Moja Druga Szansa - Rozdział 5 - W końcu ty znasz mnie najlepiej

- Kamil - powiedziałam nieco spokojniej, dysząc po wcześniejszej próbie ucieczki.

- Co w ciebie wstąpiło? Uciekasz i krzyczysz, jakbyś mnie nie pamiętała - spojrzał na mnie karcącym wzrokiem.

- Nie pamiętałam niczego sprzed wypadku, aż do teraz. Kiedy cie zobaczyłam, wróciło do mnie wspomnienie z wyjazdu, na którym zaczęliśmy ze sobą po raz pierwszy rozmawiać - powiedziałam, jakby to była rzecz oczywista.

- Jak to mnie nie pamiętałaś? Przecież dzwoniłaś w nocy...

- Rodzice schowali wszystkie moje rzeczy w zamkniętym pomieszczeniu, zanim jeszcze wróciłam do domu. Niedawno znalazłam wszystko, w tym telefon. Byłeś ostatnią osobą, do której napisałam przed wypadkiem i to mnie zaintrygowało. Dzwoniłam, bo chciałam wiedzieć, kim jesteś - uśmiechnęłam się lekko. Nie chciałam go rozczarować tym, że praktycznie nic nie pamiętam, ale chyba mi to nie wyszło.

- Ale teraz już wiesz, kim jestem?

- Na to wygląda - mówiąc to, przytuliłam się do niego. Dziwne uczucie. Praktycznie niczego nie pamiętam, choć minęło tyle czasu, a minuta spędzona z tym chłopakiem sprawiła, że się uspokoiłam. Poczułam, że jest mi bardzo bliski i mogę mu zaufać.

- Martwiłem się o ciebie.

- I dlatego przychodzisz po takim czasie?

- Bałem się. W szkole było głośno o tym, że straciłaś pamięć. Nie mogłem od tak przyjść do szpitala lub do twojego do domu i po prostu powiedzieć, że jestem twoim chłopakiem. Wątpię, żebyś w to uwierzyła, a nawet jeśli, to mogłaś powiedzieć, że mnie nie pamiętasz i mam sobie iść...

- Masz rację. Ale cieszę się, że jesteś. Przyda się mi choć jedna osoba, będąca po mojej stronie w szkole - spojrzałam na niego rozpromieniona. Czułam, że teraz będzie już tylko lepiej. - To może wejdziemy do środka? - zaproponowałam. Miałam nadzieję, że dzięki niemu wrócą do mnie kolejne wspomnienia, a cała układanka ułoży się w jakąś logiczną całość.

- Nie wierzę, w końcu nadszedł ten dzień, kiedy zobaczę twój dom! - jego słowa zabrzmiały, jakbym była kimś niezwykle ważnym, jakąś królową czy kimś w tym stylu.

- Nigdy u mnie nie byłeś? - w międzyczasie zdążyliśmy już się przemieścić na górę, do mojego pokoju.

- Nie. Zawsze spotykaliśmy się albo u mnie, albo w którejś z naszych kryjówek. Mówiłaś, że tak jest fajniej, no i że w ten sposób nie natkniesz się na Darię i Elizę.

- To są te moje koleżanki, tak?

- Już nie. Miałaś rację, że nasz związek się im nie spodoba. Kiedyś nas nakryły i stwierdziły, że stoczyłaś się na samo dno. Postawiły ci ultimatum: one albo ja - opowiedział ze smutkiem.

- I wybrałam osobę, przy której mogłam być sobą, i dzięki której mogłam być szczęśliwa - przyznałam. Nie wiem czy tak właśnie było, ale chciałam w to uwierzyć i poprawić Kamilowi humor. - Wybacz, że od razu przechodzę do tego pytania, ale od dawna czekam, aż ktoś mi w końcu na nie odpowie. Co się stało w noc wypadku?

- Nie mam pojęcia, nie widzieliśmy się wtedy - wzruszył ramionami, po czym spojrzał na wiszące nad moim łóżkiem zdjęcie. Przedstawiało mnie i Elę, jak jeździmy konno.

- Byłeś ostatnią osobą, do której napisałam wiadomość. Wiem, że chciałam się z tobą spotkać. Nie zdążyłam?

- Najprawdopodobniej. Samochód potrącił cie jakieś 5 minut drogi piechotą od mojego domu.

- Wiesz dlaczego wtedy do ciebie szłam?

- Nie mam pojęcia. W ostatnich dniach zachowywałaś się dziwnie, ale nie chciałaś zdradzić mi żadnych szczegółów - westchnął. - Jeju, nie męcz już mnie. Przecież to nie jest przesłuchanie.

- Myślisz, że to nie był wypadek? - udałam, że nie usłyszałam ostatniego zdania.

- Całkiem możliwe. Sonia, wiesz przecież, że miałaś wielu wrogów. No i te twoje dziwne zachowanie...

- A masz jakieś podejrzenia? Wiesz, kto to mógłby być? - spojrzałam na niego pełna nadziei.

- Początkowo ludzie w szkole obstawiali Majkę, ale policja stwierdziła, że to wina jakiegoś pirata drogowego i na tym się skończyło. Nie wiem, co jeszcze powiedzieć, jak ci pomóc.

- Majka? Przecież ona nie ma prawa jazdy - rzuciłam mu kpiące spojrzenie.

- I co z tego? Zdarzało jej się jeździć po mieście. Ojciec nauczył ją jeździć jak była mała, a że jest podobna do swojej siostry, to może śmiało brać ze sobą jej prawko - wzruszył ramionami.

- Jest jeszcze jedna sprawa. Dostałam dziwnego sms'a - mówiąc to, pokazałam mojemu chłopakowi wiadomość, która mnie zmartwiła. - Co o tym myślisz? Ktoś chce się na mnie za coś zemścić? Może Majka?

- Wydaje mi się, że to jakiś dowcipniś ze szkoły i nie masz czym się przejmować, serio - objął mnie ramieniem. - Masz ochotę na jakieś kino albo pizzę?

- Jasne, chętnie odpocznę od tego wszystkiego - wcale nie czułam, że tak właśnie będzie. Nie dowiedziałam się niczego konkretnego, poza tym że zostałam potrącona w drodze do Kamila i w ostatnim czasie miałam na pieńku z Darią i Elizą. Często posuwały się za daleko w swoich żartach, może teraz też tak było? I co się stało, że zachowywałam się inaczej niż zwykle? Czułam, że to mogło mieć coś wspólnego z wypadkiem i choćby nie wiem co, to i tak dojdę do tego wszystkiego.

http://moja-druga-szansa.blogspot.com/

Następny rozdział ukaże się TYLKO na blogu.

http://moja-druga-szansa.blogspot.com/

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Anonim 24.06.2015
    Jezuusie, ilość dialogów razi. W sumie cały rozdział składa się głównie z dialogów. Niby dodajesz jakieś opisy, ale mogłaś je jakoś od nich oddzielić :/ Jako, że nie czytałam całości nie oceniam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania