Miłość, której nie wolno było

Zaczęło się od śmiechu.

Niepozornie.

Od słowa za słowem,

które nie miały znaczyć nic więcej.

A jednak

znaczyły wszystko.

Byłeś ramieniem,

które znało moje milczenie,

dłonią, która nie musiała dotykać,

by pocieszać.

Czytaliśmy siebie

jak ulubione książki —

rozdział po rozdziale,

bez pośpiechu.

Spacerowaliśmy

między tym, co można,

a tym, co czuliśmy.

A potem…

przyszedł ten dzień,

kiedy palce chciały zostać dłużej,

a wzrok zdradził za dużo.

Pocałunek.

Jeden.

Jak okno uchylone do zakazanego świata,

którego nie mogliśmy zamieszkać.

Dziś tęsknię

nie za Tobą samym,

ale za tym, kim przy Tobie byłam.

Za rozmowami,

które kończyły się ciszą pełną sensu.

Za spacerami,

które nie miały celu,

bo bycie obok wystarczało.

Za tym, że znałeś mnie,

zanim dotknąłeś.

Za tym, że kochałam,

choć nie mogłam.

I za tym, że choć byłeś tak blisko,

musiałeś odejść.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • piliery 7 miesięcy temu
    No i ot pogadałaś sobie, powspominałaś. Czasem to dobrze robi na głowę - jak się nie ma z kim pogadać ale czy trzeba to publikować?
  • Hannah_4514 pół roku temu
    Po co z tym hejtem ? Postarała się i napisała pięknie
  • IwiR pół roku temu
    Dziękuję za cenne uwagi.
  • Bajeczna pół roku temu
    Kolejny Twoj wiersz wspominajacy milość, która odeszła.... szkoda.... Mnie- fajnie się czytalo

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania