Miłość w (nie) prostej formie rozdział 3
-Prawdopodobnie , nadeszło nowe niebezpieczeństwo . Słyszałem w ministerstwie , że – pan Weasly zniżył głos – ze… Pollux Crabbe poluje na Hermione . Chcę się zemścić , na niej za to , że zabiła mu syna .
-Ale to było całkowicie przez przypadek ! – oburzył się Harry .
-Tak , masz rację , że to był przypadek , ale Pollux uważa inaczej . On jest zbyt dumny na to ,że… przepraszam za wyrażenie Molly , szlama zabiła mu syna . – odpowiedział , dalej z takim samym niepokojem w oczach jak przedtem .
-Co za IDIOTA ! Hermiona nie jest niczemu winna ! – próbował bronić przyjaciółkę. Zielonooki wstał z miejsca i zaczął krążyć po pokoju , a pani Weaslej coraz bardziej z niepokojem obracała w palcach filiżankę z kawą .
-Uspokój się , Harry i usiądź – poradził mu Artur – Słuchaj mnie teraz co zrobisz . Harry posłusznie wykonał , polecenie staruszka widząc , jeszcze bardziej narastający nie pokój w oczach mężczyzny , który nakazał mu odnalezienie przyjaciółki i uprzedzenie przed narastającym nie bezpieczeństwem , lub gdy dojdzie co do czego obronić ją i pomóc w trudnych chwilach . Harry , rozważał każde słowo , które wypłynęło z ust starszego od niego mężczyzny . Wiedział , że musi pomóc Hermionie , ale teraz czas go gonił . Złoty chłopak wypił ostatni łyk kawy z filiżanki i wystrzelił z pokoju jak z armaty w stronę drzwi wyjściowych . Cieszył go , że nie musi już zdawać relacji staruszką z tego gdzie i kiedy idzie . Dzięki temu o dowolnej porze dnia i nocy mógł być gdzie zachciał . I teraz skorzysta z tego przywileju . Wyszedł na ganek i aportował się .
***
Ciało Hermiony leżało bezwładnie na zimnych deskach podłogi . Ron który rozprawił się właśnie z kolejną ofiarą , podszedł do nie przytomnej kobiety , chciał zwymiotować na jej widok , ale powstrzymał się i pociągnął ją po schodach do pokoju na górę . Tak , że jej głowa obijała się o każdy stopień . Gdy pokonał już schody . Poszło z górki , przynajmniej tak myślał , ale jego nie poradność spowodowała to że wypuścił z ręki włosy kobieta , a ta sturlała się po schodach w dół , robiąc kolejną plamę krwi na podłodze .
-Niech to szlak ! – wrzasnął sam do siebie i ponownie wciągnął ciało , małżonki po schodach . Uważając , aby tym razem nie wypuścić jej , jak on twierdzi nie potrzebnych kudłów . Ciągnął ją po podłodze aż do ich sypialni . Wrzucił ją na łózko i zamknął drzwi na klucz . Popatrzył na nią jeszcze raz . Jest paskudna – pomyślał mężczyzna . Ale zaraz odrzucił te myśl i zabrał się za ściąganie z siebie odzieży . Gdy skończył z sobą , zabrał się za nie przytomną kobietę . Zrywał z niej , śliczną czerwoną spódnice i koszule . Znów na nią popatrzył i powróciła do niego myśl z przed chwili , ale postanowił się nią nie kierować i wziąć w końcu do roboty . Chwycił ją za nogi i rozchylił . Popatrzył na jej twarz . Dalej nie przytomna . Przysunął jej wejście do swojej męskości i już miał w niej być , gdy oczy kobiety otwarły się tak samo jak usta , z których wydobywał się wrzask rozpaczy .Hermiona ostatkami sił szamotała się i wyrywała mężowi , ale jego uścisk i zdeterminowanie było zbyt duże . Zaciskał swoje dłonie na jej udach i wchodził w nią , chaotycznie , szybko i bez cienia miłości . Chciał zaspokoić siebie nie patrzył co czuła jego kobieta . Hermiona drapała jego ręce , krzykała i płakała . Nic nie dawało skutku , wciąż w niej był . Patrzył na nią z twarzą szaleńca . Nie był taki jak kiedyś . Nałóg go zmienił . Stał się potworem , dla którego wyjście z każdej sytuacji stawała się przemoc . Myślicie , że to pierwszy raz Ron pobił tak Hermione ? Nie , to nie pierwszy raz od kąt byli małżeństwem zdarzało się to często . Bił ją z byle powodu . Był potworem , z którym Hermiona nie mogła wygrać , choć bardzo chciała uwolnić , się razem z córkami , odejść od niego . Być wolną . Kobieta chwyciła za pierwszy lepszy przedmiot w pokoju jakim okazał się duży ciężki szklany wazon i rzuciła w nim w męża . Ron pod ciężarem wazonu spadł z łóżka , co doprowadziło do tego że szklany przedmiot rozbił się na jego klatce piersiowej . Hermiona szybko zsunęła się z łóżka i pobiegła w stronę drzwi , Targał bezmyślnie klamkę . Drzwi były zamknięte na klucz . To była jej zguba . Teraz mnie zabije – pomyślała wystraszona kobieta . Kucnęła pod drzwiami i schował głowę w kolana , czekając na reakcje męża .
***
Severus leżał w spokoju na miękkiej czarne pościeli , opróżniając kolejne butelki Whisky . Godziny upływały mu w błogości alkoholu . Mężczyzna z lekkim uśmiechem na twarzy przymkną oczy i pogrążył się w swoich rozmyślaniach . Myślał o spotkaniu na peronie , o Narcyzie , o tym , że wciąż udaje , że nie może pokazać swojego prawdziwego „ja” przy kobiecie , która zdawał się go kochać , ale karciła nim . Chciał , cofnąć się do ubiegłych lat , gdzie przy ukochanej mógł być w pełni sobą . Na Merlina czy już na stare lata całkowicie zmiękło mu serce ?! Gdzie podział się ten obrzydliwy postrach z lochów ?! Skarcił siebie w myślach . Jednak jego błogość nie trwała długo , bo w okolicach przed ramienia poczuł pieczenie , co nie znaczyło nic dobrego . Mężczyzna podniósł się szybko z łóżka czując , że w lewej ręce stracił już czucie . Pobiegł do barku gdzie powinien być eliksir na to świństwo .Jego wzrok się pogorszył wszystko zaczęło się rozmazywać . Powywracał wszystkie butelki z alkoholem , jednak jednej małej fiolki tam na nie było . Na brodę Merlina gdzie on to posiał ?! Skierował się do składzika , no przecież tam musiał mieć te przeklętą fiolkę .Ukucie bólu zasygnalizowało że , prawa noga zaczęła już odmawiać posłuszeństwa . stracił w niej czucie i ciągnął ją po ziemi , co jeszcze bardziej utrudniało mu pokonanie drogi do składzika . W drugiej nodze , również zaczął tracić czucie . Szybciej ty stary nietoperzu – poganiał sam siebie .Spocony i wydygany , chwycił za klamkę ciężkich mosiężnych drzwi i pociągnął do siebie , unikając przy tym wypadku . Przeszukał jeden regał i drugi , potem trzeci czując , że prawą ręka zaraz też straci .Zakręciła mu się w głowie . Jednak z pośród bałaganu , wygrzebał małą fiolkę z srebrnym płynem w środku . Wypił zawartość , bez wahania . Pot spływał mu po czole . Opadł na jeden ze stopni na drabince w składziku i pochyli się do przodu , opierając się na kolanach . Oddychał głęboko i powoli . Czuł jak w dłoniach i nogach powraca mu czucie , wzrok również się polepszył a ukucia bólu znikneły. Gdy stu procentowo był pewien , że odzyskał całkowicie czucie w ciele poniósł się i chwiejnym krokiem , ruszył w stronę łazienki .
***
Dworek Malfoy’ów był jak zwykle ponury i pozbawiony życia . Młody arystokrata – Draco Malfoy , skończył się właśnie kłócić z ojcem i bez słowa wyszedł z domu , mijając błagające spojrzenie matki , żeby wrócił do domu , z nią zawsze dogadywał się lepiej , jednak teraz zignorował te prośbę i aportował się do miejsca dalekiego od domu ,a tak bardzo bliskiemu jego sercu . Szedł wysoką trawą , aż w stronę czarnego jeziora . Podążał wzdłuż niego , aż do małego zniszczonego domku na drzewie . Nikt nie wiedział o tym miejscu , oprócz niego i jeszcze jednej bliskiej mu osobie . Spojrzał na zegarek na lewej ręce , dziesięć po osiemnastej . Zawsze się spóźnia . Wspiął się po drzewie ku domkowi . Wyciągnął różdżkę z rękawa , i stukną nią w drzwi , które zadrżały :
-Proszę , podać hasło – zażądały drzwi .
- Caput Potterus . – powiedział do drzwi pewny siebie Malfoy i wszedł do środka .
Na szczęście domek był tylko brzydki z zewnątrz , bo w środku ,był naprawdę okazałym mieszkaniem . Rozejrzał się dokoła , światła były zgaszone , więc stał w całkowitej ciemności . Czyżby tym razem się nie spóźnił ? Jednak mylił się ,bo zaraz poczuł na swoim ramieniu oddech i pocałunek .
-Mógłbyś zmienić te hasło , w końcu - z ciemności , wydobył się głos .
-Mi się podoba – odpowiedział Drako , uśmiechając się złośliwie . – Gdzie jesteś ? – zapytał potem , z pożądaniem w oczach . – Lumo…- nie dokończył , gdyż na swoich ustach poczuł dwa palce .
-Nie zapalaj światła . Jestem tu… – odpowiedział głos i wpił się w usta młodego Malfoya , który bez opamiętania oddawał pocałunki .
-Może zmienimy lokalizacje ? – zapytał młody arystokrata .
-Sypialnia , kuchnia , biuro czy łazienka ? – zapytał głos i zachichotał , a Draco objął postać w tali i przysunął do siebie całując .
-Sypialnia – odpowiedział szybko Malfoy i obijając się w ciemności o ściany wraz z tajemniczą postacią , dotarł do sypialni , gdzie tej nocy według nich działy się cuda .
***
PS. Kolejny rozdział w PIĄTEK !

Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania