Morderstwo w wolnym stylu
Był ubrany schludnie, a wręcz elegancko, tak jak przychodzi się na oficjalne spotkania w sprawie pracy albo do innych urzędów... powinno się ubierać. Na powitanie wstał i wyciągnął rękę, jednak Łucja nie ucałowała jego dłoni. Wymienili jedynie uprzejme "dzień dobry". - Więc pan opiekuje się rodzeństwem Szczecinów. - Łucja bardziej stwierdziła, niż spytała. - Tak. Córka wyjechała z mężem do pracy, do Niemiec. Dzieci znajdują się pod moją opieką - przyznał bez zwłoki. - Rozumiem. Proszę pana. - Aż taki stary nie jestem. Możesz mówić do mnie Robercie. - Ach, wobec tego Robercie, ja jestem Łucja... - Bardzo ładne imię. - Dziękuję i nawzajem... ale do rzeczy. Poprosiłam, by pan... byś do nas przyjechał, ponieważ przyjaciółce Bianki - jak zapewne słyszałeś - przytrafił się nieszczęśliwy wypadek, śmiertelny. - Aha i boicie się, że to nie był wypadek? spytał już ostrożniej. - Nie tylko - stonowała Łucja. - Otóż, jest do sprawdzenia kilka okoliczności. Z jednej strony, jeśli ktoś zabił Beatę, to istnieje przecież ryzyko, że jej najbliżsi są w niebezpieczeństwie. Z drugiej strony, jeśli to było samobójstwo, to nie wiemy, jak Bianka zareaguje. Każde takie zdarzenie źle wpływa na rówieśników. Dlaczego mówię prawdę? Przejdźmy do rzeczy. - Mężczyzna rozsiadł się wygodniej w fotelu, brak jawnych oskarżeń musiał troszkę go zdziwić. Łucja domyślała się, że Bianka wepchnęła starszemu panu kit na temat powodu wizyty. Najprawdopodobniej dziadek przyszedł na policję w obawie, że wyjdzie na jaw, kto tak naprawdę opiekuje się siostrami - nikt. Jest typowym opiekunem na papierze, pojawia się tylko wtedy, kiedy nauczyciel lub inny urzędnik musi porozmawiać z opiekunem. - Jest też ostatni problem. W zasadzie moje spostrzeżenie. Kiedy przyszłam zapytać o prawnych opiekunów, nie było pana w domu. - Oj, dzieciaki są już dość duże. Uznałem, że mogę je zostawić na troszkę dłużej same. Wiesz, one nie są takie drobne i delikatne, na jakie mogą się wydawać. Owszem to tylko dzieci, ale w końcu do pełnoletności już tylko kilka latek
Komentarze (8)
Na powitanie wstał i wyciągnął rękę, jednak Łucja nie ucałowała jego dłoni.
Był dziadkiem i opiekunem, dlaczego policjantka miała całować jego dłoń? Chyba, że był papieżem...
Zgadzam się z Demonico, że lepiej tekst będzie wyglądał w podziale na dialogi
z ukłonami do ziemi
Poncjusz
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania