Monochromatyczne pocałunki
Ku zdumieniu Jacka, po przebudzeniu nie odczuwał suchości mózgu. Zerknął na bok. W łóżku owinięta w koc spała kobieta. Twarz była niewidoczna. Z rulonu wylewały się wyłącznie długie włosy. Imię jak i okoliczności, które sprawiły, że nawzajem smakowali tekstur swoich ciał, zapisano niewidzialnym tuszem.
Ostrożnie, aby nie obudzić gościa, wyślizgnął się spod kołdry. Opróżnił pęcherz. Nagle poczuł ponowny ucisk na zwieraczu. W lustrzanym odbiciu górna warga Jacka była czarna niczym łza Belzebuba. Zaś dolna biała jak krowie mleko. Chlapał wodą, tarł gąbką usta, lecz kolory nie schodziły. Chwycił za pumeks. Czarną wargę zdarł do krwi, ale kawałki naskórka błyskawicznie się regenerowały.
Nagły krzyk dziewczyny zmusił go do opuszczenia łazienki. Prawie wyrżnął się o dywanik. Naga kobieta stała naprzeciwko okna i próbowała zdrapać biało czarne ślady po pocałunkach. Ciągnęły się od policzków, szyi, piersi, aż po...
Komentarze (10)
aż po...
Faktycznie fajne, bo inne.
„suchość mózgu” — to dobre!
Piątka za to się należy :)
Przypomina nieco opowiadanie Jana Himilsbacha „Kochankowie z Werony” o tym jak facet budzi się rankiem z suchością mózgu w swoim łóżku obok jakiejś pięknej kobiety i usiłuje sobie przypomnieć, kim ona jest:
„Nieważne z kim się kładziesz spać, ważne jest z kim wstajesz”.
Odgórnej interpretacji nie ma, a monochromatyczność ma kilka znaczeń. :)
Pozdrawiam serdecznie.
https://www.opowi.pl/forum/zaproszenie-do-lbnd-edycja-40-w1480/
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania