„Moja mama jest bohaterką”

Moja mama jest bohaterką,

mimo że od lat

urządza mi na ziemi

prawdziwe piekło.

 

Wychowana przez złoczyńców,

w najciemniejszej otchłani,

jako dziecko mieszkała.

I choć nawet przez chwilę

tego nie chciała,

sama jednym z nich

w końcu się stała.

 

Przyjmowała wszystkie ciosy,

jakie zesłał na nią Pan Bóg.

Szlochając w poduszkę,

zastanawiała się,

co takiego zrobiła,

że jedyne o czym,

jako niewinne

i bezbronne dziecko marzyła,

to zakopana głęboko w ziemi

czarna mogiła.

 

W głowie czarna dziura,

w serce wbity nóż,

starała się, jak mogła,

niestety za późno było już.

Błagając o litość swojego tatusia,

kiedy na to wszystko z daleka patrzyła

jej kochana mamusia.

 

Istota czysta,

lecz splamiona wielkim grzechem,

jedyne czym darzyła świat

to bezkresna,

wypełniająca serce niechęć.

Z biegiem lat słone krople

spływające po jej twarzy

zamieniły się w suche,

nieistniejące wodospady.

 

Bo czymże jest człowiek

bez miłości rodzica?

Po latach walki z demonami,

jedyne, co z niego zostaje

to zbroja pokryta bliznami.

Nawet po upływie dekady,

człowiek w swej własnej głowie

spisuje się na straty.

 

Bo kimże można być, jeśli

przeszłość ściga nas w koszmarach,

które nie litują się

nawet w dnia świetle.

Bo kimże można być,

jeśli wszystko, co znamy

to ciemność, żal i rozpacz.

 

Bo kimże można być,

jeśli ktoś,

kto powinien być naszym domem,

okazał się dla nas

największym potworem.

 

Bo kimże można być,

jeśli pragnie się perfekcji

i lepszego życia,

ale duchy za naszymi plecami

wciąż podglądają nas z ukrycia.

 

Martwa dusza,

żywe ciało,

którego jedynym marzeniem jest to,

aby słońce nareszcie wstało.

 

Pragnęła spokoju,

pragnęła być lepsza,

pragnęła po prostu

ludzkiego szczęścia.

 

Bo czy jest ktoś,

kto zasługuje na nie bardziej

niż ktoś, kto nigdy nawet

nie śmiał o nie prosić?

 

Uciekła z jednych ciemności

po to, aby wpaść w kolejne,

które zgniotły już dawno

jej szlachetne,

dobre serce.

 

Starała się z tym walczyć,

uciekała przed szarością

i ani razu nie poddała się

swym wątpliwością.

Choć z każdej strony

wbijały się w nią ostrza,

ona walczyła dla siebie,

bo była już tak blisko celu.

 

I nagle trzask,

grzmot,

jedno pękniecie sprawiło,

że pękło całe to piękne,

złudne zaklęcie.

 

Upadła na kolana,

krew po jej dłoniach się lała,

ale ona już nie wstała,

nie próbowała się podnieść.

Poddała się,

bo ile jest w stanie znieść jeden,

nic nieznaczący

w tym wielkim świecie,

zwykły człowiek?

 

Zatopiła się w swych cierpieniach

i wyrzutach sumienia,

rozpamiętując w marzeniach

utracone pragnienia.

 

Kobieta, jak anioł

zamieniła się w demona,

wchłaniając wszystko, co dobre,

bo przecież taka stała się jej rola.

 

Rozdawała słowa

oplecione zgniłymi cierniami

i darowała mi to,

co nazywała miłością,

ale jeśli kochasz w ten sposób,

krew staje się zimna.

 

Moja mama jest bohaterką

dlatego, że przeżyła.

Bo złoczyńca jest osobą,

której bohater nie zdążył uratować na czas

i której los z góry

został zapisany w krainie gwiazd.

 

Moja mama jest swoją własną bohaterką

dlatego, że przeżyła,

mimo trucizny,

która od wielu lat płynie w jej żyłach.

 

Moja mama jest bohaterką

dlatego, że przeżyła.

Z głębin oceanu po latach się wynurzyła

i nawet jeśli nigdy nie przestała tonąć,

to nie mam jej za złe,

że ciągnie mnie ze sobą

na dno,

 

bo moja mama jest bohaterką

 

i przeżyła.

Średnia ocena: 3.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania