Morfina

Pod skórę wchodzi cisza bez litości,

jak ciepły szept, jak śmierć w jasności.

Nie krzyczy nic – po prostu koi,

gdy serce krwawi, dusza się boi.

Cichym zastrzykiem pęta myśli,

wszystko, co boli, w sen wyśni.

Nie ma już niej, nie ma już mnie,

jest tylko ulga – w tej jednej chwili, tchnienie.

Nie muszę czuć, nie muszę płakać,

nie muszę więcej o nią się łamać.

Niech sobie wraca do tamtych kłamstw,

ja tonę powoli… w bezbolesnych snach.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania