Miodem zaprawione dziurki Pszczółki _ pasja
Na Opowijsko-Niepowtarzalnej Polanie ogłoszono popołudniową sjestę. Leniwy Misiek leżał w hamaku i pochrapywał tak, że aż zeszłoroczne szyszki spadały ze świerku. Wiewiórki zachwycone zanosiły je do swojej dziurki. Kiedy na polu golfowym pojawiła się Żyrafa, nastąpiło poruszenie. Niedźwiedź otworzył jedno oko i zamruczał:
— Fajna dupa z tej młodej wdówki.
Nagle nadleciała jego filigranowa żonka i bzyknęła mu do ucha:
— Wiesz, muszę ci się do czegoś przyznać kochany.
— Co znowu Pszczółko?
— Pamiętasz, jak zbierałam nektar w ubiegły piątek — cmoknęła go zalotnie w nos. — Dla ciebie zbierałam na miodzik i zdradziłam cię z tym Trutniem z ula, co mieszka przy Lipowej. Jednak wiedz, że się bardzo tego wstydzę — zapiszczała.
— Tak, a jak daleko zaszliście?
— No, daleko, prawie że do końca, lecieliśmy, lecieliśmy i tak prawie do końca, no nie, naprawdę do końca. — Spuściła niewinne oczęta na swoje podbrzusze. Dziurka, jak dziurka, nie zmydliła się. — pomyślała.
— Tak Pszczółko, i co jeszcze powiesz latawico jedna — zaryczał donośnie.
— Panie mój, przecież wiesz, że jestem kobietą z klasą i musiałam ci to wyznać. Tak mnie przestraszyłeś, że aż mi serce stanęło. — Poruszyła seksownie odwłokiem.
— Czekaj, czekaj, a kiedy to się wydarzyło? — zapytał zagadkowo.
— W piątek mężu, w ten piątek co minął. — Tak się wstydzę kochanie, wybaczysz mi? — zabzyczała, robiąc przy tym uroczy dzióbek.
— Oj głuptasku, przecież cały dzień byliśmy na plaży w Balijce. Miałaś na sobie ten kostium kąpielowy w groszki. — odetchnął z ulgą.
— Mój kochany, kamień spadł mi z serca, bo to nie był Truteń, tylko Ropuch, ten znad Wanny — kontynuowała — wypłynął niczym łódź podwodna i tak mnie przestraszył, że od razu mu uległam.
— Widziałem moja miła wszystko z koca, jak się popisywał ten oślizły bezmózgowiec. Raz nurkował pod wodę, raz wypływał. Miałem mu dać w mordę, ale się powstrzymałem! — krzyknął. — Po czym, odwrócił się na drugi bok i zapadł w ponowny sen. Śniła mu się Żyrafa i jej urocze cętki na brzuchu. Były tak smakowite, jak dziurki we „Wiosennym Serze” w sklepiku u Wilczycy.
— To dobrze Miśku, że mu nie dałeś. Lecę na Lipową zbierać nektar — powiedziała, a już po chwili zmieniła stringi i pofrunęła w czerwonym porsche.
Kiedy zniknęła za dębem Misiek, wyjął komórkę i wybrał połączenie.
— Ojciec chrzestny z tej strony. Obiekt kieruje się na ulicę Lipową — chrząknął. — Bez odbioru.
Wieczorem otrzymał wiadomość od Komisarza Mrówki, że jego Pszczółka, miała wypadek samochodowy.
Zapraszał do zidentyfikowania zwłok.
— Proszę spalić, a prochy rozsypać jako nawóz, po dziurkach na Polanie Krokusowej. Niech przynajmniej Wiosna ma radochę na wiosnę.
Komentarze (16)
A tekst w guście mym, jak najbardziej↔%
Ale kto?
Muszę hymmmnąć... Pasję wstępnie pasuje. A co. Mogę. Jeżeli nie zmienię, to zostanę przy swoim:)
Pasją hymmmnąć raczyłeś xd
Pozdrawiam
Tematyka nie dla każdego do udźwignięcia, dlatego typuję silnych w zagadnieniu.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania