Moja historia

04.02.2016r.

Siedzi w kącie, usiłując nabrać powietrza. Jak gdyby słyszała z daleka ciche chr-chr i wie że to powietrze wpadające do jej gardła, a potem wydostaje się z powrotem gwałtownymi sapnięciami. Nożyczki "tną" linie na jej nadgarstkach. Robi to powoli ale dokładnie. Rodzice wyszli, jest sama, dzieje się z nią coś dziwnego. Wtedy myślała że to pierwszy i ostatni raz......... niestety tak nie było..

13.02.2016r.

Wcześniejsze "cięcie" na nadgarstkach utrzymały się ok. 4-5 dni. Lecz to i tak wystarczyło aby popaść w nałóg. Teraz używa maszynki, która robi wprost piękne linie na jej ciele. Są takie....idealne. Siedzi i tnie, a krew lekko spływa po jej rekach. Jest taka bezsilna. Krew z nacięć postanowiła odcisną w swojej"przechowalni myśli". Odcień na kartce wydawał się inny niż na rekach, był taki... bardziej brązowy, ale piękny na swój sposób. Kiedy wykonała tę czynność namalowała dwa piękne motyle na dwóch palcach. Miały jej pokazać aby się nie cieła.

23.03.2016r.

Nie cieła się, aż do tej pory. Pokłóciła się z rodzicami. Tata ją wyzwał. Powiedział że do niczego się nie nadaje. Pocieła się. Było źle. Krew lała się strumykami. Zamykała powoli oczy, robiło się coraz ciemniej...... aż w końcu OBUDZIŁA SIĘ !

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania