Pokaż listęUkryj listę

Moja Rachelka...Gdy walka o dziecko staje się codziennością...

23.04.2020

- 1-

Samotność,pierwszoplanowa postać gorzkiej sztuki zwanej życiem.Kto uwierzył w twój trujący blef,kto ci tak uporczywie klaszcze tam w ciemnościach...Jesteś jak turkot przejeżdżających katafalków sunących donikąd.Dlaczego nie mogę ci przerwać i po prostu wyjść z tego zaklętego kręgu rozpaczy...!Jestem matką autystycznej dwunastolatki która być może choruje właśnie na lekooporną formę schizofrenii.Czarne smugi przecinają białe płótno nadziei.Nikt z lekarzy jeszcze nie jest w stanie postawić dokładnej diagnozy.Cierpimy,czekamy na kolejne badania i nie możemy płakać.Bo łzy to rachityczne kwiaty w samym sercu rozpalonej pustyni.Nie ochronią nas przed bólem i żarem losu.Szkoda łez gdy płoną papierowe rajskie ogrody macierzyństwa.Tak trudnego macierzyństwa zbudowanego z odłamków różnych mylnych wyobrażeń, z odłamków wiary i zwątpienia na samym szczycie Bólu.

 

Gdy tak potwornie boję się o własne dziecko śni mi się ten sam sen.Mała szklana dziewczynka wspina się po stromych schodach.Trzyma w dłoniach korzeń mandragory, nadgniłą alraune tak bardzo przypominającą zwiotczałą lalke.Zapada nagle ciemność i z nieba sypią się na szklaną dziewczynkę lodowate kamienie.Ona przyciska do piersi korzenną alraunę próbując ją ochronić. Burza ciska deszczowe obelgi prosto w twarz dziecka,porywisty wiatr wichrzy włosy. Kończy się sen, nie wiem co dalej z małą szklaną dziewczynką...Gwóźdź świtu wbija się w zakurzoną szybę okna.To Bóg próbuje odzyskać równowagę po moich strasznych gorzkich modlitwach.To Bóg który stworzył piękny śpiew ptaków i gnuśność rozpadających się światów.

 

Za oknem wczesny kwietniowy poranek,płaskie blado-błękitne niebo,mętne szarawe oczy kamienic.Człowiek nie może spać, przechyla się przez poręcz schizofrenicznej rzeczywistości i patrzy w przepaść.A tam kamienie, puste twarze,beszamelowe odcienie firanek w cudzych oknach i poćwiartowana na tysiące kawałków samotność.Każdy jest samotny,nawet ten który już myśleć prawie nie potrafi.W zwietrzałych butelkach dnia skwaśniałe wino nadziei.Pluszowe słońce na laurach chmur i moje Cierpienie.

 

Codziennie wstaję i wierzę że zawsze warto brnąć przez pustynię, szamotać się , łapać powietrze i trwać. Moja córka Rachela jeszcze śpi.Moja ukochana Rachela wyprowadzona z głębokiego autyzmu,jeszcze nie tak dawno wesoła,kreatywna i pełna pomysłów...Wszystko zaczęło się od panicznego lęku przed szkołą,bała się i dostawała spazmów na samą myśl że musi tam iść.Mamusiu, tylko nie zostawiaj mnie na pastwę losu,żałośnie jęczała przed każdym wyjściem.Za każdym razem próbowałam ustalić co się takiego dzieje w szkole że moje dziecko tak boi się tam iść.Lecz po wywiadach z nauczycielami dowiadywałam się tylko tyle że wszystko jest w porządku,nic się szczególnego nie dzieje. Czteroosobowa klasa w szkole specjalnej, uśmiechnięta pani,może trochę obskurny budynek szkoły bo przed remontem, może odrobinę nieprzytulne klasy...Może trochę słaby kontakt z panią klasową ale to jeszcze nie wzbudzało aż takiego niepokoju.

 

Rachelka wraca ze szkoły spięta,milcząca,zacięta.Postępujące zubożenie wypowiedzi,smutek,problem z wyrażaniem uczuć utrudniały jej możliwość opowiedzenia nam co się tak naprawdę dzieje i czego się boi.Jadła,odrabiała lekcje ,coraz mniej się uśmiechała.Regres postępował,ciemny wewnętrzny świat pochłaniał Rachelę zamykając jej dojście do świata zewnętrznego w którym bylismy my,rodzice.Intensywne terapie,interwencja psychologa,psychiatry,pedagoga,neurologa nie wiele pomogły.Cofała się coraz bardziej,przepełniona lepkim lękiem który nie mogła określić.Lęk był niczym upiorny sen z którego nie potrfiła się obudzić.Haker zwany rozpaczą włamał się do naszego systemu rodzinnego.Rozpaczliwie szukaliśmy odpowiedzi na straszne pytanie...Co się tak naprawdę stało z naszym dzieckiem...Czemu z uśmiechniętej, pełnej pomysłów dziewczynki zamieniła się w niekontaktową psychotyczną zjawę która próbuje ukryć się pod stosami niegdyś ukochanych pluszowych foczek.Na pociętej kliszy zatajonego umysłu krople naszych bezsilnych łez.Ta klisza to umysł naszego dziecka zamknięty w kleistym przerażeniu.

 

Od tygodni a nawet już miesięcy Rachela nie mówi,nie bawi się ,nie daje się wyrwać ze stanu psychotycznej stagnacji,nie chce wchodzić w interakcje ze światem który okazał się dla niej zbyt wrogi.Przyciska kurczowo do twarzy cztery swoje foczki i nie pozwala się nawet przytulić.Po prostu leży, gdzieś tam na dnie swojego roztrzaskanego świata.Jest to czas zbijania tratw z dawno powalonych drzew i dryfowanie na falach potężnego lęku.Jest to ponowny czas zadumy nad kruchością ludzkiego szczęścia,ludzkiego spokoju.Czas upajania się łzami i czas walki.Kiedy pochowaliśmy naszą młodszą córkę Lee widzieliśmy węgielek tlący się pod popiołem rzeczywistości.Tym węgielkiem była nasza autystyczna Rachelka która miała stać się żywotnym ogniem. Ona stała się silna,pełna blasku jak ognisko ogrzewające dusze w mroźną noc.Wyciągnęliśmy Rachele z przepaści zwanej autyzmem.Lecz przyszła nowa choroba która próbuje zadeptać te piękne płomienie umysłu.Precz kaduku, precz choróbsko od naszego dziecka! Będziemy walczyć o nasz kochany płomyczek, o naszą córeczkę!

 

Rachela jest obecnie leczona na depresję,psychozę,autystyczny regres.Lekarze nadal dokładnie nie wiedzą o co chodzi ale przepisują leki,które być może pomogą.Być może nie zaszkodzą,być może stanie się cud.Symbolem naszej ułomnej rzeczywistości jest zbyt infantylna wiara w cudy bądź całkowity materializm i niewiara. Przeciwieństwem tego jest chęć przeżycia następnych dni z poranioną nadzieją,cichą i lękliwą lecz żywą. Tak właśnie wygląda nasza nadzieja,podobna do kanarka w płonącej klatce...Nadzieja rodziców dwóch wspaniałych dziewczynek,autystycznej Racheli i Lei która odeszła do zaświatów lecz pozostała na zawsze z nami.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Bajkopisarz 25.04.2020
    „przypominającą zwiotczałą lalke”
    lalkę
    „kontakt z panią klasową”
    Panią wychowawczynią? O nią chodzi?
    „Rachelka wraca ze szkoły spięta,milcząca,zacięta.”
    Czemu czas teraźniejszy?
    „neurologa nie wiele pomogły”
    Niewiele
    „lękiem który nie mogła”
    Którego
    „infantylna wiara w cudy”
    Cuda

    Znakomite, sugestywne opisy i porównania.
    Fatalna interpunkcja, nie wiem czy po wstawieniu tutaj automat Ci to przeformatował, ale zniknęły spacje. No, albo nigdy ich nie było. Tak czy siak, wymaga to interwencji, bo szkoda sobie zepsuć dobry tekst taką redakcyjną niedoróbką.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania