Pokaż listęUkryj listę

Minimalizm - twórczość nie własna

Wstępniak.

Żyję sam i umrę sam. Lubie takie życie, wiec nie pisze tu, żeby się użalać. Jeśli dociągnę do starości pewno będę konał jak ten starzec w teledysku Depeche Mode 'Home'. Jeśli jestem sam to nie wiadomo w czyje ręce wpadną rzeczy, które kocham i nagromadziłem przez lata.

 

A niekoniecznie wszystko musi się skończyć tak dobrze jak to było w przypadku Zdzisława Beksińskiego. Muzeum w Sanoku i wartościowi, empatyczni ludzie skupieni wokół tej instytucji wyświadczyli panu Zdzisławowi najpiękniejszy ostatni prezent. Nie pozwolili mu być wyrzuconym na śmietnik po jego odejściu. A przecież to była jedna z największych życiowych obsesji pana Zdzisława. Zabrali dosłownie wszystko! Przecież taki spadkobierca to lepsza opcja niż własna żyjąca rodzina. No i najważniejsze. Nie przyjechała banda roboli i wszystko co nie dało się spieniężyć na szlugi i alkohol, załadowali na śmieciarkę i nie wywieźli pod miasto na żer mew.

 

Ale ja nie Beksiński i mając świadomość ograniczonej powierzchni mieszkaniowej, niechęci do podlizywania się ludziom, żeby zostać kolejnym Mickiem Jaggerem (wielki dom!, domy w nagrodę!) zaczynam redukować własny stan posiadania.

 

W tym artykule chce się wyłącznie skupić na książkach, muzyce, filmach i innej twórczości 'nie własnej'. O tym, ze nie ma sensu kolekcjonować czegoś co nie jest twoje a ludzkość i tak pewnie jakoś to zachowa dla potomnych, bo było wydawane w olbrzymich nakładach.

 

Darmowe magazynowanie dla jakiegoś tam Stephena Kinga.

Lubie książki czytać a jeszcze bardziej kupować, przeglądać, napawać się ich posiadaniem. Ale przecież nie należą one do mnie. Nie rozumiem w takim razie, po co mam zapewniać darmowe magazynowanie dla jakiegoś bogatego Stephena Kinga? Niech mi płaci co miesiąc za moją powierzchnie użytkową to będę go trzymać. A tak to on ma sobie żyć życiem spełnionym, a ja do roboty. A potem powrót do domu zabałaganionego jego dziełami. Głupiego ktoś szuka?

 

Mobilność.

Kiedyś jak wielu z nas nie byłem mobilny. Byłem za PRLu uwiązany jak chłop pańszczyźniany do jednego miejsca zamieszkania. Ale po 89tym, co byśmy nie mówili na czas 'postkomuny' w Polsce wiele się zmieniło. Nastał czas 'wspaniałego' i permanentnego strachu o jutro, ale też swoboda podróżowania. Dlaczego mam siedzieć 'obtoczony' papierami pod moim stałym adresem w Polsce gdy mogę choć na pewien czas osiedlić się w Hiszpanii. Jednym z utrudnień na drodze do takiego życia nomada jest również posiadanie zbyt wielu rupieci.

 

Tyle do przeżycia a czasu coraz mniej.

Poza tym książek i filmów i możliwości zdobycia jest teraz o wiele więcej niż kiedyś. I powstają nowe. Jak to przerobić i się nie zakopać, oto jest pytanie?! Co do muzyki to oddzielna szufladka. Jeśli się w niej zakochasz to słuchasz jej wiele razy. Ale tez nie wszystko zasługuje na bycie ścieżką dźwiękową twojego życia.

 

A co jeśli atak nuklearny na Polskę?!

Jeśli Putin zrzuci bombę atomowa na Polskę i jeśli nie będę bezpośrednio w epicentrum (nie wyparuje, nie skonam na chorobę popromienną i takie tam) to na pewno łatwiej będzie mi się ewakuować gdzieś w świat nie mając ze sobą za dużo bagaży. Aktualnie nie mieszkam w Polsce a na Anglię nikt się nie poważy podnieść reki. A jeśli jednak, to Ameryka zawsze im lojalnie (w przeciwieństwie do pomocy Polsce) pomagała.

 

Oczywiście fala zniszczenia wywołana wojna nuklearna jest nie do porównania z wojną konwencjonalna. Możliwe, ze Biblioteka Narodowa w Warszawie, źródło wszelkiej wiedzy po polsku (przynajmniej tak powinno być, tak jak jest w USA z Biblioteką Kongresu - od 'Deklaracji Niepodległości' aż po akrobatyczne pozy seksualne - wszystko jest dla ludzi) też zostanie zrównana z ziemia. A jeśli jakimś cudem ocaleje, to bardzo możliwe, ze wiele z tego Ruskie rozgrabią i zużyją na podpałkę czy do podtarcia się.

 

Wtedy każda kopia również z drugiej ręki, tzw. piracka będzie cenna. Oczami wyobraźni widzę wtedy np. pana Zychowicza, który aktualnie blokuje kopiowanie cyfrowe swoich książek. Jak to przychodzi do wzgardzanych do tej pory piratów i żebra do nich choćby o pdf-a.

 

Nie, nie, panie Zychowicz, co z tego, że kraj zrównany z ziemia, nie wolno mi posiadać drugiej kopii, wiec nie posiadam. Wiem jak twórcy cierpią przez mój egoizm, pani Ostaszewska mi mówiła w telewizji, pan Jakubik nawet rozebrał się do naga, żebym ja prostak lepiej to ogarnął. Tak wiec napisz pan se tera nową książkę.

 

Tzw. 'Legalna Kultura'.

Jak już zacząłem w poprzednim rozdziale to tu temat dobije. Właściciele mediów, wytwórnie płytowe, producenci filmowi i podczepieni pod nich artyści coraz bardziej zniechęcają do gromadzenia ich (a nie mojej) własności intelektualnej. Coraz bezczelniej ograniczają moja wolność w tym temacie poprzez nachalne piętnowanie kopiowania na własny użytek. Zamiast rozwijania w odbiorcy silniejszej więzi emocjonalnej z tym co nabył w ten czy inny sposób - każą mu kupować i to najlepiej wiele razy.

 

Jeśli kupiłeś raz, to kup jeszcze drugi raz, bo ja celebryta mam swoje prawa. Muszę iść na bankiet, pokazać się na ściance. A ty w tym samym czasie prymitywie masz tyrać w fabryce - właśnie na mój dobrobyt i szczęście, które tobie się nie należą ! Mnie wielkiemu artyście kasa się kończy, a jedynie kasa jest tym co zagłusza mój ból egzystencjalny!

 

Do czego pije? Do tak zwanej akcji 'Legalna Kultura' i dość żałosnym przekonywaniu mas o tym, żeby nie kopiować, nie ściągać, tylko płacić. Twórca zamiast traktować kijem powinien się pokłonić szanownemu odbiorcy, jakiemukolwiek. Jak ten artysta co uganiał się za Pokorą w scenie w galerii w 'Poszukiwany Poszukiwana'.

 

Ktoś tam zarobiony jak niewolnik, żyjący często w koszmarnie szarej codzienności chciał się w ogóle zainteresować czyjąś zasrana, wydumana książką, wzruszyć się na czyimś filmie czy albumie muzycznym.

 

Panie i panowie artyści ze świeczników ! Również i dla was nastał czas bezwzględnego kapitalizmu. Przestańcie solić o etyce gdy mówicie do człowieka głodnego i poniewieranego za 1200 miesięcznie. Cieszcie się, gdy 1000 osób kupiło wasze dzieło a 50 tysięcy ściągnęło za darmo. Nie wszystek umrzecie!

 

Nie ma teraz petentów, dotacji dla pokornych jak za komuny (choć za PO aż tak źle wam nie było, toż to post-komuna). Teraz wasz odbiorca to Klient, o którego macie zabiegać włazić w tyłek a i to nie jest gwarancja, ze w ogóle doceni wasz wysiłek. Skończyły się czasy gwarantowanego, stabilnego źródła dochodu. I wy poznajcie ten ból.

 

A takie edukowanie jak dla półgłówków, którym się wciska swoje produkty na sile (i pod groźbą kary za manipulowanie przy tym do własnych celów), przynajmniej w moim przypadku odniesie skutek przeciwny. Przekorny jestem. Niczego nie kupię ani nawet nie ściągnę. Odetnę się. Maleńczuk z jego chamskimi odzywkami, że nie każdy musi być robolem co wstaje o 6tej rano. Spod śmietnika nie wezmę tej jego sztuki.

 

W ogóle w dzisiejszych, pięknych czasach o wiele większej swobody dostępu do dóbr kultury nie powinno się dążyć do powrotu do lat 80-tych, ale wprowadzić na większą skale jakieś mecenaty artystyczne. W dawnych czasach król brał sobie takiego pięknoducha na utrzymanie i wszystko było git. Artysta ćwierkał, władca ładował kasę.

 

Takie wiec panie i panowie artyści! Przekonujcie bogatych z dużymi mieszkaniami, ze po tym jak już się nachapali to teraz może pomyśleliby o tym, żeby również być a nie tylko mieć. I być można przez to co samemu się stworzy. Być można przez nabycie wiedzy o świecie, poprzez dostęp do dóbr kultury.

 

Co do legalnych źródeł.

Szlag mnie trafia jak na legalnie kupionej płycie CD zainstalowane są jakieś głupie blokady, które uniemożliwią mi nawet jej zripowanie na komputer. Nie po to zapłaciłem olbrzymie pieniądze, żeby w porównaniu z kopią piracką mieć ograniczane prawa do mojej własności (oczywiście w ramach użytku osobistego). Mogę tą płytę wziąć pod buta to i mogę ją skopiować.

 

Po co mam trzymać legalne DVD, na których są pododawane głupie regiony i pięćdziesiąt reklam, ze piractwo finansuje narkomanię i głód dzieci w Afryce. Do licha, kupiłem tą waszą autoryzowaną kopie, żeby się cieszyć czymś co z założenia powinno być lepsze od pirackiej kopii a nie gorsze. I nie obchodzi mnie wasz pseudo-edukacyjny bełkot. Odwalcie się i dajcie mi oglądać zakupiony film.

 

Wy macie czelność mnie edukować? Wy którzy dowalacie marże, podatki VAT i zamiast podzielić się z biednymi bierzecie to dla siebie?! Kto jest większym złodziejem?

 

Podsumowanie.

Przepraszam tych, którzy oczekiwali kolejnego wykładu o posiadaniu '50 rzeczy'. Bardzo wiele mądrego zostało na ten temat napisane, wiec nie chce się powtarzać i zaśmiecać świata powtórzeniami powtórzeń.

 

Szanowny czytelniku. Dziękuję za przeczytanie moich przemyśleń i mam nadzieję, że komentarze do tego będą nawet ciekawsze niż tekst źródłowy.

Następne częściMinimalizm - eliminacja

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Tadeusz Sznuk 27.09.2016
    Skoro twórczość nie własna, czyli plagiat. Nie toleruję. Pani Sylwia się z tobą rozprawi. Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania