Monidło
Z archiwum wspomnień niezżółkłych
Co w mózgu leżą na półce przedniej
Świerzuchne, bez kurzu niewyblakłe…
Na front walki ze mną
Niezmordowane wyrusza od nowa
Nocą i dniem prześladuje
Znikąd się we łbie pojawia
Jak Feniks z popiołu odradza
Błyskawicą jasną materializuje
Nim dobrze wybudzić się zdążę
Już twardą pięścią łomocze
By umysł nie mógł odpocząć
Z kopa włazi kacapa krokiem
Bezczelnie pcha się przed zasłonę powiek
I z butą niechciane paraduje
Chamskie, nieproszone bydło
Co układ myśli demoluje
Przycisk play wciska dowolnie
Flashback, obraz koszmarny
Jak niezmywalne mazidło
Widziadło, zjawa, m a m i d ł o
Widok jej gęby otwartej
Jak bułka codzienna rozkrojona
M O N I D Ł O!
I już: włosy roztrzepane
Skaczą w rytm jak w cyrku pudle
Ciemne suczki tresowane
Naraz jeszcze chodzą ręce
Jak w ulewie wycieraczki
Wyję w środku: „wyłącz wreszcie”
Chcę wysiadać, wymiotować!
Klakson – kobieta, kobieta – klakson!
Kierownica częściej
Rondem powraca
Jak biegiem przez stadion
Okręgu gęby niesyta strzyga
Słyszę WRZASKI, WRZASKI, WRZASKI…
Nie chcę ciebie widzieć więcej
Bez areny rącza suko
Nawet bez publiki gęstej
Wampo - ryko - demo - Buko
Los garbaty, marny, srogi
Ten koślawy życia nurt
Wyrok, nazwę po imieniu
Dopust Boży – śmiało twierdzę
Czemu wybrał właśnie mnie
Czyż musiałam spotkać cię?
I tylko tyle ci teraz powiem
Przez ciebie kłócę się co dzień z Bogiem
I pytam Go jak to być musi
Że innych, nie ciebie, co(zw)id udusił?
No, przestań się chwalić żeś Majstersztyk
Nie kłam, zbyt dobrze cię znam
Gotowa do ryku
Jak sprinter do biegu
Monidło bez moralnych ram!

Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania