Nie ma kto pisać do pułkownika
Nie umierał na wysypkę hymnów,
stają się niebezpieczne, dowodem
popełnionej nieprawdy.
Potrafi się rozliczyć.
Zaczął dawać i odbierać życie
kiwającym głową maskotkom
na przednią szybę samochodu
i tym ze wstecznego lusterka.
Nawlekały go w siebie,
chwytając w zaciśnięte dłonie
odbijany od ścianek ryż na szczęście
w jesiennych cofkach.
Nie powie ostatniej, że przenoszą kurz
swoją częścią migrującej wody.
Niech robi nalewki, syropy
z poczętą w oczach wilgocią.
(Pierdolniętym nie odpowiadam)
Komentarze (8)
Kuźwa, ile można pisać jedno i to samo?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania