Poprzednie częściMimo wszystko. cz.1

Mimo wszystko. cz.4

Kilka dni później.

Dźwięk budzika wkradał się do jej świadomości, odbierając resztki snu. Spojrzała na zegarek – dochodziła szósta rano, za dwie godziny będzie musiała stanąć twarzą w twarz z Adrianem i powiedzieć, jaką decyzję podjęła. Postanowiła, że już nigdy więcej nie da mu satysfakcji, tym razem to ona postawi na swoim i będzie, albo tak jak chce ona, albo nie będzie wcale – musi być twarda, nie dla siebie tylko dla tej małej istotki, która dojrzewała w niej.

Wstając z łóżka, spojrzała na walizki ustawione w rogu pokoju i na bilet leżący na stoliku nocnym. W odruchu emocji zadzwoniła do mamy i zapytała, czy na kilka dni ją przygarnie razem z babcią – nie wspomniała przez telefon o ciąży, ta wiadomość mogłaby wywołać lawinę niepotrzebnych pytań, które nie były jej teraz potrzebne. Chciała odpocząć.

Wchodziła do biura z duszą na ramieniu – jeszcze nigdy się tak nie denerwowała, jak w tym momencie. Na samą myśl rozmowy z nim robiło jej się słabo i pociły jej się dłonie. W recepcji zaczepił ją nieznany jej dotąd ochroniarz, zmierzyła go wzrokiem – w tej chwili nie interesowało jej to, co miał do powiedzenia.

-P..p..przepraszam panią – super i jeszcze się jąka – mam dla pani list.

List? Jeśli to znów będzie różowa koperta, to udusi go gołymi rękami – nie potrzebuje już więcej żadnych dowodów na potwierdzenie, jaką świnią okazał się jej facet. Przez dwa dni odebrała około dziesięciu głuchych telefonów i dwie różowe koperty. Jednorazowa przygoda okazała się nie być jednorazową przygodą a kilkumiesięcznym romansem bez happy endu.

Z ociąganiem wyciągnęła rękę po list – i musiała przyznać sama, przed sobą odetchnęła z ulgą, koperta nie była różowa tylko biała i nie pachniała damskimi perfumami.

Pospiesznie podziękowała i udała się w kierunku windy – chciała jak najszybciej mieć tę rozmowę za sobą.

Miała właśnie wejść do gabinetu, gdy usłyszała, jak kłóci się z kimś przez telefon. Przystanęła przy drzwiach, chcąc dowiedzieć się jak najwięcej. Podsłuchiwanie cudzych rozmów nigdy nie leżało w jej gestii, jednak teraz musiała.

„Posłuchaj, nie mam ochoty więcej tego ciągnąć, musimy z tym skończyć – ona w końcu nie wytrzyma i mnie zostawi… Mam zbyt wiele do stracenia… Co mówisz, nie słyszę Cię”

Zastanawiała się, z kim rozmawia. Jednorazowa przygoda przysyłająca do pracy różowe koperty, czy może jakaś inna ?

„Nie jesteśmy już dziećmi. Wiesz, jaki był układ”.

Układ? Miała tego wszystkiego już dość. Nacisnęła klamkę i weszła bez pardonu. Bez słowa położyła na jego biurku wypowiedzenie. Przez chwilę stała i bacznie go obserwowała ciekawa jego reakcji.

-Co to jest? – zapytał, nie odkładając słuchawki telefonu

-Moje wypowiedzenie.

Krótka i zwięzła odpowiedź niewymagająca uzasadnienia.

-Jak to wypowiedzenie? – odłożył słuchawkę i czekał na odpowiedź, której nie miała zamiaru mu dawać.

-Wyjeżdżam.

Nerwowym gestem podrapał się po głowie.

-A dziecko?

Dziecko. No właśnie, będą mieli dziecko – ta maleńka istota, którą nosi pod sercem, nie ponosi winy za błędy rodziców. Dla niej lub dla niego będzie lepiej, jeżeli nie urodzi się w pełnej rodzinie.

-Daj spokój. Trzeba było myśleć o tym wcześniej.

-Z czego będziesz żyć w takim razie.

Na końcu języka miała z oszczędności, ale nie powiedziała tego na głos. Rozmowa z nim coraz bardziej ją irytowała, chciała jak najszybciej odejść.

To cholernie przykre — być z kimś dwa lata i nagle dowiedzieć się, że tak naprawdę nic się nie wie o człowieku, z którym dzielimy sny i marzenia. Często zadawała sobie pytanie, czy wciąż go kocha i nie potrafiła znaleźć na nie odpowiedzi.

Na początku była wściekła, że ją zdradza, ale z każdą kolejną informacją na ten temat było jej coraz bardziej wszystko jedno.

-Poradzę sobie. Znam język angielski, w Londynie znajdę sobie pracę.

Dlaczego powiedziała mu o Londynie? Co ją podkusiło? Powinna się ugryźć w język.

-Londyn? – jego zdziwienie było autentycznie szczere, z drugiej jednak strony przecież wiedział, że ma tam babcię i mamę.

W odpowiedzi pokiwała głową i to by było na tyle, nie miała mu już nic więcej do powiedzenia – podjęła decyzję.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania