Motyl w Biedronce
Czasami spotykają się w Biedronce... ona zapatrzona w stoisko z warzywami, szybko wybiera potrzebne jej produkty, patrząc przy tym niespokojnie na zegarek... zupę musi ugotować, a zagadała się z sąsiadką o tej Jadźce z czwartego piętra, do której ciągle wpada niefajny facet (mówią, że w każdym mieście ma dziecko z inną). Co ta Jadźka w nim widzi? Jej chłop tyra w tej fabryce, a ta lafirynda... Już trzynasta, chyba nie zdąży, znowu będzie awantura na całą kamienicę i pewnie jutro każdy zobaczy zbyt silny makijaż.
Zaraz, to chyba ten niefajny od Jadźki przy kasie stoi, uśmiecha się i ręką macha. A podejdę, zrobię na złość tej małpie z czwartego... *
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Stał w kolejce do kasy. Nie spieszył się, ale dziwnie się to dłużyło. Zerknął do przodu – no tak, kasjerka ledwie zna polski i nie umie znaleźć kodu dla ciapatej bułki z cebulą… Czy mogłaby się pani pospieszyć?! Podniosła na niego wzrok. W oczach miała łzy. Koleżanka z kasy obok podeszła i pokazała jej palcem odpowiednie miejsce w zeszycie. Kolejka ruszyła. Nawet niezła dupeczka, pomyślał. Spojrzał na plakietkę: Julia! Ciekawe, czy ma swojego Romeo… O której może kończyć? 14? 18? 22? Dwudziesta druga byłaby akurat, właśnie będę wracał... Spojrzał na zegarek. Dochodziła trzynasta. Na czternastą był umówiony z Jadźką, to po drodze wstąpił do Biedronki po wino. Bez szaleństw – Montelago za 9,99. I tak się nie pozna. Jej stary ma dzisiaj drugą zmianę, więc jest jeszcze chwila czasu. Mógł pójść do samoobsługowej, gdyby miał kartę. Ale nawet nie miał konta w banku. Dzięki temu komornik nie miał czego zająć. Wciąż ktoś chciał kasy. O! Jakieś powiadomienie. SMS. No jasne, znowu ta durna Krycha! Przecież wysłałem jej ostatnio trzy stówy. „Gdzie są moje alimenty, gnoju?! Całe! Andrzejkowi nie mam za co kupić nowych butów! Pomyślałeś, skurwysynu, że on rośnie?!”. Andrzejek, srejek… Na oczy bachora nie widziałem, a tylko płać i płać… Ile on może mieć lat? Cztery? Sześć? Julia...Teraz jej lepiej idzie, bo same słoiki i butelki. Nawet się uśmiecha. I nawet ładnie. 22? 23 lata? Ciekawe o której kończy… Jeszcze dwie osoby przed nim. Rozgląda się. Przy warzywniaku chyba ktoś znajomy… Taaak, to ta z pierwszego piętra. Jadźka mówiła, że jej mąż ma ciężką rękę… Damski bokser, kurwa… Jakbym takiego dorwał, to… Eeech, szkoda gadać. Swoją drogą – niezła laska… Marnuje się... Figura całkiem, całkiem... Jakby tak jeszcze poszła do fryzjera i kosmetyczki... A Jadźka staje się powoli marudna. I przytyła ostatnio. 9,99… Akurat dla niej... Chyba idzie do kasy… Patrzył na nią intensywnie, aż złapała jego spojrzenie. Na moment zesztywniała. Uśmiechnął się, podniósł rękę. W jej oczach coś zaiskrzyło i ruszyła w jego stronę…
*tekst nad kreskami nie jest mojego autorstwa; wykorzystanie uzgodnione z autorką.
Komentarze (15)
Tak, to on, człowiek, którego śmiertelnie się bała, który kiedyś osaczył ją i prześladował.
Wydawało się, że jej nie poznał, a i nazwisko inne. Wyszła przecież za mąż, żeby jak najdalej uciec. Owszem, zmieniła się, życie przy tym potworze - mężu, zrobiło z niej zmęczoną życiem kobietę. I w pewnym stopniu zniszczoną.
Nie pamiętała już, kiedy ostatnio była u fryzjera czy kosmetyczki, a i paznokcie o lakierze zapomniały...
Co teraz zrobić, wcześniej czy później rozpozna ją. Jak się zachowa?
A co będzie jeżeli znowu wróci ten cały koszmar? Znowu bezsenne noce i strach przed wyjściem z domu, a jeśli już to ciągłe oglądanie się za siebie...
Motyl, Motyl... Pokochała go kiedyś, myślała, że jest cudem w jej życiu. Później czas to skorygował.
Ślepa furia, tak chyba mogła nazwać ten cały 'związek'
Szalał z zazdrości ilekroć ktoś na nią spojrzał, a kiedy jeszcze się odezwał, to już musiała szybko uciekać, widząc obłęd w jego oczach.
Zrywała z nim setki razy, ale nie chciał przyjąć tego faktu do wiadomości. Traktował ją jak swoją własność, przedmiot, który należał tylko do niego.
Wyjechała do babci, zaszyła się w tej malutkiej mieścinie i tam poznała męża. Opowiedziała mu o wszystkim, obiecał strzec jej, być opoką. Szybko jednak zmienił zdanie, a dokładnie po ślubie.
Nie pozwalał jej pracować, miała być tylko gospodynią domową, niewolnicą swojego pana.
Chyba ktoś przeklął jej los, więc się pogodziła... a teraz, po tylu latach, znowu stoi przed nią Motyl.
W jego brązowych ponownie widzi zainteresowanie... Zemdlała...
Rozbawiła mnie ta 'opowieść'
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania