Most
Stoję na moście,
jego betonowe żebra są idealną podporą dla nóg jak z waty
W dole widzę ciemność,
uznałbym że jest to prawdziwa nicość, czarna dziura, miejsce gdzie ziemia spotyka się z kosmosem i śpiewają syreny,
gdyby nie cichy szum wody dobiegający mych uszu
Ta pustka mnie wzywa, czuję jej magnetyczne przyciąganie, jakby coś chciało mnie zepchnąć prosto w tą wyjąca jamę
Może tym czymś jest mój własny umysł, od kilku nocy podsuwający mi te czarne wizje
Skoczyć, czy nie skoczyć?
Pytanie na miarę Hamleta
Może zawisnąć?
Między jednym a drugim światem,
gdzie nie dosięgnęły by mnie żadne przykrości
Nie wiem jednak, czy mam na tyle mocną linę by udźwignąć ciężar mojej głowy
Spróbuję
Najwyżej spadnę...a co wtedy?
Czy w zderzeniu z taflą wody rozpadnę się na milion kawałeczków?
Obrócę się w gwiezdny popiół z którego powstałem i w końcu wrócę do domu, którego nigdy nie dane było mi ujrzeć?
A może woda otuli moje ciało, napełni umysł jak gąbkę i oczyści z nękającego mnie bólu?
Może wyjdę z tej rzeki całkowicie odmieniony?
Niczym Jezus po chrzcie w Jordanie albo Virginia która napełniła kieszenie swojego płaszcza kamieniami, by wyjść na chwilę popływać w Ouse?
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania