w oczy, robi smutną minę i nic nie mówi.
- Kiedy się dowiedziałam musiałam wypić coś mocniejszego, wzięłam butelkę i poszłam do twojego pokoju i siedziałam tak od 2:25.
-I co o tym i o mnie myślisz?
-O tym, szczerze to ci współczuje i już wiem, dlaczego cię tak to boli. A co o tobie, zakochałam się w tobie bez pamięci. Jeszcze mocniej cię kocham.
Patrzy na mnie. Robi mi się go żal.
-Hej...
Przybliżam się do niego bliżej i szybko całuje.
- Hej, nie myśl o tym jestem przy tobie i nigdzie nie idę.
Jeszcze raz go całuje i pytam:
-Jak się spało?
Odpowiada z uśmiechem:
-Szczerze to beznadziejnie.
Uśmiecham się i mówię:
-Powtórzmy to, co dziś w nocy, a później pójdziemy spać?
Uśmiecha się i mówi:
-Ty to masz pomysły, ale mi się podobają.
- Na pewno chcesz?
-Tak, z Toba zawsze.
Uśmiecham się słodko i zaczynam się śmiać, a on ze mną. Pytam z uśmiechem na twarzy:
-Wiec, co teraz?
Przegryzam wargę i patrzę mu w oczy. Uśmiecha się i zaczyna mnie smyrgać po udzie i mówi:
-Jesteśmy jeszcze w ubraniach.
Odkrywam się szybko, wdrapuje się na niego i się przytulam mocno i długo, szepcze mu do ucha:
-Szaleje za Tobą
Przytula mnie mocniej i tez szepcze do ucha:
-Oh.Ana tak cię kocham
Uśmiecham się pod nosem i mówię:
- Jezu, jak mnie głowa boli.
Odrywam się od niego i kładę dłonie na jego brzuchu. Przejeżdżam paznokciami w dół i górę. Wpadam na pomysł i mówię:
-Nie dam rady teraz. Przepraszam cię. Głowa mnie boli, chyba za dużo wypiłam.
Całuję mnie i mówi:
- Nie ma sprawy, moja piękna..
Uśmiecham się i go całuję. Kładę się na łóżko i przytulam się .Podciągam kołdrę i nas przykrywam, leże na boku, głowę mam na prawej jego pierwsi. Smyram go po klatce piersiowej. Serce zaczyna mu szybciej być i się spina. Zaczyna mówić:
-Ana słuchaj…
-Yhm.. dlaczego tak ci szybko bije serce?
-Jeżeli chodzi o tamto..
-Cii. Jak nie chcesz mówić to nie mów, rozumiem.
-Nie chce przed Toba nic ukrywać.
-No dobrze.
-Jak już wiesz to moja mam nie żyje. Wylądowała w psychiatryku jak miałem 14 lat.
Pytam:
-Dlaczego tam była?
-Miałem jeszcze siostrę w wieku 10 lat zaginęła i znaleziona ja nie żywą. Dlatego wylądowała w psychiatryku. Zaczęła wariować i coś musieliśmy zrobić, dwa lata później zabiła się.
Przytulam go mocniej i zadaje pytanie:
-A tata?
Wciąga, a później wypuszcza powietrze.
- A tata siedzi w więzieniu, dożywocie za pobicie mamy i….
- i ciebie.
- Dokładnie. Byłem w kiepskim stanie po tym wszystkim. Wychował mnie i pomógł mi Liam.
-Przykro mi. Jak bardzo cię bił?
-Ymm.. tych momentów nie pamiętam, ale zawsze czułem ból w głowie, plecach i klatce piersiowej .
A mama to 2 tygodnie nie wychodziła z domu, aż w końcu tak ją pobił, że straciła przytomność.
- A co z siostrą?
- Miała na imię Alex, uwielbiałem ją. Ale pewnego dnia zniknęła, a po 6 miesiącach znaleźli ją . Najgorsze było to, że znaleźli ja zgwałcona i uduszona. Zakopaną na jakim odludziu.
- Jak się teraz czujesz?
-Zmęczony i tak sobie.
- Aha
- Więc teraz wiesz moja rodzina jest trochę pieprznięta. Dlatego ciągle się boje o ciebie i dlatego nie chciałem tobie tego mówić.
- Rozumiem, już wszystko wiem. Mam taki fajny pomysł.
Uśmiecham, się i podnoszę głowę i całuje go w usta. On również się uśmiecha i mówi:
-No dawaj, co znów wymyśliłaś.
- Mówiłeś ze jesteś zmęczony, ja tez nie spalam całą noc.
- No.
-Pójdziemy spać, ale nago we dwoje.
Przegryzam wargę i się uśmiecham. Scott robi wielkie oczy i tez się uśmiecha.
- Dobra. Ty pierwsza.
- Okay
Zakrywam się kołdrą i ściągam majtki i stanik, rzucam na ziemie. Patrzę na Scotta, a on zabiera się za ściąganie bokserek, po chwili rzuca je na ziemie. Obraca się w moja stronę, uśmiecha się i pyta:
-Co teraz?
-Idziemy spać, co?
- Z Toba zawsze.
Kładzie rękę na poduszce, a ja przysuwam się do niego, całuje go długo w usta i mówię:
-Nie przejmuj się wszystko będzie dobrze.
- Wiem o tym, ty też się nie martw.
Kładę głowę na jego klatce piersiowej i przerzucam prawą rękę przez jego brzuch. Szepcze mi do ucha:
-Dobranoc moja piękna.
- Dobranoc, kocham cię.
- Ja cię również.
Przytulam się i zamykam oczy.
Wpadam w trans. Słyszę tylko oddech i bicie jego serca oraz jego dotyk na moich nagich plecach. Aż w końcu otula mnie jego ciepło i zapadam w sen.
Śni mi się kobieta dorosła która idzie w moją stronę, zatrzymuje się metr przede mną i mówi:
-Nie zostawiaj go, chroń i kochaj.
A ja pytam:
-Kogo? Ktoś ty?
-Wiesz kogo, a ja już go nie mogę chronić. Teraz to jest twój obowiązek.
Po chwili znika w oddali. Chyba chodziło tej kobiecie o Scotta, skąd ona go zna. Przez to myślenie o tej kobiecie zdenerwowałam się i w pewnym momencie otworzyłam oczy. Wszystko było szare. Mrugnęłam dwa razy i spojrzałam na śpiącego słodko Scotta.
Leży na prawym boku. Rękę ma zgiętą w łokciu i podłożoną pod głowę. Włosy spadają mu na czoło i oczy. Policzki ma koloru różowego. Zakrywam się kołdrą do szyi i obracam się na lewy bok. Teraz leże twarzą w twarz ze Scottem. Przyglądam mu się przez dłuższy czas.
Aż w końcu nie mogę wytrzymać musze go dotknąć. Unoszę prawą dłoń i delikatnie zgarniam włosy z oczu na bok, pocieram opuszkami o jego zarośniętą lekko brodę. Po chwili zaczyna mruczeć i się obraca na plecy.
Uśmiecham się. Kładzie rękę na czoło i się znów nie rusza. Zaczynam się nudzić. Podciągam się wyżej i nachylam się nad jego ustami i szepcze:
-Dzień Dobry ,śpiochu
Całuje go długo, odsuwam się, ale on mnie łapie za ramie i przyciąga do siebie. Mówi mi prosto w oczy:
-Dzień Dobry moja piękna
Uśmiecham się i go całuje. Jego ciepła dłoń wędruje po moim nagim ciele, w gore i dół. Odchyla się i pyta:
-Zrobimy to teraz?
-Cudowny pomysł.
Całuje mnie szybciej. Przewracam się, a on leży już na mnie i całuje mnie w szyję. Dłońmi smyram go po nagich plecach. Nogami zaplotłam go w pasie, sięga na szafkę po plastikowa paczuszkę.
Otwiera, zakłada, a po chwili znów jest to samo, tylko bardziej pociągające uczucie. Jestem już cała mokra, on również. Leży na mojej piersi i uspokaja oddech. Leżymy tak z kilkanaście minut. Odrywa się ode mnie, a twarz ma cała w uśmiechu. Całuje mnie mocno i długo. Kładzie się obok mnie, a ja pytam:
-Co dziś jest?
Zastanawia się i po chwili odpowiada:
-Poniedziałek..
- Aha. Dopiero teraz, zajażyłam, że po szkole mieliśmy iść do mojej mamy.
-No tak. Okay. Zrobimy tak ogarniemy się i pójdziemy później do twojej mamy, co ty na to?
-No może być.
Pytam żeby zagłuszyć ciszę:
-Jak była twoja siostra?
Na to wspomnienie się uśmiecha i mówi:
-Była cudowna. Zawsze się z niej śmiałem. Spędzałem z nią najwięcej czasu. Uwielbiałem ją była moim skarbem w oku i miałem dla kogo żyć. Przed jej urodzeniem. Byłem w kiepskim stanie.To przez ojca ciągle nas katował, jak ktoś mu się postawił. Po jej urodzeniu obudziłem się znów do życia. Kiedy ona zniknęła miałem około 16 lat. Nie wiedziałem co robić i myśleć, szukałem ja 2 tygodnie w dzień w dzień. Nic nie znalazłem jej, ani jej śladu. Po 6 miesiącach znaleźli ja zgwałconą i uduszoną.Przez to wszystko byłem i zachowywałem się strasznie. Bilem się ciągle, piłem i uciekałem z domu. Moja rodzina była normalna dopóki gdy ojciec zachorował na raka. Wyleczył się, ale stał się draniem. Teraz już wiesz moja rodzina nie jest idealna. Odpowiadam:
- A jaka jest.
Pyta:
-Coś ostatnio wspomniałaś, ze twoja też nie jest idealna?
-No nie jest, to od początku.
-Kiedy miałam 8 lat, zabili mi tatę w Afganistanie. Był żołnierzem jednostki amerykańskiej. Po jego śmierci mama się załamała. Pomogli nam jego rodzice. Kiedy już skończyłam szkołę, mama znalazła sobie jakiegoś faceta, nie lubiłam go. Pyskowałam do niego , robiłam wszystko żeby go w naszym życiu nie było. Po wielkiej awanturze miedzy mną, a nim, przyszedł do mnie do sypialni w nocy i zaczął mnie dotykać po udzie i brzuchu. Wkurwiłam się i dostał za swoje. Na drugi dzień już go nie było. Kilka dni później przyszedł do mnie do szkoły, szantażował mnie. Zaciągnął mnie do jakiegoś lasu. Kiedy się obudziłam tak się wkurwiłam, że tego nie zapomnę, miałam czerwone, gorące dłonie, całe ciało mi się paliło ze wściekłości. Zaczęliśmy się bić, udało mi się uciec. Dotarłam do domu, w kiepskim stanie. Miałam pobite 40 % ciała, prawie wszędzie była krew. Przez to wszystko co przeszłam z tym gościem, wywalili mnie z 2 szkół za pobicie, kiedy ktoś jakiś chłopak dotknął mnie do dostawał w szkole. W końcu znalazłam swoje miejsce zaczęłam zajmować się hackerstwem, trenować każdego dnia boks i Jogę oraz czytać książki. To mnie uspokoiło od tego momentu w ogóle nie kłócę się z
mamą, nie kłamiemy, zawsze mówimy prawdę. Dzięki takim zasadą mama nie ma czego się obawiać, a ja nie muszę się denerwować. Teraz jestem grzeczna i nie mam problemów z nikim. Nie boje się stąpać po ziemi.
Odkrywam się kołdra, a on pyta:
-Co robisz?
Wstaje łóżka, odwracam się w jego stronę. Stoję naga i obserwuje jego minę. Przygryzam wargę i mrużę oczy. Patrzy na mnie od dołu do góry, aż mu szczeka opada. Jeszcze raz patrzy od góry do dołu, oblizuje dolna wargę. Stoję i pytam:
-Więc jest 12 i chyba powinniśmy iść się wykąpać?
-Aaa...
Zaczynam się śmiać i pytam:
-Fajny widok, co ?
Patrzy na mnie i zaczyna coś mówić, ale się jąka:
- Yyy, cooo robimmyyy?
Zaczynam się znów śmiać i mówię:
-Idę pod prysznic, idziesz ze mną?
-Tak, idź dojdę do ciebie.
Obracam się, machając biodrami na boki podchodzę do biurka. Biorę telefon i idę do łazienki, zamykam drzwi. Rozpuszczam włosy, włączam piosenkę Grieg lsweel Addicted i wchodzę pod prysznic, oblewa mnie ciepła, przyjemna woda. Muzyka jest w sam raz do tańczenia. Wywijam biodrami na boki. Słyszę, że ktoś otwiera drzwi, przełącza muzykę na wolna i romantyczną. Chwile później odsłania zasłonę i wchodzi pod prysznic, dołączając się do mnie. Pytam, ale zanim coś powiem zakrywa mi palcem usta:
-dlacze…
Patrzy mi w oczy, a palec ma dalej na moich ustach. Zmienia palec na kciuk i przejeżdża nim po dolnej wardze i mówi:
- Cii, nic nie mów.
Przesuwa palcem w stronę ucha. Stoję jak wryta w ziemie. Pobliża się do mnie, woda płynie po jego nagim ciele. Spływa strumieniami po pięknej oliwkowej skórze. Stoi przede mną i patrzy w oczy. Miedzy nami przepływa energia, prąd który nas do siebie przyciąga, nie da się mu oprzeć:
- Czujesz to ?
Odpowiadam dysząc głośno:
-Takk.
Przesuwa dłoń na mostek, przesuwa ją w dół. Dokłada druga dłoń łapie mnie za biodra przyciąga do siebie. Odwracamy się razem i opiera mnie o ścianę i szepcze:
-Szaleje za Tobą, aż do bólu.
Nachyla się nad moimi ustami. Patrzy w oczy i czeka na pozwolenie. Przybliżam bardziej biodra do jego męskości. Zamyka oczy i wciąga powietrze, a po chwili jego usta stykają się z moimi. Wplatam palce mu we włosy i przyciągam do siebie. Wkłada mi do ust swój język i zatacza nim kółka. Łapie go za ramie i obracam tak , że teraz on stoi opierając się o ścianę. Całujemy się, a na nas spada woda i spływa po naszych nagich ciałach. Stoimy dalej przytuleni do siebie. Scott głaszcze mnie po plecach, a ja go drapie paznokciami po karku i głowie. I po chwili mówię:
-Dobra. Choć umyje ci głowę, chcesz?
-Okay, ale ja umyję tobie.
Uśmiecham się i biorę szampon wylewam jego zawartość na dłoń. Scott się schyla, a ja rozprowadzam płyn po jego głowie, drapie go paznokciami po skórze. W niektórych momentach pomrukuje. Zlewam pianę ciepła, przyjemną wodą. Powtarzam czynność ponownie. Kiedy już kończę łapie mnie za biodra. Kiedy już spłukałam mu włosy, zaczyna mówić:
-Jesteś taka piękna. Masz piękne ciało i pachnąca, gładką skórę.
Przestaje na chwile i patrzę na niego, uśmiechając się :
- Co, co się stało? Dlaczego tak mówisz?
-No co?
-Nigdy tak nie mówisz.
-Dziś tak mówię i mówię prawdę.
Całuję go w usta i zaczynam mówić:
- Kochany jesteś.
Zaczynam się śmiać jak młoda uczennica. On również zaczyna się śmiać razem ze mną i mówi:
-Uwielbiam jak się śmiejesz.
-Serio?
-Serio, serio. Daj umyje ci włosy.
- Dobrze.
Odwracam się. Nalewa na dłonie płyn i wmasowuje mi go w głowę. Robi kołka swoimi długimi palcami. Zamykam oczy i wpadam w trans. W końcu dociera do mnie, że coś mówi:
-Podoba ci się?
Zaczynam mruczeć:
-Yhmm.
Kiedy kończy cudowny masarz. Nalewa na dłonie pachnący płyn I pociera o moje ramiona. Stoję plecami do niego. Robi kółka najpierw na plecach, przechodzi do rąk i dłoni. Potem na piersi. Po moich plecach wędruję mi cudowny dreszcz. Myje mi brzuch i biodra. Szybko mnie obraca. Patrzy w oczy i mówi:
-Strasznie mi się podobasz, aż nie mogę się Tobą nacieszyć.
- Witaj w klubie, umyjemy się do końca i zaczniemy się zbierać do mojej mamy.
- Okay.
-Obróć się umyje ci plecy.
Odwraca się, biorę płyn i masuje jego twarde, umięśnione plecy. Jedną rękę i druga. Odwraca się w moja stronę. Myje mu tors na lewej piersi wyczuwam wgłębienie na skórze. Wygląda to jak blizna od czegoś. Pytam z ciekawości:
-Co to jest?
-Nic takiego.
- Dobrze.
Po cudownej kąpieli. Wychodzę pierwsza i zawijam się ręcznikiem. Scott wychodzi za mną i zawija ręcznik na biodrach. Stoję i patrzę w zaparowane lustro. Podchodzi do mnie, obraca szybko i całuje długo i namiętnie. Odrywa się od moich ust i mówi:
-Kocham cię.
Patrzę mu w oczy i się uśmiecham, do oczy nabierają mi się łzy i płyną po policzkach. A on pyta:
-Coś się stało?
-Nic, to łzy szczęścia.
- Aha.
-Też cię kocham.
Wyciera mi łzy i szybko mnie całuje. Mówię:
- Chodź już, zbieramy się .
- Okay, okay już idę.
Wchodzimy z łazienki, Scott idzie do garderoby po ciuchy, a ja zbieram z podłogi swoje rzeczy. Ubieram majtki, stanik, spodnie i bluzkę. Scott wychodzi z garderoby, czarne jensy, biały podkoszulek i czarna marynarka. Patrzę na niego i mówię:
-Wow. Gdzie się pan wybiera?
-Do pani matki na rozmowę.
-Rozumiem, a nie za elegancko?
-Co masz na myśli?
-Zamiast marynarki i tej białej koszulki nałóż ymm. Granatową koszulkę na krótki rękawek.
-Okay, zaraz wracam
Wszedł znów do garderoby. A po chwili wrócił. Patrzę na niego wygląda bezbłędnie, mówię:
-Jezu, każda by się za Tobą uganiała.
-Nie każda, ja już mam swoja wymarzona dziewczynę i ona będzie się za mną uganiała.
Zaczynam się śmiać i mówię:
-Masz racje, będzie się za Toba uganiała i już to robi.
-Okay. Gotowa już jesteś?
-Tak, tylko musze cos zjeść.
-To choć zrobimy herbatę i kanapki.
- Dobrze.
Schodzimy na dłu. Do kuchni. Nalewam wodę na herbatę. A Scott zabiera się za robienie kanapek. Podchodzi do lodówki i wyciąga masło, ser, pomidory i mówi:
-Pokroisz pomidory w kostkę?
Uśmiecham się i odpowiadam:
-Jasne
Wstaje z krzesła i podchodzę do blatu i biorę nóż. Siekam pomidory w kostkę jeden po drugim, a potem przesypuje do miski. Skupiam się na tym, a później Scott wyrywa mnie z transu:
- Dobra w tym jesteś?
- Lata praktyki. Mama zazwyczaj nie lubiła gotować, więc ja to robiłam.
- Rozumiem. W lodówce jest cebula i śmietana. Zrobimy sałatkę?
Uśmiecham się i mówię:
-Okay.
Wyciągam z lodówki śmietanę i cebul. Podchodząc do blatu ocieram się o niego pupą, zatrzymuje się i spogląda na mnie. Patrzymy sobie przez chwilę w oczy. Niewinnie na niego patrzę i pytam:
-No co?
-Nic
Obieram cebule i zaczynam ją siekać, jak zawsze gotuje i dodatkiem jest cebula to zawsze płaczę. Kroje, kroje łzy zaczynają mi lecieć po policzkach, przestaje na chwile i ocieram rękawem oczy i pociągam nosem. Scott nie odzywa się do momentu gdy się nie odsuwam od blatu i zaczynam ocierać łzy i pociągać nosem. Przestaje wykonywać swoje zadanie i patrzy na mnie.
- Co się stało?
Spoglądam na niego chwilę i znów zaczynam ocierać łzy i pociągać nosem.
-To od cebuli, przepraszam.
Odkłada wszystko, podchodzi do mnie, ociera łzy. Wyciąga mi z dłoni nóż i odkłada go na blat i mówi:
-Nie przepraszaj, przytul się.
Uśmiecham się i tulę się do niego. Jak do mojego misia którego kochałam jak byłam małą dziewczynką. Chciałabym spędzać tak każdy poranek. Stoimy tak w bezruchu, głaszcze mnie po plecach i szeptem mówi:
-Strasznie i to strasznie Cię kocham.
Robi mi się ciepło na sercu, mocniej go przytulam i mówię:
-Niema tulu słów żeby opisać jak Cię kocham i jak mocno.
- Też mam z tym problem.
Odkleja się ode mnie, uśmiecha i całuje. Całuje jeszcze raz.
-Daj zrobię to za ciebie.
- Okay, a co ja mam zrobić?
-pochować wszystko do lodówki.
-Dobrze.
Wkładam do lodówki wszystkie rzeczy. Wstawiam wodę na herbatę. Obchodzę cały blat i siadam na krześle. Przyglądam się jak kroi cebulę. Pytam:
-Lubisz gotować?
-Uwielbiam, zawsze lubiłem.
Uśmiecham się i dalej obserwuje. Pstryczek od czajnika wraca na miejsce. Wstaje zalewam herbatę. Scott skończył już sałatkę i stawia ją na blacie, bierze talerzyki i kanapki. Siada na krześle, on również koło mnie i pyta:
-Więc co będziemy dziś robić?
-Ymm. Pójdziemy do mojej mamy. Pogadamy, jak się zgodzi to spakuje się i przyjdziemy do ciebie.
- Aha, jak myślisz zgodzi się?
-Powinna, ale nie jestem pewna.
Siedzimy tak i rozmawiamy o głupich rzeczach, zerkam na zegarek 11:01 mówię:
-Najedzony?
-Oczywiście, a ty?
-Też, idziemy?
-Tak, tylko to pozbieramy.
-Zostaw długo to nie potrwa.
-No dobra.
Biorę telefon swój i Scotta. Ubieramy buty i bluzy. Wychodzimy z domu i idziemy w stronę mojego domu. W czasie drogi nic się nie odzywałam, Scott opowiadał o tym co chciałby robić po studiach. A ja myślałam, Jezu ciągle myślę, aż za dużo. Myślałam o tym czy mama się zgodzi i tak główkowałam. Wydaje mi się, że będzie miała obawy i to duże żebym tydzień spędziła u niego. Nie mam zielonego pojęcia co będzie. Przeszliśmy już połowę drogi. Scott przestaje mówić, spogląda na mnie i dostrzega moją zamyśloną i smutna minę. Nic nie mówi dalej patrzy przed siebie. W końcu oddaje się odwadze i mówi z denerwowaniem w głosie:
-Denerwujesz mnie czasami, co się znów stało?
- To nic wielkiego, nic się nie stało, po prostu myślę o mamie czy pozwoli i jak ta rozmowa będzie wyglądać.
- Ostatnio za dużo myślisz, jesteś ciągle nie dostępna, denerwuje mnie to.
-Wiem, wiem. Za dużo i to bardzo. Ale nie mam wyboru. I nie denerwuj się z mojego powodu.
- Nie denerwuje się na ciebie tylko na twoje myślenie i przez to nie można do ciebie dotrzeć.
Zatrzymuje się I staje przed nim, łapie za dłonie i mówię:
-Dobra, już koniec. Nie chce się z Tobą kłócić. Przestane tak dużo myśleć i nie denerwuj się .
- Dobrze, ale i tak cię kocham
Uśmiecham się i mówię:
-Ja ciebie też.
Idziemy aż w końcu dochodzimy. Otwieram drzwi i wchodzimy do korytarza, ściany są białe, a podłoga popielata, szafki są jasno brązowe. Ściągam bluzę i wieszam ją na wieszaku, biorę bluzę Scotta i też wieszam.
-Mamo, jesteś?, to ja Ana.
Wychyla się z kuchni i się uśmiecha do mnie. Chowa się z powrotem. Po chwili wychodzi i idzie w naszą stronę. Przytula mnie i całuje mnie w policzek. Odsuwa się i wystawia dłoń w stronę Scotta. Uśmiecha się lekko. Scott również się uśmiecha i podaje jej dłoń, mówi:
- Dzień Dobry.
Mama odpowiada:
-Dzień Dobry, Scott.
Puszcza jego dłoń i mówi:
-Chodźcie, może coś chcecie do picia?
-Nie dziękujemy.
Idziemy do salonu i siadamy na kanapie. Mama siada naprzeciwko nas i pyta:
-Więc Ana wracasz do domu?
-Właśnie mamy problem.
- O co chodzi?
-Kiedy mnie nie było w domu przez weekend. Mieliśmy ze Scottem spore sprzeczki. Jak już wiesz Scott został pobity. Po tym do domu wkradła się jego ex i mój ojciec. Była policja, obydwoje byliśmy w szpitalu. Również został pobity Derek. Wiem już wszystko i się zastanawiam dlaczego mi nie powiedziałaś wszystkiego o ojcu i mnie okłamałaś?
Patrzy na mnie i nie wie co powiedzieć, aż w końcu mówi:
-Ana ja nie mogłam ci powiedzieć.
-Jak nie mogłaś?
Zaczynam się denerwować. Scott siedzi obok mnie i nic nie mówi. Bierze moją dłoń i wplata w nią swoje palce. Mama schyla głowę w dół. A ja mówię:
-Wyobrażasz sobie jak się przeraziłam i jak byłam cholernie zła na ciebie i na tego faceta który chciał porwać mojego chłopaka, który się okazał moim ojcem. W ten weekend dowiedziałam się dużo rzeczy i wiele zrobiłam złych. Ale jedna rzecz zrobiłam najlepszą w moim życiu i wybrałam odpowiednią osobę.
Uśmiecham się na wspomnienie o seksie ze Scottem dziś rano i w nocy.
-Prawdę zniosę, ale kłamstwa sama o tym wiesz, kłamstwa nienawidzę.
Podnosi głowę do jej oczy nabierają się łzy i mówi:
-Jesteś zła? Nie mogłam ci powiedzieć, nie umiałam.
- Nie jestem zła tylko zawiedziona. Nie chce o tym rozmawiać, chce się tylko zapytać czy mogę spać u Scotta przez 2 tygodnie.
Patrzy zdziwiona i pyta:
-Czekaj, wspomniałaś coś ze jedna rzecz zrobiłaś z odpowiednią osobą. Zrobiliście to ?
Odzywa się Scott:
- tak zrobiliśmy.
Patrzę na nią, kreci głową i zaczyna krzyczeć:
- Nie!
Pytam:
- Co nie?
- Nie możesz spać u Scotta.
Ściskam dłoń Scotta i mówię:
- Że co?
-Nie możesz spać u niego. Niema mowy. Pamiętasz jak było po ostatnim twoim chłopaku.
Siedzę zdziwiona i mówię:
-Normalnie nie wierze, masz coś do niego. Dlaczego go nie lubisz?
Siedzę, wpatruje się w nią i nie mogę uwierzyć co ona do mnie powiedziała. Ostro się wkurza i krzyczy:
-Okłamałaś mnie, powiedziałaś ze tego nie zrobicie i jak można ci ufać.
Scott nie wytrzymuje, wstaje i mówi:
-Poczekam na ciebie.
I wychodzi. Teraz niema zlituj się . Powstrzymałam się jak on był. Mówię wszystko co mi przyjdzie na myśl. Krzyczę:
-Ja Cię okłamałam? No popatrz nie spodziewałam się tego. Obie sobie mówimy o wszystkim, nie kłamiemy od lat. A ty mi mówisz, że ja Cię okłamałam, gdy ty mnie okłamywałaś przez moje całe życie. Jestem twoją jedyną córką która nie zostawi cię, a ty moja jedyną matką. Nie chce i ty na pewno tez nie chcesz tego popsuć.
- Przestań, nie chce Cię widzieć z nim. Masz się z nim nie spoty kiwać.
Jestem wkurzona, aż mnie dłonie swędzą.
-Tego już za wiele, nie rozumiesz, że ja go kocham.
- Ale on Cię nie kocha, to jest taka rodzina.
-A skąd ty to wiesz?
-On będzie taki sam jak jego ojciec skurwysyn i alkoholik .A jego matka dziwka i narkomanka.
Nie wytrzymuje już. Zaczynam płakać i wstaje. Chodzę po pokoju i zaczynam krzyczeć:
-Jak możesz tak mówić. Czy ty w ogóle siebie słyszysz. Dość tego, wysłuchuje tego ciągle, że on jest taki i taki. Mam dosyć tego wszystkiego i twojego gadania.
Odwracam się i zaczynam biec w stronę mojego pokoju. Już jestem w nim i pakuje do torby swoje ubrania i rzeczy i laptop. Wszystko to co się przyda. Wchodzi matka i krzyczy:
- Co ty do jasnej cholery robisz?
-Wyprowadzam się do niego.
-Chyba sobie żartujesz.
- A czy wyglądam na osobę żartującą. W dupie mam co o nim myślisz. Mam dość. Odchodzę na jakiś czas.
- Ana… nie możesz do niego iść.
-Przestań i zastanów się co robisz i jak się zachowujesz. Gdy będziesz gotowa to zadzwoń do mnie to pogadamy, a teraz mi nie przeszkadzaj.
Pakuje się , a łzy same lecą mi po policzkach. Lecz ona stoi za mną i zaczyna mówić:
-Twój ojciec odszedł ode mnie kiedy byłaś mała.
-Nie chce tego słuchać, nie teraz.
Biorę torby i idę do drzwi, a ona idzie za mną. Ubieram bluzę, a ona mówi:
-Zostań
- Nie. Dobranoc.
Zaczyna jeszcze mocniej płakać. A ja wychodzę i zamykam drzwi. Łzy lecą mi po policzkach.Siadam na schodkach skulam się w kulkę i zaczynam płakać. Dostaje esemesa , sprawdzam to Scott:
„JESEM PRZY BRAMCE”
Wstaje biorę wszystko i idę przed dom. Gdy już dochodzę do bramki. Otwieram ją przechodzę i zamykam. Scott się zbliżą i pyta:
-Pozwoliła?
Patrzę na niego i szybko, się wtulam i mówię:
-Nie pozwoliła, odeszłam.
-Rozumiem, co dokładnie mówiła?
-Nie chce mi się o tym gadać. Chodźmy do domu twojego dobrze?
-Nie ma sprawy.
Bierze mnie za dłoń, wplata palce w moje. Idziemy do domu w ciszy. Dochodzimy do domu i wchodzimy, ściągam buty i bluzę. Idę do kuchni wstawiam wodę na herbatę. Opieram się o blat. Stoję tak dopóki woda się nie zagotuje. Zalewam herbatę woda. Zabieram herbatę idę po torbę z ubraniami i kieruję się na pokój Scotta. Gdy już podchodzę do torby, leżącej na korytarzu, po schodach schodzi Scott i mówi:
-W garderobie zrobiłem ci kilka półek wolnych i wieszaków.
Odpowiadam zerkając przez ramię na niego:
-Ooo, dziękuję. Właśnie miałam iść się rozpakować.
-Nie ma za co, daj pomogę ci.
Zostawiam torbę na ziemi. Scott podchodzi i ją podnosi i przerzuca przez ramię. Idę po schodach do góry. Przechodzę przez pokój i wchodzę do garderoby. Scott wchodzi za mną i kładzie torbę na małej pufie obok ściany. Odsuwa się, mówi pokazując na szafkę:
-Ymm, masz dwie półki, jedną szufladę i kilka wieszaków.
- Aha. Dziękuję.
- Aa. Jak się nie zmieścisz to możesz przełożyć z tej półki ciuchy do góry.
- Okay. Dobra.
Scott wychodzi z garderoby, a mi się przypominają wgłębienia na jego torsie. Wołam:
- Scott!!
Po chwili słyszę:
-Już idę!
Wchodzi znów do garderoby i pyta:
- Co jest?
Podchodzę do niego i odpinam 3 guziczki z jego koszuli. W między czasie pyta:
-Co robisz?
Odsłaniam lewą pierś i dotykam trzy lekkie wgłębienia i pytam:
-Co to jest? Skąd to się wzięło?
Patrzy mi w oczy i marszczy brwi. Przewraca oczami, ale nie odpowiada. Głośno mówię:
-Co to jest?!
- Mówiłem nic takiego.
- Jak nic takiego. Scott to jest blizna po oparzeniu. Dlaczego mi nie mówisz wszystkiego? Sam wiesz, że wystarczą mi 2 godziny i mogę wiedzieć o tobie wszystko.
- To dlaczego nie zrobisz tego od razu? Dlaczego nie sprawdzisz mnie i mojej osranej i walniętej przeszłości?
- Nie chce się w taki sposób dowiadywać o tobie. Chcę to usłyszeć od ciebie. A nie muszę bezczelnie sprawdzać cie przez Internet, nie na tym polega związek.
- Nie zrozumiesz tego…
- Czego? Porozmawiaj ze mną, jestem tu. Skąd są te blizny?
Patrzę na niego, zastanawia się co powiedzieć:
- Nie mogę, nie umiem…..
- Dobrze.
Podchodzę do niego łapie za dłonie i mówię:
-Jak mi to powiesz może być lepiej o wiele lepiej zarówno tobie i jak mi. Od czego są te blizny?
- Od zapałek.
- Rozumiem, chcesz się przytulić?
Uśmiecha się i mówi:
-Tak
Podchodzi i się przytulamy, wciąga powietrze do płuc i mówi:
-To są blizny po zapałkach. Zrobił mi to ojciec gdy powiedziałem mu, że jest głupi i jest skurwysynem. Zapalał po jednej zapałce i gasił je na mnie.
- Jezu… co za człowiek robi takie rzeczy?
- No widzisz…
Odsuwa się ode mnie, a ja mówię:
- Współczuje ci.
Uśmiecha się i całuje mnie w czoło. Pyta:
-Dobrze, co robimy teraz?
-Ymm… chce się rozpakować.
- Dobrze to ja ci nie przeszkadzam.
-Jak chcesz możesz posiedzieć tu ze mną. Nie przeszkadzasz mi no co ty.
- Okay, posiedzę z Tobą tylko idę po laptopa. Zaraz wracam.
Kieruje się do drzwi wyjściowych, a ja mówię gdy widzę jego cień na drzwiach:
- czekam…
Podchodzę do biurka, gdzie położyłam kubek z herbatą. Upijam łuk, biorę telefon i puszczam jakąś piosenkę, żeby chociaż coś grało. Wchodzę do garderoby i układam ubrania. Układając je w kupkę, nie mogą zapomnieć słów mojej mamy:
„on jest i będzie taki sam jak ojciec skurwysyn, a matka dziwka i narkomanka”
Dlaczego ona tak myśli o nim. Nie rozumiem, przecież ona nie mogła znać jego rodziców. My się tu wprowadziliśmy po jakimś czasie. Koniec z tym myśleniem ”Ana, zajmij się czymś innym” Scott przyszedł z laptopem, usiadł w garderobie na kanapie i coś robił na komputerze, nie wiem co dokładnie.
Układałam swoje ciuchy, o niczym nie myśląc. W pewnym momencie przypomina mi się że mamy prowadzić zakończenie roku. Pytam:
-Jutro wtorek?
- Yhm, tak. A co?
-Przypomniało mi się, że prowadzimy zakończenie roku.
- Masz racje, zapomniałem.
Dalej układam ubrania i kontynuuje:
-Ymm, a i trzeba na galowo.
- Aha, a właśnie co dokładnie mówiła twoja mama?
- Naprawdę musisz wiedzieć?
-Mówimy sobie wszystko, więc..
-Powiedziała, że nie chce cię ze mną widzieć. Że nie jesteś chłopakiem dla mnie i że będziesz taki sam jak ojciec.
- Aha , a ty co o tym myślisz?
- Oczywiście, że niema racji. To że twój ojciec był takim człowiekiem, to nie znaczy że ty taki będziesz. Ludzie się zmieniają.
- Dokładnie, co robimy wieczorem?
-Ooo możemy oglądnąć jakiś film.
-Okay, to ja poszukam filmu, a ty skończ układać.
- Jasne.
Układam ubrania na półki. Sporo ich wzięłam. Myślę o tym jak miałam 16 lat to śpiewałam piosenki The Common Linnets " Calm after The storm"
Zaczynam nucić i śpiewać. Układam i układam śpiewając ten sam moment w kółko.
„What I can be for you.Oooohhhh skies are black and blue. I’m thinking about you. Here in the calm after the storm"
Spoglądam na Scotta, patrzy na mnie:
-No co?
- Nic, ładnie śpiewasz.
- Nie umiem śpiewać.
-Umiesz.
-Nie umiem.
-To zaśpiewaj coś innego np. coś związane z świętami.
-Okay to puść na YouTube „Ed Sheeran Give me love”.
- Okay.
Włącza piosenkę. Zaczynam śpiewać. Kiedy kończę, bije brawo. Uśmiecham się i mówię:
-hahahahaha.
-Świetnie śpiewasz.
-Niech ci będzie.
Uśmiecha się i pyta:
-Oprócz bicia, śpiewania i tańczenia co jeszcze potrafisz? Czym się zajmujesz?
-Maluję.
- Aha, właśnie widziałem twoje prace w szkole.
-Również jestem fotografem.
- Rozumiem.
W pewnym momencie przypomniało mi się, że piwnicy jest fortepian przykryty białym prześcieradłem. Odkładam ubrania, podchodzę do Scotta i wyciągam z jego dłoni laptopa, kładę do na ziemi.
-Ej, co robisz?
-Chciałeś się dowiedzieć wszystkiego o mnie, prawda?
-Tak.
-Idziesz?
-Gdzie?
-Zobaczyć coś.
-Okay.
Podaje mu dłoń i wstaje. Wychodzimy z garderoby przechodzimy przez jego pokój. Schodzimy po schodach. Kierujemy się do piwnicy, na schodach pyta;
-Gdzie ty mnie prowadzisz?
-Zobaczysz…
Schodzimy po schodach do piwnicy, znów pyta:
-Po co tu przyszliśmy?
Patrzę na niego z uśmiechem i mówię:
-Zadajesz dużo pytań, spokojnie to nic złego.
Odsuwam się i podchodzę do przykrytego fortepianu. Zrywam z niego prześcieradło, siadam krześle, oglądam się za siebie i mówię:
-Usiądź.
Scott podchodzi i siada koło mnie. Związuje włosy w wysokiego koka, zamykając oczy przy tej czynności. Obserwuje mnie. Odwracam się w stronę fortepianu, odkrywam białe i czarne klawisze. Kładę długie, zwinne dłonie, zamykam oczy i rozpoczynam grać przecudowną melodię. Wsłuchuje się w piękno wychodzące z tego przedmiotu. Przez cały utwór mam zamknięte oczy, kiedy gram ostatnie nuty otwieram oczy. Spoglądam na Scotta , patrzę mu w oczy.Nic nie mówi, łapie mnie za jedną dłoń później za drugą. Uśmiecha się i mówi:
- Jesteś aniołem.
Wyciągam z jego dłoni swoje. Łapie go za twarz, przybliżam się do niego i stukamy się czołem. Mówię z uśmiechem:
- Dziękuję.
Marszczy brwi i pyta:
- Za co?
- Za wszystko, za to co robisz dla mnie, za to że jesteś i za to że mogę u ciebie nocować.
- Drobiazg.
Przytula mnie do siebie, siedzimy długą chwilę w siebie wtuleni.
- Która godzina??
Odsuwa się, zerka na zegarek w telefonie, odpowiada:
- 15:55
- Aha, ymm. Chodź, dokończę te układanie i coś wymyślimy.
- Nie ma sprawy.
Wstajemy, zakrywam fortepian prześcieradłem. Kierujemy się na schody, pyta mnie:
- Od kiedy grasz?
- Od 7 roku życia.
- Chodzisz na jakieś zajęcia?
- Nie
- A chodziłaś?
- Też nie.
- To jak …. Ty?
- Kiedy ten facet mamy – były. No wiesz… fortepian i muzyka była dla mnie jak nowe życie. Nikt mnie nie uczył gry na fortepianie ani na pianinie. W domu od zawsze stało stare pianino, gdy nie mogłam spać, to siadałam przy nim i wymyślałam melodię. Potem uczyłam się z telewizji. I tak jakoś mi się dziś przypomniało, gdy wtedy byliśmy w piwnicy.
Wchodzimy do garderoby, pytam:
- Jakie filmy lubisz?
- Akcji, thrillery, horrory, nawet czasami niektóre komedie romantyczne..
- To podobnie jak ja..
Kończę już układać, a Scott przegląda Internet i w pewnym momencie mówi:
- Oo mam, ostatnio mam ochotę na horrory, może być?
- Oglądnę wszystko.
- Okay, to możemy oglądnąć „Egzorcyzmy Emily Rose”
- Oo to jest fajny film.
- Też mi się podobają, może wszystkie części puścimy?
- Fajny pomysł.
- Skończyłaś już układać?
- Tak.
- Idziemy??
- Nom.
Wychodzę z garderoby, podchodzę do biurka biorę telefon, kieruje się na schody. Scott po chwili dołącza do mnie. Schodzę w dół i idę do salonu, siadam na kanapie wygodnie, zaś podłącza laptopa do telewizora i kina domowego. Gdy już skończył podaje mi pilota. Zaczynam ustawiać. Zaczyna lecieć pierwsza część filmu. Scoot siada obok mnie, chwyta moja rękę i przyciąga mnie do siebie. Przerzucam nogi przez jego kolano i przytulam się, wciągam zapach jego koszulki i skóry. Oglądałam kiedyś ten film, ale i tak niektóre momenty są straszne.
Na początku niema nic strasznego, ale później co chwilę chowam twarz w jego koszulkę.
Oglądneliśmy już część pierwszą i drugą, a teraz leci część trzecia. Jest godzina 23: 40. Zaczynam częśćiej ziewać, powieki stają się ciężkie. Wtulam się w Scotta i odpływam. Mam sen.
Plac zabaw, pora jesienna. Wszystko jest koloru szarego, dosłownie wszystko. Wokół mnie są duże budynki, mają gdzieś po 10 pięter. Ogląam się za siebie, za mną stoi mała dziewczynka wygląda na cztery morze sześć lat. Ma czarne krótkie loki, oliwkową karnację i brązowe duże oczy. Jest śliczna. Pochyla się i łapie mnie za dłoń i ciąnie mnie w stronę jakiegoś budynku. Nic się nie odzywa.
Wchodzimy do budynku, otwieram drzwi a tam widzę Scotta w towarzystwie Alison. Trzymją się za dłonie. Patrzę na nich z zaskoczenem, nie wiem co jest grane. Przypomina mi mała, śliczna dziewczynka. Szukam ją wzrokiem, nie ma jej. Podchodzę do nich i pytam:
-Przepraszam Was na chwilę.
Zwracam się do Scotta:
- Co ty wyprawiasz?
Patrzy na mnie, jakby nie rozumiał moich słów:
-Słucham? Znamy się? Kim ty jesteś?
Normalnie mnie zatkało.
- Jestem Ana. Ana Ritz.
-Nie znamy się. Ja cię na pewno nie znam.
- Naprawdę mnie nie znasz? Nie poznajesz mnie?
-Przykro mi , nie.
-Aha. Mam jeszcze jedno pytanie.
- Słucham...
- Zadaj mi pytanie związane z tobą. Na które odpowiedzi nie zna nikt, tylko ty.
- Przecież my się nie znamy. Przykro mi.
- Dlatego, proszę cię żebyś zadał mi te pytanie i wtedy zobaczymy czy się znamy.
- Okey. Ymm.Czy mam jakieś tatuaże albo blizny?
-Tatuaży zero.Blizny: na lewej piersi 3 małe kółeczka od zapałek, zrobione prze twojego ojca.
Szczęka mu opada, robi zdziwione oczy i pyta:
- Jak ty? Co jeszcze wiesz?
- Niech zgadnę, wszystko.
-To jest niemożliwe.
Wtrąca się Alison:
-Dobra, już koniec pogawętki. Odsuń się laska.
Podchodzę do niej jeszcze bliżej, patrzę jej w oczy i mówię:
-Słuchaj piękna, dobrze wiemy że ty i Scott to nic poważnego. Tylko się nim wysługujesz. A podejrzewam że nie powiedziałaś mu o rodzicach, bracie i napadzie z bronią oraz handlem narkotykami.
I w tym momencie się budzę, serce mi łomocze i obija o żebra. Oglądam się po pokoju, jestme sama. Pokój Scotta? Tak pokój Scotta.Tylko jak ja się tu dostałam, obok mnie powinien leżeć Scott. Zakrywam dłońmi twarz i przegarniam włosy z twarzy. Odkrywam się. Zerkam na siebie, mam bluzkę Scotta i spodenkach. Wstaje z łóżka, podchodzę do biurka i nakładam na siebie bluzę. Schodzę na dłu. Lampka w salonie jest zapalona, podchodzę do kanapy, a na niej słodko śpi Scott bez koszulki. Leży na brzuchu, lewa ręka zwisa na podłogę. Jest przykryty kocem do pasa zaś plecy ma odkryte. Zaczynam chichotać po ciuchu. Idę szybko po aparat i przychodzę z powrotem. Robię mu kilka zdjęć, odkładam aparat na ziemie. Łapię go za dłoń lecz on zaczyna się kręcić i przekłada się na plecy. Uśmiecham się, wstaje i siadam okrakiem na jego brzuchu. Po chwili czuję na pupie jego dotyk. Odchylam się i patrzę na jego zaspane piękne oczy.
- Hej.
- Hej, co robisz na mnie?
-Ymm. Śniło mi się coś i się obudziłam sama w innym pokoju. A ty co ty robisz?
Znów się przytulam:
- Zasnęłaś to cię przeniosłem do pokoju. A później oglądałem jeszcze filmy i zasnąłem.
- Mhm.
-Która godzina?
Odchylam się i patrzę na zegarek.
-2:27
Znów się przytulam.
- Aha, co się stało? Dlaczego się tak przytulasz?
-Stęskniłam się. Dziwnie było bez ciebie w łóżku.
-Okay to idę się z tobą położyć do góry.
-Dobrze.
-To musisz wstać.
Wstaje z jego brzucha, schodzę na ziemie. A Scott się podnosi, wstaje. Jest w samych spodenkach. Bierze koc i mówi:
-Chodź.
Rusza w stronę schodów. Idę za nim. Wchodzimy do jego pokoju, a ja pytam z ciekawości:
- Pewnie nie lubisz spać w piżamie?
Spogląda na mnie przez ramię i cicho się śmieje. Gdy kładziemy się do łóżka odpowiada na moje wcześniejsze pytanie.
- Jakoś wygodniej jest tylko w spodniach albo w bokserkach. Domyślam się że wolisz mnie w takim wydaniu?
Patrzę na niego od góry do dołu, uśmiecham się i odpowiadam:
- Zdecydowanie.
Gdy jestem już pod cieplutką kołdrą i czekam kiedy przyjdzie Scott. Rozmyślam o moim śnie przez którego się obudziłam. Co mi się takiego stało że ciągle on i on. Przychodzi Scott, wsuwa się po kołdrę, obraca się w moją stronę, przewracając się na bok. Przygląda mi się i pyta:
-Nad czym tak myślisz?
-Nad snem który mnie obudził i o sobie.
Marszczy czoło i pyta:
-Dlaczego akurat o sobie?
-Od momentu kiedy jesteśmy razem, ciągle mi się śnisz każdej nocy. Raz pamiętam raz nie. I się zastanawiam dlaczego tak jest.
Patrzy na mnie, zastanawia się i mówi:
- Zakochałaś się we mnie.
Uśmiecham się, obracam się na lewy bok. Patrzę na niego jak zaczarowana.
- co tak na mnie patrzysz?
-To prawda zakochałam się w tobie i w twoim uroczym ego.
Uśmiecham się słodko, on również. Zaczynamy się głośno śmiać, mówi ze łzami w oczach.
-Dobra koniec tych wygłupów, bo jutro nie wstaniemy.
-Dobrze, dobrze, idziemy spać.
Obraca się na plecy i przyciąga mnie do siebie. Kocham tak leżeć i słyszeć ten znajomy dźwięk i ten zapach. Wsłuchuje się w rytm jego serca i oddechu aż w końcu opływam.

Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania