Moja menedżerka - Rozdział I - Pierwsza drużyna
Od zawsze chciałem być menadżerem jakiegoś klubu i tak jak Sir Alex Ferguson,zdobywać z nim trofea,zostać najlepszym menadżerem świata.Chciałem,aby kluby walczyły o to,abym to ja ich prowadził.
Od najmłodszych lat zagrywałem się w grę Football Manager,moje taktyki na początku nie były zbyt skuteczne,lecz z czasem nabierały one barw i zaczynały przynosić upragnione sukcesy. Już wtedy wiedziałem kim chcę zostać w przyszłości,wiedziałem,że to będzie trudna droga,ale chciałem to zrobic! To było moje największe marzenie,poprowadzić Manchester United!
Gdy miałem już 18 lat,zacząłem uczęszczać na różne kursy związane z menedżerką,chłonąłem wiedzę i robiłem bardzo staranne notatki,w moim mieście był jeden klub sportowy znajdujący się w 4 lidze polskiej,sytuacja,jak to w klubach z niskich lig nie była za dobra,ale ja chciałem już zacząć moją przygodę. Mieliśmy tam 3 zespoły: główny grający w tej nieszczęsnej czwartej lidze,zespół U-21 czyli zespół dla graczy do dwudziestego pierwszego roku życia i zespół U-13,czyli jak można się domyslić zespół dla młodzieży do lat trzynastu.
Zespół U-13 nie miał obecnie menedżera z powodu braku chętnych na to stanowisku,bo kto chciałby się męczyć z bandą dzieciaków zajmujące 16 miejsce w tabeli byliśmy 2 miejsca od strefy spadkowej,sytuacja nie za dobra,ale właśnie tak sobie wymarzyłem mój początek! Objęcie drużyny z końca tabeli i doprowadzenie ich na szczyt,to jest to!
Pracę rozpocząłem w poniedziałek następnego tygodnia. Dzieciaki miały wtedy trening,zaprosiłem przed treningiem wszystkich do szatni,aby omówić pewne sprawy. Omówić taktykę,zrobić rekonesans odnośnie preferowanego stylu gry i ulubionych pozycji.
Drużyna nie wyglądała aż tak tragicznie,jak myślałem,wpadł mi w oko pewien młody bramkarz,który wyglądał na rzeczywiście ambitnego i chcącego coś osiągnąć w tym biznesie. Postanowiłem,że zagramy formacją 4-4-2, czyli czterech obrońców,czterech pomocników i 2 napastników,wszyscy przyjęli formację teraz trzeba tylko ustalić styl gry,uznaliśmy,że będziemy grali ofensywnie i szybko. Gramy piłką,nie przetrzymujemy jej i bez zbędnych dryblingów podajemy w pole karne i liczemy na naszych napastników.
Nadszedł czas pierwszego treningu,rozgrzewka,standardowo. Potem zaczęliśmy turniej rzutów karnych,jest to dobra okazja,aby wykazali się bramkarze,jak i cała reszta drużyny,najbardziej chciałem zobaczyć tego bramkarza,Kamila. Wyznaczyłem go jako bramkarza,który będzie bronił pierwszy,do piłki podchodzi napastnik i oddaje strzał!
Kamil obronił.Czułem,że to jest to,że to jest osoba na której będę mógł polegać w meczu. Do drugiej piłki podchodzi drugi napastnik,już sobie wyobrażałem tę interwencję Kamila,ale Kamil zrobił tak okropną paradę,że nie mogłem uwierzyć,że to osoba,w której widziałem wcześniej talent nagle odstawia takie buble,ale może to tylko jednorazowa wtopa.
Niestety nie,nie obronił już żadnego strzału,a ja zawiedziony tylko patrzyłem na tę miernotę. Jednak,w oko wpadł mi natomiast pomocnik,lewy pomocnik. Strzelał precyzyjnie i z siłą,podobało mi się to.
Po zakończonym treningu,lekko zawiedziony podszedłem do chłopca,który przykuł moją uwagę. Na imie miał Robert,bez owijania w bawełnę powiedziałem mu,że przykuł moją uwagę swoimi strzałami,spytałem go jak by się uczył ustawiony na pozycji napastnika,odpowiedział,że mu to pasuje,pożegnałem się,gdyż przyjechali po niego rodzice.
Pierwszy dzień zakończony,mój debiut menedżerski odbędzie się za 3 dni,mam trochę czasu na ogarnięcie tego wszystkiego,widownia będzie składała się zapewne z kilku osób,rodziców dzieci i ewentualnie skautów większych klubów.
KONIEC ROZDZIAŁU PIERWSZEGO ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA!
Komentarze (1)
Nie robisz spacji przy przecinkach, ani przed ani po, to wygląda okropnie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania