Moja kochana
W grudniowe popołudnie
śpiewał w centrum miasta,
przed sobą miał przyszłość
i kapelusz na drobne uśmiechy.
Swą melodią tęsknoty
kruszył mróz
i serca przechodniów.
Moja kochana, moja kochana
rozchodził się refren piosenki
i echo podkładu muzycznego dźwięki.
Brzdąkały drobne uśmiechy,
wibracje poruszały przestrzeń
zmiękczając temperaturę.
Wiadomość trafiała w ucho
i na usta wiatru.
O wietrze - śpiewał dalej
zanieś me słowa na swych skrzydłach
niech trafią do mej wybranki
powiedz jak tęsknie.
Kapelusz zapełniał się
na dwie filiżanki.
A im bardziej chłodem wiało
tym głośniej śpiewał,
moja kochana, moja kochana
słowa wysyłane dla niej.
Komentarze (4)
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania