Moje życie
Piszę to dziś, nie wczoraj, nie jutro lecz dziś. Co mnie skłoniło? Sam nie wiem, tak po prostu pomyślałem, że może coś napiszę. Usiadłem sobie do laptopa, włączyłem rapsy no i zacząłem pisać. Czemu piszę? Piszę bo... bo tak, bo lubię pisać. Napisałem już jedno opowiadanie ale gdzieś je zgubiłem. To nic postanowiłem, że napiszę kolejne. Kiedyś może napiszę książkę, ale to nie o tym miało być. Wiec nie będę już pisał o pisaniu które mi nie wychodzi, lecz o czymś innym. O czym będę pisał? Dowiesz się jak będziesz to czytać.
Wszystko zaczęło się dokładnie rok temu kiedy poznałem fajną dziewczynę. Mia na imię Dominika, jest nie wysoka, ma 15 lat i mieszka osiemset kilometrów ode mnie. Ludzie mówią, że miłość nie zna granic, tak jest dala miłości nie ma żadnych przeszkód. Możesz zadać sobie teraz pytanie a kilometry? Dla miłości to tylko liczba. Pamiętam że pisaliśmy sobie zawsze wieczorami jak byliśmy zdołowani po ciężkim dniu szkoły.
- forever
- forever
- together
- together
- kilometry?
- nie istnieją
Zawsze po takiej rozmowie dzwoniła do mnie i mówiła, że mnie kocha, a ja... ja zawsze w tym momencie płakałem. Płakałem daltego, że brakowało mi jej nie miałem do kogo się przytulić. Nie miałem komu spojrzeć w oczy. Cierpiałem przez to. Nagle pojawiła się inna dziewczyna miała na imię Kasia. Mieszkała nie daleko mnie. Pisałem z Dominiką i Kasią. Kasia mówiła mi, że mnie kocha i w ogóle takie tam. Na początku było światło, ale nie wracając do tematu. Na początku było wszystko super jestem szczęśliwy, mam się do kogo przytulić. Długo to nie trwało. Byłem już sześć miesięcy w związku na odległość i zrobiłem coś za co żałuję do teraz. Co zrobiłem? Zdradziłem swoją dziewczynę. Ale nie, że od razu w seksie ani to, że się z nią przelizałem. Było to tak z Dominiką miałem kłótnię i nie wiedziałem co mam zrobić ze sobą. Po kłótni poszedłem do sklepu i wypiłem dość dużo. Byłem pijany, no dziwne, że bym był trzeźwy. Ale zaliczyłem zgon. I trafiła się Kaśka była właśnie u cioci zobaczyła, że leżę pijany. Zwinęła mnie z ulicy i zaprowadziła mnie do siebie, co było dalej nie pamiętam. Na drugi dzień się budzę cały nagi nie w swoim łóżku. Pytam się Kasi.
- gdzie ja w ogóle jestem. Zapytałem z lekkim przerażeniem i ochrypniętym głosem.
- u mnie jesteś miś. Odpowiedziała ze spokojem.
- ale jak ja tu trafiłem? Zapytałem z większym przerażeniem.
byłeś pijany i cię zwinęłam z ulicy. Odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.
Nadszedł kolejny dzień mojego pisani kolejne piosenki lecą, stukam w klawisze na klawiaturze. Piszę co czuje, to co myślę. Jestem innym człowiekiem moim marzeniem jest zostać strażakiem. Już od bajtla mnie ciągnie do straż. Powiem tak, że dużo lasek wyrwałem na moje hobby ale... właśnie ale gdy im powiedziałem, że jadę do pożaru to... rezygnowały ze mnie. Ale takie kobiety są boją się, że mogą stracić najbliższą osobę. Nie jestem jeszcze w pełni strażakiem, co bardzo chcę żeby to się stało. Mam nadzieję, że kiedyś znajdę taką kobietę która zaakceptuje moją pasję. Strażakiem się rodzi nie zostaje pamiętam, tata mi powiedział, że „ szkolisz się dla bliskich nie dla komendanta” jestem typem człowieka który chce nieść pomoc bliskiemu. Jestem gotów zostawić rodzinę, przyjaciół, bliskich aby nieść pomoc nawet najgorszemu wrogowi w rocie ślubowania strażaków ochotników jest napisane „ofiarnym i mężnym w ratowaniu życia ludzkiego i mienia „ bo życie ludzkie jest najważniejsze. Ale dobra wracają do mojego dalszego pisania niby opowiadania. Dzisiaj jest mi ciężko pisać z powodu braku weny. Tak to chyba się nazywa, nie wiem, ale ludzie tak to nazywają. Dla mnie jest to tylko coś czego nie mogę powiedzieć, mam w środku pełno różnych myśli, związanych ze mną ale i nie tylko. Mogę powiedzieć, że zachowuję się jak kobieta podczas okresu. O wszystko się czepiam o byle co. Emilka bo tak ma moja dziewczyna na imię, ma już tego dość. Nie chcę jej stracić bo... właśnie bo jest kimś więcej niż całym światem. Czepiam się jej o byle co zachowuje się tak jak bym chciał, żeby odeszła ale ja tego nie chce kocham ją z całego serca. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Czy w ogóle w wieku siedemnastu lat jest możliwe zakochanie się ale tak prawdziwie? Gdy pytałem ludzi o to, to zdania są podzielone na ten temat. Jedni twierdzą, że jest to możliwe a drudzy właśnie odwrotnie. Moje serduszko podpowiada mi, że to jest prawdziwa miłość. Gdy ją zobaczyłem to odnosiłem dość dziwne wrażenie, myślałem, że mogę mieć udar ale jednak nie miałem zapadniętego kącika ust.
Rok temu. Nawet nie pojechałem na Lednice młodych to jest zjazd młodych chrześcijaninów. Poszedłem tam do spowiedzi i dostałem pokutę, że mam się modlić o dobrą żonę dla mnie. Na początku modliłem się o dobrą dziewczynę ale kiedy już mam to modlę się żeby wytrwała ze mną do śmierci. Tak jestem osobą wierzącą i nie wstydzę się swojej wiary. Jezus powiedział „ błogosławieni którzy uwierzyli a nie widzieli, zaś oni dostąpią królestwa bożego”. I teraz nie wiem co mam pisać. Ehh takie to moje życie jest. Raz na wozie, raz pod wozem tak to właśnie wygląda.
Kilka miesięcy temu przyjaciółka a w zasadzie to moja była dziewczyna z którą jesteśmy przyjaciółmi teraz, napisała mi, że leży w szpitalu po próbie samobójczej. Gdy to przeczytałem rozpłakałem się i uciekłem z szkoły żeby jechać tam do niej do szpitala a mieszkała ode mnie o 550 km. Nie miałem na bilet więc nie pojechałem. Wieczorem po kolacji wyszedłem na dwór do lasu, powiedziałem koledze, że idę się przejść. Wziąłem wtedy sznurek na pranie w kieszeń i poszedłem się powiesić. Niestety kolega z pokoju widział jak brałem sznurek i poszedł za mną do lasu, nawet nie słyszałem jak ktoś za mną idzie. Zawiesiłem sznurek na gałęzi i zacząłem robić pętlę, wtedy właśnie on wyleciał zza krzaków. Widział, że płaczę, że cierpię. Usiadł obok mnie i mu się wypłakałem. Zaprowadził mnie w ten sam dzień do psychologa, rozmawiałem z psychologiem, leczyłem się na depresję. Właśnie miesiąc temu zakończyłem leczenie na depresję, chodzę codziennie uśmiechnięty ale w środku mogę być smutny, mogę płakać. Mam nerwobóle jak mnie złapie to ciężko mi się oddycha ale jakoś daję z tym radę. Twierdzę, że mam dla kogo żyć. Nie mam po co umierać. Mam fajną dziewczynę w końcu gdzieś blisko a nie x kilometrów ode mnie, jestem szczęśliwy, dzięki bogu wiem co to jest miłość wiem co to szczęście, wiem jak jest być szczęśliwym człowiekiem. Wiec powiem tobie tak nie warto się zabijać z powodu kobiety czy mężczyzny bo tego kwiatu jest pół światu a trzy czwarte ch*ja warte. Mówię ci co sam przeszedłem straciłem kobietę i sam chciałem to zrobić. Ale przyjaciel mi pomógł przez to przejść. Jak byłem zraniony to świat wydawał się taki szary, teraz kiedy jestem szczęśliwy to świat jest kolorowy, chociaż jest szara jesień. Teraz dostrzegam piękno którym obdarzył nas bóg. Powiedz mu, że dziękujesz za wszystko, że poświęcasz mu swoje życie. Bóg ma według każdego jakieś plany. Każdy z nas jest inny, każdy dozna prawdziwej miłości, prędzej czy później. Ja być może już doznałem. Dziękuje bogu codziennie za Emilkę za to, że jestem w końcu szczęśliwy. Wieżę w to, że Bóg ma jakieś plany co do mojego życia. Powiedziałem mu „ Boże jeśli istniejesz to moje życie należy właśnie do Ciebie” kiedyś pojechałem na czuwanie i dostawaliśmy słowo Boże na dziś, coś takiego było dostałem takie słowa „ Błogosławieni ci którzy wprowadzają pokój albowiem oni zostaną nazwani synami Bożymi” te słowo Boże towarzyszy mi do dziś. Jestem człowiekiem szczęśliwym.
don't worry be happy
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania