Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Młodość rządzi się swoimi prawami

Anię znam od kilku lat, jest to dziewczyna twarda, uparta, ale przy tym niesamowicie kochana i dobrze gotuje. I zawsze dba o pełny żołądek waszego pokornego autora. Poznaliśmy się na studiach, spędziliśmy razem niesamowite czasy, aby teraz cieszyć się kolorowym życiem dorosłych ludzi niewiedzących co ze sobą zrobić po uzyskaniu upragnionego przez rodziców wykształcenia. Opowiem wam historię, która zapadła mi w pamięci, a miała miejsce dwa lata temu. Był czerwiec… zajęcia na uczelni skończyły swój naturalny rytm, aby dać studentom chwilę odsapnięcia przed spoceniem się na egzaminach. Zbliżające się wakacje wymusiły w nas chęci starania się o pracę na zbliżające się najbliższe dwa miesiące. Wyjechaliśmy rano z Krakowa do miejscowości na Śląsku, gdzie odbyć się miało szkolenie, w którym brać miała Ania. Wasz autor, jednakowoż uniżony sługa swej wybranki czas szkolenia odbyć miał czytając książkę w swoim samochodzie na pobliskim parkingu. Czas mijał powoli, myślami byłem przy Ani, którą zabrać miałem na zwiedzanie tej kolorowej okolicy z punktem kulminacyjnym na pobliskim zamku w środku południowej aglomeracji. W końcu ją zobaczyłem, biegła rozanielona skończonym obowiązkiem i perspektywą spędzenia naszego zbliżającego się wspólnego czasu. Ania jest dziewczyną szczupłą, niskiego wzrostu, o cudnej twarzyczce i wielkim sercu. Ma też małe stópki i proste szatynowe włosy do ramion. Wbiegając do wnętrza przestronnego auta zaczynając ściągać oficjalne odzienie rzuciła mi się na szyję.

– Cześć Pyśku!

– Cześć skarbuś! – odpowiedziałem mając na uwadze jej średniego rozmiaru piersi, które schowane w koronkowym staniku odsłoniły się spod rozpiętej koszuli. Ten spontaniczny striptiz wcale nie był przeznaczony dla mnie, a był jedynie miłym przelotnym akceptem podczas zmiany wersji oficjalnej (koszula i ciemnoniebieskie spodnie) na wersję letnią (krótka szara koszulka i zielone spodenki). I całe szczęście, że Ania pomyślała o zmianie dekoracji, bo w cieniu jak się dobrze schować było dobrze ponad 30 stopni. Pytanie zatem - jak przetrwałem taką pustynną temperaturę siedząc parę godzin w aucie? Otóż me serce napędzała myśl spędzenia czasu z najpiękniejszą dziewczyną pod słońcem na zwiedzaniu nieznanych rejonów. I teraz ona oto siedząc na przednim fotelu zsunęła spodnie ukazując koronkową skąpą bieliznę, aby za chwilę ubrać spodenki, których długość nie pozostawiała wiele do życzenia. Były one prezentem urodzinowym kupionym przeze mnie, lecz niestety przez błąd waszego pokornego pisarza okazały się trochę za duże. Ich długość została opracowana przez specjalistów w taki sposób, aby lekko odsłaniać pośladki gdy się je wyżej podciągnie, ich zły rozmiar powodował… - Co to za spodenki ubrałam? – zapytałem. – A takie jakie kiedyś dostałam i które miały być na specjalne okazje – odpowiedziała uśmiechnięta Anuś dając mi buziaka i chwilę później zapinając ostatni guzik spodenek. Koszulka natomiast lekko odkrywała brzuszek. Jechaliśmy w stronę pobliskiego miasteczka. Parking udało się złapać w bocznej uliczce. Na ulicach było pusto, nic dziwnego jak był upał i samo południe. Wysiedliśmy z auta.

– Odwróć się mnie tu! – zawołałem zadowolony dochodząc do Ani, która wysiadła z samochodu od wewnętrznej strony ulicy z aparatem fotograficznym w ręku, na nos założyła okulary przeciwsłoneczne. Posłusznie wykonała moją prośbę wykonując piruet. Spodenki delikatnie odsłaniały najsmaczniejszą część pośladków, popatrzyłem zazdrosnym, skruszonym spojrzeniem na moją dziewczynę, a ona roześmiana podciągnęła spodenki na dół, aby zrównały się z linią tyłka. Zadowolony złapałem mą niewiastę za rękę i ruszyliśmy w stronę zamku.

– Ty, skarbuś, ale zadupie, w ogóle tu ludzi nie ma! – powiedziałem zadowolony, gdyż właśnie zależało mi, aby w samotności bez ciekawskich oczu cieszyć się atutami odsłoniętymi przez moje słońce i móc się wydurniać nie przyciągając podejrzliwych spojrzeń. Przystanąłem zawiązać nieszczęsnego buta, który krocząc przez śląską ziemię odważył się rozwiązać. Wstając popatrzyłem przed siebie, z oczywistych powodów, aby nie rozbić zębów. To co zobaczyłem odebrałoby dech w piersiach nawet najdzielniejszym mężom. Anuś stała pośrodku miasta na chodniku, wypięta delikatnie do góry, aby uchwycić lepsze ujęcie, spodenki podczas spaceru podniosły się do góry, w tej chwili odsłaniając dobre ćwierć jej jędrnej, wypukłej niewielkiej pupy. Znajomość anatomii kobiet pozwalała w tym przypadku bez wątpienia stwierdzić ze pod szortami znajdują się do najwyżej stringi, a męska wyobraźnia już mruczała, że podczas marszu odsłonięta część ciała będzie się delikatnie trząść. Ze względu na las ludzi, który spotkałby nas najprędzej w innym życiu postanowiłem nie zwracać jej uwagi i cieszyć się z uroków lata i młodości. Szliśmy dalej oglądając zbliżający się po drugiej stronie ulicy zamek i rozmawialiśmy o głupotach.

– Chcesz może loda? – zapytała Ania, a ja się zgodziłem mając już w wyobraźni naszego ulubionego świderka. Weszliśmy do pobliskiego sklepu spożywczego, w którym Pani Halinka sprzedawała wszystko od lodów po akcesoria do ogródka, aż dziwne, że takie „osiedlowe sklepy” potrafią znajdować się w centrum miasta. Okrążyliśmy wspólnie PRL’owskie regały, aby uprawnionego zimnego słodycza wyciągnąć z lodówki znajdującej się w zasadzie przy samym wejściu. Jako człowiek szarmancki, innymi słowy gentelman amator zdecydowałem się zapłacić za lodowy wytwór, który przez znaczną ilość konserwantów nie miał za dużo wspólnego z lodem, ale cóż… przynajmniej był dobry. Anuś stojąc za mną i ze mną w kolejce uśmiechała się do mnie łagodnie i trzymała mnie za łapkę zadowolona. Jej wesoła twarz dodawała mi otuchy i odwagi, ponieważ wasz pokorny autor jako człowiek skromny jeździł samochodem mogącym w każdej chwili ulec awarii uniemożliwiając powrót do upragnionego Krakowa, gdzie mieszkaliśmy. Nie wiem, dlaczego w tamtej chwili mi to chodziło po głowie, chyba dlatego, że nie chciałem, żeby cokolwiek zdążyło zepsuć nam ten cudowny, słoneczny, „wakacyjny” dzień. Z pewnością dalej bym o tym myślał, gdyby nie pojawienie się młodego chłopca może 15 letniego? na końcu sklepu. Anuś stała obok mnie, w białych trampeczkach, w spodenkach z wysokim stanem, które założone były jak nazwa wskazuje. Opinały delikatnie smukłe, opalone uda od wewnętrznej strony i idąc ukośnie w poprzek nogi odsłaniały delikatnie biodro, co pozwalało na stwierdzenie, że jej zgrabny tyłeczek jest również wyeksponowany.

– Anuś? – mruknąłem i kiwnąłem głową w stronę delikwenta i wskazałem wzrokiem na nogi. W odpowiedzi otrzymałem jedynie szeroki uśmiech i słowa:

- Sam mi kupiłeś te spodenki! Niech patrzy, co zobaczy to jego – mrugnęła do mnie łobuziarsko i stanęła równo na obu nogach wyginając plecy delikatnie w łuk. – a poza tym jesteśmy kochanie młodzi i jest lato – powiedziała a ja otrzymałem soczystego buziaka w policzek. W tej samej chwili Pani Halinka skasowała nasze świderki, a ja zapłaciłem i biorąc z lady co moje udałem się w stronę wyjścia. Moja dziewczyna ruszyła za mną w podskokach, a ów młody pacjent obsługiwany po nas odprowadził ją wzrokiem póki nie przepuściłem jej w drzwiach, a jego zgromiłem spojrzeniem w stylu: „moje i łapy (czyt. oczy) precz!” Ach jakie życie jest ciężkie pomyślałem, kto to widział się użerać z gówniarzami. Szorty faktycznie były moim pomysłem, a noszowe miały być właśnie na takie okazje. Co prawda miałem nikłą nadzieję, że obserwatorami będą skromni, dobrzy ludzie, którym widok pięknej dziewczyny rozświetli dzień w tych ponurych czasach, a ja będę dumny z tego jaką mam wybrankę. Naiwne i proste myślenie, zgoda. W rzeczywistości faceci są wulgarni, a kobiety są zawistne, ot dlaczego moje fantazje powinny pozostać jedynie w strefie wyobraźni. Jednak zdarzały się na tym świecie rzeczy kolorowe, więc postanowiłem nie rezygnować z marzeń. Mając w głowie moje rozmyślania nawet nie zauważyłem, kiedy podeszliśmy pod bramę zamku. W okolicy nikogo nie było, żadnego człowieka, obok prowadziła jedynie ścieżka do pobliskiego parku. Anuś wspięła się na pobliski murek, strasznie lubiła amatorską wspinaczkę po wszystkim co miało minimum metr wysokości. Stanęła na niewielkiej wysokości, a ja miałem twarz na wysokości jej kolan i zaczęła fotografować okolicę (o tak, zdjęcia też bardzo lubiła).

– Skarbuś chcesz spaść zapytałem? – po drugiej stronie muru była znaczna wysokość. Podszedłem i złapałem ją za nogi żeby nie spadła, twarz przytuliłem z tyłu do jej ud.

– Ej no, nic się nie martw, nie spadnę! – zaśmiała się tylko. Wiatr lekko zawiał, a ja przytuliłem się mocniej do jej nóg podnosząc lekko głowę do góry. Taaakkk, przed oczami miałem dokładnie to co myślicie, że miałem. Od spodu widziałem wyraźnie bruzdę pod pośladkami i ich wypukłość. Ich skóra pokryła się gęsią skórką.

– Komuś tu się zrobiło zimno! – powiedziałem. Wyciągnąłem dłoń z objęcia i złapałem Anię za prawy pośladek, nakierowując kciuk, aby znalazł się dokładnie w zagięciu.

– Ooo… Jakie masz ciepłe łapki! – ucieszyła się Ania. – Ale pohamuj się skarbuś, bo na dole są ludzie – powiedziała i wskazała palcem przed siebie. Faktycznie na dole spacerowało kilka osób. Zrobiła jeszcze kilka zdjęć i obróciła się w moją stronę.

– No zeskakuj, złapię Cię! – powiedziałem i wyciągnąłem ręce do góry. Skoczyła w moja stronę a ja ją złapałem i przeniosłem kilka kroków, chciałem się trochę do niej poprzytulać zanim miałem ją w objęciach. Poszliśmy w kierunku parku, było tam wesołe miasteczko, jakieś małe zabytki, tarasy widokowe i malownicze ścieżeczki. Malownicze jak na miasto, w którym aktualnie byliśmy. Słońce zaczęło powoli zachodzić. Udaliśmy się w stronę auta, przechodząc obok zdewastowanych murów i starych budynków. Był ładny ciepły wieczór. Wsiedliśmy do auta. Nie wiem, czy wspominałem, ale był to czwartek. Ani Ania, ani ja nie mieliśmy już zajęć na uczelni więc w piątek można było się swobodnie wyspać. Wyjeżdżałem właśnie z bocznej uliczki na zatłoczoną drogę gdy wpadł mi do głowy pewien pomysł.

– Ej, nie masz nic jutro prawda? – zacząłem temat.

– Nie, miałam dziś wracać do domu po wycieczce – odpowiedziała – a co?

– A bo myślałem, skoro jesteś spakowana, to może byśmy podskoczyli na Twoje mieszkanie, wzięli torbę i może byś wpadła do mnie na noc? – kontynuowałem.

– Ale przecież Grzesiek jest – zauważyła Ania, wspomniała o moim współlokatorze. Mieszkamy w jednym pokoju.

- Tak, ale wyjeżdża jutro z samego rana, a dziś miał robić jakiś projekt z kolegą do późnej nocy. – wytłumaczyłem. – To jak będzie? – popatrzyłem na nią pytającym spojrzeniem.

- Eh… no dobra… co ja z Tobą mam… - wzdechnęła, ale po chwili się uśmiechnęła. Uwielbialiśmy razem spać.

Do Krakowa dojechaliśmy około godziny 18. Zawinęliśmy szybko do mieszkania Ani, wzięliśmy toboły i pojechaliśmy zaparkować w okolice mojego mieszkania. Była to okolica typowo studencka. Każdego dnia o każdej porze studenci chodzili w te i z powrotem, rano z plecakami, wieczorem z piwami. Znalazłem miejsce parkingowe, mieliśmy może z 200m do wejścia na klatkę. Bohatersko pochwyciłem ciężką torbę podróżną mojej wybranki i ruszyliśmy w stronę mieszkania. Anuś poprawiła wdzianko, aby nie daj Boże nie spotkać w czasie drogi z samochodu do klatki znajomych wracających z zajęć i ich ciekawskich spojrzeń. Jednakże w momencie wejścia na kletkę rozpoczynały się schody. Zarówno fizyczne jak i psychiczne dla waszego ulubionego pisarza. Mieszkałem na trzecim piętrze, zarówno ja jak i Ania mieliśmy zajęte ręce, a rzecz jasna, zielone cudo na jej pośladkach uwielbiało podnosić się do góry i tak zostawać – zupełnie jak ceny mieszkań w Krakowie hah! Ruszyliśmy po schodach na górę, ja jak gentelman oczywiście z tyłu. Po pokonaniu pierwszych 10 schodów połowa pośladków Ani była już wystawione na światło wpadające przez okna krakowskich kamienic i wykonywała apetyczne twerki przy wejściu na każdy kolejny schód. Całe szczęście nikogo nie spotkaliśmy po drodze a drzwi do mieszkania zamknęliśmy w momencie, gdy ktoś innych właśnie wchodził na piętro. Uf…. Moje mieszkanie składało się z korytarza wejściowego kawałek dalej przechodzącego w aneks kuchenny, łazienki i dwóch pokoi. Ja ze współlokatorem zajmowaliśmy pokój po lewej.

- Cześć Grzesiek! – krzyknąłem na powitanie, ale nie usłyszeliśmy odpowiedzi. Weszliśmy do pokoju. Moja część znajdowała się po prawej stronie, w jej skład wchodziło biurko stojące na wprost wejścia, parę mebli i kanapa, która była w tej chwili rozłożona i stała pod prawą ścianą. Grzesiek miał podobne wyposażenie, znajdowało się dokładnie po drugiej stronie pokoju, w ten sposób, że śpiąc na boku z głową do środka pokoju mieliśmy wspaniałe warunki, aby opowiadać sobie straszne historie na dobranoc.

- No, nareszcie w domu! – rzuciłem ciężką torbę na podłogę i rozłożyłem się na łóżku jak księciunio. Ania podchwyciła temat, rzuciła się w kierunku łóżka i wylądowała jak długa prosto na mnie. Dostałem soczystego całusa w policzek a sam odwdzięczyłem się głębokim pocałunkiem w usta. Złapałem tego małego łobuza za pupę i mocno przytuliłem.

- Pohamuj się! – zaśmiała się, - zaraz przyjdzie Grzesiek a mi całą pupę widać! – wstała i jak na złość podciągnęła spodenki jeszcze wyżej. A następnie stojąc do mnie plecami, odpięła z tyłu stanik, ściągnęła z ramion ramiączka i rzuciła w moją stronę. Miała na sobie cały czas ciasno opinającą koszulkę ponad pępek. Odwróciła się, koszulka uwydatniała dokładny zarys piersi i dokładną lokalizację brodawki. Mówię wam, obraz naprawdę miły dla oka!

- Ciepło tu trochę, musicie mieszkać na poddaszu? – zakręciła pupą i wyszła z pokoju do łazienki. Jako, że Grześka nie było, a mógł w każdej chwili wrócić postanowiłem włączyć Grę o Tron, a z Ania pobaraszkować dopiero wtedy jak będziemy mieć stuprocentową prywatność. Nie przeszkadzał mi oczywiście jej strój, a jak wróci mój współlokator to Ania skoczy szybko założyć stanik do łazienki. Nagle dostałem sms: „mam na Ciebie ochotę”. Hah, ta dziewczyna mówię Wam umie mnie czasami rozbawić. „Skarbuś nie teraz, poczekaj do jutra, bo ktoś nam może przeszkodzić”.

- Eh… jak zwykle musiałeś zepsuć zabawę – mruknęła Ania wchodząc do pokoju, położyła się obok mnie na łóżku z pupą wypiętą w kierunku wejścia i kładąc głowę na moim ramieniu. Zaczęliśmy oglądać serial. 50 min krwi, intryg i seksu przeleciało niesamowicie szybko.

- To ja szybko do łazienki skoczę ok? - poinformowałem dziewczynę - Chcesz jeszcze jeden odcinek? – zapytałem.

- A no można, i tak nie mamy nic innego do roboty – odpowiedziała Ania, a ja wyszedłem z pokoju. Siedząc na kibelku i grając w jakąś niezbyt ambitną grę usłyszałem kroki na klatce i nagle drzwi do mieszkania się otworzyły, a do pokoju wbiegł mój współlokator. Dokończyłem wieczorną toaletę i wszedłem do pokoju.

- O siema! – przywitał mnie współlokator.

- Cześć, cześć! – zbiłem z nim pionę, i skierowałem w stronę łóżka. Ania jak leżała na boku jak wychodziłem tak leżała dalej, goła pupa była wypięta w nasza stronę, piersi przesunęły się na stronę na którą działała na nie siła grawitacji. Usiadłem na krawędzi łóżka, aby zasłonić Grześkowi ten nieziemski widok, a Ani wysłałem szybkiego smsa: „pupkę Ci widać :*”. Odpisała „wiem i co z tego?”. Odpisałem: „popraw się chociaż troszkę, proszę, on nie zasłużył na takie widoki”. Ania usiadła prosto na łóżku i zrobiła zdziwioną minę, że mi to przeszkadzało. Ale podziękowałem jej porozumiewawczo głową i dałem buziaka. Ta gra wstępna niebezpiecznie już długo trwała, a ja byłem tak nabuzowany jak tylko może być nabuzowany facet, który od paru dni nie został zaspokojony przez natłok zajęć i miał do czynienia z takimi widokami już dobre parę godzin.

- A Ty nie miałeś robić dziś projektu u kolegi? – zapytałem współlokatora.

- Nie jednak nie robimy, bo mamy teraz dużo czasu, a profesor przesunął nam termin tydzień później. Poza tym już późno. – odpowiedział i miał rację zbliżała się już 21:00.

- Ej a może Ania zostać na noc? Sory, że teraz pytam, ale w sumie myślałem, że się miniemy na mieszkaniu. – przyznałem szczerze.

- Spoko, pewnie, że może, ja i tak jadę jutro do domu z samego rana.

- Ok, dzięki, to ich się kochanie myć, a ja tu z Grześkiem sprawdzę jedno zadanie z dzisiaj.

- Ok, już lecę. A masz może pożyczyć dla mnie koszulkę do spania? – zapytała mnie Ania, ona zawsze lubiła spać w moich za dużych koszulkach i w gatkach.

- No już Ci dam. – schyliłem się do szafki i podałem jej koszulkę, która była na mnie już przyciasną i w której nie chodziłem. Ania poszła się myć, słychać było szum wody w rurach. My z Grześkiem skupiliśmy się na zadaniu z mechaniki, które nas totalnie pochłonęło. Ania wróciła z łazienki. Miała mokre włosy, przez koszulkę prześwitywał zarys piersi ze sterczącymi sutkami, Koszulka sięgała jej do linii majtek, w tym wypadku byłem pewny, że ma na sobie klasyczne, zabudowane figi. Jakie było moje zdziwienie, gdy się okazało, że tak naprawdę miała na sobie stringi i jak nigdy nic stała obok nas z dumnie wypiętym, sterczącym tyłeczkiem i rozczesywała włosy.

- Ej Anuś, bo mi współlokator oślepnie i nie dokończy studiów, a jak nie oślepnie to już na pewno nie będzie mógł się skupić a robimy ważne zadanie – powiedziałem opiekuńczo, żeby nie był na mnie zły, że mu przeszkadzamy.

- Spoko, spoko, nie przejmuj się, mi nie przeszkadza – zareagował szybko Grzesiek. Był to dobry katolicki chłopak, ale nie miał nic przeciwko pięknu kobiet.

- Skoro tak – odpowiedziała Ania. Schowała rzeczy do walizki, później usiadła mi na kolanach i patrzyła jak wspólnie rozwiązujemy zadanie z Grześkiem. Dumny byłem z atrakcyjności mojej dziewczyny i że tak dobrze się dogadujemy. Zrobiła nam nawet kanapki, oczywiście musiała je robić świecąc gołym tyłkiem po mieszkaniu, ale to nikomu nie przeszkadzało. Kładąc nam na stół wychyliła się i swobodną piersią ukrytą w koszulce trąciła ramię Grześka.

- Ojej przepraszam. – rzuciła i usiadła mi z powrotem na kolanach, delikatnie muskając mojego kolegę kolanami.

- Ajajaj, co ja z Toba mam – zaśmiałem się i czule pomasowałem ją po odsłoniętych udach.

- Ale się walnęłam dziś jak byliśmy na tym zamku, o ten wystający murek przy wejściu – zaczęła opowiadać Ania.

- Co? Pokaż siniaka, czemu nic nie mówiłaś?

- A nie chciałam Cię martwić. Aż się zrobił teraz taki ciemny i twardy. To normalne? – kontynuowała Ania.

- Nie wiem, to normalne Grzesiek? – przerzuciłem pytanie.

- Chyba tak, ja mam po ostatnim Paintballu takiego siniaka na brzuchu. – Odsłonił koszulkę i się zaczął dotykać po ranie. – musiałbym zobaczyć czy wygląda tak samo.

- Pokaż skarbuś, gdzie masz tego siniaka? – zapytałem.

- Na pupie heh… mam pokazać? Grześkowi? Haha naprawdę mogę? – śmiała się Ania i czekała na moją reakcję.

- A da Ci to coś? – zacząłem się zastanawiać, nie chciałem tego kontynuować, ale Ania najwyraźniej się dobrze bawiła, lubiła jak byłem zazdrosny.

- Tak, bo się trochę martwię – rzuciła, ale widziałem, że wcale się nie martwiła, żadnego siniaka nie było, a ten mały łobuz chciał mnie jedynie nakręcić, sama też była mocno nakręcona.

- No ok… - powiedziałem, a Ania stanęłą obok nas i odwróciła się tyłem. Widzieliśmy jej nagie pośladki, którym zgrabności dodawał materiał stringów. – wsunęła środkowe palce obu rąk w bruzdy pod pośladkami, zatrzęsła nimi pupą i roześmiana uciekła pod kołderkę – nie dla psa kiełbasa! - powiedziała i zamrugała oczami w moją stronę.

- Ajajaj z tymi dziewczynami… Nic nie widziałeś! – trąciłem towarzysza żartobliwie łokciem i dokończyliśmy zadanie.

Niedługo potem mój współlokator oznajmił, że wybiera się do łazienki i zajmie mu to dokładnie 15 min i żebyśmy patrzyli na zegarek. Mrugnął do mnie porozumiewawczo jak wychodził. I w chwili jak zamykał drzwi, ktoś zarzucił mi jakiś materiał na głowę i pociągnął do tyłu. Opadłem na plecy i zobaczyłem twarz Ani wraz z jej jędrnymi piersiami nad moją głową. Musiała zacząć ściągać koszulkę w momencie jak Grzesiek otwierał drzwi.

- Długo jeszcze mam na Ciebie czekać? – zapytała, a ja zacząłem ją namiętnie całować. Uprawiana przez nas miłość trwała całe 15 min, ani sekundy dłużej i ani sekundy krócej, zaiste moi mili było czasu bardzo szkoda żeby nie został wykorzystany przez waszego ulubionego, skromnego autora. Gdy przyszedł Grzesiek, leżałem z Ania pod kołdrą zmęczeni wybrykami sprzed chwili. Oboje byliśmy nadzy, ale skąd on to mógł wiedzieć skoro byliśmy pod kołdrą, a on miał wstać wcześnie rano jak jeszcze będziemy spać. W nocy zauważyłem, że Ania poszła do toalety nie ubierając się przy tym. Było ciemno więc zły być nie mogłem. Rano obudził mnie odgłos trzaśnięcia drzwi, otworzyłem oczy, spałem po prawej stronie łóżka, a obok mnie spała Ania, kołdrę miała wtuloną między piersi, leżała na brzuchu, a poza kołdrę wystawała jej lewa noga wyraźnie ukazując brak bielizny. Całe szczęście, że mój współlokator to złoty człowiek. A cała historia okazała się całkiem przyjemną przygodą z moją dziewczyną, ale powiadam wam mili moi, kobiety należy szanować, kochać je i dbać o nie, bo tylko one potrafią rozświetlić tą ponurą rzeczywistość.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania