Moje życie
Opowiadanie muszę mówić po cichu bo jak będę mówił głośno to wszyscy będą słyszeć.A ja się wstydzę Nazywam się Robert rosołowski mam 60 lat .od kilku miesięcy jestem w szpitalu psychiatrycznym. Moje opowiadanie wiedziałem że napisze to opowiadanie o tym jak jak spędziłam prawie 35 lat w sekcie .Do 20 roku życia żyłem w miejscowości koło Kraśnika Lubelskiego. Bawiłem się z kolegami Było mi miło bo ode mnie nic wielkiego nie oczekiwano rodzice byli nauczycielami na wsi niewiele ode mnie wymagali tak wyrosłem na w miarę beztroskiego faceta który niewiele wymagał od siebie samego od życia i od innych Kiedy znalazłem się już poza wsią poszedłem do szkoły do Lublina rzeczywistość okazała się bolesna, ja nauczony tego że nie wymaga się nic od siebie od innych zderzyłem się z rzeczywistością ,że trzeba wymagać od siebie i od innych pierwszy rok w szkole to same dwóje i tróje nie zdałem do drugiej klasy ,zacząłem wpadać w depresję nie wiedziałem co ze sobą zrobić ciążyła nade mną fatum dziecka nauczycielskiego które powinno się dobrze uczyć, przynajmniej zdać do następnej klasy -ale tak się nie stało .Trafiłem w szemrane towarzystwo wino ,wódka, papierosy, ale w Lublinie byłem tylko przez rok bo mój ojciec dostał pracę w Beskidzie Żywieckim i cała rodzina wyjechała było to blisko Krakowa więc tam poszedłem do szkoły .Matka nauczycielka załatwiła mi drugi rok w technikum ale i to nie pomogło. Nie poradziłem sobie przeniesiono mnie do zawodówki popadałem w coraz większą depresję i kompleks bycia niczym relacje z rodzicami się zerwały i stały się całkowicie napięte .Dobierałem sobie kolegów takich którzy mogliby mi coś pomóc a przede wszystkim takich którzy mieli pieniądze i mi pożyczali. Tak ukończyłem z trudem szkołę zawodową .Po szkole wraz z tymi kolegami zatrudniłem się jako kierowca w zakładach hutniczych .A tam wiadomo środowisko kierowców różnych ludzi.Wpadłem na niższy poziom .Hotele robotnicze ,kobiety ,wódka .Tak trwałem dwa trzy lata ,jednak tliła się we mnie je zakompleksiona chęć zdobycia matury ,więc z pewnym kolegą poszedłem do technikum wieczorowego By pracować zarabiać i zrobić matura Wyobraźcie sobie że i w technikum wieczorowym też nie udało mi się zrobić matury. Oblałem z matematyki kolejna Cegiełka do mojej depresji mojego kompleksu .Przyszedł czas że pojawiło się powołanie do wojska tak to były czasy obowiązkowej służby wojskowej .Poszedłem na komisję lekarską bałem się jak cholera że wyślą mi gdzieś bardzo bardzo daleko że nie poradzę sobie w wojsku ze swoją depresją z zakompleksieniem w ogóle ogólnym stanem dostałem się do wojska w Nisku koło Stalowej Woli. Nie było tak źle jak myślałem, ale bardzo chciałbym wyjść z wojska bo traktowałem go jako ograniczenia mojej Wolności Pewnego wieczoru uderzyłem w gazetkę ścienną pięścią z całej siły złamałem rękę w nadgarstku powiedziałem na drugi dzień przełożonym że poślizgnąłem się w łazience skierowano mnie do lekarza do Lublina ten orzekl ,że nie nadaje się dalej do służby wojskowej i tak rok wcześniej wyszedłem z wojska .Przysięgam nie wiedziałem co ze sobą zrobić po wyjściu z wojska całkowita pustka ,niesamowita pustka samotność .Gdzieś tam załapałem się do pracy jako kierowca ale tego nie wytrzymałem i tu zaczęły się schodki moje schodki do nieba. Mieszkając na kwaterze prywatnej poznałem dziewczyny ze wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym one się mną zaopiekowały i zaprowadzily mnie na spotkanie .Byłem bardzo zbuntowany -bardzo zbuntowany ale w ręku zawsze trzymałem różaniec ,gdzieś tam tliła się we mnie wiara w Boga w jego pomoc w jego działanie .Trochę zostałem postawiony w sytuacji bez wyjścia. Jak trwoga to do Boga nie powiem odczułem wtedy olbrzymią miłość ze strony tych dziewczyn ,ze strony wszystkich członków wspólnoty narodziłem się na nowo przyjąłem Jezusa do swojego serca jako Pana i Zbawiciela -zacząłem nowe życie, zacząłem pracować z członkami wspólnoty z chłopakami w różnych pracach domowych- malowaniu ,tapetowaniu u ludzi. Skończyłem z wódką z winem z szemranym towarzystwem .Bardzo chciałem wszystkich ewangelizować nawracać do Jezusa i robiłem to .Trwało to kilka lat w Jezusie Chrystusie wzrostu .Wspólnota katolicka zaczęła przybierać różne formy doktrynalne .Jedni byli bardziej katoliccy inni już mniej katoliccy Ja się zaliczyłem do tych mniej katolickich bardziej ewangelickich ale nie znalazłem się w kościele ewangelicznym, żadnym kościele ewangelicznym ale kilka rodzin odłączyło się od tej wspólnoty która uważała się za bardziej katolicką i prawo wierną nastąpił rozłam .Założono nową wspólnotę nie katolicką. I tu zaczyna się nowy rozdział mojego życia.(Koniec części 1)
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania