Mój
Wyjątkowy i inny. To były pierwsze określenia jakie przyszły mi do głowy,gdy go ujrzałam po raz pierwszy. Tak...wyjątkowy. Pod każdym względem. Najbardziej lubiłam jego zapach. Pachniał piżmem i nutką cynamonu. Gdy przechodził obok mnie, oddychałam wolniej i głębiej,byle by tylko poczuć go całego. Ten zapach sprawiał,że czułam się spokojna i rozluźniona. Na ostatnim spotkaniu naszej grupy zauważyłam,że nie tylko na mnie tak działa. Dziewczyny nie spuszczały go z oczu i uśmiechały się zalotnie,gdy tylko na nie spojrzał. Czy byłam zazdrosna? Może trochę,ale szybko starałam się to w sobie stłumić,przecież nie można być zazdrosnym o kogoś,kto nigdy nie będzie twój.
Co jeszcze mnie w nim urzekło? Hm....jego spojrzenie i uśmiech. Jak na mnie po raz pierwszy spojrzał tymi swoimi szarymi,mądrymi oczami to czułam się tak jakbym zdobyła najwyższą górę świata jako jedyna. Nie było to nieprzyjemne uczucie tylko bardzo...osobiste. A ten jego uśmiech...o Boże jak on się uśmiechał to wszyscy dookoła też szczerzyli zęby mimo ,że wczesniej byli przygnębieni. A gdy jego uśmiech był kierowany tylko do ciebie to wtedy....wtedy czułeś się jak dusza która po długim oczekiwaniu w końcu trafia do upragnionego nieba. Tak...on to wcielenie ideału,szczęścia i wiecznej młodości.
Czy go kochałam? Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć"Tak" lub"Nie" . Z jednej strony kocham go ,ponieważ czuję się przy nim jak najszczęśliwszy człowiek na świecie i znam jego każdy ruch,gest na pamięć. Jednak z drugiej strony go nienawidzę za to,że w jego sercu nie ma miejsca na mnie,że skazał mnie na wieczne cierpienie i na wieczną tęsknotę serca.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania