Moja wina
Kiedy szedłem ulicami miasta ze szkoły do domu, serce waliło mi niemiłosiernie. Nie lubiłem tam wracać. Może to być trochę dziwne, ale taka jest prawda. Dla większości z was dom to symbol bezpieczeństwa. Dla mnie zaś - terroru. Kłębowisko najgorszych koszmarów połączonych z atawistycznymi lękami. Wolałem marznąć, niż tam wracać. Ale cóż. W końcu dojść musiałem.
Stanąłem przed drzwiami mieszkania moich rodziców i ze strachem w sercu nacisnąłem klamkę. Chwila ta trwała wieki. Słyszałem, jak klamka skrzypi, a drzwi lekko ustępują. Jeden krok. Tylko jeden krok dzielił mnie od czegoś, co nazywam do dziś moim Szeolem, Tartarem, Piekłem.
Kiedy wszedłem do domu, kobieta, którą nazywałem mamą, jak zwykle pochłonięta była porządkami. W końcu tak bardzo brudziłem, że nie nadążała ze sprzątaniem. Na ile była to prawda, nie pamiętam. Kiedy jednak ktoś, kogo kochasz całym sercem, choć na to nie zasługuje, powtarza ci to samo niczym buddyjską mantrę, zaczynasz w to wierzyć. Choćby ni jak miało się to do rzeczywistości. W końcu każde kłamstwo powtarzane dziesięć razy z czasem staje się prawdą. Jej kłamstwa były moją prawdą.
Ojciec jakby niby nic, oglądał telewizję, popijając piwo. Zawsze tak robił, gdy szykowała się awantura w domu. Uciekał w ten sposób od tego, co się działo w domu. Czy powinien? Trudno mi ocenić. Może i on się już do tego przyzwyczaił, choć nie akceptował? Uzależnił się od tej kobiety niczym narkoman od heroiny? W końcu każdy z nas ma swoją własną słabostkę. Jego najwyraźniej kręciły kobiety, które nim rządziły.
Ona... Przepraszam, że o niej tak piszę, ale inaczej nie potrafię... Ona, właśnie taka była. Bezkompromisowa, apodyktyczna, żandarm w spódnicy.
Ściągnąłem buty, zdjąłem kurtkę i wszedłem do pokoju. Spojrzała na mnie tym swoim wzrokiem demona, który sparaliżował mnie już na samym wejściu.
- Byłam dziś na wywiadówce - powiedziała. - Myślałeś, że się nie dowiem?
Podeszła do mnie i uderzyła w twarz trzymaną przez siebie szmatką. Cofnąłem się, lecz nadal stałem. Przyzwyczaiłem się już do tego. Tak, przyzwyczaiłem. Nie, pragnąłem. Tylko w ten czas zwracała na mnie uwagę. Tylko wtedy mogłem liczyć, że się mną zajmie. Może to chore, ale taka była prawda. Była to jedyna forma bliskości, na jaką tak naprawdę mogłem liczyć.
Podeszła do mnie, chwyciła za włosy i przyciągła do pufy stojącej na środku pokoju. Już była przygotowana. Zawsze była w momencie, w którym to się działo. W chwili, w której mogła wyżyć swoje wszystkie frustrację.
- Przytrzymaj go - powiedziała do ojca. On wstał i trzymając mnie za ręce oraz wbijając moje ciało w pufę... oglądał telewizję. Ona tymczasem wyciągnęła z kąta odkurzacz, wyciągnęła kabel i zdjęła mi spodnie.
Raz, dwa, trzy... piętnaście, szesnaście, siedemnaście... trzydzieści siedem, trzydzieści osiem... sześćdziesiąt.
Ojciec puścił mnie. Spadłem na ziemię i z niemym krzyku zwijałem się na ziemi niczym dżdżownica. Trzymając się za zakrwawione pośladki, nie miałem siły na to, by krzyczeć. Nie mogłem jednak zemdleć. Ból był silny, ale nie na tyle, by mój mózg mógł się wyłączyć. Czułem każdą komórkę nerwową, która mieściła się na moim szlachetnym miejscu. Pulsowały, przypominając mi, że istnieje. Przypominając mi, że nie umarłem. A tak tego pragnąłem...
Następnego dnia zachowywała się tak, jakby nic się nie stało. Przyniosła do łóżka śniadanie. Pocałowała w polik, pogłaskała po głowie i powiedziała.
- Mówiłam ci, byś był grzecznym chłopcem. Przecież nie jesteś workiem treningowym, by ktokolwiek mógł cię bić. Prawda?
Spojrzałem w dół. Tak, była to moja wina. Moja i tylko moja.
Komentarze (99)
z szkoły - ze szkoły*
nie miłosiernie - niemiłosiernie*
flustrację - chyba chodziło Ci o frustracje*, chociaż tutaj całe zdanie wydaje się być pozbawione sensu: "W chwili, w której mogła wyżyć swoje wszystkie flustrację". Lepiej brzmiałoby raczej: "W chwili, gdy mogła wyładować swoją frustrację".
Później pojawiło się też takie stwierdzenie: "Tak przyzwyczaiłem" - po "tak" stawiamy przecinek.
"Wpadłem na ziemię i w niemym krzyku [...]" - lepiej brzmiałoby: "Spadłem na ziemię i z niemym krzykiem [...]"
Mimo tych błędów, daję 4, ponieważ poruszyłeś poważny temat - temat przemocy w domu. Udało Ci się to opisać, poćwicz tylko nad ortografią oraz interpunkcją.
Pozdrawiam. :>
Bez komętarzy. A tak dla ciebie jest 70 rodzajów dysleksji o różnym stopniu zaawansowania i charakterystyce. Dyslektyk dyslektykowi nie równy.
Po pierwsze nie wtrąca się w rozmowę dwóch osób bo to nie grzeczne. Po drugie ją się nie chwałę, tylko tłumaczę skąd te błędy są. Po trzecie dysleksja wynika z zabużeń neuronalnych mózgu i tu starania nic nie dadzą, chyba że potrafisz wływać na układ neuronów. Jak tak to proszę naucz mnie tego, bo ja nie mam pojęcia jak tego można dokonać. Właśnie dlatego dysleksję można zaliczyć, ale nie wyleczyć. Z moją i tak już nic się nie da zrobić.
Bardzo proszę, uważają co piszesz. Bo ręce opadają. Naprawdę.
Ja osobiście znam wielu dyslektyków i nigdy bym do nikogo nie powiedziała, że któryś z nich ma coś z mózgiem! Naucz się wreszcie pokory, dziecko!
Tylko nie w takim kontekście jak ty!
Wiem, że teraz to co napisze mocno cię zabili, ale cóż czasami tak trza.
Ja rozumiem, że masz problemy z samo akceptacją i nie masz wsparcia wśród osób ci bliskich. Gdyby tak nie było, nie próbowałabyś zwracać uwagi swoimi mądrościami. Naprawdę współczuje ci, ale w ten sposób nic nie zdziałasz. Tylko zrazisz do siebie ludzi. Koniec tematu.
Wchoć na 'Zbrodniaża' i daj spokuj. Szkoda słów.
Ją cię nie wyzwałem tylko stwierdziłem fakt. Widzisz koleżanki, nie bez powodu moje opowiadania mają wydźwięk psychologiczny. Już wczoraj kiedy napisałaś o 'orgii' i ' alkoholu' wiedziałem zkim mam do czynienia. Czytaniem zachowań ludzi zajmuje się od lat i uwież mi nie tak łatwo mnie oszukać.
Po pierwsze kożystam z jednego programu, ale one działają jak widać. Szczegulnie na tablecie z którego kożystam (kompa nie mam więc sorry, nie wszystkich stać na taki luksus).
Po drugie chodziło nie o to co powiedziała, ale w jaki sposób. 'Zacznijmy krzyczeć na swojego ukochanego, że go kochasz to zobaczymy jak zareagóje. Pisać i mówić można na różne sposoby.
Nie. I nie wtrącaj się w rozmowy innych bo to naprawdę niegrzeczne. To klasyczny brak kultury osobistej.
Po pierwsze . Nie traktuje tak wszystkich. Tylko tych, którym brakuje szacunku do innych.
Po drugie. Dyskusje prywatne możesz przeprowadzać na forum. Pod tekstami komentujemy teksty jak już. Wejdź na forum i masz zakładkę 'Rozmowy o wszystkim'.
Po drugie. Wejdź niżej i poczytaj moją konwersację z Rasią. Ja naprawdę potrafię przyznać się do swoich niedociągnięć, o ile wiem, że mają sens. Mam już swoje lata i wejść na łeb sobie nie dam.
Karo ma rację, tu nie ma rozmów prywatnych, są rozmowy publiczne.
Co do Moni, to se już wyjaśnili, więc nie ma sensu do tego wracać.
Tylko jest kochany jeden mały problem. Im więcej osób w to się wtrąca tym gożej (łącznie z tobą). Tak ta dyskusja nigdy nie ustanie. Więc naprawdę nie musisz robić za 'Szeryfa'.
Dobrze panie Adminie.
A tekstu nie czytałam, bo nie mam czasu, więc mówię debilom w internecie, że są debilami. Więc pardon, Panie Nikt. Kiedyś jeszcze siądę i przeczytam.
Zamknęła lepiej japę, bo znowu coś rozpentam.
Jared, najwyraźniej robię ci konkuręcje. Sory, ją naprawdę przepraszam :P
Jared xD
Pan Nikt - wybacz, ja już się słowem nie odezwę.
Nie wywijaj kota ogonem za młoda jesteś na takie gierki. Jak chcesz pograć to weź fleta prostego do ust i jechana!!!
Cóż jak chcesz robić za klowna to czemu nie. Tacy ludzie też potrzebni.
P.S. Już poprawiłem tą historię z psychopatą i mam nadzieję, że oceni ją ktoś kto się na tym zna (chodzi o Ciebie ;) ) Myślę, że wyszła o wiele lepiej, choć i tak czegoś jej brakuje (sam nie wiem czego)
Tylko, że sama sobie jesteś sobie tego winna. Jeżeli zaczynają udawać kogoś kim nie jesteś, musisz ponieść tego konsekwencje. Taką prawda.
Przeprosiny przyjęte ;)
"Kłębowisko najgorszych koszmarów, połączonych z atawistycznymi lękami." - bez przecinka
"Słyszałem jak klamka skrzypi" - przecinek po "słyszałem"
"Tylko, jeden krok dzielił mnie od czegoś" - bez przecinka
"Kiedy wszedłem do domu kobieta" - po "domu" przecinek
"zaczynajsz w to wierzyć" - zaczynasz*
"Ojciec jakby niby nic" - jakby nigdy nic*
"domu. Uciekał w ten sposób od tego, co się działo w domu" - domu x2
"Ona, właśnie taką była." - taka*
"Ona tymczasem, wyciągnęła z kąta odkurzacz" - bez przecinka
"by mój mózg, mógł się wyłączyć" - bez przecinka
Dobrze oddałeś realizm tej patologii, gratuluję. Zostawiam 4,5 czyli 5 ze względu na błędy. Oczywiście czytałam Twoje wyznanie na górze i jestem zaskoczona, jednakże zawsze te błędy powypisuję, żebyś mógł sobie skorygować ;) Pozdrawiam.
Ps. Rozumiem cie bardzo dobrze jeśli chodzi o twoją dysleksje :)
Ps2. Ta sprzeczka moim zdaniem była trochę bezsensowna :)
pozdrawiam
tylko tu nie chodzi o sprzeczkę. Tak naprawdę to próba udowodnienia kto tu żądzi. Przeczytaj to z tego punktu widzenia to zrozumiesz. A że potrafię robić z przemądrzałych ludzi idiotów, to już inna sprawa. Techniki wpływu społecznego w końcu można wykożystać w różny sposób.
Dziękuję za koma i pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania