Miriam. Szent István Bazilika
jak skromne winne grono kiedy się rumieni
tak że na ten widok przystają zdumieni
opuszczają wygłodniałe ostrze zbioru
podziwiając
jak miękkie jezioro w samym sercu lasu
przystrojone w błękit od początków czasu
kiedy ptaki lecą na skraj jego brzegu
w głos śpiewając
jak tajemne źródło w ciemnych żyłach wzgórz
co skalne galaktyki układa do snu
pulsującym wdziękiem przy każdym swym kroku
kiedy tańczy
jak targ upleciony z leniwych owoców
co mruczą zgodliwie położone w słońcu
wśród których przeciąga się ciemnozłota pewność
pomarańczy
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania