Mógłbyś pomóc
Codzienny poranek - bal zrezygnowanych tancerzy bez pary.
Dwa lewe buty, potrójne monokle i na pewno jakiś cel.
Woltyżerka na linii horyzontu.
Nie widzimy go tak samo, bywa, że - nie widzimy go wcale. W katedrach aż muszą recytować intencje, by nie wciągnął nas jeszcze głębiej ten wir debetów i automatów z kawą.
Nie mogę patrzeć na ludzkie twarze, z wiekiem - mam tego coraz bardziej dosyć. Nie wiem, czy wypisana na nich perfidność już minęła, unieruchomiona i wyblakła, czy to jednak zdolność do podłości i drapieżnej walki o to, kto NIE da więcej.
Trzech skrzypków na dachu.
Chcą wejść przez komin do tajemnego królewstwa włochatych kap na sofach, perfumowanych pończoch, niedopitej herbaty z jasminu, morelowej szminki ...
Ach, gdzież jest ta pani?!
Miłość, wierność i uczciwość panegzystencjalna?!
Wyszła do pracy, ale nie ma etatu, nie przydzielają jej nadgodzin, gdyż biedaczka twierdzi, że nie pracuje dla pieniędzy ...
Aktualnie czeka.
Na zasiłek.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania