Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Moc Czerwieni- Zakazane Pragnienie #Tom1.

1

 

Z roku na rok, zamiast być lepiej to jest coraz gorzej zastanawiam się, co jest nie tak ze mną, z moim życiem? ­ Natykam się na osoby, które najczęściej potrafią mnie zranić lub co gorsze, wyśmiać ,okłamać czy nawet wykorzystać i .. Kiedy wstaję każdego ranka i przeglądam się w lustrze powtarzam sobie, że będzie dobrze, głowa do góry! Bo, jak ma nie być dobrze? W moim kierunku słyszałam różne opinie, zarówno te dobre i jak te te złe. Yhmmm, nie ukrywam, że te złe słowa bolą i ranią bardziej niż czyny. I w którymś momencie człowiek zamyka się w sobie... Czasem jest tak, że brak pewności siebie , bezsilności, brak zaufania do drugiej osoby, a nawet czasem i do siebie, powoduje, że boisz się kochać i zaakceptować siebie takim jakim ciebie stworzyła natura. Boisz się być sobą, nie udawać . Zranienie drugiej osoby tak łatwo przychodzi ... Jest takie przysłowie, że. czas leczy rany i zaciera wspomnienia.

 

A ja powiem, że to nieprawda, że czas leczy rany i zaciera ślady. Może tylko łagodzi przykrywając wszystko kolejnych przeżyć i zdarzeń. Ale to, co kiedyś bolało, w każdej chwili jest gotowe przebić się na wierzch i dopaść. Nie trzeba wiele, żeby przywołać dawne strachy i zmory. Gdyby nawet trwały w ukryciu, zepchnięte na samo dno, to przecież gniją gdzieś tam, na spodzie, i zatruwają duszę, zawsze pozostawiając jakiś ślad - na twarzy, w ruchach, w spojrzeniu - tworząc bariery psychiczne i kompleksy. Nie pomoże wódka. Nie pomoże popadanie w skrajności - od usprawiedliwiania się do potępiania

 

W życiu ciągle coś tracimy: czas, pieniądze, czasem miłość. Choć na naszej drodze pojawiają się wciąż nowi ludzi i nowe wyzwania, niektórych strat nie da się już nadrobić. Jak pogodzić się z tym i żyć dalej? Na całym świecie jest tysiące osób, które nie radzą sobie w danej substancji. I zadają sobie pytanie: I co dalej? . Pośród tych osób, jestem ja, która wylewam łzy do poduszki, płaczę wieczorami z bólu i skrywam swoją drugą twarz.

 

Nazywam się Viviana Bartyzel i oto mój mały świat .Skończyłam dobre studia, o których. od dziecka marzyłam. Chciałam zostać dziennikarką muzyczną. W wieku dwudziestu sześciu lat moje marzenia się spełniło. Wyjechałam z rodzinnego domu i rozpoczęłam naukę w Warszawie. W trakcie nauki pracowałam jako kelnerka, a kiedy już byłam pod koniec studiów, dostałam ofertę pracy w radiu, w którym obywałam już wcześniej staż. Staram się być optymistycznie nastawiona do świata. Lubię czerpać z życia to, co najlepsze. Oddawanie się swoim pasjom to świetny sposób na czerpanie z radości. Czasem odcinam się trochę od całego świata. W ostatnim czasie dużo pracowałam na sukces.

 

zawodowy. Potrafię być uparta, jak mi na czym zależy. Często jest tak, że potrzebuję zatrzymać się ,by cieszyć się wszelkimi chwilami. Każdy moment wymaga oczekiwania na niego i trzeba sobie pozwolić na to trwanie. Skupić na tej chwili ,kontemplować ją i smakować... W tej egzystencji odkrywasz swoje szczęcie. I tak będzie mijać minuta po minucie. Godzina po godzinie. Dzień po dniu.

 

***

 

Gdzieś tam w oddali pokoju słyszałam, jak wskazówki zegarka tykają. Przekręcałam się z boku na bok. Nie mogłam już zasnąć, więc zdecydowałam że sobie poleżę. Wpatrywałam się w sufit i w którymś momencie moją uwagę zwróciły przebijające się przez rolety promienie słońca.. zaczęło już świtać . Wstałam i usiadłam na łóżku. Zbliżyłam się do okna i powolnym ruchem ręki odsłoniłam sznurkiem do góry szybę przede mną. Ukazał się piękny widok. Słońce czerwono -żółte powoli złociste promienie, które odbijały się od szyby i nad panoramą Warszawy.

 

- Dzień dobry, Warszawo. To będzie piękny dzień. - Głośno i pozytywnie przywitałam stolicę.

 

Uśmiechnęłam się.I usłyszałam dźwięk budzika w telefonie, który leżał na nocnej szafce. Podeszłam i wyłączyłam. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę łazienki i od razu wskoczyłam pod prysznic. Po orzeźwiającym prysznicu owinęłam się białym ręcznikiem, wytarłam twarz i podeszłam do umywalki. Na boku z prawej strony stał koszyk wiklinowy. Złapałam całą zawartość i wyjęłam wszystko co się w nim znajdowało.

 

- Piękny uśmiech i delikatny makijaż są o wiele lepsze niż.... kaczy dzióbek i tonę tapety . - odpowiedziałam sama do siebie półuśmiechem.

 

Makijaż ma za zadanie podkreślać nasze piękno ,a nie kamuflować. Zatem na migdałowe oczy zrobiłam kreskę, by podkreślić kolor tęczówki - zielony, których wyziera z nich radość, a potem podkreśliłam rzęsy. Na twarz o owalnym kształcie i delikatnej, jasnej cerze, z krótką brodą położyłam serum i zaakcentowałam podkładem. Policzki lekko musnęłam bronzerem, a na lekko zadarty nos dodałam trochę rozswietlacza. ,Małe, różowe usta pomalowałam błyszczkiem. Potem na brwi wybrałam w odcieniu jasnego brązu tatuaż w flamastrze, by łuk wyglądał naturalnie . Zostało mi jeszcze uczesanie. może zrobię sobie lekkie fale, sam raz do pracy, ta fryzura jest trendy, naturalna i swobodna, a jednocześnie wygodna i dziewczęca. Na moje czoło opadają lśniące -blond . Do ramion . My kobiety, lubimy ciągle się . Poprawia nam to nastrój, a także dodaje odwagi i siły Rzuciłam okiem na swoje odbicie w zwierciadle.

 

Kiedy już skończyłam z włosami i wyszłam z łazienki, podążyłam w stronę pokoju. Wyciągnęłam z dużej białej szafy ubranie. Narzuciłam na siebie białą koszule i do tego szafirowe dżinsy, aby podkreślić , założyłam srebrny łańcuszek, do którego było zawieszone malutkie serduszko, plus założyłam jeszcze zegarek z cyrkonami. Wisienką na torcie w tym zestawieniu były klasyczne sandałki na obcasie w kolorze czarnym i do tego mała torebka przekładana przez ramię, również tego samego koloru. Na sam koniec użyłam delikatnych perfum.

 

Jestem osobą szczupłą i średniego wzrostu, z niezbyt długimi rękoma i smukłymi nogami. Moim kompleksem są wąskie biodra., Podczas poruszania się, moja talia kołysze się w sposób atrakcyjny i pełen kobiecości. Jest sympatyczną osobą , tajemniczą , uśmiechniętą , życzliwą . Traktuję wszystkich jednakowo z szacunkiem .Moją wadą jest że jestem osobą wstydliwą i skromną . Interesuję się książkami , lubię je czytać i poznawać nowy świat w nich, słuchanie muzyki , lubię gotować , świetnie znam się na swoim fachu , jako dziennikarka . I zawsze dążę do celu, by któregoś dnia uda mi się poprowadzić jakieś show . Dla mnie jest najważniejsza rodzina , to na nich mogę zawsze polegać .

 

Kiedy już byłam gotowa i miałam powoli wychodzić, zadzwonił telefon. Znajdował się w pokoju, więc tam poszłam i podeszłam do nocnej szafki na której leżał. Zobaczyłam na ekranie telefonu, to była Kornelia. Odebrałam . Wspomnienia w moim życiu odgrywają bardzo ważną rolę,przypominają mi o przeszłości i o miłych chwilach ,które się wtedy wydarzyły.Każdy człowiek ma wspomnienia ,czasem chcemy o nich zapomnieć ,albo odsunąć je z naszej świadomości i pamięci.Jest to niemożliwe ,ponieważ one wracają.Uczą one jak nie popełniać w życiu tych samych błędów ,które kiedyś popełniłam.Wspomnienia są bardzo ważne ,lecz trzeba pamiętać , że powinniśmy się kierować teraźniejszością.Ta opowieść jest dość osobliwa. Poznałyśmy się, kiedy byłyśmy jeszcze dziećmi, a Pani Blanka wychowywała samotnie bratanice. Pod swój dach przegarnęła małą wówczas Kornelię, która miała zaledwie cztery latka. Nie miała swoich dzieci, ale bardzo chciała je mieć. Była wtedy też świeżo po rozwodzie. W wypadku samochodowym straciła brata i szwagierkę, a małżeństwo pani Palowicz już od dawna wisiało na włosku .Rozwiodła się rok później , jak pojawiła się Kornelia . Tego dnia spędzała czas z ciocią w jej mieszkaniu , tego samego dnia została sierotą . Pamiętam dwóch policjantów jak przyszli do pani Blanki .

 

Pan Palowicz nie był zachwycony i nie chciał powiększać rodziny , nie czuł się w roli ojca.. Aż któregoś dnia powiedział że odchodzi i że nie będzie adoptować nie swoje dziecko .Że podjęła decyzję beż jego zgody . Bywało tak czasem że potrafił uderzyć z bylego powodu , zrobić awanturę . Widziałam czasem świeże siniaki pod oczami , zakrywała je podkładem lub zakrywała długimi bluzkami ręce . Chwała je żeby nikt nie widział . Któregoś dnia widzieliśmy jak Nela ma siniaki na na rękach po pasku , jak się z nami bawiła , i przez przypadek reka w od bluzki do góry .Gdy pani Blanka to zobaczyła , złożyła papiery rozwodowe do sądu i trzymania się od nich z daleka. A jeszcze wcześniej przez przypadek dowiedziała się że ma romans z o kilka lat młodszą od siebie kobietą . Było im ciężko , bo zostały bez środku do życia i szybko musiała szukać pracy . Wstydziła się tego i nie o tym mówić , o całej sytuacji i w jaki sposób ją potraktował. Tego samego roku dostała prawa nad Nelą.

 

Pani Palowicz z charakteru jest osobą ciepłą i pełną energii. Nigdy nie może usiedzieć w jednym miejscu. Zawsze znajdzie sobie jakieś zajęcie, by się nie nudzić. Kocha Kornelię, jak własną córkę, której nigdy nie miała. Poznałam Nelą w przedszkolu gdzie chodziliśmy, ja byłam w grupie Kangurków a ona w krasnalach . Czasem się widzieliśmy rano ale żadna z nas nie lubiła siebie nadzwyczaj aż do studiów . Każda z nas była inna. Byłyśmy z dwóch z różnych światów. Kornelia nie traktowała innych z szacunkiem, podchodziła do każdego z wyższością: „Co to ja nie jestem". Pamiętam, że miała mały krąg znajomych, takich jak ona. W wieku dojrzewania sprawiała problemy pani Blance. .Od lat nic się nie zmieniła . Fryzura ta sama - ten sam, ciemnoblond kolor farby, wciąż półdługie włosy z grzywką. Średniego wzrostu , drobna, szczupła, z jasną karnacją i z brązowymi oczami i z małymi ustami. I jest już na emeryturze.

 

Kiedy byłam na uczelni i rozmawiałam z koleżankami z wydziału , moją uwagę zwróciła pewna postać...która mi migła i usiadła w tym samym rzędzie .Lekko odwróciłam głowę w drugą stronę popatrzałam i nie mogłam w to uwierzyć własnym oczom. Spotkaliśmy się na tej samej uczelni, na którą obie uczęszczałyśmy. Byliśmy zapisane na ten sam kierunku studiów, na Wydziale Dziennikarstwa, ze specjalizacją radiową. Też mnie zauważyła. Spojrzała się , po czym odwróciła wzrok w na wykładowcę . Siedzieliśmy w pierwszym rzędzie ławek w sali wykładowej.. Kiedy, byliśmy po wykładniach mijaliśmy się na korytarzu, żadna z nas nie powiedziała ,,cześć", tylko przyglądała się mi diabolicznie. Pamiętam, że zawsze chciała być najlepsza od nas wszystkich, wykazać się . Przemądrzała się na każdych zajęciach.Nie wszyscy wykładowcy lubili takie osoby jak Kornelia, które pokazywały swoją wyższość. Jeden z nich był dość surowy dla studentów i wymagający w stosunku do swych zajęć. Panowała na nich cisza i spokój. Potrafił doprowadzić ją do porządku, wówczas szybko milkła. Wykładowca traktował nasz wszystkich na równi. Jak pamiętam, mieliśmy raz jakiś temat do rozwiązania i musieliśmy połączyć się w grupy. Wszyscy podzielili się szybko na grupy i zostały tylko trzy osoby, a pośród nich ja, Nela i . Trafiliśmy więc na siebie. Nasze wyrazy twarzy wyrażały więcej niż słowa i wcale nie odzywaliśmy do siebie. Mieliśmy wspólną pracę do zrobienia ,aż się odezwała w końcu . I właśnie po tych zajęciach zaczęła się nasza znajomość. Dopiero, gdzieś na czwartym roku studiów .

 

I tak zaczęła się nasza znajomość . Nie wiem, jak to opisać? Czy jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami?.A może lepiej zostać przy koleżankach? wiem . Nie raz mnie wystawiła, kiedy byliśmy umówione.

 

- Cześć paskudo, jesteś jeszcze w domu?

 

- Hej - odpowiedziałam - Co tym razem? Niech zgadnę, ymmmm, samochód po raz któryś nawalił ?

 

- Eee, tak ? Przez ten samochód to ja kiedyś oszaleje! - Znów nie chciał mi odpalić. Czy mogę z tobą się zabrać? -W głosie było słyszeć podenerwowanie.

 

- Nie możesz kupić sobie nowy samochód? Co chwila coś w nim się psuje - powiedziałam wkurzona. - Powiedz mi, gdzie jesteś?

 

- Znajduję się na przystanku autobusowym, od wejścia do Dworca Centralnego , gdzie stoją taksówki - odparła. - Przeglądam, tylko, wiesz, żaden mi się jeszcze spodobał. - dodała.

 

- Dobrze, czy możesz przejść kawałek dalej, od Jerozolimskich, od strony Pałacu Kultury? Czekaj tam na mnie.

 

- Wybawiłaś mnie z kłopotu - powiedziała z ulgą. - Dobrze, będę tam czekać i dziękuję ci.

 

- Ja już się szykuję. Zabieram swój majątek , i jadę po ciebie.

 

- OK. Do zobaczenia

 

- Do zobaczenia.

 

Kiedy już skończyłam rozmowę. Zabrałam torebkę z pokoju. która stała na komodzie. ,Podeszłam do okna, zostawiłam je uchylone i wyszłam z pokoju. Ruszyłam w kierunku wyjścia, podeszłam do drzwi i wyciągnęłam klucze od mieszkania z torebki.Zdecydowanym, pewnym krokiem przekroczyłam próg i zamknęłam ze sobą drzwi. Wyszłam pośpiesznym krokiem w stronę windy, zjechałam na dół. Po wyjściu z klatki schodowej rozejrzałam się po parkingu. Zbliżyłam się, otworzyłam drzwi, a kiedy byłam już w środku włączyłam piosenkę La légende du Roi Arthur Mon Combat. Zapięłam pasy i ruszyłam .Po trzydziestu minutach dojechałam na miejsce, gdzie byliśmy umówione. Nela wsiadła do samochodu. Jechałyśmy w ciszy, a w radiu leciała piosenka Agustin Galiana Parapapa w hiszpańskiej wersji. Po pewnej chwili odezwała się Kornelia lekko przychylając się w moją stronę.

 

- Nie wyglądasz nie najlepiej.

 

- Zdaję ci się. Mówię ci, czuję się świetnie. -Lekko się uśmiechnęłam

 

-Moja droga, jak tam sprawy sercowe? - . Spytała .

 

- Nie tak dobrze, jeśli chodzi o sprawy sercowe - odpowiedziałam szybko.- Nela, ja naprawdę nie szukam nikogo do randkowania teraz.

 

- Czasem reagujesz zbyt szybko , kiedy chodzi o uczucia, uważam - powiedziała, jakby jej pytanie nie było ważne i pedjmowaniu moich wniosków .-Na poważnie? „Nie szukam nikogo do randkowania teraz". - Zaskoczona odpowiedzią, przedrzeźniała mnie.

 

- Zostałam zraniona, upokorzona i zdradzona przez kogoś, kto mnie nie kochał - odpowiedziałam. - A skąd ty możesz wiedzieć o tym ?

 

- Nie zamykaj się, Vivi na świat i na uczucia .

 

- Mówiłam, że mam zranione uczucia i nie szukam nikogo na stałe. I koniec tematu!- Krzyknęłam

 

-Jakiś dupek....zranił cię i zamykasz się przez niego. Pokaż mu co stracił. -Oznajmiła. - Jeśli to dla ciebie zbyt trudne lub skomplikowane...-myślałam, ze zrozumie, ale zaraz odezwała się znowu: - A powiedz mi, ile razy zostałaś zraniona?

 

- Jeden - dodałam.

 

- Widzisz Vivi. nie, nie możesz się poddać.Basta! - krzyknęła.

 

Po pewnej chwili Nela. powiedziała.

 

- Przepraszam Vivi, jestem zbyt emocjonalna. Ale głowa do góry i więcej pewności siebie.

 

- I wzrok przed siebie! Głowa do góry, tak? Musi minąć jakiś czas, by ponownie komuś zaufać. - Zrobiłam wyniosłą minę

 

- Musi minąć dużo czasu, zanim wszystko wróci do normy, a ty musisz ponownie zaufać i zakochać się. Rozumiem , Nie chcę cię męczyć, ale wiesz...

 

- Wiem - powiedziała z półuśmiechem.

 

Jechałyśmy dalej w milczeniu. Po jakimś czasie Nela przypomniała o jednej sprawie, o której ja sama zapomniałam:

 

- Wiesz, że dziś jest wielki dzień? - Uśmiechnęła się

 

- Hmmm... Znając jaki jest sens twojej egzystencji...

 

- Viviana, czy wiesz, że jest dziś impreza integracyjna? - Przewała mni. -Przychodzisz? ,

 

- Tak, na pewno przyjdę na imprezę dziś wieczór - powiedziałam. -,Będę musiała wyjść trochę wcześniej.

 

Zapomniałam o tej imprezie że to dzisiaj. Ufff, dobrze że jakoś udało mi się wybrnąć z sytuacji. Za bardzo nie chciałam iść, ale żeby nie być niegrzeczną, skłamałam, że pamiętam. I powiedziałam

 

- To nie będziesz do końca imprezy ?

 

- Nie pomyślałam, że może odwiedzę rodziców. Dawno ich nie widziałam. Ostatnio jak wyjechałam na studia do Warszawy i zaczęłam pracować. Nie miałam czasu.Żyje uczciwą pracą, w której nie ma czasu się nudzić.

 

- Rozumiem . Najważniejsze, że ten czas spędzisz z rodzicami. Jak będziesz już na miejscu, to pozdrów ode mnie twoich rodziców i ucałuj mocno.

 

- Oczywiście że pozdrowię.- Uśmiechałam się.

 

Po czterdziestu pięciu minutach byłyśmy na miejscu. Wysiadłyśmy z auta i ruszyliśmy w stronę studia.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania