Mój oddech .
Oddycham , oddycham czuję ,że oddycham .
Biegnę i dobiegam do słupa ,który daje mi znak ,że przebiegałam moje dwa kilometry . Zatrzymuję się i pochylam się .
Biorę głębokie wdechy
Czuję to dziwne uczucie w płucach ,które daje mi znak ,że czuję iż umiem czuć .
Wsłuchuję się w dźwięki muzyki płynące z słuchawek staram się skupić na rytmie piosenki .
Zamykam oczy i biorę dwa głębokie wdechy i wydechy .
Otwieram oczy i ściągam gumkę do włosów i zaczesuję sobie nową kitkę , wyciągam jeszcze ręce przed siebie i znów zaczynam biec .
Jak na naszą upalną pogodę dziś było dość chłodno chyba będzie padało ponieważ ciemne chmury mnie goniły .
Biegłam wyrzucając wszystko z głowy nie myśląc o niczym tylko o muzyce ,która rozbrzmiewa w moich uszach .
Starałam się nie myśleć o tym co się stało dwa miesiące temu staram się ,ale nie wiem czy mi wyjdzie .
Myśl o muzyce , myśl o muzyce –powtarzałam sobie .
Biegnę i nie zważam na ból w klatce piersiowej , myślę o dotarciu do domu o ile to można nazwać domem już od dawna nie wiem czy da się to miejsce nazwać domem .
Dobiegłam do domu .
Wchodząc wyciągnęłam słuchawki z uszu .
Weszłam na górę , wzięłam ubrania i poszłam wziąć prysznic .
Ubrałam się i poszłam napić się wody i ewentualnie coś zjeść . Wyciągnęłam mleko i płatki wsypałam płatki do miski i zalałam zimnym mlekiem .
-Zrobisz mi też ? –zapytał mój brat , zaglądając do lodówki .
Kiwnęłam głową i zrobiłam mu porcję płatków .
-Jak biegałaś dzwonili rodzice Andy chcieli z tobą pogadać –poinformował mnie mój brat .
Czułam ,że znów nie mogę oddychać ,że znów zabrakło mi tlenu w płucach , odłożyłam miskę z płatkami i poszłam do łazienki .
Odkręciłam kran i oblałam sobie twarz wodą spojrzałam na siebie w odbiciu w lustrze .
Moje wielkie cienie pod moim brązowymi oczami z dnia na dzień wydawały mi się większe ,a moja blada twarz podkreślała to , wyglądałam jak zombie .
-Riley , wszystko dobrze ? –zapytał Eddy
Przełknęłam ślinę .
-Tak , jest ok. –odpowiedziałam , nie wyszło mi to pewnie , jak bym coś takiego usłyszała to bym mu nie uwierzyła .
-Mogę wejść ? –zapytał
-Już wychodzę –odparłam
Wytarłam twarz w ręcznik i wyszłam z łazienki .
Teraz musiałam zadać to pytanie , na które nie chcę znać odpowiedzi …boję się odpowiedzi .
-Po co dzwonili ? –zapytałam złamanym głosem
-Powiedzieli mi ,że jak wrócisz to mam to tobie przekazać abyś do nich odzwoniła –wyjaśnił .
Starałam się wziąć głęboki oddech ,ale poczułam jak by powietrze w moich płucach przejechało po czymś chropowatym .
-Dobrze –odparłam
Weszłam do pokoju i sięgnęłam po komórkę i wybrałam numer do rodziców Andy.
Odebrała jej mama po dwóch sygnałach .
-Halo ? –zapytał głos jej mamy
-Dzień dobry pani , Eddy przekazał mi ,że pani dzwoniła –starałam się brzmieć normalnie .
-Znalazłam coś dla ciebie w pokoju … Andy –wyjaśniła mi
Zrobiło mi się czarno przed oczami .
Starałam się coś powiedzieć … przełknęłam ślinę .
-Mogę za raz po to przyjechać ? –zapytałam
-Oczywiście , będę na ciebie czekać –przytaknęła
-Za chwilę będę –po tych słowach mama Andy się rozłączyła .
Włożyłam komórkę do kieszeni .
Założyłam trampki i zeszłam na dół .
-Eddy mogę twój samochód ? –zapytałam
Spojrzał na mnie , włożył sobie łyżkę z płatkami i wstał z krzesła aby dać mi kluczyki .
-Uważaj –szepnął podając mi je
Kiwnęłam głową i wyszłam z domu .
Weszłam do samochodu kiedy odpaliłam silnik włączyło się radio z piosenką moją i Andy … .
Nawet się nie zastanawiałam po prostu wyłączyłam radio .
Skupiałam się na jeździe samochodem dawno tam nie byłam nie jeździłam tam bo się bałam wspomnień .
Zaparkowałam po drugiej stronie domu , nie chciałam parkować na podjeździe . Wysiadłam weszłam na ganek i zapukałam do drzwi .
Otworzyła mi mama Andy .
-Dzień dobry
-Dzień dobry Riley wejdź –zaprosiła mnie do środka
W domu było pusto … zdjęcia ,które wiały na ścianach zostały zdjęte , weszłyśmy do salonu ,a tam stała tylko kanapa i jedna szafka , w kuchni i jadali panowała ta sama pusta i stało w domu pełno kartonów .
Pani Marin pokazała mi krzesało zajęłam posłusznie miejsce.
-Napijesz się herbaty właśnie wstawiałam wodę ? –zaproponowała
-Tak –głupio mi było odmówić .
Po chwili postawiła przede mną filiżankę herbaty i na środku stołu postawiła talerz z cytrynowymi ciasteczkami .
Na początku piłyśmy herbatę w ciszy mama Andy odezwała się pierwsza .
-Przeprowadzamy się do Albuquerque . Nie dajemy już rady minęły dwa miesiące ,a cały czas w poniedziałek , wtorek , środę , czwartek czy piątek mam wrażenie ,że wejdzie tu zje w pośpiechu obiad ,który jej przygotowałam i pobiegnie do ciebie lub ty przyjdziesz tu … to mnie przerasta . W Albuquerque mam siostrę i tam zamieszamy na jakiś czas ,a potem znajdziemy dom i możliwe ,że zostaniemy tak na stałe już –powiedziała pani Marin patrząc się w swoją filiżankę .
-Rozumiem –szepnęłam i chwyciłam ją za rękę.
Mama Andy wyglądała równie strasznie co ja . Jej zielone oczy takie jak u Andy ,które były takie żywe teraz wyglądają na zmęczone . Już nie ubierała się tak elegancko jak zawsze tylko w zwykłe dżinsy i T-shirt . Zaszła w niej zmiana .
Tata Andy siedział albo w pracy do późna tylko aby nie wchodzić do domu i myśleć o niej … kiedy nie pracował jeździł na ryby tak zalecił mu ich terapeuta.
-Kiedy pakowałam rzeczy z pokoju Andy znalazłam wasze zdjęcia –wzięła je z pułki i mi je podała
Czułam jak znów braknie mi powierza i jak pieką mnie oczy kiedy zobaczyła moje i Andy zdjęcie na koncercie miałyśmy jakieś piętnaście szesnaście lat byłyśmy takie szczęśliwe .
-A i jeszcze jedno –podała mi kremową kopertę zaadresowaną do mnie
Wzięłam ją i pogładziłam opuszkami palów po kremowym papierze .
-Dziękuję –szepnęłam- mam trochę dziwne pytanie mogę … mogę jeszcze ostatni raz wejść do jej pokoju ? –zapytałam
Jej mama się blado uśmiechnęła .
-Oczywiście , wiesz gdzie on jest
Kiwnęłam głową wstałam i poszłam na górę do pokoju Andy .
Tu też było pusto ,ale mogłam sobie wyobrazić biurko zawalone książkami ze szkoły , laptopa leżącego pod kartkami , łóżko które zawsze było idealnie zaścielone , szafę w której były jej ubrania . Podeszłam do niej i ją otworzyłam było tam pusto ,ale moja wyobraźnia tak działała ,że też widziałam jej ubrania . Pachniało w pokoju jeszcze jej perfumami .
Poczułam ukłucie w piersi i ukucnęłam . Usiadłam na podłodze i oparłam twarz na kolanach .
Nie płacz , nie płacz –wmawiałam sobie ,ale i tak nie powstrzymałam łez płynących z moich oczu .
Otarłam je szybko .
Wstałam .
Ostatni raz rozejrzałam się po pokoju , wzięłam głęboki oddech przez nos i w moje nozdrza uderzył ostatni zapach Andy .
***
-Kolacja na stole –poinformowała mnie mama
-Nie jestem głodna –odparłam patrząc się dalej w zdjęcia moje i Andy od powrotu do domu nie robię nic innego tylko patrzę się w te zdjęcia . Nawet nie otwarłam tego listu . Boję się go przeczytać .
Ponieważ nie wiem czego mogę się spodziewać .
-Riley od dwóch miesięcy jesz tyle co nic . To były nasze wspólny posiłek więc proszę zejdź na dół i zjedz kolację
Jak już mówiła ten dom to nie mój dom . Oni mnie tu nie rozumieją , nigdy tak nie było . Zawsze wszystko trzeba było robić pod nich nic innego się dla niech nie liczyło jak praca .
-Nie powiedziałam nie i koniec –spojrzałam jej twardo w oczy .
-Riley
-Nie mamo takie fajne słowo jak „nie” nie jest ci znane ? A to dziwne myślałam ,że wiesz wszystko –chamsko jej odpowiedziałam .
Mama zmrużyła oczy .
-Oddaj mi komórkę –wyciągnęła rękę .
-I co mi to da ? I tak z nikim nie gadam . Więc proszę –wyciągnęłam komórkę z kieszeni i ją jej podałam
-Mimo wszystko –po tych słowach wyszła z mojego pokoju .
Jedyne na co mam ochotę to się stąd wynieść , zamknąć za sobą to wszystko może nie całkowicie bo chcę pamiętać o Andy ,ale … zazdroszczę jej rodzicom ,że tak po prostu wyjadą i już nie wrócą im będzie też ciężko bo to przecież w końcu ich córka .
Położyłam zdjęcia na stolik nocny , list mnie kusił …
Wzięłam go do ręki .
Przełknęłam ślinę i go po woli otworzyłam .
Riley ,
Wiem ,że prawdopodobnie wściekasz się cały czas na mnie za to co powiedziałam o Tobie … no w sumie obydwie sobie nagarnęłyśmy . Może przegięłam z tym co powiedziałam . Jack to będzie dla Ciebie odpowiedni facet . Jak nie chcesz go to zrozumiem bo Cię kocham i każda decyzja jaką podejmiesz ja będę cię wspierać . Pamiętaj o tym . Zawsze będę przy Tobie . Jesteś moją NAJLEPSZĄ PRZYJACIÓŁKĄ NA CAŁYM BOŻYM ŚWIECIE (ha zabawne pamiętasz tak pisali w tej książce co przeczytałaś) Zadzwoń do mnie (albo nie ) jak przeczytasz ten list minęły dopiero niby trzy dni ,a ja czuję jak byś się do mnie nie odzywała co najmniej rok ! Cholera Riley kocham Cię jak cholera i brakuje mi Cię twojego śmiechu , uśmiechu , Twoich tekstów na temat Mika (co czasem jest naprawdę zabawne ) tego ,że jak mówisz brutalną prawdę lub nie chcesz kogoś urazić to krzywisz się jak byś właśnie zjadła cytrynę , tego jak razem spędzamy czas tylko Ty i ja nikogo więcej .
Pamiętasz ?
Ty +ja =przyjaźń wieczna .
Andy .
Czytając to łzy płynęły mi ciurkiem od pierwszego pieprzonego zdania .
Patrzyłam się na list ,a słowa się zamazały .
Krzyknęłam z całej siły .
Brakło mi tchu , czułam że nie mogę wziąć oddechu , nie mogę duszę się .
Padam na podłogę dusząc się .
Do pokoju wpada Eddy i bierze mnie na ręce zanosi na dół .
Tam mama wstaje razem z tatą równocześnie .
Ja dalej nie mogę oddychać , staram się wziąć oddech ,ale nie mogę. Czuję ból w klatce piersiowej , czuję ból … niech mnie ten ból zniszczy . Marzę tylko o tym .
Nagle robi mi się czarno przed oczami i już reszty nie pamiętam .
Słyszałam jak ktoś krzyczy moje imię .
2.
Budzę się w pomieszczeniu z białymi ścianami . Pod nosem czuję ,że coś mnie uwiera chcę to ściągnąć ,ale czyjaś ręka mnie powstrzymuje .
To Eddy .
Czuję jak by przez tą rurkę coś wlatuje i mnie łaskocze .
-Gdzie ja jestem ? –pytam
-W szpitalu , wczoraj dostałaś jakiegoś ataku . Lekarz mówi ,że to może być spowodowane tą sprawą z Andy . To był jak by atak paniki –wyjaśnił
To by dużo wyjaśniało .
-Gdzie rodzice ? –spytałam
Eddy spuścił wzrok i przełknął ślinę .
-W pracy
To wszystko wyjaśniło i to ,że rodzice mają mnie w dupie .
-Czemu w ogóle pytam –spojrzałam gdzieś w kąt .
-Lekarz powiedział ,że trzeba zapisać cię do psychologa . Pójdę po lekarza i powiem ,że się obudziłaś . Jak będą szykowali papiery do wypisu pojadę po ubrania dla ciebie –mówiąc wstał z krzesała
-Dzięki Eddy –uśmiechnęłam się
Też się uśmiechnął i wyszedł .
Dobrze ,że mam chociaż kogoś kto jest przy mnie .
To coś przy nosie mnie irytowało , co chwila łaskotało mnie w środku nosa . Po chwili przyszła pielęgniarka i ściągnęła mi te cholerne wąsy , odczepiła mnie od tych wszystkich kabli .
Po chwili przyszła do pokoju ,a w ręce miła strzykawkę .
-Będę teraz pobierać krew . Potrzebne jest to wypisu ,ale spokojnie to tylko czysta formalność –uśmiechnęła się do mnie .
Wzięła rękę i wybiła igłę ,a ja odwróciłam wzrok .
Nie na widzę takich rzeczy , po za tym mam wstręt do krwi i żył …
Ble !
Po sekundzie skończyła , poczułam jak przykłada mi coś w miejsce ukłucia .
-Trzymaj to jeszcze przez parę minut –poinformowała mnie
Oderwałam wzrok od ściany dopiero jak wyszła , nawet nie chciałam patrzeć na rękę bo było mi nie dobrze jak o tym myślę .
Oparłam głowę o poduszkę .
Widzisz Andy co się dzieje ? –zadałam to pytanie w sumie nie wiem nawet po co może dlatego ,że szukam wytłumaczenia mojego zachowania od dwóch miesięcy i jak na razie to jest jedyne wyjaśnienie .
Pół godziny później przyszedł Eddy z torbą .
Pielęgniarka zaprowadziła mnie do łazienki gdzie mogłam się przebrać .
Otworzyłam torbę .
Widać ,że to Eddy brał moje ubrania .
Ale nie wziął jednej koszulki tylko trzy tak samo spodnie , staniki też miałam trzy i majtki też . Dziwnie się czuję myśląc ,że mój brat grzebał w mojej bieliźnie ,dla niego pewnie też to nie było łatwe .
Założyłam szorty , dużą białą koszulkę ,a na nogi założyłam klapki ,które spakował . Co jest najlepsze to była jedyna para butów jaką spakował .
Wyszłam z kabiny .
Podeszłam do umywalek .
Dobrze ,że pomyślał i spakował mi szczoteczkę , pastę do zębów i mały ręcznik . Czułam ,że mam nie świeży oddech .
Obmyłam sobie twarz .
Umyłam zęby ,a włosy zaczesałam w kucyk .
Spojrzałam na swoje odbicie , westchnęłam i wyszłam z łazienki przy wyjściu czekał już na mnie Eddy .
-Wezmę od ciebie torbę –zaoferował się i wyciągnął mi ją z ręki .
-Dzięki
Poszliśmy do samochodu .
Eddy zapalił silnik i wyjechał .
-Mama dzwoniła i pytała się jak się czujesz –mówił patrząc się na drogę jak by znał moją odpowiedź ,a była ona oczywista .
-Teraz ją to interesuje ? –zapytałam ironicznie
-Wiesz jacy oni są … -zaczął mój brat
-Wiem , doskonale i wiesz co było by tak samo gdyby ich nie było nic by to nie zmieniło –przerwałam mu
-Riley przestań to nasi rodzice… mimo wszystko
-Nie chcę takich rodziców . Eddy ja nie mogłam oddychać … nie mogłam zebrać tchu wylądowałam w szpitalu . Jaki normalny rodzic do cholery nie siedzi przy swoim dziecku tylko siedzi w pracy . W takich momentach raczej myśli „czy ona się obudzi ?”, „czy znów go usłyszę ?” Powiedz mi bo ja nie wiem… znam tylko moich
Eddy nadal na mnie nie patrzył ,a ja odwróciłam wzrok i zaczęłam się patrzeć na obraz za szybą .
W domu panowała grobowa cisza , weszłam do pokoju Eddy położył torbę na łóżku i wyszedł .
Spojrzałam na miejsce gdzie dostałam ataku , przy ścianie nadal leżała kartka … podeszłam bliżej i z drżącą ręką wzięłam go do ręki .
Nie wiem co mnie boli najbardziej ,że napisała to iż po przeczytaniu miałam do niej zadzwonić i ona nie odbierze .
Boli mnie to ,że napisała ten list i mogłam go nigdy nie dostać , boli mnie to ,że … nie pożegnałam się chodź może miałam szansę .
***
-No pospiesz się ! –krzyknęła Andy kiedy schodziłam już ze schodów .
-No idę –uspakajałam ją .
Zaśmiała się .
-Mamo , idę do Andy –poinformowałam swoją wiecznie siedzącą przed laptopem mamę .
Pokazała kciuk w górę ,a my wyszłyśmy z domu .
Weszłyśmy do jej samochodu .
-W zeszłym tygodniu mówiłaś ,że to będzie ostatni raz kiedy okłamię swoją mamę-mówiłam zapinając pas bezpieczeństwa
Andy się zaśmiała .
-Oj , nie przesadzaj . Z resztą będzie Jack ,a on strasznie się ucieszy na twój widok –puściła mi oczko i uśmiechnęła się porozumiewawczo
Pchnęłam ją lekko w ramię .
-A to nie wymówka żeby się trochę po obśliniać z Mikem ? –odgryzłam się
Jack to chłopak ,który … no podobał mi się ,ale w sumie nie wiem czy mogę z nim być na dłużą metę bo on to tych typów nie należał . Nie wiem czy to był w ogóle dobry pomysł to zaczynać ,ale to kupel Mika więc zgodziłam się , tylko nie myślałam ,że usłyszę od Jacka „masz bardzo ładne oczy w ogóle jesteś ładna” tego się nie spodziewałam . Oczywiście powiedziałam to Andy ,ona na to ,że przecież to oczywiste , a szczególnie po tym co powiedział ,że dał mi znak iż chcę abyśmy byli razem .
Teraz to Andy pchnęła mnie w ramię .
-Cicho , jedźmy –oznajmiła
Pojechałyśmy do domu Mika , gdzie teraz była impreza .
Weszłyśmy do środka gdzie rozbrzmiewała głośna muzyka , czuć było wszędzie zapach piwa i papierosów jak to bywa na imprezach .
Poszłyśmy nalać sobie piwa .
Nagle mnie i Andy ktoś objął w tali .
Ją Mike ,a mnie Jack .
Mike i Andy się pocałowali mnie się nie za bardzo do tego spieszyło ,ale za nim zdążyłam coś powiedzieć to miałam już usta Jacka na swoich .
Już wypił bo poczułam smak piwa .
-Hej , cieszę się ,że przyszłaś –powiedział kiedy się ode mnie oderwał .
Uśmiechnęłam się mimo woli .
-Andy ma na mnie duży wpływ –to była prawda ,ale chciałam aby zabrzmiało jako żart .
Chyba podziałało bo Jack się zaśmiał .
-Chodź może usiądziemy ? –zapytał
Kiwnęłam głową .
Wziął mój kubek z piwem , a drugą ręką chwycił moja rękę .
Zawsze myślałam ,że jak ktoś mnie pocałuje to będę mogła o tym myśleć całymi dniami , a jak chwyci mnie za rękę to ugną się pode mną kolana , a aktualnie nic nie czułam … to było nijakie .
Jack był łady , był wysoki dobrze zbudowany , miał dołeczki w policzkach ,a jak się uśmiechał to większość dziewczyn mdlała . Jak go pierwszy raz zobaczyłam to mi się spodobał ,ale dziwne jest to ,że im dalej w las tym bardziej mniej mnie pociągał .
Idąc na kanapę mignęli mi Mike i Andy ,którzy też siedzieli na kanapie i jak to ładnie ujęłam w samochodzie „obśliali się” .
Usiedliśmy na drugą kanapę .
Wzięłam kubek do ręki i piłam może nie tak długo ,ale po prostu nie chciałam znów się z nim całować .
Tak wiem jestem dziwną dziewczyną .
-To co robiłaś przez resztę dnia ? –zapytał
Przełknęłam to czego się napiłam .
-Wróciłam do domu , spotkałam się z Andy , pogadałyśmy obejrzałyśmy film i … o to jesteśmy tu –zaśmiałam się .
Objął mnie ramieniem .
-Słuchaj , Riley jesteś niesamowitą dziewczyną może … ja nie wiem … kurde ciężko mi to powiedzieć bo nigdy nie byłem w takiej sytuacji –przeczesał swoje włosy westchnął – może byśmy spróbowali … no być razem –wydusił
Cholera !
Przecież ja … ja … nie mogę … nie mogę zrobić tego jemu … sobie … Boże co ja robię . Po co tu przychodziłam ?!
Nie wiem co powiedzieć zatkało mnie .
Patrzyłam się na niego z nadzieją ,że powie iż to był tylko żart … ale on patrzy się na mnie i czeka na moją odpowiedź .
-Jack …ja … ja nie mogę –szepnęłam wstałam i wyszłam z domu .
Ukryłam twarz w dłoniach .
Riley ty debilko ! -krzyczało mi w głowie .
Chwilę później obok mnie była już Andy . Objęła mnie ramieniem .
-Co się stało ?-zapytała
-Jack zapytał mnie czy chcę z nim być ,a ja odmówiłam –wyjaśniałam .
Andy zmieniła pozycję , stając naprzeciwko mnie .
-Co w tym złego ? Jack to świetny facet , czemu mu odmówiłaś ? –Andy była wyraźnie zdziwiona .
-Ja nic do niego nie czuję , jak mnie całuje to … kurde nie wiem, ładny jest lecz nic do niego nie czuję –wzruszyłam ramionami .
-Jezu Riley ! Zawsze tak jest jak jakiś facet ,któremu się spodobałaś to uciekasz boisz się ! Nawet nie spróbowałaś być z Jackem !
-Andy , ja po prostu nie chcę z nim być ! To nie jest facet dla mnie ,a po za tym ty się boisz ! –krzyknęłam
-Czego niby ?
-Tego ,że jak teraz zrezygnuję z Jacka to nie będziesz miała czasu na Mika i nie będziesz miała wymówki !
-Ty siebie słyszysz ?! Przecież to ty masz jakieś problemy ! Chyba coś w tym piwie było . Riley dobrze się czujesz ? Ja ciebie nie wykorzystuję !
-Tylko dla mnie to tak wygląda –machnęłam ręką – a z resztą wróć do Mika , mam to gdzieś –i zaczęłam odchodzić do domu .
-A wal się Riley jeżeli uważasz ,że cię wykorzystuję to nie jesteś moją przyjaciółką
Te słowa mnie dotknęły jak bym dostała strzałą w serce .
-Może nią nie jestem ! Idź i się pieprz z tym Mikem niech ci zrobi dzieciaka ,ale nie przychodź do mnie ,że chcesz pomocy . Bo przecież nie jestem twoją przyjaciółką ! –krzyknęłam czułam ,że mam łzy w oczach .
-Pierdol się !
-Spierdalaj ! –po tych słowach już się nie odezwałyśmy
***
Wtedy ostatni raz rozmawiałyśmy ,a dziesięć dni później byłam na jej pogrzebie . Policja jeszcze szuka winnego … wiem jedno ,że jak dowiem się kto to zrobił to zabiję drania .
Andy Marin dnia 22 marca została zamordowana , jej ciało znaleziono w parku . Z tego co wiem i z tego co mi powiedziano została również zgwałcona i tego nie mogę przetrawić . To mi się nie mieści w głowie . Kiedy mnie przesłuchiwano powiedziałam wszystko o co mnie pytali , Mike był podejrzany ,ale on w tym czasie był u babci w Austin ,a jego reakcja na wiadomość o jej śmierci równała się z moją . Teraz wyjechał z Abiline i zamieszkał w Austin . Też bym chciała stąd uciec ,ale … nie mogę bo moich rodziców to wszystko gówno obchodzi .
Leżę na łóżku i przyciskam kartkę do piersi i mocno ją ściskam , tęsknię za nią tak bardzo bym chciała aby tu była . Tak strasznie mi jej brakuje .
Chcę tylko skończyć tu tą szkołę i wyjechać stąd i zamknąć ten rozdział za sobą , oczywiście nigdy nie zapomnę o Andy nie chcę o niej zapomnieć to jest osoba , o której będę pamiętać do końca moich dni .
Eddy powiedział mi tydzień temu ,że od jej śmierci się zmieniłam .
Już nigdy nie będę tą samą Riley , wraz ze śmiercią Andy odpadła część mnie.
Wstałam z łóżka , list staranie złożyłam i włożyłam go do szuflady w stoliku nocnym , przebrałam się w krótkie spodenki dresowe , sportowy stanik , założyłam adidasy i poszłam pobiegać .
-Lekarz mówił abyś się nie przemęczała –upomniał mnie Eddy kiedy wychodziłam
-Eddy ja za raz zwariuje jak za raz gdzieś nie wyjdę to wyjdę z siebie i stanę obok. Muszę iść
Westchnął ciężko .
-A jak znów dostaniesz ataku ? –zapytał
-Spokojnie , to tylko bieg . On mi raczej pomaga niż pogarsza . Będę za godzinę obiecuję –po tych słowach wyszłam z domu .
Biegłam skupiając się na soczystych dźwiękach muzyki wychodzącej z słuchawek, to było to . Oddychałam , czułam jak moje płuca pracują na pełnych obrotach tego potrzebowałam biegu nie ważne gdzie ważne abym biegła .
Dobiegam do mojego słupa i pochylam się tak ,że mam ręce na kolanach i ciężko oddycham .
Tego mi było trzeba , mimo tego ,że słońce jest tak mocne , to jest mi teraz naprawdę dobrze cieszę się ,że poszłam pobiegać .
Kiedy odpoczęłam nie chciałam biec z powrotem do domu więc pobiegłam dalej , dokładnie wiedziałam gdzie biegnę .
Ostatni raz tam byłam dwa miesiące temu nie wcześniej .
Weszłam przez bramę , wyciągnęłam słuchawki z uszu i wyłączyłam muzykę .
Podeszłam do nagrobka .
-Hej Andy –przywitałam się przełknęłam ślinę – byłam wczoraj u twojej mamy dała mi list od ciebie , przeczytałam go –czułam ,że znów mam łzy w oczach – nie mogę teraz tego przeżywać bo obiecałam Eddemu ,że nie dostanę ataku tak jak to dostałam wczoraj wieczorem . Widzisz przez to wszystko dostałam ataku i nie mogłam wziąć powietrza –łzy z oczu zaczęły mi spływać po policzkach – tęsknię Andy . Naprawdę . Obiecuję ci ,że jak znajdzie się ten bydlak ,który ci to zrobił … -urwałam bo nie mogłam mówić dłużej wybuchałam płaczem . Kucnęłam i uderzyłam pięścią w nagrobek .
-Przepraszam cię Andy ! Żałuję każdego słowa jakie wyszło z moich ust tego wieczora . Byłam i jestem kretynką ! Tęsknię za tobą –ukryłam twarz w dłoniach.
Otarłam łzy .
-Wiesz twoja mama z tatą przenoszą się do Albuquerque , pamiętasz jak mówiłaś, że zamieszkasz tam po studiach ?-wstałam- Do zobaczenia Andy . Przyjdę tu jeszcze . –uśmiechnęłam się dalej i wyszłam z tego miejsca wracając do domu .
3.
-No dobrze Riley . A jak rodzice ? –zapytał mnie terapeuta , do którego skierował mnie lekarz po ataku .
-Nijak , mają mnie gdzieś . Dla nich się liczy tylko praca . Kiedy obudziłam się w szpitalu po ataku przy mnie nie siedziała mama czy tata tylko mój brat . Mój brat! Dobra rozumiem ,że brat też rodzina też może się martwić lecz zazwyczaj to rodzice siedzą przy dziecku . A wie pan gdzie oni byli ? W pracy ! W pracy kiedy ja nie mogłam oddychać , miałam do nosa przyczepianą rurkę ,która mi w tym pomagała . A co w tym wszystkim najlepsze ,że nawet nie zadzwonili to znaczy zadzwonili ,ale do mojego brata. Kiedy przyjechali do domu , to zapytali jak się czuję , kiedy odpowiedziałam „bywało lepiej” oni na to ,że mam nie przesadzać –po raz pierwszy powiedziałam tak dużo od dwóch miesięcy .
Doktor pokiwał głową ,ale był wyraźnie zdzwiony .
-A jak zareagowali na śmierć Andy ? –spytał
-Mama mnie przytuliła , i pogłaskała po głowie . To był gest ,który użyła wobec mnie po raz pierwszy i raczej ostatni . Tata nic nie powiedział tylko stał i głaskał mnie po głowie . Na następny dzień gdy siedziałam w pokoju nie przyszli do mnie tylko Eddy mój brat przychodził i podstawiał mi tacę z jedzeniem ,której nie dotykałam tylko gapiłam się pusto w okno -wyjaśniłam
-A pytałaś ich o wyprowadzkę z tego miejsca ,które przypomina tobie o Andy ? –zapytał
-Owszem pytałam czy mogę się wynieść do Georgi do babci na taką wysepkę Simon Island . Lecz oni powiedzieli ,że nie bo muszę tu zostać i nie będę mnie dawać do babci bo ona by na mnie nerwów nie miała –wzruszyłam ramionami .
-To sprawiasz jakieś problemy ? Przepraszam ,że tak pytam bo nie wyglądasz na taką i odpowiadasz na każde moje pytanie ,a mało jaka buntowniczka to robi –stwierdził .
Wzruszyłam ramionami .
-Zawsze myślałam ,że jestem spokojną nastolatką bo tak jest. Owszem chodziłam na imprezy ,ale nigdy nie wróciłam do domu pijana . Mogła bym popracować nad ocenami … tylko jestem chyba za bardzo leniwa . Nie to co Andy ona miała świetne oceny miała szanse na naprawdę dobre studia , chłopacy się w niej bujali ,ale ona i tak zainteresowała się tylko jednym . Andy to było moje kompletne przeciwieństwo , które kochałam i kocham dalej , bo dla mnie ona wciąż gdzieś jest
Pan Stemen patrzył się na mnie pokiwał powoli głową .
-Cieszę się Riley ,że ze mną porozmawiałaś , chcesz się jutro też spotkać ? –spytał
Chyba tak , czuję jak by zeszło ze mnie to wszystko .
Śmieszne uczucie .
-Tak chciała bym –kiwnęłam głową .
-Cieszę się , o tej samej godzinie ?
Kiwnęłam głową .
Wyszłam z gabinetu .
W samochodzie czekał na mnie Eddy , obiecał ,że po szkole po mnie przyjedzie . Na niego zawsze mogę liczyć .
Ja jutro wracam do szkoły , przez pierwszy miesiąc po śmierci mojej przyjaciółki nie chodziłam , przez drugi chodziłam ,a teraz przez tydzień nie byłam .
Powrót do szkoły był straszny , to było coś okropnego wszyscy się na mnie patrzyli, jak by chcieli coś powiedzieć . Jack przytulił mnie i powiedział ,że mi współczuje i jak chce to zawszę mogę do niego zadzwonić to słodkie ,ale nie skorzystałam z tego do teraz . I raczej się na to nie zanosi .
-Jak było ? –zapytał brat
-Dobrze , w sumie czuję się lepiej –stwierdziłam
Uśmiechnął się .
-To dobrze , cieszę się . Jutro też jedziesz ? –zapytał ruszając
Westchnęłam .
-Tak po szkole się umówiłam . Chcę sobie jakoś z tym wszystkim poradzić przed rozpoczęciem ostatniej klasy –odparłam .
-Rozumiem .
-Eddy , czy ja jestem złym dzieckiem ? –spytałam
Spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami .
-Skąd takie pytanie ? –był wyraźnie zdziwiony .
-Tak jakoś –wzruszyłam ramionami .
-Wydaje mi się ,że nie . Nigdy nie sprawiałaś jakiś kłopotów rodzicom chodź wiesz jacy oni są …
Kiwnęłam głową , na znak ,że rozumiem .
Później już nie gadaliśmy , jechaliśmy w kompletnym milczeniu .
W domu napisałam SMS (mama oddała mi wczoraj komórkę , w sumie powiedziała ,że przemyślała to i teraz woli abym miała komórkę przy sobie) do Astrid aby przyniosła mi zeszyty abym sobie chodź trochę dogoniła zeszły tydzień.
Astrid to była dziewczyna ,która chodziła ze mną na biologię lubiłam ją była fajna i dziękowałam Bogu za to ,że ona nie zadawała głupich pytań typu „ciężko ci po śmierci Andy ?” albo „ jak się czujesz ? to musiało być straszne” nie cierpię tych pytań na całe szczęście ona ich nie zadawała i przez miesiąc w szkole pozwalała mi milczeć na ten temat i starała się nie zamieniać tego tematu ze mną .
Chwilę później zadźwięczał dzwonek SMS .
Jutro wracasz ?
Tak . I tak już za dużo dni opuściłam . To przyniesiesz mi te zeszyty ?
Odłożyłam komórkę na stolik nocny i podeszłam do pułki z książkami , stwierdziłam ,że muszę coś przeczytać bo już dawno tego nie robiłam .
Przyszła odpowiedź , odczytałam ją .
Pewnie . Będę za godzinę może trochę dłużej ;)
Uśmiechnęłam się Astrid miała to do siebie ,że nie należała do osób ,które wszędzie były na czas więc jak się z kimś mawiała to zawsze dodawała „może trochę dłużej” .
Andy i ja nie zawsze się z nią zadawałyśmy . Trochę mi też zajęło przekonanie Andy do Astrid ,ale w końcu się udało . Mimo wszystko Astrid miała swoją paczkę ,której była wierna ,a moją paczką była Andy .
Zaczęłam czytać książkę .
Nawet nie zauważyłam kiedy się wciągnęłam … po prostu czytałam .
Z tego amoku wyrwał mnie krzyczący Eddy .
-Riley przyszła Astrid ! –usłyszałam z dołu .
Włożyłam między strony zakładkę i zeszłam na dół .
-Hej –przywitała się ze mną .
-Cześć –odparłam .
Od ostatniego razu kiedy ją widziałam miała włosy aż do bioder ,a teraz ma włosy proste niczym tafle sięgające do ramion i dodała jeszcze bordowe pasemka .
-Zmieniłaś fryzurę –oznajmiałam kiedy weszłyśmy do kuchni .
-Tak miałam już dość tych długich włosów więc je ścięłam teraz mi tak wygodniej ,a te pasemka to taki dodatek . Zawsze mi się podobały i stwierdziłam „a co mi tam”-uśmiechnęła się .
Nalałam nam do szklanek mrożonej herbaty .
-Dziękuję –uśmiechnęła się kiedy postawiłam szklankę przed nią .
Usiadłam naprzeciwko niej .
Astrid sięgnęła do torby i wyciągnęła z niej parę zeszytów .
-To jest to parę zeszytów ,które udało mi się zdobyć , nie udało mi się zdobyć od WOSu i historii
Machnęłam ręką .
-Nie ma sprawy . Dziękuję ,że udało ci się w ogóle coś zdobyć . Bo tak do ciebie napisałam w dość nijakiej godzinie
Teraz ona machnęła ręką .
-Spoko , to ja powinnam pomyśleć aby przynieść tobie jakieś zeszyty . A tak a propos , ten … no … -pstryknęła palcami starając sobie przypomnieć –Jack pytał o ciebie
Opadłam na oparcie krzesła .
-Jezu Astrid , proszę cię powiedz mi chociaż ,że nie kazał się ciebie zapytać ja się czuję –powiedziałam błagalnie .
Moja koleżanka przygryzła dolną wargę .
-Nie powiem nie , ani nie powiem tak . Bo powiedział abyś do niego zadzwoniła i zapytał jak się miewasz ,a nie jak się czujesz
Przewróciłam oczami .
-Co to w ogóle za koleś nie powiem niezły jest ,ale …
Westchnęłam .
-Poznałam go przez Andy ,a właściwie przez Mika … no w sumie jedno i na to samo wychodzi . Chciał abyśmy byli razem ,ale odmówiłam . Nie mogła bym z nim być to nie dla mnie koleś ,ale on się do mnie przyssał . Wiesz co jest ciekawe ? Że jak mnie całował , obejmował lub robił co kol wiek innego ja nic nie czułam nic
Moja rozmówczyni zmarszczyła brwi .
-Nic ?
-Nic . Owszem spodobał mi się na początku ,ale im dalej się posuwał tym było gorzej nie umiem tego opisać –wzruszyłam ramionami .
-Po prostu nie był dla ciebie .Olej go i tak na stołówce widzę go otoczonego wianuszkiem dziewczyn ,a co przerwa gada z inną laską . To nie jest typek na dłużą metę
To było aż śmieszne ,że Astrid rozumiała wszystko podobnie jak ja , w sumie cieszę się ,że została moją partnerką na biologii .
***
Następnego dnia wróciłam do szkoły , już nikt nie patrzył się na mnie ze współczuciem lub nie odgadnionym spojrzeniem . Znów byłam tą samą Riley , dziewczyną ,której mało kto zauważa na korytarzu . W szkole znali mnie tylko jako „ta od Andy” mało kto znał moje imię ,ale nie przeszkadzało mi to lubiłam nie być popularna . Naprawdę mi to pasowało .
W sumie nie to co mój brat , w tej szkole znał go każdy , dostał stypendium sportowe w Stanford , jestem z niego dumna i zazdroszczę mu ,że za parę miesięcy będzie mógł opuścić to miejsce . Chciała bym tak po prostu odejść , zostawić to za sobą , najchętniej to bym cofnęła czas i sprawiła ,że nigdy nie pokłócę się z Andy ,a ona nie zginie .
Boję się co kol wiek komuś powiedzieć , jedynie komu jak na razie wygarnęłam o moich uczuciach całą prawdę to mój terapeuta .On jedyny jak na razie mnie rozumie i stara się mnie zrozumieć . No tak oczywiście to jego praca ,ale brakowało mi tego . Bo do teraz to osobą której się zwierałam ze wszystkich problemów była Andy . Ona mnie też się zwierzała jak to przyjaciółki sobie nawzajem .
My byłyśmy prawdziwe ,a nie jak większość dziewczyn w szkole ,które przyjaźnią się ,ale także nawzajem się obgadują ,a później idą do innych i robią to samo , a na Facebooku jest tylko „ja mi moja przyjaciółeczka” lub „BFF na zawsze” to jest takie chore aby robić sobie zdjęcia na pokaz . Nigdy tego nie zrozumiem .
My z Andy byłyśmy prawdziwymi najlepszymi przyjaciółkami nigdy niczego nie udawałyśmy .
Co ważne nie wrzucałyśmy takich zdjęć , owszem robiłyśmy sobie zdjęcia lecz zostawały w naszych komórkach lub ewentualnie je wywoływałyśmy .
-O Riley , wróciłaś –usłyszałam głos przy mojej szafce .
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech i wypościłam powietrze , otworzyłam oczy i wzięłam potrzeby mi podręcznik .
-Cześć Courtny –przywitałam się
To była Jacka , jak się dowiedziała o tym ,że on się do mnie przystawia wpadła w szał i nie przez długi czas nie miałam życia w szkole ,ale Andy się tym odpowiednio zajęła .
-Jak się czujesz ? Słyszałam ,że byłaś w szpitalu bo … -urwała jak by nie chciała dokończyć .
-Dostałam ataku paniki –dokończyłam nie chowałam się z tym , chowanie się dało by Courtny satysfakcję ,a na to nie pozwolę .
-Właśnie , jak się teraz czujesz ? –zapytała jak by to ją interesowało .
-Dobrze , przepraszam cię muszę iść na lekcje –sprytnie się wywinęłam .
Odeszłam od niej . Słowa „nie na widzę jej” to mało powiedziane ,ja i Andy jej nie trawiłyśmy do potęgi . Kiedyś o mało Courty i Andy nie pobiły lecz w porę odciągnęłam moją przyjaciółkę . Już widziałam Courtny leżącą na podłodze .
To by się nie skończyło dobrze …
Podobno wtedy kiedy ten „ktoś” zaatakował Andy broniła się i to podobno dobrze ,ale mężczyzna ,którego szukają od dwóch miesięcy był większy i silniejszy .
Na tą myśl poczułam ,że znów braknie mi tchu .
Weszłam szybko do klasy i zajęłam swoje miejsce .
Nauczycielka uśmiechnęła się na mój widok .
-Dzień dobry Riley , jak się miewasz ? –zapytała podchodząc do mojej ławki .
Wzięłam głęboki oddech .
-Dobrze , dziękuję –odparłam , to była moja grzeczna formułka dla nauczycieli .
Uśmiechnęła się i wróciła do siebie za biurko .
Poczułam na sobie spojrzenia innych uczniów .
Skuliłam się i zaczęłam rysować na marginesie w zeszycie , rysowałam w takim amoku ,że nie zauważyłam kiedy zaczęła się lekcja , szturchnięcie w ramie mnie ocuciło .
-Riley możemy pogadać na przerwie ? –zapytał męski głos .
To Jack .
Zapomniałam ,że chodzi ze mną na francuski .
Spojrzałam się na niego .
Nie miałam bladego pojęcia o co mu chodziło .
-Tak –odparłam mimo wszystko i teraz miałam zamiar skupić się na lekcji .
Oczywiście nie miałam pojęcia o czym mówiła nauczycielka ,ale mimo wszystko robiłam staranne notatki .
Po lekcji wyszłam i czekałam aż wyjdzie Jack .
Kiedy wyszedł podszedł do mnie wziął mnie za łokieć i pociągnął do wnęki między schodami ,a szafkami .
-Co się stało ? –zapytałam
-Posłuchaj , nie gadałem z tobą po śmierci Andy bo się bałem ,że odprawisz mnie znów z kwitkiem . Nie gadałem z tobą po imprezie bo nie ukrywam byłem na ciebie zły . Słyszałem ,że dostałaś ataku paniki , więc chciałem się dowiedzieć jak się czujesz ?
Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć bo miałam uczucie ,że w pewien sposób chce mnie jakoś wykorzystać wiem ,że to głupie ,ale mimo wszystko to uczucie nie mijało ,a w jego oczach nic nie mogłam wyczytać .
-Czuję się dobrze –odparłam w końcu
-To dobrze ,a mam pytanie czy może przemyślałaś jakieś wolnej chwil moją propozycję ,którą złożyłem dwa miesiące temu ? –spytał .
-Nie , Jack , przykro mi ,ale nie . Nie mogę być z tobą skoro nic do ciebie nie czuję to by nie miało sensu . Wiem ,że gdzieś tam jest dziewczyna ,która sprawi ,że zapomnisz o wszystkim ,ale to nie ja . Przykro mi ,ale ja nie mogę
Patrzył na mnie .
Miał minę ,która mówiła „jak śmiesz mi odmawiać ?”
Ominęłam go i poszłam do szafki po podręcznik na kolejną lekcje .
Zastanawiało mnie czy Jack w końcu zrozumie to co powiedziałam , pod czas lunchu widziałam go z wianuszkiem dziewczyn więc stwierdziłam ,że już sobie odpuścił .
Astrid , zaprosiła mnie do stołu gdzie siedzieli jej przyjaciele ,ale odmówiłam ona nie robiła mi wyrzutów . Widziałam na jej twarzy zrozumienie .
Może kiedyś się do nich dosiądę ,ale nie teraz . Teraz siedziałam przy moim i Andy stoiku gdzie czasem siedział jeszcze Mike .
Chyba wyślę mu zdjęcie ,które mi dała mama Andy , to było zdjęcie ,które im zrobiłam jak byliśmy we trójkę nad jeziorem . Może je miał lub nie miałam przeczucie ,że muszę mu je wysłać więc po lekcjach kiedy jechałam do mojego terapeuty napisałam do niego . Odpisał pod czas rozmowy z panem Stemenem .
-Przepraszam , to od chłopaka Andy –wyjaśniłam
Odczytałam wiadomość .
Dziękuję Riley , nie mam tego zdjęcia kiedy dowiedziałem się o jej śmierci i zobaczyłem to zdjęcie to rzuciłem nim o ścianę , szybka się rozbiła ,a zdjęcie podpaliłem ….
Wetchnęłam i szybko odpisałam .
Nie przejmuj się . Ja też spaliłam nie jedno ,a dwa zdjęcia .
Schowałam komórkę i spojrzałam na doktora ,który uważnie mi się przyglądał .
-Gdzie jest Mike ? –zapytał
-W Austin . Wyprowadził się tam z rodzicami , ponieważ oni stwierdzili ,że Mike , nie może tu dłużej zostać –odparłam ze smutkiem .
-Czujesz smutek przez to ,że jego rodzice zrozumieli ,że nie może być tu dłużej –to nie było pytanie tylko stwierdzenie .
Nie zastanawiałam się nad tym .
Wszyscy ,których dotknęła śmierć Andy wyprowadzali się tylko nie ja … tylko ja tkwiłam ponieważ moi rodzice mnie nie rozumieli i mieli mnie gdzieś … nie chcieli mi pozwolić wyjechać tylko kazali mi tu trwać .
-Chyba tak –odparłam
-Nie długo koniec roku , cieszysz się ? –zapytał mnie nagle
Nagle dostałam olśnienia , przecież za trzy tygodnie będzie koniec roku szkolnego i będą wakacje , przecież na wakacje mogę wyjechać .
Chyba właśnie to chciał mi uświadomić mój terapeuta ,że w wakacje będę mogła wyjechać .
-Dziękuję -uśmiechnęłam się .
***
-Odwiedź nas w wakacje , jak będziesz mogła –uśmiechnęła się do mnie pani Marin .
-Nie wiem czy będę mogła , jadę do Gorgi na całe lato . Muszę jakoś … to wszystko ułożyć –powiedziałam
Położyła mi rękę na ramieniu.
-Rozumiem . Odpocznij , potrzebujesz tego kochana . Ale mimo wszystko pamiętaj zawsze nasz nowy dom w Albuquerque będzie dla ciebie otwarty –przytuliła mnie .
-Dziękuję .
Oderwałyśmy się od siebie .
Zobaczyłam ,że tata Andy wynosi ostatnie torby .
-Ze mną chyba też się pożegnasz ? –zapytał z uśmiechem .
Też się uśmiechnęłam .
Andy była do niego taka podobna , tak samo wesoła jak on .
-Jak mogła bym zapomnieć –rozłożyłam ramiona tak jak i on .
Przytuliłam go .
Byłam wysoka ,ale tata Andy był jeszcze wyższy i dobrze zbudowany .
-Będziemy za tobą tęsknić –powiedzieli wsiadając do samochodu .
-Ja też –uśmiechnęłam się
Pomachałam im na pożegnanie , stałam tam jeszcze długo nawet jak odjechali jeszcze chciałam popatrzeć na ten dom i wróciły wspomnienia jakie tu przeżyłam w tym domu razem z Andy .
***
-Na pewno chcesz tam jechać ? –zapytał mnie brat kiedy mu powiedziałam gdzie chcę jechać latem .
-Tak , jestem pewnie . Skoro nie chcą się zgodzić abym tam zamieszkała , to na wakacje chyba mogę tam wyjechać –upiłam kolejny łyk wody , byłam po biegu to był głupi pomysł aby biegać w godzinę kiedy słońce daje najmocniej .
-Jakaś w tym racja jest . Wiesz w sumie i tak by nie zauważyli braku cię w domu-stwierdził .
-Widzisz , a jak się nie zgodzą to sama tam pojadę , to jakieś osiem dziewięć godzin stąd samochodem –wzruszyłam ramionami .
-Albo sama zamówisz sobie bilet na samolot –wzruszył ramionami
-Też jakaś opcja , a teraz idę wziąć prysznic
-Dobry pomysł , bo śmierdzisz –puścił mi oczko .
-Dzięki –uśmiechnęłam się sarkastycznie i poszłam na górę .
Wzięłam szybki prysznic , ubrałam się i usiadłam do lekcji . Muszę jakoś nadrobić to wszystko .
Kiedy były testy SAT to był idealnie miesiąc po śmierci Andy , nie było mi łatwo to pisać ,nauczyciele pytali mnie czy na pewno chcę to pisać tego dnia czy nie wolę napisać tego w późniejszym terminie ,ale się nie zgodziłam . Chciałam to mieć już z głowy , nie poszło mi źle idealnie tyle punktów aby się dostać na uniwersytet Columbia . To mi wystarczyło .
Jest daleko od Teksasu więc będę mogła zacząć nowy rozdział w życiu , zacząć pisać go od nowa , starając się aby ból znów mną nie zawładnął .
Po zrobieniu lekcji zeszłam na kolację .
Dziś postanowiłam zjeść kolację ze wszystkimi aby zapytać się o wakacje w Gorgii.
-Mamo , tato mam do was pytanie –zaczęłam
Mama i tata pisali coś w komórce , kiedy się odezwałam obydwoje je odłożyli .
-Słuchamy ? –powiedziała nie ukrywająca zdziwienie mama
Eddy spojrzał na mnie , a ja na niego .
-Dobra , już nie długo są wakacje ,a jak wiecie ostatnie dni nie były dla mnie bynajmniej łatwe . Więc skoro nie pozwalacie mi się stąd wynieść to , chciała bym was poprosić chociaż o to abym mogła pojechać na Simon Island do babci –po skończeniu mojej wypowiedzi skakałam wzrokiem między mamą ,a tatą , oni patrzyli się na siebie , mamie malowało się pewnie zakłopotanie na twarzy .
-Pogadam z babcią czy przyjmie cię na lato –powiedziała w końcu
Mimo , że odpowiedź nie należała do satysfakcjonujących to uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową .
Po kolacji poszłam do siebie i zaczęłam czytać książkę .
Kiedy szłam do łazienki usłyszałam rozmowę miedzy rodzicami .
-Nie wiem czy dobrze zrobimy wysyłając ją tam –powiedział tata
-Nie widzisz jak ona tego potrzebuję ? Gadał ze mną przez telefon jej terapeuta , powiedział ,że nie powinien takich rzeczy zrobić i ,że Riley nie może się dowiedzieć ,że my wiemy . Ona się mu zwierzyła ,że bardzo chce wyjechać do babci i ,że my na nią nie zwracamy uwagi . Rob , niech tam pojedzie przez ostatnie dwa miesiące to było zombie . A ten atak ? Rob ja … nie chcę jej stracić
Nigdy , prze nigdy bym nie przypuszczała ,że moja mała powie coś takiego . Jak usłyszałam o terapeucie to przez sekundę byłam zła ,ale teraz w duchu dziękuję za to ,że powiedział .
-Spokojnie , nie stracisz jej . Dobra , niech jedzie na tą wyspę –poddał się tata
Uśmiechnęłam się mimo wszystko .
-Dziękuję –szepnęła mama
Poszłam do łazienki .
Co się w tym domu dzieje ?
***
-Rodzice się zgodzili abym pojechała na Simon Island . Cieszę się , przynajmniej będę mogła się oderwać od tego miejsca i tego wszystkiego –zwierzyłam się mojemu terapeucie .
-Cieszę się ,że mogłem pomóc –uśmiechnął się- a jak w szkole ? –zapytał
-Dobrze jakoś staram się wszystko jakoś nadrobić . Chyba mi idzie dobrze i zaliczę ten rok
-Ale mi bardziej chodzi o jakieś znajomości . Mimo tego cieszę się ,że dajesz sobie radę w nadrabianiu .
Westchnęłam .
Głównie wszędzie chodzę sama , Astrid czasami do mnie podchodzi i się pyta co tam u mnie , gadam z nią na biologii ,ale … nie wiem ciężko mi jest gadać z ludźmi od nie dawna . Nie chcę ranić Astrid , bo to świetna laska ,ale … kurczę nie wiem co mam zrobić .
-Staram się ,ale nie wychodzi mi . Na nowo polubiłam samotność –odparłam w końcu .
Doktor zmarszczył brwi .
-Jak na nowo ? –zapytał
-Ponieważ czasami lubiłam być sama , ale … później to jakoś samo mi się odmieniło i spędzałam czas tylko z Andy . Teraz … to wróciło i wolę być sama bo boję się chyba ,że znów kogoś pokocham ,a on nagle zniknie –poczułam ,że mam łzy w oczach .
-Nie możesz się bać . Rozumiem ,że rana jest jeszcze świeża i dużo czasu minie za nim się zagoi ,a raczej zabliźnij tylko czy nie lepiej na nią przykleić plaster i starać się aby się zagoiła ?
Pytania retoryczne tego mężczyzny tak mi dawały do myślenia ,że czasem nie spałam w nocy bo się nad tym zastanawiałam . On miał rację moim plastrem mogła być Astrid ,ale czy to nie jest wykorzystywanie ? Chyba nie … no bo przecież mogę ją tak samo polubić jak Andy i to nie jest nic złego przecież to też człowiek . Z resztą Astrid ma już przyjaciół , przecież ja nie powinnam się wtrącać. Może moim plastrem będzie wyjazd ?
Pojechałam do domu ,a tam nikogo nie było . Eddy zostawił mi kartkę z napisem .
Pojechałem do Lucka . Powiedz rodzicom ,że może nie przyjadę na kolację .
No tak .
Poszłam na górę , przebrałam się w strój aby pobiegać .
Tak jak dwa dni temu przedłużyłam sobie trasę i pobiegłam do Andy aby z nią … nie wiem jak to nazwać chyba pogadać ..
Weszłam przez bramę .
Minęłam jakąś starszą panią ,która zmierzyła mnie przeszywająco wzrokiem .
Udałam ,że nic nie widziałam .
-Cześć –przywitałam się z moją przyjaciółką –wiesz wyjeżdżam do Georgi pamiętasz jak chciałyśmy tam jechać na wakacje ? Ale wrócę , nie opuszczę się obiecuję ,że zostanę tu . Wrócę do ciebie . Tęsknię za tobą , brakuje mi cię strasznie . Gadałam ostatnio z Mikiem , od dnia twojego pogrzebu słowa z nim nie zamieniłam , no w sumie teraz też bo pisaliśmy ze sobą ,ale wysyłam mu zdjęcia twoje i jego bo swoje zniszczył kiedy dowiedział się o twojej śmierci , ja z resztą swoje też . Nie ważne . Wszyscy bliscy po twojej śmierci uciekają jak najdalej stąd ,ale ja cię nie zostawię obiecuję –czułam jak płyną mi łzy – wyjdę tylko na lato odpocząć ,ale pamiętaj wrócę do ciebie nigdy nie ośmielę się ciebie zostawić . Ja plus ty równa się przyjaźń na zawsze –uśmiechnęłam się przez łzy .
Pogładziłam kamień nagrobka i opuściłam cmentarz .
4.
W szkole o niczym innym nie mówiono tylko o zakończeniu roku szkolnego , ostatnia klasa (czyli klasa mojego brata ) przygotowywała się już ostatnimi krokami do przedstawienia na koniec roku . Eddy nie cieszył się z pomysłu w końcu sportowiec miesiąc temu ćwiczyłam z nim rolę , przez tą jedną chwilę ćwiczeń z nim jego kwestii zapominałam o smutku , o bólu ,który jest we mnie ponieważ mój brat był tak komiczny ,że nie mogłam wytrzymać i się śmiałam .
Jego dziewczyna idzie do Juliart , na wydział aktorski więc coś mi się wydaje ,że nie chcę jej zawieść bo to ona ma główną rolę w tym przedstawianiu . Lubiłam Jessice była miła , słodka i mądra to przede wszystkim chodź na początku wydawała się słodka aż na potęgę . Mój brat poznał ją wpadając i wysmarowując na niej naczos z sosem serowym . Zaczął ją przepraszać i w ogóle aż w końcu tak się mu spodobała ,że poszli razem do kina są razem od dwóch lat .
Czasem marzyło mi się ,że spotkam kogoś , kto mnie pokocha tak jak Eddy Jessiece .
Tylko niestety ich drogi się rozchodzą on idzie do Stanford ,a ona ubiega się o stypendium w Juliard chodź jest niemal ,że 100% pewność ,że się tam dostanie tylko musi dobre zagrać w tym przedstawieniu gdzie będą przedstawiciele tej snobistycznej szkoły .
Nałożyłam sobie , kawałek pizzy , trochę surówki z pora , a do picia wzięłam wodę, minął już tydzień od mojego powrotu do szkoły ,a ja nadal nie odważyłam się usiąść z Astrid i jej paczką . Mój terapeuta mówił mi ,że mam to zrobić ,a ja nadal nie mogłam się przekonać .
-Hej Riley mam do ciebie pytanie –uśmiechnęła się do mnie ciemno włosa dziewczyna .
-Hej Jordan –przywitałam się
-Posłuchaj pani Crowell mówiła mi ,że Eddy mówił jej ,że ćwiczyłaś z nim rolę –zaczęła
Na znak ,że jest to prawdą kiwnęłam głową .
-No to jesteś nam potrzebna
Zmarszczyłam brwi .
Okazało się ,że Eddy dukał swoją rolę i nie mógł wydukać . Wyglądało to komicznie ,ale w domu mu aż tak źle nie szło …
-Co jest ? –zapytałam kiedy znalazłam się z nim sam na sam .
-Nie wiem , denerwuję się nie lubię takich wystąpień
-Eddy to są nie całe dwa zdania –wzięłam mu kartkę – „posłuchaj stary , może lepiej się wycofać . Bo widać to nie najlepszy pomysł” –zacytowałam
-Z tobą to co innego . Jesteś moją siostrą jak byliśmy mali to biegaliśmy na dworze na golasa
Przewróciłam oczami .
-Eddy , nie patrz się na innych , patrz lub myśl o tym co ci sprawia przyjemność , jeżeli to ci pomoże to będę tu siedzieć jeśli pani Crowell się zgodzi …
-Zgadzam się jeżeli to pomoże Edwardowi to się zgadzam –usłyszałam głos za sobą .
-Edwinowi jak już –upomniał się mój brat .
No i tak przesiedziałam do końca lekcji na próbie , na której nie powinno mnie być . Wyszło to nawet na plus bo nie musiałam iść na W-F .
Po próbie od razu pojechałam do terapeuty . Pogadałam z nim i pojechałam do domu .
Pobiegałam i odrobiłam lekcje , zjadłam kolację z rodzicami .
Od czasu kiedy doktor Stemen powiedział rodzicom ,że czuję się jak by mnie nie widzieli (bo tak było ) zaczęli spędzać ze mną więcej czasu , może nie jakoś super dużo ,ale czułam się inaczej niż wcześniej . Było inaczej .
W piątek wysłałam Mikowi zdjęcie ,które mu obiecałam .
Napisałam też do niego kartkę , nie długą , po prostu doczepiłam do zdjęcia .
Mike ,
Może się spotkamy jeszcze kiedyś . Dzięki w ogóle ,że mi odpisałeś . Mam nadzieję ,że tego zdjęcia nie zniszczysz . Ładnie na nim wyglądacie .
Riley .
Dużo czasu spędzałam na próbach mojego brata i też starałam się więcej czasu spędzać z Astrid i mi to wychodziło . Umówiłam się z nią do kina w sobotę ,ale kiedy Astrid poszła już zająć miejsca ,a ja kupowałam popcorn nagle przez głośniki dobiegły mnie dźwięki mojej i Andy piosenki ,a przez mój mózg przeleciało pełno wspomnień , setki tysiące .
Ja i Andy idące razem do kina , siedzące na sali i komentujące film ,a w mojej głowie rozbrzmiewała nie tylko piosenka ,ale też jej śmiech .
Czułam ,że znów dostaję ataku ,ale starałam się oddychać płytko dziesięć razy , tak jak przeczytałam w książce czasem pomagało .
Tym razem też pomogło .
Uśmiechnęłam się blado do sprzedawcy i popędziłam na salę kinową .
-Coś się stało ? –zapytała Astrid
Pokręciłam głową .
Uśmiechnęłam się ,ale chyba wyszło z tego coś krzywego .
Astrid dziwnie na mnie spojrzała , wzięła trochę popcornu . Lecz nie zadawała więcej pytać .
Po chwili zaczął się film .
Nie mogłam się na nim skupić , myślałam tylko o Andy . Czułam się z tym strasznie bo w końcu chciałam przestać być zombie ,którym jestem od dwóch miesięcy ,a tu nagle bum !
Po kinie poszłyśmy do sklepu bo Astrid chciała sobie kupić jakąś koszulkę .
-Ty nic nie chcesz ? –zapytała mnie , kiedy przebierała między wieszakami .
Pokręciłam głową .
-Przecież wiesz ,że nie lubię gapić się na ciuchy i tak dalej … -wymsknęło mi się .
-Nie , nie wiem –odparła moja towarzyszka ,która nie jest bynajmniej Andy ,która o tym wiedziała .
-Przepraszam Astrid nie chciałam –zaczęłam
-Spokojnie , rozumiem . Minęło trochę czasu ,ale to i tak za mało na … otrzęsienie się . Rozumiem . Może te wakacje u twojej babci pomogą –uśmiechnęła się i wzięła jakąś bluzkę i poszła do przymierzalni .
Usiadłam na kanapie naprzeciwko .
Nagle zadzwoniła moja komórka .
Dzwoniła mama .
-Halo ?
-Kochanie , dzwonili rodzice Andy podobno znaleźli mordercę Andy , jadę tam bo mnie o to poprosili . Uznałam ,że musisz wiedzieć .
Te słowa dźwięczały mi w uszach .
Czułam ,że nie mogę się ruszyć .
-Kochanie ?
Poruszałam przez chwilę wargami .
-Spotkajmy się na komisariacie –oznajmiałam
Wstałam z kanapy .
-Astrid , muszę jechać na komisariat . To związane ze sprawą Andy . Zadzwonię –powiedziałam i wybiegłam ze sklepu .
Weszłam szybko do samochodu i ruszyłam .
Buzowała we mnie taka adrenalina ,że nie zwracałam uwagi czy jest czerwone ,czy zielone światło , po prostu jechałam .
Dzięki temu pojawiłam się szybciej na komisariacie niż jak bym stała i czekała na zielone światło .
Wtargnęłam na komisariat , gdzie była już moja mama . Gadała z jakimś policjantem .
-Mamo ! –krzyknęłam
Odwróciła się .
-Riley , witaj kochanie . Policjant powiedział ,że nie może na razie powiedzieć kim jest sprawca do puki go nie przesłuchają w pełni –wyjaśniła mi
-Mamo , chcę go zobaczyć i zabić go . On mi zabrał moją przyjaciółkę , nie , nie przyjaciółkę siostrę ! –krzyczałam ,a w oczach miałam łzy .
-Spokojnie kochanie . Oddychaj –starała się mnie uspokoić mama
-Nie , ten sukinsyn musi odpowiedzieć za to ! Żadna kara nie jest dla niego odpowiednia , chyba ,że kara śmierci ! Powinno się z nim zrobić to samo co on zrobił jej ! –krzyczałam ,a nogi miałam jak z waty .
Opadłam na ziemię i schowałam twarz w dłoniach .
Płacząc i starając się wziąć oddech , ale przychodziło mi to z wielkim trudem . Poczułam się jak wtedy po przeczytaniu listu .
Nagle zebrał się w okuł mnie tłum , przyjechała karetka ,a ja cały czas nie mogłam złapać powietrza .
Tej rany nie można zakleić panie doktorze . Ona już ze mną zostanie na zawsze .
***
Zakończenie roku szkolnego jest czymś na co każdy nastolatek czeka . Niby są wakacje , na które czekamy ,a potem lato się kończy i znów do szkoły .
Mój brat ma podobnie . Tylko ,że on już będzie studiował . Mój brat idzie do college’u .
Nie mogę w to uwierzyć , tak jak moi rodzice .
Właśnie jedziemy na jego przedstawianie na koniec roku ,a jutro rano dobiera dyplom ,a ja za raz po nim moje świadectwo i przepustkę do ostatniej klasy ,którą miałam zaplanowaną z Andy .
Mordercą Andy był nie jaki Hovard McKilnen . Mama nie powiedziała mi od razu szczególnie po moim ataku . Nie mogłam oglądać telewizji bo bali się ,że w wiadomościach coś zobaczę i znów dostanę ataku dlatego też wzięli mi laptopa i odcięli mi Internet .
Cieszę się ,że już po jutrze wyjadę do Georgi tam nikt nie wie o tym , tam nie ma nic co by mi o niej przypomniało .
-Riley ! –krzyknęła Jordan była zastępczynią pani Crowell dlatego wszędzie za nią latała .
-Co ? –zapytałam
-Nasza pianista , złamała sobie przed chwilą palec . Eddy mówił ,że grałaś . Proszę zastąpisz ją ?
Zrobiłam wielkie oczy .
-Czy ty sobie ze mnie jaja robisz ? Nie grałam do rok . Po za tym nie znam nut
-Riley … proszę . Dam ci nuty wszystko tylko uratuj nasze przedstawienie , tak bardzo się staraliśmy … -spojrzała w bok –o matko przedstawiciele Juliart , proszę …
Koniec końców zgodziłam się na tą absurdalną rzecz .
Nie musiałam grać długo , bo na całe szczęście to nie był musical więc zwykłe przyśpiewki i końcową piosenkę .
Ogółem wszystko wyszło dobrze ,a nawet więcej niż dobrze , wyszło świetnie ,a ja znów poczułam klawisze pod palcami .
Wszyscy bili brawa na stojąco ,a kompozytorka ,którą zastąpiłam dostała swoje stypendium tak jak i Jess .
Mój brat zacytował wszystko idealnie . Byłam z niego jeszcze bardziej dumna .
Rodzice z resztą też .
Następnego dnia .
Wstałam dość wcześnie , musiałam się uszykować na zakończenie roku brata .
Założyłam , grantowe spodnie z podwiniętymi nogawkami i granatową koszulę z trzy zwartymi rękawami . Włosy związałam w warkocza na bok .
Mój brat założył białą koszulę i krawat , wyglancował się nie samo wicie ,ale mieliśmy jedną wspólną rzecz nie ważne jak ważne przyjęcie trampki muszą być .
-Mogli byście skończyć z noszeniem tych butów na każde wyjście –narzekała mama
Przewróciliśmy oczami .
Kiedy jechaliśmy samochodem , zastanawiałam się jak to by było gdyby Andy żyła . Pewnie podjechalibyśmy po nią , a ona razem z nami pojechała by na zakończenie roku mojego brata . Potem odebrały byśmy swoje przepustki do ostatniej klasy i poszły się przebrać i zaczęły byśmy świętować początek wakacji. Jednak los nie dał jej przeżyć ostatniej klasy . Gdzie pewnie poszła by na bal z Mikiem , a ja pewnie sama lub z jakimś beznadziejnym facetem ,którym się nawet nie interesuję .
Tylko ,że tak nie jest moja przyjaciółka , nie żyje , a ja nie potrafię się z tym pogodzić .
Powinnam teraz się cieszyć przecież całe lato spędzę w domku na plaży ,ale mimo wszystko jakoś mnie to nie uszczęśliwiało w pełni .
Weszliśmy do główny dziedziniec gdzie były teraz porozstawiane krzesła dla rodziców .
Mój brat poszedł przebrać się w strój , a my zajęliśmy miejsca .
Kiedy nasza przewodnicząca Emma Hall skończyła przemówienia , tak jak i dyrektor , wszyscy ludzie z ostatniej klasy rzucili czapką absolwenta . Kiedy mój brat odbierał dyplom wstałam i klaskałam , czułam ,że mam łzy w oczach . Jestem z niego strasznie dumna .
Mama też się popłakała .
Pobiegłam do Eddyego i rzuciłam mu się na szyję .
-Gratuluję bracie ! –krzyknęłam
Objął mnie .
-Dzięki –szepnął
Postawił mnie na ziemi .
Przytulił rodziców , podeszłam do Jess i jej też pogratulowałam i Jordan … i tak dalej i tak dalej .
Potem rodzice i Eddy zostali na moim zakończeniu roku ,które polegało tylko na wręczeniu mi przepustki do ostatniej klasy .
Później pojechaliśmy do domu ,ale nie wszyscy bo rzecz jasna mój brat jechał na imprezę zakończeniową .
Zjadłam z rodzicami obiad i poszłam się pakować bo już jutro mam lot do Simon Island .
Spakowałam całą zawartość moich szaf , wzięłam dwie książki . Dwie grube bo nigdy nic nie wiadomo . Jutro o dziesiątej mam lot . Muszę przed wyjazdem zrobić jedną małą rzecz w sumie nie małą bo dla mnie wielką i dla tej drugiej osoby też tak mi się wydaje .
Tym razem nie biegłam tylko szłam . Było mi strasznie gorąco mimo ,że miałam na sobie szorty , koszulkę na ramkach i klapki . A włosy jak najczęściej związane w kucyk .
Weszłam przez bramę i znów szła ta sama babcia ,która zmierzyła mnie znów zimnym spojrzeniem .
Nie rozumiałam tego , czy ja jej coś zrobiłam ?
Poszłam nad grób Andy . W rękach miałam doniczkę ze storczykami , pamiętam powiedziała kiedyś ,że jak razem zamieszkamy to takie będziemy miały w domu teraz to jest nasz wspólny dom więc spełniam jej marzenie .
Uśmiechnęłam się przez łzy stawiając doniczkę .
-Hej Andy , wiesz ,że znów miałam atak ? Jutro już wyjeżdżam do babci . Będę tęsknić . Poprosiłam mamę aby przychodziła do ciebie pod moją nie obecność i zajmowała się storczykami , powiedziała ,że jak będzie miła czas to , to zrobi . Ale żeby mieć stu procentową pewność poprosiłam jeszcze Astrid aby je podlewała –prychnęłam – widzisz znów rozmawiamy sobie o jakiś głupotach tak jak za zwyczaj –pociekły mi łzy .
-Tęsknię Andy , strasznie . Dziś na zakończeniu roku dużo myślałam jak by to było gdybyś ze mną była . Cholera , wiesz jakie to straszne ? Miałyśmy razem odebrać świadectwo ,a tu taka niespodzianka . Nauczyciele posyłali mi miny typu „współczuję ci” tylko co mi po ich współczuciu to i tak nie przywróci ci życia, moje łzy też nie –mówiąc to otarłam je wierzchem dłoni i się lekko zaśmiałam .
-Mimo wszystko i tak to robię –przypomniało mi się jeszcze coś sięgnęłam do tylnej kieszeni i wyciągnęłam zdjęcie moje i jej kiedy byłyśmy w Meksyku oprawiłam je ładnie i postawiłam przy doniczce z kwiatkami .
-Może je ktoś weźmie czy zniszczy tylko nie wiem po co mógł by to robić . Mimo wszystko chcę abyś miała to zdjęcie bo ja je mam i zabieram je ze sobą do Georgi i zawsze je będę mieć ze sobą tak jak ty –uśmiechnęłam się pogłaskałam jej nagrobek i poszłam .
Pod czas lotu myślałam o Andy , jak by było gdybyśmy jechały tam razem ? Jak byśmy spędziły lato razem ? Tylko to się już nie wydarzy . A pod czas tych wakacji chcę raz na zawsze przestać myśleć „a co by było gdyby ?”
Takie moje postanowienie wakacyjne .
A jakie jest Twoje ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania