Mój Ojcze
Uciekłeś jak ptak niechciany,
daleko gdzie ludzi nie ma,
cel Twej podróży jest znany,
ślady w pamięci otwieram.
Umierałeś na naszych oczach.
Patrzyliśmy sobie w twarz,
coś chciałeś jeszcze powiedzieć,
ten łyk powietrza zaskoczył nas.
Potem już tylko gorzej,
mała chwila i nie ma Cię.
Ty odszedłeś ,ale po co
czy Ci było z nami tak źle.
Odszedłeś tam gdzie teren gościnny,
niebieską aleją pośród gwiazd.
Twoje miejsce, dołek rodzinny,
z czasem przyjmą tam i nas.
Sam ze sobą się kłócę.
Tyle miałem Ci do powiedzenia,
Mój drogi Ojcze, mój przyjacielu,
zapach pytania, szukam zrozumienia.
Nie ma rady na wszystko,
Twój czas na ziemi się skończył,
Ty zawsze postępowałeś typowo,
zły duch ten tlen Ci odłączył.
Gdybyś mógł raz na jakiś czas,
wpaść na wakacje z tamtego świata.
Łysa góra, konie, Ty wśród nas,
szczera rozmowa, zwykła debata.
Dzieło, które zapisało Twe życie,
to losy wielkiego człowieka,
przeszedłeś już na drugą stronę,
śpij spokojnie
tam na nas poczekaj.
Czas pomaga wszystkim zapomnieć,
człowiek goni, goni za chwilą,
nie zdążysz się obejrzeć,
a to co miałeś już było.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania