Moje przygody w Śródziemiu cz III
-Co cię sprowadza do Eryn Lasgalen, Luthien?-spytał Thranduil.
-Panie, jak już mówił twój syn, przeżyłam upadek z dużej wysokości. Nic nie pamiętam.-odparłam.
-Ale jak ci się udało wejść do mojego królestwa i jednocześnie pozostać niezauważoną przez patrole? Skąd pochodzisz?- głos króla przybrał surowy ton.
-Mówiłam, że nie wiem. Kiedy odzyskam pamięć, powiem wszystko.- grałam na zwłokę.
- Kłamiesz.-powiedział elf.-Być może upadłaś, ale wiem, że coś ukrywasz. Na razie pójdziesz do moich lochów. Straże! Pojmać ją!- przeraziłam się. Z lochów w Eryn Lasgalen trudno się wydostać. Udało się to tylko Thorinowi i jego kompanii.
- Panie, za co ją wtrącasz do więzienia?-od drzwi sali tronowej rozległ się kobiecy głos. Obejrzałam się. Na progu stała piękna elfka o rudych włosach i zielonych oczach. Była odziana w mundur strażnika, przy pasie miała sztylet. Rozpoznałam postać z filmu "Hobbit". Tauriel, przyjaciółkę Legolasa, ukochaną Killego. Nie wiedziałam jeszcze w jakim czasie się znajduję, więc nie potrafiłam ocenić jakie relacje łączą ją z Thranduilem i z jego synem.
-Nie twoja sprawa, Tauriel-rzekł Legolas.
-Moja,ponieważ jestem kapitanem straży-Tauriel spojrzała hardo na elfa.
-Już nim nie jesteś. Zwolniłem cię po Bitwie Pięciu Armii-wtrącił się Władca Mrocznej Puszczy. To pozwoliło mi się zorientować co do czasu. Musiałam być gdzieś pomiędzy wydarzeniami z Hobbita i Władcy Pierścieni. Jeśli już tu trafiłam, nie mogę okazywać słabości. Nie mogę pozwolić, aby inni walczyli o moją wolność. Sama muszę to załatwić. Moja ręka sama powędrowała do boku sukni. Odkryłam tam kieszeń. Sięgnęłam do niej i poczułam w dłoni rękojeść małego sztyletu. Wyjęłam go i wymierzyłam ostrze w Thranduila.
- Rzuć broń, Luthien!- Legolas napiął łuk.
-Nigdy. Możecie mnie zabić, ale nie wtrącicie mnie do lochu.- wycedziłam przez zęby. Elficcy gwardziści wpadli do sali i otoczyli mnie ze wszystkich stron. Wyrwałam się, zabijając przy okazji dwóch strażników. Spojrzałam na klingę sztyletu. Były na niej wyryte Dwa Drzewa Valinoru. Ten nóż musiał pochodzić od Valarów, albo od samego Iluvatara.
-Luthien, za mną!-usłyszałam krzyk Tauriel. W sali rozpoczęła się krwawa rzeź. Gwardziści nie wiedzieli już kogo atakować i zabijali się nawzajem. Elfka niepostrzeżenie wyprowadziła mnie na korytarz i otworzyła tajne przejście w podłodze.
-Na dole jest stajnia. Weź konia i jedź do Rivendell. Elrond nie odmówi ci schronienia. Wyślij mi wiadomość jak tam dotrzesz. I masz to-oddała mi mój miecz i łuk- Namarie! (żegnaj) Niech zawsze ci towarzyszy błogosławieństwo Eru Iluvatara.
- Namarie.- odparłam i zeszłam do stajni. Tam czekał na mnie gniady koń, bez uzdy i siodła. Wsiadłam na niego.
-Noro lim Imladris (jedź do Imladris)- szepnęłam. Rumak wystrzelił jak z procy i przegalopował szybko przez otwartą bramę, nie zważając na krzyki mieszkańców. Skierował się w stronę Gór Mglistych. Byłam wolna.
Nie wiedziałam tylko, że czyjeś bystre, elfickie oczy z ukrycia śledziły każdy mój ruch a ich właściciel już układał w głowie plan...
Komentarze (14)
tu historia idzie do przodu. coś się dzieje choć mało prawdopodobne żeby nawet z pomocą Tauriel bohateraka uciekła z Leśnego Królestwa.
No i oczywiście Legolas z Aragornem.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania