Mógłbyś pomóc

Codzienny poranek - bal zrezygnowanych tancerzy bez pary.

Dwa lewe buty, potrójne monokle i na pewno jakiś cel.

Woltyżerka na linii horyzontu.

 

Nie widzimy go tak samo, bywa, że - nie widzimy go wcale. W katedrach aż muszą recytować intencje, by nie wciągnął nas jeszcze głębiej ten wir debetów i automatów z kawą.

 

Nie mogę patrzeć na ludzkie twarze, z wiekiem - mam tego coraz bardziej dosyć. Nie wiem, czy wypisana na nich perfidność już minęła, unieruchomiona i wyblakła, czy to jednak zdolność do podłości i drapieżnej walki o to, kto NIE da więcej.

 

Trzech skrzypków na dachu.

Chcą wejść przez komin do tajemnego królewstwa włochatych kap na sofach, perfumowanych pończoch, niedopitej herbaty z jasminu, morelowej szminki ...

 

Ach, gdzież jest ta pani?!

Miłość, wierność i uczciwość panegzystencjalna?!

 

Wyszła do pracy, ale nie ma etatu, nie przydzielają jej nadgodzin, gdyż biedaczka twierdzi, że nie pracuje dla pieniędzy ...

Aktualnie czeka.

Na zasiłek.

Średnia ocena: 2.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania