Mizialnostka

kochanej Kasi

 

wymyśliłem cię nad ranem. nie szło spać,

w dodatku ojciec wpuścił koty ze dworu

i zaraz musiałem zwlec się z wyra.

nie da się leżeć będąc odeptywanym,

mieszonym łapami.

 

za krótko cię wyobrażałem. niedokładnie.

zresztą - co za różnica: jesteś uroczą bruneteczką,

blondynką, czy szatynką. chyba w ogóle

nie masz włosów, twarzy, cielesnej postaci.

istniejesz jedynie jako... matka naszego dziecka.

 

nie powinienem tego deklarować publicznie

(mało kto zrozumie), ale w realnym świecie

naprawdę nie chcę i nigdy nie chciałem

mieć progeniturasów.

 

tu jest wiersz, w tej przestrzeni można wszystko.

więc zostałem świeżo upieczonym tatusiem.

synek, córeczka? ani to, ani to. nawet obyło się

bez porodu. po prostu oddzielił się od ciebie

fragmencik ciała. i rośnie, człekokształcizna

bez rysów, o małym słońcu w miejscu głowy.

 

im intensywniej płonie - tym bardziej zanikasz,

rozmywasz się. chodzę z kijaszkiem

wokół podwórka, przeczesuję wysoką trawę.

Kasia, Kaś, Kaś, Kaśśśś....

- nawołuję dziczejące.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • JamCi 24.01.2022
    Najbardziej to:
    tu jest wiersz, w tej przestrzeni można wszystko
    A poza tym wzruszające dość. I jest w tym taka ładna prostota, która rzadko jest w Twoich wierszach. Przynajmniej dla mnie jest.
  • Florian Konrad 24.01.2022
    Dziękuję!
  • Grain 24.01.2022
    ciepły, pełen rodzynków, które najbardziej lubię
  • Florian Konrad 24.01.2022
    i pistacje też są :D
  • Julius M. Woods 25.01.2022
    Bardzo mi się podoba. Zwłaszcza czwarta i piąta strofa. 5/5 :-)
  • Florian Konrad 25.01.2022
    dziękuję!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania