Moja Druga Szansa - Rozdział 4 - Pierwsze wspomnienie
Właśnie wsiadamy całym rocznikiem do autobusu i za chwilę pojedziemy do miejscowości, która jest oddalona o jakieś 100 km. Co roku, tuż przed rozpoczęciem szkoły, organizowany jest wyjazd integracyjny. Wszyscy są dużo bardziej podekscytowani niż zwykle, bo wyjeżdżamy po raz ostatni w takim składzie. Większość pewnie zostanie tu na liceum, ale niektórzy potrzebują już się oderwać od tego miejsca, więc to już ich ostatnie 10 miesięcy w murach naszej szkoły. Nie lubię tych wyjazdów, ale rodzice zawsze stawiają mi ultimatum. Mówią, że jeśli tam nie pojadę, to zabiorą mi telefon i laptop, a oni w takich sprawach nigdy nie żartują. Dlaczego ich nie lubię? To proste. Nie zadaję się z tymi żałosnymi gówniarzami i większości z nich wykręcam dowcipy z moją ekipą, która jest ode mnie dwa lata starsza. Nałożyłam słuchawki na uszy i usiadłam obok Oli. Nawet fajna dziewczyna, inna niż reszta, ale większość czasu spędza albo ze swoim chłopakiem, albo na sali tanecznej, więc nigdy nie miałam jak z nią pogadać. Poza tym, to ludziom powinno zależeć na rozmowie ze mną, nie odwrotnie.Nastała godzina odjazdu, ale wciąż siedzieliśmy w autokarze pod szkołą. Powód? Brakowało dwóch osób, jak zwykle. Karol i Kamil to chyba najwięksi spóźnialscy na naszym roczniku. Żadna wycieczka jeszcze nie odbyła się planowo z ich powodu. Przyjaźnią się od małego i przed każdym wspólnym wyjazdem nocują razem, a raczej grają w jakieś gierki do późnych godzin, w efekcie czego nikt nie może ich dobudzić. Kiedy już raczyli się pojawić, usiedli za nami, ale już po dwóch minutach zachciało się im przesiadek. Ola i Karol są parą od niepamiętnych czasów, ale ostatnio chyba się pokłócili, co zauważyła niemalże cała szkoła. Teraz Karol chciał się najprawdopodobniej pogodzić. Dźgnął mnie palcem w żebro, a kiedy już odwróciłam się zdenerwowana, zaczął mówić.
- Sonia, moglibyśmy zamienić się miejscami? To bardzo ważne - spojrzał na mnie miną niewinnego szczeniaczka.
- Spadaj, nie będę niczego dla ciebie robić. Czy ja wyglądam na organizację charytatywną? - prychnęłam pogardliwie.
- Zawsze musisz być taka wredna?
- Najwyraźniej muszę.
- Jeju, co ci zależy z kim będziesz siedzieć? I tak nie będziesz gadać z Olką, a mi bardzo zależy, żebym mógł z nią porozmawiać. Bądź człowiekiem. Zrobię, co zechcesz.
- W pierwszym tygodniu babka z EDB będzie rozdawać referaty w parach. Jeśli zgłosilibyśmy się razem i zrobiłbyś całość, to byłabym skłonna ci pomóc. To chyba dobra propozycja, nie? Korzyść obopólna- uśmiechnęłam się słodko i niewinnie
- Dobra, niech będzie - na te słowa zamieniliśmy się miejscami. Karol usiadł z Olą, a ja z Kamilem. Nie minęło pięć minut, a tamci gadali jakby nigdy nic. Zawsze im zazdrościłam, że mają siebie, ale nigdy tego nie przyznałam na głos.
- No, to jesteśmy na siebie skazani na siebie przez następne półtora godziny - odezwał się nagle Kamil.
- A ty, to przepraszam kto? - oczywiście znałam odpowiedź na te pytanie. Przecież to jeden z najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Tego też nigdy nie przyznałam na głos, bo moi znajomi by mnie wyśmiali. Przecież ten chłopak jest w moim wieku, a ci wszyscy ludzie w autokarze to jakaś banda pomyleńców.
- Nie pamiętasz mnie? W pierwszej klasie graliśmy w butelkę na urodzinach Bartka i tak się złożyło, że się całowaliśmy. Byłaś całkiem niezła - powiedział zalotnie. Oczywiście, że to pamiętał, w końcu jestem najfajniejszą dziewczyną w szkole.
- No, coś tam może mi świta. Kacper, Konrad...?
- Kamil.
- A, no tak. Już pamiętam.
- Jak ci minęły wakacje? - zapytał, żeby jakoś podtrzymać rozmowę.
- No, w porządku. Najpierw pojechałam na obóz do Hiszpanii z dziewczynami, a potem zakupy, imprezy, plaża i tak jakoś czas zleciał. A tobie jak? - nie wiem, czemu zaczęłam z nim gadać. Nigdy nie gadałam z którąkolwiek z osób, znajdujących się w tym autokarze, dłużej niż przez minute. Przecież ich nie znosiłam.
- Graliśmy z Karolem w różne gierki, ale to cie pewnie nie obchodzi. Do tego miałem korki z matmy, ale na imprezy też znajdowałem czas, więc nawet spoko. Szkoda, że nie udało mi się nigdzie wyjechać, ale to przez tą dwóję z matmy - westchnął.
- Matma nie jest taka zła jak się ją zrozumie.
- I kto to mówi? Miałaś na koniec dwóję, tak jak i ja.
- Jakby ci to chłopcze wytłumaczyć... Nie jestem taka głupia, na jaką wyglądam, ale lubię sprawiać pozory - wzruszyłam ramionami.
- To trochę głupie, nie sądzisz?
- Czy ja wiem. Nie chcę się wyróżniać na tle innych jako jakiś kujon. Rozumiem o co w tym wszystkim chodzi i to nie jest najważniejsze, a nie jakieś oceny.
- Zauważyłaś, że rozmawiamy ze sobą normalnie? I do tego dowiedziałem się, że jesteś mądra. Jesteś pewna, że masz na imię Sonia i jesteś najwredniejszą dziewczyną w szkole? - zaśmialiśmy się. Nie wiem czemu, ale miałam ochotę normalnie z nim rozmawiać, bez żadnych wrednych uwag czy głupich, ośmieszających dowcipów. To było dziwne, ale spodobało mi się. Tak rozmawialiśmy przez niecałe półtorej godziny. Kiedy wysiadałam z autokaru, dałam Kamilowi swój numer. Czułam, że dzięki niemu zniosę jakoś ten wyjazd i tak było. Przez całe trzy dni pisaliśmy ze sobą sms'y, a kiedy nastał dzień powrotu, dostałam wiadomość, na którą czekałam cały ten czas:
Za pięć minut w ogrodzie, nie spóźnij się.
K.
Nie wiedziałam, dlaczego dostałam tą wiadomość. Poza rozmową w autokarze, nikt nas nie widział razem i nikt nie wiedział o tym, że cały czas ze sobą piszemy. Nie chcieliśmy wzbudzać sensacji, a poza tym wiedziałam, że moim znajomym to z pewnością się nie spodoba, a takie informacje zazwyczaj dochodzą szybko. Poleciałam do ogrodu jak na skrzydłach. Nikogo tam nie było, więc usiadłam na ławce i podziwiałam otaczającą mnie przestrzeń. Było tu bardzo ładnie. Nagle ktoś stanął za mną i zakrył rękoma moje oczy. W pierwszej chwili się przestraszyłam.
- Spokojnie, to tylko ja - Kamil zaczął się śmiać, po czym usiadł obok mnie.
- Co to za tajemnicze spotkanie? Przecież za chwilę musimy już być w autokarze - uśmiechnęłam się lekko.
- Chyba nie myślałaś, że po prostu pozwolę ci tak odjechać? - uśmiechnął się, choć wyglądał na lekko zdenerwowanego, po czym mnie pocałował. Muszę przyznać, że spodobało mi się, ale nie wiedziałam, co mam o tym myśleć.
- Oczywiście, że nie - przytuliłam się do niego i zamknęłam oczy. Ta chwila mogłaby trwać wieczność.
- Już mi nie uciekniesz - powiedział z błyskiem w oku. Nagle cały ten obraz zaczął się ode mnie oddalać i czułam, że wracam do rzeczywistości...
http://moja-druga-szansa.blogspot.com/
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania