Modlitwa moja
Do pomarszczonych oczu
Które wojny chorób łamały
Nieskutecznie.
Do walecznego oddechu
Co gra na czas
Kradnie sekundy tlenu
By się rozliczyć w dwuatomowym szeregu.
Do samotnego odchodzenia
Pośród zdezynfekowanej bieli
W nicości zamkniętej.
Aż do ostatniego rytmu.
Uśmiechu.
Po tamtej stronie.
Szklanego nieba.
Komentarze (3)
Aha, nie bardzo mnie ta metafora przekonuje, ale cóż - licentia poetica ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania