Miniaturka - Sens życia poza byciem
Stary człowiek wyszedł przed chatę. Wiatr szeptał z ukrycia, prowadził wonią i zachętą do ostatniego zrywu.
Stary człowiek miał imię. Antoni, po ojcu, jak to mawiali na sołtysowej ziemi, bo w końcu Antoni Dusikowski wsławił się dumną ofiarą na rzecz mieszkańców. Teraz tak leżał sobie, jak gdyby nigdy nic, w mogiłce pod kościółkiem.
Antoni młodszy niczym się nie wyróżniał. Urodził się, nauczył robić w polu, dojrzał, znalazł kobietę, pochował kobietę, aż wreszcie zestarzał w zgorzknieniu.
Dotarł do kapliczki. Uklęknął.
Boże, daj mi poczuć, że żyję.
Nie oczekiwał cudu, bo i o cud trudno. Znał wartość pracy. A jednak ktoś wszedł w to życie z buciorami, aby Antoniego ojcowiznę zabrać.
Przyjechał miastowy.
Sprzedajcie ją, wyjdzie wam korzystniej.
Odmawiał. Bo w końcu, jak to tak, własną duszę miał sprzedać? Miastowy powracał co czas jakiś, składał tę samą ofertę.
Wreszcie Antoni wybiegł z siekierą.
Precz stąd, bo psem poszczuję!
Dzisiaj nie miał już siły. Stracił dawny zapał. Gdy prosił wyższą instancję o czucie, nie miał na myśli własnych, fizycznych potrzeb.
Ukłonił się Najwyższemu. Podziękował. Wrócił na pole i w otoczeniu gwaru, krzyków tudzież nawoływań, dotknął ręką mokrej ziemi.
Przepraszam.
Tak dokonał się żywot Antoniego młodszego.
Tak dokonał się żywot ojcowizny Dusikowskich.
Komentarze (12)
Smutny tekst i los Antoniego. Z jednej strony brak potomków do przekazania świętości, z drugiej starość i niemoc.
Pięknie, jak zawsze, w Twoich opowiadaniach, za słowem idzie obraz. 5
Dla takiego fragmentu warto przeczytać książkę. Ujął mnie i jest niezwykle ciepły i swojski.5. Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania