Rozdział 1 - 11 podrozdziałów
Spotkanie starego przyjaciela oraz irytacja w restauracji .
Idąc sobie ulicą w mundurze jak to miałem w zwyczaju , udałem się do polskiej restauracji , aby zjeść jakieś ciastko i wypić w spokoju kawę . Wchodząc do lokalu poprosiłem barmana mówiąc :
- witam mogę prosić jakieś smaczne ciastko . I podałem mu pieniądze .
Ten zdziwiony odparł :
- Ależ proszę zabrać pieniądze, nie przyjmę tych pieniędzy , niech Pan je stad zabierze.
Zamyśliłem sie , jednak po chwili zastanowienia wyciągając rękę odparłem :
- Proszę brać .
On jednak odwrócił wzrok nic niemówiąc , a ja w idząc to z irytacją zakrzyknąłem :
- Niech Pan to do cholery bierze - i wyciągnąłem broń.
Ten przestraszony zabrał pieniadze i szybkim krokiem udał sie do kuchni.Chowajac broń zauważyłem , iż po tym incydęcie cała restauracja szeregowców niemieckich oraz młodych gestapowców którzy przybyli prosto z Berlina patrzy się w moja stronę . Zbagatelizowałem to , wyciagnąłwszy gazete zacząłem czytać " Gońca codziennego ". Po pietnastu minutach przybył kucharz i podał mi lukrowane ciastko oraz filizankę kawy . Podziekowałem mu i znów pogrążyłem sie w prasie. Jadnak to co zrobiłem przelało czare goryczy i jeden z gestapowdów niewidząc mojego munduru odparł z irytacja :
- Przeciez Polak to nic niewarty śmieć , czemu dziekujesz mu , czy szanuje szanujesz Polaków ? - i po chwili dodał - jak masz na imię , kim jest Pana przełożony ?.
Jego kolega zauważywszy mój mundur odprał do gestapowaca :
- Uspokoj się narobisz sobie tylko problemów.
Jadnak on niezważył na słowa kolego i po chwili ciszy z uśmiechem na ustach odparł do swoich towarzyszy wskazując na mnie :
- Widze tutaj osobę która z pewnością współpracuje z Polskimi partyzantami , dlatego szanuje Polaków, moze pochodzi Pan z rodziny polskiej ? - i usiadł triumfalnie .
Kładąc gazete wstałem i z itytacja odprałem :
- Niech Pan sobie niepozwala zbytnio , jestem pana przełożonym i wyciagnę konsekwencję Pana zachowania wobec mnie , widze ze niema Pan wogóle ogłady niemieckiej jak rozmawia Pan z swoim przełożonym .
Zbladł , strach wbił go w krzesło na którym siedział, a ja ciagnałem dalej mówiąc :
- Ja sobie zapamietam ta twarz , niebedziesz miał zycia w gestapo , ja sobie tego dobilnuje. - i zwróciłem sie do jego kolegi który próbował go powstrzymać - a ty jak sie nazywasz , nieważne będę pamiętał , przyjdziesz do mnie do gabinetu 102 tam pogadamy, i przypilnuj swojego kolegę bo naprawde kiedys skończy sie to niedobrze dla niego - i usiadłem. Młodziak Podziekował mi i odprał że niezwłocznie przyjdzie , a ja rozpocząłem konsumpcję ciastka. Jadnak po dwudziestu minutach do restauracji przybył człowiek w kapeluszu i płaszczu . Był to wysoki szczupły człowiek , jednak kojarzyłem go tylko niewiedziałem skąd. Usiadł i odprał do kelnera :
- Prosze mi przynieść dobra kawę i jakies smaczne ciasto.
Oniemiałem . Wstałęm i podszedłem do stolika gdzie usiadł mężczyzna mówiąc szeptem :
-Mirosław czy to ty ?
On podniósł twarz usmiechnął się i odparł:
- Smetanka tyle lat się niewidzieliśmy opowiadaj co robiłeś , gdzie pracowałeś , czy masz żonę ?.Niechmnie tyle lat tyle i znowu sie spotykamy .
Uscisnałem mu dłoń i odparłem:
- Spodkajmy sie w moim domu o dziewiętnastej tu sciany maja uszy - i podałem mu kartkę z adresem , i odszedłem dokonczyc kawę. Nadszedł wieczór ja przygotowałem dobre winko i czekałem na Leonarda . On ubrany w swoim płaszczu przybył do mnie i zaczeła sie rozmowa. Opowiedziałem mu o swojej byłej i nowej pracy, o łukaszu który dalej jest kolejarzem, o jego miłosci o wielu sprawach które wydarzyły się od czasów ostatniego spodkania po ukonczonej szkole podchorążych. Jednak Leonard musiał szybko wyjść. Nic się od niego niedowiedziałem jednak obiecał mi , że przy najbliższym spodkaniu opowie mi wszystko o sobie , i tak spodkałem starego znajomego.
Komentarze (11)
Było kilka błędów, ale ode mnie dostajesz piąteczkę z dużym plusem :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania